- Mówiłam, że Arsenal wygra z Borussią. - wyszczerzyłam się
- Dobra, przegrałem. Jaka kara? - odpowiedział mi blondyn robiąc smutną minę
- Zaśpiewasz piosenkę The Wanted, ja to nagram Twoim telefonem i wstawisz to na wszystkie portale na jakich masz konta. - powiedziałam po krótkim namyśle
- Wyczuwam zemstę za filmik z Twojego występu? - skrzywił się
- Możliwe. - odpowiedziałam z przekąsem
Niall znalazł w internecie tekst piosenki "Walks like Rihanna", ja wzięłam jego telefon i gdy zaczynał śpiewać włączyłam nagrywanie. Uśmiałam się przy tym jak nigdy, ponieważ Jego mina była zabójcza. Po skończonym nagrywaniu oddałam komórkę w ręce właściciela, a ten zaczął wstawiać filmik na portale typu: TT, IG i tak dalej. Na komentarze nie musieliśmy czekać długo, po dosłownie minucie od dodania pojawiły się pierwsze komentarze fanek i SMS'y od chłopaków, którzy pytali co się dzieje.
- Dzwoni Zayn. - powiedział blondyn spoglądając na swój telefon
- Nie możesz powiedzieć, że przegrałeś zakład. - wyszczerzyłam się perfidnie, a on spojrzał na mnie złowrogo
- Co jest Stary? - powiedział, gdy nacisnął zieloną słuchawkę - Przestań, przecież nie zrobiłem nic złego. - chłopak nagle zamilkł widać, że słuchał co mówi do niego mulat
- Dobra powiedz mu. - zezwoliłam
- Dobra stary, przegrałem zakład z Moniką. Jasne? - powiedział z wyraźną ulgą do telefonu - No, trzymaj się. - wyszczerzył się i rozłączył
- Aż tak źle? - zapytałam
- Wiesz, nie lubimy się z TW. - uśmiechnął się
- Tak wiem.
- Wiesz, że chłopaki jutro wracają?
- Naprawdę? Czemu tak szybko? - zapytałam zdziwiona
- Mamy kilka spraw do załatwienia przed powrotem w trasę. Niestety musimy je jakoś sensownie rozłożyć w czasie i wyszło tak jak wyszło.
- To jest naprawdę okropne, że nie macie czasu, który moglibyście spędzić na spokojnie. Zawsze coś.
- Tak to już jest. Jutro jedziemy się spotkać z Lou i resztą stylistek. Musimy wybrać ubrania, które zabierzemy w trasę. Jedziesz z nami?
- Nie wiem co z moją pracą. - uśmiechnęłam się
- Kevin nie dzwonił?
- Nie, pewnie zadzwoni tak jak ostatnio jeśli będzie coś dla mnie miał.
- No cóż, będziemy jechali koło szesnastej więc jak coś to dawaj znać. Ok? - zapytał słodko
- Jasne.
- No nic to ja lecę. Papa.
- Papa.
Przytuliliśmy się i Niall ruszył w stronę wyjścia. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i znów zostałam sama. Postanowiłam wziąć prysznic i po prostu położyć się spać. Przebrałam się w szare szorty i tego samego koloru bokserkę, weszłam pod kołdrę i przewracając się z boku na bok próbowałam usnąć. Mijała minuta za minutą, tak zleciała godzina, a ja nadal choć śpiąca nie mogłam pogrążyć się we śnie. Zdenerwowana wstałam i ruszyłam ku kuchni, wyciągnęłam z szafki tabletki na sen i wyjęłam jedną, następnie popijając ją zimną wodą wróciłam do swojej sypialni. Nie czekałam długo, w końcu udało mi się odlecieć w objęcia Morfeusza.
Obudziłam się niesamowicie wyspana, te tabletki zawsze mi pomagały, gdy miałam problemy z zaśnięciem. Spojrzałam na zegarek i ogarnęło mnie przerażenie, była już czternasta. Szybko sięgnęłam po telefon ale nie było na nim żadnego połączenia nieodebranego. By upewnić się, że nie muszę dziś iść do pracy wybrałam numer Kevina i czekałam aż odbierze.
- Cześć, coś się stało? - zapytał
- Hej. Nie, dzwonię tylko zapytać czy dziś mam wolne?
- Tak, możesz przyjść w piątek. Od przyszłego tygodnia będziesz miała ustalony dokładny grafik pracy. Dobrze?
- Jasne, dzięki.
- W takim razie miłego dnia.
- Nawzajem. - odpowiedziałam i rozłączyłam się
Weszłam w nową wiadomość i napisałam do Nialla "WOLNE. Wyjazd z wami nadal aktualny? xx", nie czekałam długo na odpowiedź. Otworzyłam ją i przeczytałam "Haha, byłaś raz w pracy, a już tak cieszysz się z wolnego? Wyjazd aktualny o 16 będzie po nas Paul. Chłopaki się cieszą, że jedziesz. Do zobaczenia. xx"
Czyli chłopcy już są. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Nasypałam do miski płatki i zalałam je mlekiem, jedzenie nie zajęło mi długo więc już po dziesięciu minutach stałam przed szafą szukając odpowiedniego stroju. Nie chciałam się stroić więc postawiłam na prosty strój, w którym będę się dobrze czuła. Postawiłam na:
a włosy zostawiłam rozpuszczone, muszę je ufarbować znudził mi się już ten jasny brąz. Lekko się umalowałam i zegarek zaczął pokazywać szesnastą. Usłyszałam pukanie do drzwi więc zeszłam i otworzyłam.
- Cześć. - powiedział Preston, stojący w drzwiach
- Hej, gdzie reszta? - zapytałam
- Muszę jeszcze coś załatwić po drodze, zawiozę cię do dziewczyn, a chłopaki potem dojadą. Ok?
- Jasne, więc chodźmy. - zamknęłam drzwi i wsiedliśmy do auta
- Mogę coś powiedzieć? - zapytał gdy jechaliśmy
- Mhm.
- Co do tej całej ochrony Ciebie. Nie robimy Ci tego na złość, lubimy cię i martwimy się tak samo jak o chłopaków. Nie wybaczyliby nam, gdyby coś Ci się stało.
- Ja wiem ale nie jestem przyzwyczajona do tego, że jestem obserwowana, gdy gdzieś wychodzę. Potrzebuję przestrzeni.
- Rozumiem, obiecuję, że będę mniej natrętny. - uśmiechnął się nadal patrząc przed siebie
- Hah, a ja mniej uparta. - puściłam mu oczko
- Jesteśmy na miejscu. - odezwał się po pięciu minutach - Przy drzwiach stoi Geo, zaprowadzi cię do odpowiedniego pomieszczenia.
- Ty nie idziesz? - zapytałam
- Na dzisiaj kończę już pracę. - wyszczerzył się
- W takim razie miłego dnia, dziękuję. - wysiadłam z auta i ruszyłam w kierunku mężczyzny przy drzwiach
- Cześć. - powiedział
- Cześć. Jak tam? - zapytałam
- Dobrze, chodź zaprowadzę cię do naszych kochanych stylistek. - wyszczerzył się
Ruszyłam za nim i po przejściu kilku korytarzy i wejściu na drugie piętro zatrzymaliśmy się przed podwójnymi drzwiami, Geo otworzył je przede mną i ruchem ręki zachęcił do wejścia. W pomieszczeniu było pełno wieszaków z ubraniami, Lou zauważyła moją obecność i podeszła się przywitać po chwili przedstawiając mnie reszcie stylistek. Ta z kręconymi włosami miała na imię Cary, zaś ta w prostych Celia. Dziewczyna o czerwonych włosach kazała na siebie mówić Cici, a ostatnia, która była najniższa ze wszystkich to Marry. Usiadłam na kanapie i przyglądałam się poczynaniom dziewczyn. Miały problem z jednym strojem dla Nialla, spojrzałam na rzeczy, które były do dyspozycji i pytając o wcześniejsze pozwolenie podeszłam i zaczęłam się zastanawiać nad skompletowaniem stroju dla blondyna. Do ciemnych rurek dobrałam czarny T-shirt ze znakiem Batmana, który nawiasem mówiąc uwielbiałam, wysokie białe Nike i kujonki zerówki. Niby nic nadzwyczajnego ale mi się podobało.
- Uważasz, że tak będzie dobrze? - zapytała mnie Cici
- Mi się podoba ale nie jestem ekspertem. - odpowiedziałam
- Wzięłaś koszulkę z Liam'owej kupki. - wyszczerzyła się Lou
- Jakoś będzie musiał to przeżyć. - zaśmiałam się
W tym momencie drzwi do pokoju się otworzyły i stanęła w nich słodka piąta.
- Harry, Li, Zayn! - krzyknęłam i rzuciłam się na wymienioną trójkę
- Hej Mała. - zaśmiał się Harry i odwzajemnił uścisk
- Nie umarłaś z tęsknoty? - zaśmiał się Zayn przejmując mnie w objęcia
- Jeszcze żyję jak widać. - spojrzałam cwaniacko
- Całe szczęście. - wyszczerzył się Liam i przytulił jako ostatni
- A my? - zapytał Lou
- Niedawno się widzieliśmy. - pokazałam mu język ale podeszłam do niego i następnie do Nialla
Zaczęło się wielkie przymierzanie. Chłopcy robili tyle zamieszania, że nie mogłam pozbierać własnych myśli ale przy tym jednocześnie poprawiali wszystkim humory i rozśmieszali. Wszystkie stroje zostały przez nich zaakceptowane. Nawet nie wiedziałam jak i kiedy minęły dwie godziny.
- Co dziś robimy? - zapytała Lou
- Trzeba uczcić nasz powrót. - wyszczerzył się Harry
- Ja nie mogę. Dzieci. - uśmiechnęła się Marry
- Ja również. - dodała Celia
Chwilę zajęło nam dogadanie się co do miejsca naszego wypadu i ilości osób, która będzie się wybierała. Ostatecznie szliśmy ja, wszyscy chłopcy z One Direction, Lou i Cici plus oczywiście Paul. Teraz tylko cel wyprawy. Jakby na zawołanie do Loczka zadzwonił Ed Sheeran.
- Siema stary, co jest? ... Ratujesz nam życie... Dobra, na razie. - wyszczerzony zakończył rozmowę
- Co jest? - zapytał Niall
- Ed robi dzisiaj imprezę, jesteśmy zaproszeni.
- W takim razie, pora się szykować. - krzyknął Zayn
Wszyscy zebraliśmy się do aut i umówiliśmy pod domem chłopaków o dwudziestej pierwszej, gdy w końcu podjechaliśmy pod mój dom, szybko do niego wbiegłam. Miałam tylko półtorej godziny. Wykąpałam się i umyłam włosy, wysuszyłam je i zrobiłam lekkie fale. Musiałam wybrać jakieś ubranie, najtrudniejsza część szykowania. Nie miałam pojęcia nawet w jakim stylu się ubrać więc wykręciłam numer do osoby, której mogłam w tej sprawie zaufać.
- Lou, co zakładasz? - zapytałam bez ogródek
- Haha, sukienkę, koturny i jakiś płaszczyk. Elegancko ale na luzie. A co, masz problem? - zapytała ze śmiechem
- Jak zawsze, już chyba wiem co założę. Dzięki. - powiedziałam z ulga
- Nie ma sprawy, leć się szykuj. Też muszę jeszcze zrobić kilka rzeczy.
- Papa. - powiedziałam i gdy się rozłączyłam rzuciłam telefon na łóżko i wyjęłam z szafy kilka rzeczy. Przebrałam się w nie i umalowałam.
Przejrzałam się w lustrze i muszę przyznać, że byłam zadowolona z mojego dzisiejszego wyglądu. Do wyznaczonej godziny było jeszcze dziesięć minut ale postanowiłam już pójść do chłopaków. Wolę być przed czasem. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu.
- Jestem! - krzyknęłam, gdy weszłam już do środka
- Zaraz dojedzie Lou i możemy jechać. - usłyszałam Harry'ego
Weszłam do salonu i zastałam resztę siedzącą na kanapie.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnęła się Cici
- Dzięki, Ty też dobrze wyglądasz. - wyszczerzyłam się
Dziewczyna miała na sobie obcisłą czarną sukienkę, zakolanówki, platformy i żakiecik. Wyglądała słodko i odważnie. Chłopcy mieli na sobie rurki i koszule czyli norma. Paul ubrany był w jeansy i koszulę. Trzasnęły drzwi i w salonie pojawiła się Lou, tak jak mówiła przez telefon miała na sobie sukienkę i koturny w kolorze mięty. Byliśmy w komplecie więc pora się zbierać. Jechaliśmy jednym busem i jednym zwykłym autem. Prowadził Paul i Cici ponieważ nie mięli w zwyczaju pić. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy pod dom rudzielca. W drzwiach zostaliśmy przywitani przez uśmiechniętego właściciela. Oprowadził nas pokazując, gdzie co się znajduje i mniej więcej tłumacząc kto jest na imprezie. Usłyszałam jedno nazwisko, którego nie znosiłam, a mianowicie 'Swift', skrzywiłam się ale starałam się nie pokazywać mojego niezadowolenia. Harry też wyraźnie nie był ucieszony z tego powodu. Razem z chłopakami i Lou skierowałam się po piwo. Oczywiście wpadliśmy na wcześniej wspomnianą osobę(jakby mogło być inaczej).
- Cześć chłopaki. - uśmiechnęła się sztucznie blondynka
- Cześć. - odpowiedzieli chórem
Ja się nie odzywałam po prostu podeszłam, wzięłam piwo i chciałam się jak najszybciej oddalić od tego miejsca. Chyba nawet nie skojarzyła, że jestem tu razem z chłopakami, gdy już miałam zamiar odejść Niall złapał mnie za rękę i przytrzymał.
- Co? - rzuciłam w jego stronę
- Gdzie uciekasz? - zapytał uśmiechając się
- Jak najdalej. - uśmiechnęłam się ironicznie
- My się chyba nie znamy, jestem Taylor. - usłyszałam i pożałowałam, że nie jestem głucha
- Monika. - odpowiedziałam i odwróciłam się znów do Nialla - Mogę iść? - zapytałam
- Jasne. - powiedział, puszczając moją rękę
___________________
Krótki bo nie mam weny ale chciałam coś dla Was dodać. Tak wiem, jest słaby i nudny. Przepraszam. :)
7 komentarzy = Rozdział 21
Jejciu <3 Boski ;) Czeka na następny <33333
OdpowiedzUsuńDzięki, cieszę się, że rozdział się komuś podoba bo ja osobiście mam co do niego wiele zastrzeżeń ;x
Usuńxoxo
Supcio, czekam na next :)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuń.... boooskie ;*
OdpowiedzUsuńnext
pozdrawiam
ŚWIETNY <33
OdpowiedzUsuńKolejny zajebisty rozdział!!! Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńNEXT NEXT NEXT I JESZCZE RAZ NEXT !!! <3 ~Sxxx <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój blog :) Czekam na nn-Mary
OdpowiedzUsuńBoskie dzisiaj specjalnie o 6.00 wstałam żeby dokończyć czytanie przed szkołą :*
OdpowiedzUsuńDaj szybko nexta ♥
Po prostu CUDOWNE! Będziemy odwiedzać ;) W wolnej chwili zapraszamy do nas
OdpowiedzUsuńowszystkimioniczym-1.blogspot.com
Nadrabiam :P rozdział świetny... Awww panna Swift mówisz??? :D hehehe będzie, będzie się działo
OdpowiedzUsuń