sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 14

Miałam w planach pójść dzisiaj pobiegać ale chyba wyprawa do centrum mi wystarczy może po prostu pójdę na jakiś spokojny spacer po okolicy. Wzięłam się za rozpakowywanie toreb z zakupami. Na bok odłożyłam koszulkę z Mikim i miętowe Vansy to właśnie w nie mam zamiar się potem przebrać. Resztę rzeczy rozłożoną na kupki i ładnie składaną zaniosłam na górę i włożyłam do szafy na odpowiednie półki. Wróciłam na dół i z lodówki wyjęłam napój pomarańczowy, upiłam kilka łyków i przeszłam do salonu. Zmieniłam bluzę na koszulkę i buty z Converse na Vans. Podeszłam do lustra wiszącego w hollu i zrobiłam sobie zdjęcie, które następnie załadowałam na tt i instagrama z podpisem 'Pora na odprężający spacer.'. Wzięłam klucze od domu i zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam w stronę dobrze mi już znanego parku. Szłam powoli, nie spieszyłam się. Nic nie sprawiało, że miałabym ochotę siedzieć w domu. Prawdę mówiąc nie myślałam nigdy, że to powiem ale najzwyczajniej w świecie brakowało mi jakiegoś zajęcia na te nudne dni. Usidłam na ławce, koło której właśnie przechodziłam i zamknęłam oczy odprężając się. 

- Mogę tu usiąść? - usłyszałam

Nie chciało mi się ani odpowiadać ani otwierać oczu żeby sprawdzić kto to, więc po prostu pokiwałam głową na znak zgody. Znów nastała cisza, wsłuchiwałam się w dźwięk kroków ludzi przechodzących przede mną i dźwięk aut poruszających się po pobliskiej drodze. Na oślep wyjęłam paczkę papierosów z kieszeni spodni, wyjęłam jednego i zaczęłam grzebać w kieszeni szukając zapalniczki, na szczęście ją znalazłam. Niestety teraz już musiałam otworzyć oczy by odpalić papierosa, a przy okazji nie spalić sobie włosów lub brwi. 

- Wiesz, że palenie zabija? - usłyszałam ponownie, szczerze mówiąc zapomniałam, że ktoś koło mnie siedzi
- Wiem ale nic na to nie poradzę. - odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę mojego rozmówcy

Siedział koło mnie młody chłopak, miał może osiemnaście lat. Ciemne włosy i duże zielone oczy przykuwały uwagę, przypominał mi trochę Harry'ego. Był przystojny i miał dołeczki w policzkach. Śmiem stwierdzić, że był słodki. 

- Może jednak powinnaś. - uśmiechnął się
- Kilka razy próbowałam ale każde podejście kończyło się fiaskiem. 
- Przykro mi to słyszeć. Jestem Tonny. - powiedział i wyciągnął ku mnie dłoń
- Trzeba się przyzwyczaić. Monika. - odpowiedziałam z uśmiechem i uścisnęłam jego rękę
- Czemu siedzisz tu sama?
- Chciałam odpocząć, pomyśleć i zabić jakoś nudę, która mi nieustannie doskwiera. A ty?
- Coś w podobie. Mam ostatnio dość dużo na głowie. 
- I udało Ci się odpocząć? - zapytałam unosząc brew 
- Chyba właśnie mi się udaje, a Tobie? - uśmiechnął się słodko, ukazując dołeczek
- Szczerze mówiąc, to wydaje mi się, że tak. 
- Czyli nie jest z nami jeszcze tak źle. 
- Hah, może i masz racje. 
- Skąd jesteś? Masz dziwny akcent. - zapytał ciekawym tonem
- Z Polski, przeprowadziłam się tu niedawno. Bywałam tu już niejednokrotnie ale akcent zostaje. - uśmiechnęłam się 
- Byłem tam kiedyś! Fajny kraj. Mili ludzie. - wyszczerzył się
- Nie mam zdania. - puściłam mu oczko - Wydajesz się być młody, ile masz lat? - zapytałam 
- Dziewiętnaście, aż tak widać po mnie mój wiek? - zrobił śmieszną dla mnie minę, która chyba miała ukazywać przerażenie 
- Dawałam Ci osiemnaście. - zaśmiałam się, już miał coś powiedzieć ale zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dzwoni Niall - Przepraszam muszę odebrać.
- Nie ma sprawy. 

Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. 

- Hej, coś się stało? - zapytałam
- Hej, wiesz co bo właściwie to właśnie jestem na Heathrow.
- Jak to? - mój ton wyrażał zdziwienie
- Okazało się, że Greg ma coś do załatwienia w Londynie więc postanowiłem wrócić trochę wcześniej. - zaśmiał się
- Ale przecież miałeś spędzić ten czas z CAŁĄ rodziną. - powiedziałam kładąc nacisk na przedostatnie słowo
- Nie martw się, przylecieli ze mną. Dawno nie byli w Londynie. Dzwonię bo Paul musi po nas przyjechać i chciałem zapytać czy nie chciałabyś się z nim zabrać. 
- Pewnie, że tak. Tylko nie ma mnie w tym momencie w domu. 
- Powiedz gdzie jesteś to zadzwonię do niego żeby po Ciebie podjechał.
- W parku niedaleko nas. Będę czekała obok wejścia.
- Ok, to do zobaczenia. - powiedział
- Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i rozłączyłam

Odwróciłam się w lewo i dopiero teraz przypomniałam sobie, że obok mnie ktoś siedzi i cały czas przysłuchuje się  rozmowie. 

- Przepraszam. Musiałam odebrać. - powiedziałam przepraszającym tonem
- Nie ma sprawy. Z tego co wywnioskowałem musisz się już zbierać? - zapytał

W tym momencie dostałam SMS 'Będę za pięć minut, czekaj na mnie. Paul'

- Hmm, na to wygląda. 
- Szkoda, miałem nadzieję na jakąś dłuższą konwersację. Dałabyś mi swój numer?
- Nie. - odpowiedziałam
- Czemu? - zapytał zdziwiony
- Lubię niespodzianki, może kiedyś znowu spotkamy się na tej ławce. - odparłam i wstając z ławki puściłam mu oczko - Cześć Tonny.
- Cześć Monika. - usłyszałam jeszcze, odchodząc

Zdążyłam dojść do umówionego miejsca i w tym momencie zauważyłam podjeżdżający czarny bus. Wsiadłam do niego i przywitałam się z ochroniarzem. Zapytał mnie jak się trzymam i czy fanki bardzo mi dokuczają. Po niedługim czasie dotarliśmy na lotnisko, Paul gdzieś zniknął i po chwili pojawił się z idącym u jego boku blondynem. Podbiegłam do niego i przytuliłam się, mimo, że nie widzieliśmy się tylko kilka dni już się za nim strasznie stęskniłam. On również mnie przytulił i szeroko do mnie uśmiechnął.

- Oj widzę, że ktoś się stęsknił. - zaśmiał się
- I kto to mówi. - pokazałam mu język i puknęłam w ramię
- Ale o co Ci chodzi? - wyszczerzył się
- To Ty do mnie wydzwaniałeś. - puściłam mu oczko - Gdzie reszta? - zapytałam zdziwiona
- Pojechali już do domu, przyjechał po nich Preston. Odjechali jakieś pięć minut temu. - odpowiedział mi Paul
- To zbierajmy się, żeby nie musieli na Ciebie długo czekać. - powiedziałam do blondyna i skierowaliśmy się ku wyjściu

Wsiedliśmy do auta. Niall obiecał, że kiedyś zabierze mnie ze sobą do swojego rodzinnego kraju i wszystko mi pokaże.  Byłam zadowolona z tego pomysłu. Zawsze chciałam odwiedzić Irlandię ale nigdy nie miałam ku temu okazji. Droga zleciała nam szybko. Podjechaliśmy pod dom chłopaków i wysiedliśmy z auta.

- No to nic, idę do siebie. - powiedziałam i podeszłam do blondyna żeby się z nim pożegnać
- No chyba oszalałaś, idziesz ze mną. - wyszczerzył się i złapał mnie za nadgarstek
- To Ty oszalałeś, może kiedy indziej. Teraz puść bo trochę to boli. - nie kłamałam, naprawdę trochę to bolało
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedział zmieszany i rozluźnił uścisk - Wejdź chociaż na chwilę, poznasz moich rodziców i brata.
- Nic się nie stało. - rozmasowałam nadgarstek - Nie wiem czy jestem gotowa poznać Twoją rodzinę.
- Oj przestań idź. - odezwał się Paul
- Nie pomagasz. - posłałam mu mordercze spojrzenie, a on się roześmiał
- No chodź. - powiedział Niall i zrobił słodkie oczka, którym nie mogłam się oprzeć
- No dobrze, ale tylko na chwilę. - odpowiedziałam 
- Jasne. - posłał mi chytry usmieszek
- Skoro wszystko załatwione to ja wracam do siebie. Trzymajcie się. - ochroniarz pożegnał się i odjechał

Blondyn złapał mnie ponownie za nadgarstek, tym razem tak lekko, że gdybym chciała mogłabym spokojnie wysunąć rękę z jego uścisku. Uznałam, że to jednak nie ma sensu. Po prostu tam pójdę, kulturalnie się przedstawię, chwilę porozmawiać i wrócę do siebie. Nie chcę się narzucać w końcu tyle czasu nie widzieli syna, a ja mam im przeszkadzać w nacieszeniu się nim. Mój 'przewodnik' otworzył drzwi frontowe i wciągnął za sobą do środka. Postawił swoje walizki pod ścianą w korytarzu i pociągnął dalej do salonu. Na kanapie zauważyłam trzy siedzące postacie i zaczęłam się stresować. Co będzie jeśli mnie nie polubią i uznają, że jestem durną dziewczyną wykorzystującą ich syna? Niall chyba zobaczył strach w moich oczach.

- Nie bój się, nie gryzą. - wyszeptał mi do ucha
- Oj przestań, jeszcze bardziej mnie stresujesz. 

- Już jestem! - krzyknął 
- No w końcu. - odpowiedział Greg i wstając z kanapy odwrócił się w nasza stronę - Widzę, że kogoś przyprowadziłeś. - wyszczerzył się
- Monika, poznaj mojego starszego brata Grega. - uścisnęliśmy sobie dłonie i uśmiechnęliśmy do siebie

Następnie podeszli do mnie rodzice chłopaków, wydawali się być naprawdę mili. 

- Jestem Maura, mama Nialla, a to jego tata Bobby. - pokazała na siebie i stojącego obok mężczyznę
- Dzień dobry, miło mi poznać. - uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam w ich stronę
- Mi również. - uśmiech rozjaśnił jej twarz, chyba zrobiłam dobre pierwsze wrażenie
- W takim razie, jakie plany na dziś? - odezwał się tata Nialla i również uśmiechnął w moją stronę
- Prawdopodobnie powrót do domu i pójście spać. - cień uśmiechu przebiegł po mojej twarzy
- Nie żartuj sobie. - powiedział Greg - Ja muszę wyjść ale wrócę za jakieś dwie godzinki i musimy gdzieś wyjść. Muszę poznać znajomych mojego brata żeby wiedzieć czy ma dobre towarzystwo.
- Greg! Nie stresuj dziewczyny. - powiedziała Pani Horan - My też wychodzimy, chcemy się przejść. Dawno tu nie byliśmy. Niedługo wrócimy i wtedy zobaczymy co będziemy robić dalej. Nie masz nic przeciwko? - zwróciła się w moją stronę
- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęłam się
- W takim razie niedługo wrócimy. - powiedziała i wyszła razem z Bobbym
- Ja też będę się zbierał. Szykuj się na kurs po barach. - wyszczerzył się w moją stronę
- Już nie mogę się doczekać. - puściłam mu oczko

Drzwi wyjściowe trzasnęły i zostałam sama z blondynem. On usiadł na kanapie, a ja się położyłam opierając głowę na jego kolanach.

- Cieszysz się, że poleciałeś do Irlandii? - zapytałam patrząc na niego od dołu
- Tak, nawet nie wiesz jak za nią tęskniłem. 
- To czemu wróciłeś tak wcześnie? 
- Przyzwyczaiłem się do Londynu, do tego przepychu. Poza tym martwiłem się o Ciebie. - powiedział i uśmiechnął się
- Czemu się o mnie martwiłeś? - zapytałam zdziwiona i spojrzałam na niego podpierając się na łokciach
- Bo jesteś taką mała kaleką, nie wiadomo co mogło Ci się stać. Jakbyś znowu sobie coś zrobiła i nie miałby kto po Ciebie przyjechać?
- Ach no tak, Ty mój bohaterze. - zaśmiałam się
- Z czego się śmiejesz? Gdyby nie ja, musiałabyś wracać wtedy na pieszo. - udawał oburzonego
- Tak, tak masz rację. Przepraszam, mój Wybawco. - cmoknęłam go w policzek
- I to ja rozumiem. Mów co się działo jak mnie nie było.
- Wiesz, tak szczerze dużo się nie wydarzyło. Dość krótko cię nie było. Poza tym, że znalazłam pracę, zostałam okrzyknięta 'nową dziewczyną Liama Payne'a', poszłam na zakupy i poznałam nowych kolegów to nic się nie zmieniło. 
- Zaraz, zaraz wróć. Nową dziewczyną Liama? 
- Nie widziałeś o tym? Liam dodał na twitterze wpis żeby zapobiec dalszym plotkom.
- Czemu dostałaś taki tytuł?
- Byliśmy na zakupach i ktoś zrobił nam dość dziwne zdjęcie, które można było dziwnie odebrać. Pojawiły się domysły, historyjki i tak dalej. Ostatnio pojawiło się zdjęcie mnie i Kevina tańczących w barze i podpis, że niby zdradzam Liama. 
- Kto to Kevin?
- Mój nowy szef. - puściłam mu oczko
- Mam nadzieję, że ta plotka nie przysporzyła Ci kłopotów? 
- Nie, całe szczęście. Ale nie mówmy już o tym, zmieńmy temat.
- Na jaki? - zapytał z uśmiechem
- Na przykład, co będziemy dziś robić. - wyszczerzyłam się do niego i zaczęliśmy rozmowę

1 komentarz: