niedziela, 12 października 2014

Rozdział 71

Ugh. Wiem, że mnie nienawidzicie po tych przerwach między rozdziałami. Przepraszam. ;c
+ nie wierzę ale przegapiłam rocznicę własnego bloga, na którą czekałam już od kilku miesięcy. Blog powstał dokładnie 393 dni temu, czyli rok i 28 dni. Spóźnione "Wszystkiego Najlepszego" dla mojej historii. Jupi! 

*POV OLA*

Jechaliśmy już dobre pół godziny, a Liam nadal nie chciał powiedzieć, gdzie dokładnie zmierzamy z kierowcy również nie mogłam wyciągnąć żadnych informacji. Zdążyłam dwukrotnie się obrazić i równie szybko jak się obrażałam tak też wybaczałam. W momencie, gdy miałam zamiar znów spojrzeć na zegarek znajdujący się na ręku chłopaka, auto stanęło, a Liam szeroko się uśmiechnął. Jako pierwszy wysiadł by następnie otworzyć moje drzwi i jak na dżentelmena przystało, podał rękę, która ujęłam i pomógł mi wysiąść. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się mała knajpka, w której paliło się światło. W ogródku, który znajdował się przed nią rozstawione były stoliki, krzesła i leżaki a na drewnianym płotku wisiały lampiony. Rzecz tak prosta, a jednak tak urocza, że aż odebrało mi mowę. Gdy spojrzałam na bruneta, ten szczerzył się, a jego oczy błyszczały jak małe ogniki. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do jego ramienia, którym po chwili mnie objął. Ostrożnie przeszliśmy przez ulicę i zajęliśmy jeden z koców, który leżał w cichszej części ogródka.

- Jak ci się podoba? - Liam spojrzał na mnie pytająco, choć jego oczy się śmiały.
- Jest cudownie. Tak.. przytulnie. - Odparłam uśmiechając się słodko.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. - Szepnął i założył za ucho jeden z kosmyków moich włosów, który opadał mi na oczy.

Po chwili obok nas zjawiła się kelnerka, która przyjęła zamówienie na prostą sałatkę i wodę. Siedzieliśmy na kocu, jedząc i przyglądając się słońcu, które powoli znikało za horyzontem. Nie mogłam uwierzyć, że za dwa dni będę musiała wrócić do rutyny jaką jest chodzenie na zajęcia w LA. Nie będzie przy mnie Moniki ani chłopaków, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie jestem pewna czy przetrwam bez nich. Przyzwyczaiłam się do nich zbyt mocno żeby teraz ich zostawić.

- O czym myślisz? - Usłyszałam głos chłopaka jak przez mgłę.
- O powrocie do Los Angeles, o tym, że będę tam samotna. - Uśmiechnęłam się smutno.
- Niedługo kończymy trasę, chyba nie sądzisz, że cię nie odwiedzimy. - Odparł uśmiechając się, choć w jego głosie dało się wyczuć smutek.
- Odwiedzicie.. - Szepnęłam westchnąwszy.

Liam złapał za mój podbródek, który pogładził kciukiem, spojrzał w moje oczy i zbliżył swoje usta do moich. Na początku był to niepewny pocałunek, jakby bał się, że mogę się rozmyślić i uciec jednak, gdy tak się nie stało nabrał pewności i mocniej naparł na moje wargi. 

*POV MONIKA*

Wróciliśmy do hotelu, a zaraz po nas dotarł Liam z Olą, z tego co zdążyłam zaobserwować to randka musiała im minąć niesamowicie dobrze, bo nie mogli oderwać od siebie wzroku i ciągle trzymali się za ręce lub po prostu ukradkiem stykali się ramionami bądź innymi częściami ciała. Wróciłam z Niall'em do pokoju hotelowego, w którym mieliśmy spędzić jeszcze tę noc. Wzięliśmy wspólny prysznic i wygodnie ułożyliśmy się na łóżku. Wtuliłam się w blondyna, a on objął mnie szczelnie swoimi ramionami, ucałował moje czoło i wyszeptał "słodkich snów". Usnęłam wdychając jego zapach i czując się najbezpieczniejsza i najszczęśliwszą osobą na świecie. 
Obudziłam się w środku nocy i poczułam, że leże na łóżku sama. Na początku się przestraszyłam ale rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam uchylone drzwi na balkon. Owinęłam się kołdrą i na palach ruszyłam w tamtą stronę. Jakie było moje oburzenie, gdy zobaczyłam żarzącego się papierosa trzymanego między palcami przez blondyna. 

- Co ty wyprawiasz? - Zapytałam zachrypniętym głosem, a chłopak podskoczył i automatycznie wyrzucił niedopałek. - Przecież i tak widziałam. - Rzuciłam, gdy spojrzał na mnie.
- Nie wiem o czym mówisz. - Odparł jak gdyby nigdy nic.
- Nie rób ze mnie głupiej. Od kiedy palisz? - Zapytałam prosto z mostu.
- Nie palę.. - Zaczął zaprzeczać ale odpowiedział, gdy spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. - Odkąd nas zostawiłaś. 

I w tym momencie pomyślałam jaką złą osobą jestem, że swoim zachowaniem skłoniłam Nialla do zapalenia tego świństwa. Wyciągnęłam w jego stronę ręce i już po chwili czułam ciepło bijące od jego ciała. 

- Musisz palić? - Zapytałam, wtulając się w jego nagą klatkę.
- A ty musisz?
- Jeśli ty nie musisz to i ja. 
- Więc nie muszę. 
- Więc ja też nie. - Odparłam i ucałowałam jego obojczyk.

Poczułam jak się śmieje, gdyż zaczął się lekko trząść, a po chwili usłyszałam jego dźwięczny śmiech. 

- I z czego ha? - Zapytałam oburzonym tonem chociaż też miałam ochotę zacząć się śmiać.
- Tak ogólnie, ze szczęścia. Cieszę się, że jesteś tutaj. - Spoważniał i podniósł palcem mój podbródek. - Kocham cię. - Szepnął i pocałował czule moje usta.
- Ja ciebie też. - Odparłam po chwili i znów wtuliłam się w niego. 

Gdy Niall zaczynał lekko drgać z zimna zarządziłam natychmiastowy powrót do łóżka, gdzie opatuliłam go kołdrą i przytuliłam. Nie minęło dziesięć minut, a jego oddech stał się miarowy, a klatka unosiła się i opadała w wolnym tempie co oznaczało, że znów zasnął. Uśmiechnęłam się pod nosem i poprawiając się na jego klatce, również usnęłam. 
Obudziłam się około dziesiątej bo telefon blondyna dzwonił nieustannie, a on nie raczył go odebrać. Jak się okazało, już go nie było. Pewnie poszedł na śniadanie. Wzięłam urządzenie i zobaczyłam, że na ekranie widnieje zdjęcie Maury więc postanowiłam odebrać.

- Dzień dobry, z tej strony Monika. Niall zostawił telefon w pokoju. - Odezwałam się jako pierwsza.
- Ojej, obudziłam cię? Masz zaspany głos. 
- Nic się nie stało. W sumie to nawet dobrze. Powinnam zacząć się pakować. Czy coś się stało?
- Och, nie. Chciałam tylko zapytać, o której macie samolot. - W jej głosie było słychać, że cieszy się iż zobaczy syna.
- Głupio się przyznać ale sama nie mam pojęcia. - Odparłam i w tym momencie otworzyły się drzwi do pokoju. - Och, wrócił Niall. - Rzuciłam do telefonu. - Mama. - Tym razem powiedziałam to w stronę blondyna, podając mu urządzenie. 
- Cześć kochanie. - Uśmiechnął się do mnie i ucałował w czoło, następnie biorąc telefon. 

Nie chciałam podsłuchiwać więc zsunęłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Opłukałam twarz, uczesałam włosy, poprawiłam makijaż i w samej bieliźnie ruszyłam po ubranie. Stanęłam zamurowana, gdy zobaczyłam stojącego na środku pokoju Zayna, którego mina w tym momencie przypominała moją. Niall od razu przyskoczył do kolegi i zakrył mu oczy dłonią jak małemu dziecku. Nie mogąc się powstrzymać parsknęłam śmiechem i szybko chwytając przygotowane wczoraj ubranie pomknęłam z powrotem do łazienki. 


- Przepraszam! - Usłyszałam Zayna, gdy zamykały się za mną drzwi.
- Spoko. - Odparłam nadal się śmiejąc.

W sumie to nie wiem co mnie tak rozśmieszyło ale reakcja blondyna wydawała mi się być niezwykle zabawna. Po mnie do łazienki wparował Niall, który marudził, że już ledwo może się powstrzymać, a do środka niemal wskoczył ze skrzyżowanymi nogami i tak właśnie poruszał się aż do pisuaru. Gdy w końcu wydostał się z łazienki po siedzeniu tam przez dobre dwadzieścia minut i pindrzeniu się przed lustrem udało mi się dowiedzieć, ze samolot mamy o godzinie szesnastej. Zaczęło się wielkie pakowanie. Następnie wszyscy spotkaliśmy się w hollu by udać się wspólnie na lotnisko. Każdy z chłopaków leciał gdzieś indziej, musiałam się również pożegnać z Olą, która niestety musiała wracać do LA. Miałam nadzieję, że szybko do nas wróci. Na lotnisku każdy wziął swój bilet i po długich pożegnaniach każde ruszyło w swoją stronę. Co mnie zdziwiło, a może i nie... Liam i Ola wspólnie ruszyli do samolotu. 
Podróż mijała nam dość szybko chociaż jak się okazało w samolocie było kilka fanek, które chyba nie miały zamiaru dać blondynowi spokoju przez cały lot. Co chwila przechodziły, chichotały, achały i ochały, gdy Niall próbował przespać się chociaż chwilę, skutecznie mu to uniemożliwiając. Gdy zauważyłam, że w końcu przysnął, dyskretnie wyszłam na korytarzyk między siedzeniami, gdzie czaiły się dziewczyny. 

- Hej, przepraszam was ale mam ogromną prośbę. - Zaczęłam spoglądając na każdą po kolei. 
- Tak? - Zapytała jedna z nich lekko się jąkając.
- Niall jest strasznie zmęczony, właśnie zasnął, prosiłabym o uszanowanie tego. On też potrzebuje odpoczynku. - Powiedziałam łagodnym tonem, na koniec uśmiechając się przyjaźnie. 
- Nie wiedziałyśmy, przepraszamy. Chciałyśmy tylko zdjęcie. - Odparła inna. 
- Jeśli uda się wam nas znaleźć po wylądowaniu to obiecuję, że zrobi sobie z wami zdjęcie. Tylko teraz dajcie mu odetchnąć. Ok? 
- Jasne, nie ma sprawy. - Wszystkie się uśmiechnęły i ruszyły na swoje miejsca, co zrobiłam i ja. 

Tak jak obiecałam, po wylądowaniu kazałam Niall'owi zrobić sobie z dziewczynami zdjęcie, przy okazji dał im autografy i wziął ich nazwy na tt od razu zaczynając je follować. Dziewczyny grzecznie podziękowały i skocznym krokiem wróciły do swoich jak mniemam, rodziców. My odebraliśmy swoje bagaże i w tłumie odnaleźliśmy Grega, który czekał na nas z piękną kartką "Horanowie <3". Zaśmiałam się i przywitał z chłopakiem. Dość szybko przeszliśmy do auta, które stało niedaleko wejścia, a gdy już w nim siedzieliśmy widziałam, że Niall odetchnął, następnie uśmiechając się. Wiedziałam, że cieszy się na spotkanie z rodziną. Widziałam to w jego oczach, które świeciły się jak u małego dziecka, które dostało właśnie najlepszy prezent w życiu. Przez całą drogę śmialiśmy się z rzeczy, które opowiadał Greg. Jednak zaskoczyła mnie jedna rzecz, a mianowicie, oznajmił iż ma dziewczynę i zamierza się jej oświadczyć. Mimo, że nie znali się długo to czuł, że to ta jedyna. Niall ucieszył się niesamowicie zwłaszcza, że już zaczął sobie wyobrażać jak to cudownie będzie być wujkiem. W końcu dojechaliśmy pod dom Horanów i zabierając wszystkie walizki z bagażnika, weszliśmy do środka, gdzie zostaliśmy wyściskani przez Muarę. Niesamowicie lubiłam tą kobietę, była taką pozytywną osobą i od razu było wiadomo po kim Niall jest taki kochany. Pobyt tutaj zapowiadał się niesamowicie ale i tak nie mogłam się doczekać kiedy polecimy do Polski.