czwartek, 19 marca 2015

EPILOG

Reszta tygodnia minęła niesamowicie szybko. Jednego dnia siedzieliśmy w domu z Maurą, Gregiem i jego nową dziewczyną, a następny spędzaliśmy na dworze ze znajomymi Horana, których nawiasem mówiąc bardzo polubiłam i miałam nadzieję, że oni mnie również. Niestety w końcu przyszedł czas kiedy trzeba było pożegnać piękną Irlandię i ponownie wsiąść do samolotu, który tym razem miał nas eskortować do Polski. Z jednej strony, nie mogłam się doczekać kiedy spotkam rodzinę ale z drugiej niesamowicie się denerwowałam, w końcu to będzie pierwsze spotkanie Horana z  moja popapraną rodzinką.

- Hej, nie stresuj się tak. - Usłyszałam słowa blondyna koło ucha, który w tym samym czasie ścisnął mocniej moją dłoń.
- A co jeśli ich nie polubisz? - Zapytałam patrząc na niego poważnie.
- To one powinny polubić mnie, a nie ja je. Znaczy ja je też, ale one są ważniejsze. - Zaśmiał się i ucałował zewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Niech będzie. - Odetchnęłam głęboko i odwróciłam się w stronę okienka, przed które mogłam podziwiać puch białych chmur.

Musiałam przysnąć bo obudziło mnie szturchnięcie w ramię. Niall oznajmił, że niedługo będziemy lądowali co sprawiło, że zaczęłam się teraz naprawdę stresować. Bałam się że któraś z nich będzie miała problem z rozmawianiem z Niall'em. Marta była dość mała i nie byłam pewna czy poradzi sobie z angielskim w takim stopniu.

- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. - Szepnęłam do siebie i odetchnęłam.







~*~
- Myślałam, że jest z nią coraz lepiej.
- Wszyscy tak myśleliśmy, tydzień temu znów zaczęła mówić o osobach, które nie istnieją.
- Nie rozumiem, mieliśmy ją wypisać. Jej stan był dobry. Jej rodzina już przygotowywała się na to żeby odebrać ją ze szpitala, byli gotowi na jej powrót.
- Wygląda na to, że choroba jest zbyt rozwinięta. Tym razem przynajmniej ma miłe historie.
- W porównaniu do ostatniej historii, chyba każda inna będzie milsza. Tak z ciekawości, jaka historia tym razem?
- Jest świetnym fotografem, pracuje z zespołem, który osiągnął światową sławę. Wydaje mi się, że jeden z nich ma zamiar się jej oświadczyć.

Wszystko wskazywało na to, że jej stan się poprawia. Ale schizofrenia jest nieprzewidywalna. Szczególnie, że ona wcale nie chciała, by jej stan się polepszył. Jest coraz gorzej, a jej choroba wchodzi na coraz poważniejsze tory. Jej urojenia z czasem stały się coraz przyjemniejsze. Może właśnie dlatego nie chce wyzdrowieć. Bo tylko dzięki nim czuje się w końcu szczęśliwa. Choć to tylko pozory. Urojenia, napędzane pragnieniem prawdziwej miłości.



________________
Dziękuję wszystkim, którzy wchodzili na bloga, czytali tą historię i którzy wspierali mnie przez cały czas. Zdaję sobie sprawę jak bardzo was zawiodłam tym, że wstawiam epilog w takim momencie, jednak nie widzę sensu by dalej trzymać was w niepewności. Kompletnie się wypaliłam, próbowałam się zmusić do stworzenia kolejnego rozdziału ale nie widziałam przyszłości dla tej historii. Postanowiłam zakończyć ją dopóki była jeszcze dobra, żebyście mogli ją pozytywnie zapamiętać, a nie jako coś co było dobre, a na sam koniec zamiast zostawić po sobie jakiś znak w pamięci, zniechęciło i odrzuciło. Mam nadzieję, że zrozumiecie. 
Po raz ostatni: 
tofi, xx