środa, 30 października 2013

Rozdział 11

Znudziło mi się leżenie, film był okropnie nudny. Wstałam z kanapy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zdałam sobie właśnie sprawę, że jeszcze tu nie sprzątałam. Nie znosiłam tego robić ale jak mus to mus. Skierowałam się do kuchni, z szafki pod zlewem wyjęłam ściereczkę i spray do ścierania kurzy. Zaczęłam od salonu, następnie skierowałam się do hollu i tak coraz dalej i dalej. Zostały mi jeszcze tylko dwie sypialnie na górze ale nagle rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Na ekranie wyświetliła mi się uśmiechnięta buzia niebieskookiego.

- Coś się stało? Niedawno skończyliśmy rozmawiać. - zapytałam lekko zaniepokojona
- Tak... Nie to znaczy nie. Po prostu mam do Ciebie prośbę. - odpowiedział uspokajająco
- Więc słucham.
- Liam nie odbiera telefonu, a mam do niego bardzo ważną sprawę. Mogłabyś przejść się i zobaczyć co się z nim dzieje? On zawsze odbiera telefon.
- Dzwoniłeś do Louisa?
- Tak, ale powiedział, że nie ma go teraz w domu, a Liam został.
- Dobrze, tylko założę buty i już idę.
- Dzięki. Trzymaj się.
- Ty też.

Rozłączyłam się i odłożyłam przybory do sprzątania. Nie powiem, rozmowa lekko mnie zestresowała. Martwiłam się o chłopaków jak o własną rodzinę, więc jak najszybciej zeszłam na dół, sięgnęłam po buty i wyszłam z domu. Przeszłam do domu chłopaków i zapukałam do drzwi. Nikt nie otworzył więc zapukałam jeszcze raz, poczekałam jeszcze chwilę i już miałam odchodzić ale drzwi lekko się uchyliły.

- Coś się stało? - zapytał Liam, wstawiając głowę zza drzwi
- Niall się o Ciebie martwi. Mówi, że nie odbierasz telefonu.
- Ach, zostawiłem telefon w spodniach na dole, a poszedłem się położyć na górę. Zaraz do niego oddzwonię. Wejdziesz? - zapytał uchylając szerzej drzwi
- Tak szczerze mówiąc to właśnie wzięłam się za sprzątanie domu.
- Może Ci pomogę?
- Coś ty, jesteś zmęczony i w ogóle.
- Już się wyspałem, poza tym jutro jadę do rodziny więc będziesz mogła wreszcie od nas wszystkich odpocząć. - wyszczerzył się
- Odpocząć? Chyba zanudzić. Ale dobra jak chcesz. Ubieraj się i chodź. - uśmiechnęłam się i machnęłam ręką
- Idź, zaraz przyjdę.
- Ok. Czekam. - odpowiedziałam i ruszyłam z powrotem do siebie

Weszłam znów na górę i kontynuowałam przerwaną mi wcześniej czynność, po chwili usłyszałam, że drzwi wejściowe się otwierają.

- Gdzie jesteś?! - krzyknął chłopak z dołu
- Na górze! W środkowej sypialni! - odkrzyknęłam i już po chwili słyszałam kroki na schodach

Liam miał na sobie szare spodnie i do tego białą koszulkę. Niby zwyczajne ubranie ale na nim i tak wyglądało niesamowicie.

- Miałeś zadzwonić do Nialla. - przypomniałam
- Zapomniałem. Obrazisz się jeśli zadzwonię teraz? - zapytał wyjmując telefon
- Coś ty, dzwoń - uśmiechnęła się

Ja dalej ścierałam kurze, a Liam wybierał na telefonie numer przyjaciela.

- Co jest stary? - usłyszałam - Przestań, przecież dzwonię teraz, nie krzycz na mnie. - zaśmiałam się na te słowa - Nie, to Monika. Jestem u niej. - pokazał mi język - Ale kiedy?... Dobra jakoś dam radę... Jutro... Za tydzień... Dobra stary obiecuję, kończę bo muszę pomóc Moni w porządkach. Narazie. - powiedział i rozłączył się

Nie pytałam o co chodziło, nie chciałam wyjść na wścibską. Liam schował telefon do kieszeni i podszedł do mnie wyciągając mi z ręki szmatkę. Zaczął nią wycierać kurze w pozostałej części pomieszczenia, a ja w tym czasie układałam płyty na półkach. Dzięki jego pomocy skończyliśmy to dość szybko i teraz zostało nam już tylko jedno pomieszczenie, a mianowicie moja sypialnia. Wiedziałam, że mam tam ogromny bałagan dlatego nie chciałam go wpuścić do środka, ale mimo wszystko on i tak wszedł.

- Przepraszam za bajzel. - powiedziałam
- Przestań, nie jest źle. Nie widziałaś pokoju Louisa. - wyszczerzył się
- Hah, dobra koniec gadania chcę to skończyć jak najszybciej.
- Tak jest, kapitanie. - stanął na baczność i zasalutował na co ja parsknęłam śmiechem

Wzięliśmy się do roboty, pozbierałam wszystkie ubrania walające się po ziemi, poukładałam książki i płyty, Liam ścierał kurze. Skończyliśmy po około 15 minutach. Byłam dumna z naszej pracy. Zeszliśmy na dół, a ja nalałam nam do szklanek wody i zaniosłam je do salonu.

- Więc powiedz mi teraz tak szczerze... Bardzo jesteś zawiedziona po dzisiejszym wypadzie? - zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć więc milczałam - Powiedz cokolwiek. - niestety Liam nie odpuszczał
- Nie jestem zawiedziona, cieszę się, że spędziłam z wami czas. Po prostu boli mnie to co ludzie wypisują o mnie w internecie, nawet mnie nie znając. Boli mnie jeszcze bardziej to, że Ci ludzie są dla mnie ważni, trochę jak rodzina, a nie akceptują tego, że właśnie spełnia się moje marzenie. - odpowiedziałam nie patrząc na niego
- Nie przejmuj się, tak jest zawsze. My nie chcemy żebyś źle czuła się z tym, że nas znasz.
- Spodziewałam się takiej reakcji fanek, nie czuję się źle z tym, że was znam. Wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę.
- Ale nawet pomimo tego szczęścia i tak boisz się tłumu.
- Ja po prostu muszę to w sobie przetrawić. Nie chcę żeby ludzie myśleli, że wykorzystuję was w jakikolwiek sposób. Chociaż i tak już mają o mnie takie zdanie przez to, że Geo był dzisiaj przy mnie.
- Muszą to zaakceptować, straciliśmy wielu przyjaciół przez to że przejmowali się zdaniem ludzi. Trzeba znaleźć w tym pozytywne strony, są ludzie którzy naprawdę nas wspierają i cieszą się z tego że mamy ludzi, którzy akceptują Nas a nie naszą sławę. Nie chcemy też stracić Ciebie. Jesteś naprawdę miłą osobą, którą chcemy poznać lepiej bo wydaje nam się, że akceptujesz Nas jako tych prawdziwych Nas.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się, że to powiedziałeś. - powiedziałam i przytuliłam go, przy tym poleciało mi kilka łez, które on wytarł z moich policzków - Naprawdę się o Ciebie martwimy, jeśli coś jest nie tak, powiedz nam o tym. Chcemy wiedzieć co się dzieje. Dostałem już dzisiaj z dziesięć SMS'ów od chłopaków, czy wszystko Ok. Na żaden nie odpisałem bo nie wiedziałem co mam napisać.
- Możesz napisać, że już teraz wszystko jest w jak najlepszym porządku. - odpowiedziałam i jeszcze mocniej w niego wtuliłam - Cieszę się, że jesteście. Wszyscy.

Liam już nic nie odpowiedział, siedzieliśmy tak jeszcze chwilę przytuleni. W końcu odkleiłam się od niego i usiadłam wygodnie obok. On odpisał chłopakom na SMS'y z wyraźną ulgą na twarzy.

- Skoro ludzie i tak już mnie nienawidzą... Mogę dodać zdjęcie z Tobą na tt?
- Skoro i tak cię nienawidzą, to co Ci szkodzi. - zaśmiał się

Wyciągnęłam telefon i przysunęłam się do Liama, on pokazał język, a ja się uśmiechnęłam. Zdjęcie zostało zrobione więc zalogowałam się na twittera i załadowałam fotę. Po chwili znajdowała się ona już na moim profilu z opisem "Dziękuję @Real_Liam_Payne". Odłożyłam telefon na stolik, a Liam wyjął swój, wszedł na swoje konto i dodał mój post do ulubionych. Mój telefon zaczął co chwile wibrować oznajmiając tym, że mam nowe powiadomienie więc go wyłączyłam. Kontynuowaliśmy naszą rozmowę choć teraz była już o wiele bardziej wesoła i miła. Nagle usłyszałam otwierane i zamykane drzwi, a po chwili ujrzałam w salonie stojącego Lou. 

- Wchodzicie jak do siebie. - powiedziałam z udawanym oburzeniem
- Przepraszam. - powiedział zmieszany Louis
- Żartowałam głuptasie. Coś się stało?
- Liama nie było w domu więc pomyślałem, że jest u Ciebie, a ja chciałbym się z wami pożegnać. 
- Ouuuu. - powiedziałam smutno
- Wrócę za dwa tygodnie. Nie smutaj marchwko! - zaśmiał się i rzucił na mnie z łaskotkami
- Kto tu jest marchewa. - wydyszałam, gdy w końcu mnie zostawił

Odsunął się ode mnie i wstał z kanapy po czym podszedł do swojego przyjaciela.

- Trzymaj się stary, jedź ostrożnie. - powiedział Li
- Jak zawsze, ty też dotrzyj w jednym kawałku. - zrobili niedźwiadka, po chwili Lou podszedł do mnie
- No marchewko, nie zrób sobie już krzywdy i wiesz... Trzymaj się. - przytulił mnie mocno i dał buziaka w policzek
- Zadzwoń jak dojedziesz, bądź grzeczny, odpoczywaj... - zaczęłam wymieniać
- Oczywiście. - powiedział i jeszcze raz mnie przytulił by po chwili ruszyć w stronę wyjścia

Usłyszałam trzask drzwi i znów zostałam sama z Liam'em.

- Ja może też już pójdę.- powiedział
- Nie! Nocujesz dzisiaj tu! - oznajmiłam
- Czemu? - zapytał zdziwiony
- Będziesz moim więźniem, tak jak ja byłam waszym.
- Było aż tak źle? - zaśmiał się

Nie odpowiedziałam tylko puknęłam go w ramię. On usiadł znów na kanpie sięgając po pilota, a ja poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia, bo zgłodniałam. Wyjęłam z lodówki mięso mielone i warzywa. Z szafki sięgnęłam ryż, który po chwili wstawiłam by się gotował. Warzywa pokroiłam i podsmarzyłam z mięsem, gdy ryż był gotowy wszystko ze sobą połączyłam, odpowiednio przyprawiłam i nałożyłam na dwa talerze. Ruszyłam z nimi do salonu i podałam jeden mojemu towarzyszowi. 

- Muszę przyznać, że serio umiesz gotować. - pochwalił mnie
- Dzięki, cieszę się, że smakuje. - uśmiechnęłam się do niego

Po chwili on spojrzał na mój telefon.

- Nie włączysz go? - zapytał
- Zapomniałam o nim, zaraz włączę. Chociaż może nie, wezmę laptopa. - powiedziałam, odłożyłam talerz na stolik i weszłam na górę po komputer, z którym po chwili zeszłam na dół
- Puścisz mnie do domu żebym mógł wziąć chciaż coś na przebranie? - zapytał
- Nie, wy mnie nie chcieliście puścić.
- Ale ty w rzeczach Nialla wyglądałaś dobrze, ja w twoich... Raczej nie... - zaśmiał się
- Haha, masz rację. Dobrze puszczę cię ale będę odliczała czas. Jeśli nie wyrobisz się w ciągu 3 minut robisz dzisiaj kolacje. 
- Niech będzie. Skończę jeść i ruszam. - wyszczerzył się

Dokończenie jedzenia zajęło mu jeszcze około 5 minut, gdy stał już przy otwrtych drzwiach wyjściowych, ja stałam ze stoperem w ręku i klikając na przycisk odliczania krzyknęłam "START!". 
Jeszcze tylko 5 sekund i przegra. 5....4....3...2....1... TAK! Wygrałam. Uśmiechnięta wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie, po kilku sekundach usłyszałam trzaśnięcie drzwi i zobaczyłam wbiegającego do domu, zdyszanego Liama. 

- Przykro mi. - powiedziałam nadal się uśmiechając
- Kłamiesz! - powiedział i zaśmiał się
- Więc co dzisiaj przygotujesz? - zapytałam
- Jeszcze się zastanowię. Mam coś dla Ciebie. 
- Co takiego?
- Kiedyś mówiłaś, że lubisz męskie koszulki więc byłem tak dobry i przyniosłem Ci jedną. - wyszczerzył się i wyciągnął z torby koszulkę  

Była to biała koszulka w szare gwiazdki, miał ją podczas sesji dla Trekstock.

- Awwww, piąteczka. - powiedziałam i wystawiłam rękę w górę - Jest super! Dzięki. 

Przewiesiłam ją przez oparcie kanapy i w końcu włączyłam komputer, gdy był przy mnie Liam jakoś mniej obawiałam się komentarzy, które tam przeczytam. Zalogowałam się na twittera, miałam tysiące powiadomieć co mnie przeraziło, zazwyczaj miałam około pięciu na tydzień, a tu nagle takie WOW. Zanim w nie weszłam, zobaczyłam na stronie głównej post dodany przez Eda Sheerana, w którym byłam oznaczona "@KwiatkowskaMoni kiedy się znowu widzimy?", byłam trochę zła bo wyszło, że go znam i teraz dwa razy więcej osób mnie nie znosi, ale nie mogłam się na niego gniewać w końcu sama się ujawniłam więc postanowiłam odpisać na tweeta, "@edsheeran jeśli chcesz to przyjedź dziś do mnie, Liam jest moim więźniem i gotuje kolacje. Będzie pysznie! :)", na odpowiedź nie czekałam długo "@KwiatkowskaMoni będę za 3 godziny, biedny Liam! :P" postanowiłam już nic nie odpisywać, poinformowałam tylko Liama, że rudzielec wpadnie w odwiedziny. Teraz postanowiłam kliknąć w powiadomienia, których zaczęło przybywać. Było ich dużo, nie przejrzałam wszystkich bo było to raczej niemożliwe. Połowa oczywiście jak się mogłam spodziewać, była wyzwiskami i groźbami kierowanymi w moją stronę, raz prawie się popłakałam ale Liam powiedział żebym przestała się mazać i przejmować. Nie powiem pomogło, naszczęście druga połowa była pozytywna, ludzie cieszyli się moim szczęściem i życzyli powodzenia w znajmości z chłopakami. Przybyło mi też obserwatorów, teraz miałam ich około 5000, był to dla mnie ogromny szok. Obiecałam sobie, że zrobię wszystko by ludzie przestali mnie nie nawidzić. Zaczęłam od tego, że przekazałam laptopa Liam'owi i zagroziłam, że jeśli nie zrobi follow spree to będzie spał na ziemi i nigdy go nie wypuszczę. Bardziej go to rozbawiło niż przeraziło ale zrobił co kazałam. Zalogował się na swoje konto i tweet'nął "Monika grozi, że jeśli tego nie zrobię to będę spał na ziemi i nie wypuści mnie z domu, więc zgodziłem się. Uwaga kochani FOLLOW SPREE!!!!!" Przez następne pół godziny chłopak zaczynał obserwować swoje fanki, dostałam nawet kilka podziękować, choć większe zainteresowanie wzbudziła wzmianka o spaniu na ziemi. Wspólnie się śmialiśmy, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. 




________________
Rozdział krótki, ale nie mam zbyt dużo czasu na pisanie. Możliwe, że jest sporo błędów bo spieszyłam się w pisaniu. Mam nadzieję, że się spodoba i zostawicie po sobie komentarz! :)

wtorek, 22 października 2013

Rozdział 10

Wstałam z podłogi i przypomniałam sobie, że nie brałam dziś prysznica po biegu. Skrzywiłam się na tą myśl. Podeszłam do drzwi i chwyciłam klamkę, a w tym samym momencie do drzwi ktoś zapukał. Uchyliłam je i ujrzałam Liama. 

- Pomyślałem, że Ci się przyda. – uśmiechnął się i podał mi ręcznik
- Właśnie miałam do was iść i prosić o to prosić. – odwzajemniłam uśmiech
- Więc ja już nie będę przeszkadzał, tylko nie siedź za długo, mamy w planach pomęczyć cię jeszcze filmami. 
- Jasne, będę gotowa za jakieś 20 minut. – zaśmiałam się i zamknęłam drzwi za chłopakiem

Sprawdziłam czy grzejnik, który znajdował się w łazience jest ciepły. Na szczęście był, śmiem nawet stwierdzić gorący. Miałam nadzieję, że jeśli przepiorę bieliznę i powieszę ją na nim to zdąży wyschnąć przed moim wyjściem spod prysznica. Mój dom jest kilkanaście kroków dalej, a ja nie mam nawet czystej bielizny.. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, wykonałam swoje plany co do grzejnika i ostatecznie weszłam pod strumień wody. Ból przeszedł już do końca, odprężyłam się i oczyściłam swój umysł z natrętnych myśli dotyczących opinii na mój temat. Zaczęłam myśleć pozytywnie, o tym, że mam chłopaków, że naprawdę dobrze się dogadujemy i że właśnie czekają na mnie w salonie. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie i okazało się, że siedzę tu już ponad 30 minut. Zakręciłam wodę i zaczęłam wycierać się ręcznikiem, pachniał perfumami Liama co oznaczało, że prawdopodobnie też będę nimi pachniała. Tak na marginesie jakich on perfum używa, że przeszły na ręcznik, który tylko niósł. Całe szczęście grzejnik był na tyle ciepły, że wszystko wyschło. Ponownie ubrałam się w rzeczy Nialla i teraz już bez przeglądania się w lustrze ruszyłam do salonu. Okazało się, że w międzyczasie Louis skończył rozmawiać z Pauliną i ustalił z nią, że ta przyleci mnie odwiedzić za jakieś dwa tygodnie. Miło, że mnie poinformowali ale może to i dobrze, dawno jej nie widziałam. Niall siedział na kanapie i przesunął się, by zrobić mi nieco więcej miejsca żebym mogła wygodnie usiąść. 

- Więc co oglądamy? – zapytałam
- Co powiesz na ‘Naznaczony’? – rzucił Lou
- Oglądałam. - odpowiedziałam
- ‘Kobieta w czerni’? – odezwał się Li
- Też.
- ‘Prometeusz’. – tym razem Niall
- Dobre, ale widziałam dwa razy. 
- Więc może będzie łatwiej jak ty powiesz co chcesz oglądać? – zaśmiał się najstarszy
- ‘Sinister’. – powiedziałam po krótkim namyśle
- Ok. – powiedziała cała trójka naraz

Dziś to Liam czynił honory domu i zarządzał pilotem. Wybrał odpowiedni film z wypożyczalni i włączył go. Dla lepszego nastroju w całym domu pogasiliśmy światła, na stole postawiliśmy popcorn, chipsy i paluszki oraz cztery szklanki pełne napoju. Zaczęły lecieć początkowe napisy.

- Chwila! – krzyknął Lou

Ja podskoczyłam przestraszona na kanapie, a Niall zaśmiał się z mojej reakcji.

- Co jest? – zapytałam
- Muszę się wykąpać. – wyszczerzył się marchewkowy
- Serio? – zapytałam, a on pokiwał głową – To szybko.
- Ok. – i ruszył do łazienki
- Jak tak to ja też pójdę, wracam za góra 15 minut. – powiedział Liam

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i po chwili już nie było go w salonie.

- A ty? – zwróciłam się do Nialla
- Ja już byłem. – uśmiechnął się

Dopiero teraz zauważyłam, że rzeczywiście nie jest już w spodniach i bluzie. Zmienił je na dres i koszulkę z napisem ‘Free Hugs’. Zaśmiałam się i mocno do niego przytuliłam.

- Za co to? – zapytał zdziwiony
- Koszulka. – pokazałam na nią palcem
- Ach no tak. A ty gdzie masz swoją bluzę? – puścił mi oczko
- W moim domu, w mojej sypialni, gdzie tak
nawiasem mówiąc powinnam się właśnie znajdować. 
- Oj przestań już marudzić. – powiedział i przyciągnął mnie do siebie tak, że opierałam się głowa o jego ramię

Siedzieliśmy tak jakiś czas nadal czekając na chłopaków, wymyślaliśmy jakieś głupie historyjki dotyczące tego co oni mogą tak długo robić w łazience. Nie mogłam przestać się śmiać bo pomysły Nialla były chwilami aż przerażająco głupie ale to sprawiało, że jeszcze bardziej zabawne.

- Jesteśmy. – usłyszałam nagle i ujrzałam zaginionych, którzy stali w salonie

Liam miał na sobie jedynie dres, a ja nie mogłam przez chwilę oderwać wzroku od jego nagiego torsu. W końcu się ogarnęłam i zerknęłam na Louisa, ten natomiast miał na sobie krótkie spodenki i koszulkę z Vans. 

- Ubrałbyś się. – rzucił blondyn w stronę Li
- Wiesz, że nie lubię. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza? – zwrócił się z pytaniem do mnie
- Na widoki nie narzekam. – zaśmiałam się i pokazałam kciuk w górę
- Widzisz! – powiedział do Nialla, na co ten pokazał mu język
- Włączyć film! – zarządził marchewkowy

Nikt się już nie odzywał. Telewizor został ponownie włączony, światła pogaszone, a na pilocie naciśnięty przycisk PLAY. Podczas trwania filmu nadal siedziałam blisko Nialla, a on obejmował mnie ramieniem, gdy się wzdrygałam ze strachu, czułam jedynie jak trzęsie się i bezgłośnie śmieje z moich reakcji. Za każdym razem, gdy to robił ja nie mogłam skupić się na filmie. Zaczęły lecieć napisy końcowe, było już strasznie późno, a ja zaczynałam być śpiąca.

- Chłoooopcy.
- Hmm?
- Chce mi się spać.
- Gdzie chcesz spać? – zapytał Liam
- Obojętne. – odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami
- Chodź. – powiedział i wstał z fotela

Ja również wstałam i zauważyłam, że Louis śpi na fotelu. Wyglądał strasznie słodko więc szybko wyjęłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Potem wyśle je Paulinie. Niall zaśmiał się i również wstał. Ruszyłam za Li, który zaprowadził mnie do jednej z sypialni.

- To pokój Harry’ego jest tu najczyściej. – zaśmiał się
- Haha, dziękuję. – powiedziałam i przytuliłam go
- Nie ma za co, śpij dobrze. 
- Nawzajem.

Położyłam się do łóżka, a po chwili usłyszałam pukanie.

- Proszę. 
- Chciałem Ci tylko powiedzieć dobranoc. – zza drzwi wychyliła się blond czupryna
- Dziękuję i nawzajem. – uśmiechnęłam się

On również się uśmiechnął i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Było to dość dziwne, zważając na okoliczności ale gdy tylko zamknęłam oczy od razu usnęłam.
Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi i odgłos czyichś kroków, otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą blond czuprynę. 

- Coś się stało? - wychrypiałam 
- Nie, przepraszam nie chciałem cię obudzić. - wyszeptał
- Nic się nie stało, ale lepiej mów co tu robisz.
- Chciałem się pożegnać.
- Już jedziesz? Kiedy wrócisz? - zapytałam smutno
- Tak, niestety. Dokładnie nie wiem, a czemu pytasz?
- Będę tęskniła. Wszyscy pokolei się rozjeżdżacie. Krótko się znamy ale już się do was przyzwyczaiłam. - powiedziałam, a on mnie przytulił
- Wrócę za jakiś tydzień, tak mi się przynajmniej wydaje. - uśmiechnął się i odsunął od siebie na długość ramion
- Dobrze, ale napisz do mnie jak tylko dolecisz. Chcę wiedzieć czy wszystko ok. 
- Obiecuję, a teraz muszę już iść bo się spóźnię. - przytulił mnie jeszcze raz 
- W takim razie, lepiej już idź. 
- Ok, pa. Uważaj na siebie kaleko. - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło
- Papa. - pomachałam mu, gdy wychodził z pokoju 

Po chwili zniknął za nimi, a ja poczułam się strasznie samotna. Uwielbiałam jak mnie przytulał, nawet jak przypadkiem dotknął mojej ręki czułam się wyjątkowo. Spojrzałam na zegarek, wybijał 06.28, wiedziałam, że już nie usnę. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Wykonałam kilka podstawowych czynności, przeczesałam włosy palcami i przejrzałam jeszcze raz w lustrze. Ruszyłam do wyjścia i gdy otworzyłam drzwi wpadłam na Liama, który nawiasem mówiąc nadal był bez koszulki. 

- Przepraszam. - powiedziałam
- Nic się nie stało, czemu nie śpisz? - zapytał
- Niall przyszedł się pożegnać i raczej już bym nie usnęła. A ty?
- Zazwyczaj tak wstaję w czasie trasy nie mamy możliwości żeby pospać dłużej. - uśmiechnął się
- Współczuję, nie lubię tak wcześnie wstawać.
- Ja też ale co zrobisz. Zaraz zrobię jakieś śniadanie. Co ty na to?
- Bardzo chętnie, ale tylko jeśli będę mogła Ci pomóc.
- Pewnie. Tylko daj mi 10 minut w łazience. - zaśmiał się
- Ok, nie ma sprawy. - powiedziałam i przepuściłam go w wejściu

Ruszyłam na dół i przeszłam przez salon, zobaczyłam śpiącego Lou i przypomniałam sobie o zdjęciu, które miałam wysłać Paulinie. Weszłam do kuchni i usiadłam na jednym z krzesełek. Poczekałam chwilę na Liama aż w końcu pojawił się koło mnie.

- Na co masz ochotę? - zapytał
- Jajecznica?
- Z pomidorem?
- Pewnie!

Daddy podszedł do lodówki z której wyjął warzywa i jajka potem ruszył po sól i pieprz, które wziął z szafi i po chwili postawił wszystko na blacie. 

- Pokroisz pomidory? - zapytał
- Jasne, ale najpierw musisz dać mi deskę i nóż. - odpowiedziałam
- Wiesz co, oprowadzę cię po naszej kuchni. - wyszczerzył się
- Ok. - odpowiedziałam krótko i zaczęłam 'zwiedzanie'

Pokazał mi wnętrze każdej szafki i szuflady znajdującej się w kuchni, mniejwięcej starałam się zapamiętać co gdzie się znajduje. Wyjęłam w międzyczasie potrzebne mi rzeczy i ułożyłam je na blacie, tak by było mi wygodnie. W końcu zaczęłam wykonywać powierzone mi zadanie, gdy skończyłam usiadłam znów na krześle i pozwoliłam chłopakowi działać. 

- Aż z dziesięciu jajek? - zdziwiłam się
- To i tak mało, pomyśl sobie jak wygląda ilościowo nasze śniadanie, gdy jesteśmy wszyscy. Nialla policz jako dwóch. 
- Jeju, ja normalnie zjadam z jednego i jestem pełna. - zaśmiałam się

Nagle ktoś oplótł mnie ramionami i mocno przytulił, najpierw się przestraszyłam ale po chwili zorientowałam się, że to tylko kochany Louis. 

- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam
- Wiem, taki miałem zamiar. - uśmiechnął się i podszedł do Liama

Szepnął mu coś na ucho i oboje odwrócili się w moją stronę dziwnie na mnie patrząc.

- Co? - zapytałam
- Co powiesz na wypad na zakupy? - zapytał Daddy
- Nie wiem. A co?
- Muszę jechać kupić kilka ubrań zanim pojadę do rodziny. - powiedział marchewkowy - Przyda się opinia dziewczyny. 
- Skoro tak, to czemu nie. Ale o której? 
- Za jakieś dwie, może trzy godzinki. 
- Niech wam będzie. 
- Zadzwonię do Paula. - powiedział Li
- Ach no tak, ochrona musi być. - uśmiechnęłam się
- Niestety. - odpowiedział smutno Louis

Po 5 minutach usiedliśmy w salonie z talerzami pełnymi jajecznicy. Porcje chłopaków były zdecydowanie większe niż moje ale to raczej normalne. Gdy skończyłam, podziękowałam i wróciłam na górę po swój telefon i moje wczorajsze ubrania, nie chciało mi się przebierać więc wyszłam od chłopaków w mojej dzisiejszej pidżamie i jak najszybciej wróciłam do siebie. Zamknęłam za sobą drzwi i sięgnęłam po telefon. Zrobiłam sobie zdjęcie w ubraniach Nialla i wysłałam je Weronice i Paulinie tylko, że tej drugiej wysłałam jeszcze zdjęcie śpiącego Marchewkowego. Weszłam na górę i zajrzałam do szafy. Stałam tak dłuższą chwilę zastanawiając się co założyć na wyjście z chłopakami. Nie chciałam żeby było to coś rzucającego sie w oczy, najlepiej coś z kapturem. Zaczynałam się stresować tym wspólnym wyjściem, pewnie będzie tam pełno fanek zaraz zaczną się zdjęcia, autografy. Starałam się o tym nie myśleć więc znów skupiłam się na ubraniach. W końcu wybrałam proste czarne rurki, bokserkę, bluże, czerwone converse i torbę nike. Włosy pofalowałam i zostawiłam rozpuszczone. Weszłam do łazienki, gdzie umyłam zęby i lekko się umalowałam. Byłam zadowolona ze swojego wyglądu, szykowanie się zajęło mi ponad godzinę ale było warto. Miałam jeszcze trochę czau więc weszłam na facebooka. Miałam wiadomość od Pauliny więc ją otworzyłam. "Jaki on słodki, rozmawiałam z nim wczoraj około godziny. On jest naprawdę zarąbisty. Czy to są rzeczy Nialla, te które masz na sobie? Pasują Ci." uśmiechnęłam się pod nosem i odpisałam, że tak dokładnie to jego rzeczy i co do Lou to ma rację. Skończyłam pisać i kliknęłam wyślij, w tym momencie zadzwonił mój telefon.

- Słucham?
- Hej, jesteś gotowa? My już wychodzimy. 
- Jasne, to ja też już idę. 
- Ok, czekamy. 

Rozłączyłam się, zamknęłam laptopa i zeszłam na dół. Złapałam torebkę i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Ruszyłam w stronę srebrnego 7-osobowego auta. Najwyraźniej Li zobaczył, że idę bo wysiadł i otworzył mi drzwi. Siedzieliśmy z tyłu, z przodu siedział Preston i jeszcze jakiś ochroniaż. Przywitałam się ze wszystkimi, chłopacy przedstawili mi mężczynę. Miał na imię George. W końcu ruszyliśmy, jechaliśmy około 20 minut. Zaparkowaliśmy i wysiedliśmy z auta. Zatrzymałam się na chwilę zanim ruszyliśmy do wejścia i złapałam kilka głębokich oddechów.

- Coś się stało? - zapytał George
- Nie, tylko trochę się stresuję. 
- Nie ma się czego bać, to tylko centrum handlowe. - uśmiechnął się Preston
- Tak, ale będzie tam dużo fanek, boję się ich reakcji. 
- Przestań, będziesz z nami. - powiedział Lou
- Właśnie tego się najbardziej boje. 
- Chodź. - Liam podszedł i objął mnie ramieniem - Będzie dobrze. Uśmiechnij się. 
- Ok, skoro tak mówisz. - ruszyłam razem z nimi

Weszliśmy do środka i na razie szło dobrze. Żadna fanka nie pojawiła się jeszcze na horyzoncie. Przeszliśmy kilka sklepów, w których chłopcy dokonali dość dużych zakupów. Poczułam wibracje mojego telefonu. Wyjęłam go i spojrzałam na ekran. Był to SMS od Nialla. " Doleciałem, wszystko jest ok. Mam nadzieję, że nie umierasz z tęsknoty. Co robisz? xx" Uśmiechnęłam się do ekranu co zauważył George, który szedł koło mnie.

- Wiesz, że uśmiechając się do telefonu wyglądasz jak wariatka? - zaśmiał się
- Tak wiem, ale trudno się nie uśmiechać. 
- Kto napisał? 
- Niall, napisał że doleciał i wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się tym razem do mojego rozmówcy
- Miał nam dać znać, ale najwyraźniej o nas zapomniał. - spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech

Chwilę jeszcze zastanawiałam się co odpisać. W końcu wystukałam na ekranie "Cieszę się, że wszystko dobrze. Już zaczynam. Jestem z chłopakami na zakupach. Stresuję się. xx" i wysłałam. Schłowałam telefon do kieszeni i weszliśmy do kolejnego sklepu. Tym razem nie poszło tak dobrze, do chłopaków podeszła fanka, która najpierw zaczęła podskakiwać, a potem poprosiła o autograf i zdjęcie. Zaraz wokół nas pojawiło się jeszcze około piętnastu innych fanek i zaczęły robić zdjęcia wszystkim dookoła żeby uchwycić chociaż fragment któregoś z chłopaków. Zarzuciłam na głowę kaptur i odwróciłam się do nich tyłem. Koło mnie ciągle stał George.

- Czy mi się wydaję czy dziś odpowiadasz za mnie, a nie za nich? - zapytałam
- Za nich też ale głównie za Ciebie. - uśmiechnął się
- Fajnie wiedzieć. Możemy stąd trochę odejść? 
- Jasne.

Odsunęliśmy się kawałek, wyhaczyła to jedna z fanek i zaczęła podchodzić w naszą stronę. Za nią ruszyło jeszcze kilka, przerażona tym widokiem podeszłam bliżej 'mojego' ochroniarza, a ten przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem tak żeby dziewczyny nie miały do mnie dostępu.

- Kim jesteś?
- Czemu jesteś z chłopakami?
- Ty dziwko co tu robisz?
- Pokaż się! 
- Idiotka!

Zaczęły przekrzykiwać jedna drugą. W sklepie było coraz więcej dziewczyn, zaczynało brakować miejsca na zrobienie kroku. Nagle usłyszałam jak ktoś wyprasza je wszystkie z pomieszczenia i zauważyłam zamykane drzwi. W sklepie zostałam tylko ja, chłopaki, ochroniarze i załoga sklepu. 

- Wszsytko ok? - zapytał Geo
- Nie, to znaczy... Nie jednak nie. Ale nie mów chłopakom. 
- Dobrze. 
- Nie możecie tu dłużej zostać, za dużo osób. Nie zdołamy ich powstrzymywać we dwójkę. Zaraz przyjdzie kilku ochroniarzy centrum i pomogą nam was wyprowadzić. - usłyszałam słowa Prestona kierowane do chłopaków - Nic Ci nie jest? Nie mogłem was wypatrzeć w tym tłumie. - tym razem mówił do mnie
- Wszystko jest dobrze, Geo się spisał. - uśmiechnęłam sie

Czekaliśmy jeszcze około 10 minut aż pojawi się dodatkowa obstawa. Weszli tylnym wejściem sklepu i poprosili żebyśmy szli dość blosko siebie i dość szybko. Zaciągnęłam na głowę kaptur najmocniej jak mogłam, obok mnie szło dwóch ochroniarzy z centrum, plus jeden chłopaków. Reszta szła przed nami. Przebijanie się przez tłum nie było proste. Usłyszałam w swoją stronę jeszcze kilka przykrych słów i czułam się z tym coraz gorzej. W końcu po 15 minutach wydostaliśmy się z budynku i szybkim krokiem ruszyliśmy do auta. Jak najszybciej wsiedliśmy do niego, podziękowaliśmy ochroniarzom i ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie miałam nastroju na rozmowy, było mi źle i przykro, że jestem tak postrzegana przez osoby, które uważam w jakiś tam sposób za moją rodzinę. 

- Jak tam? - zapytal Louis
- Mhm, ok. - odpowiedziałam cicho
- Widzę, że coś jest nie tak. 
- Nie, jest dobrze. 
- Kłamiesz. Ale nie będę naciskał. 

Nic już nie odpowiedziałam, wyjęłam tylko z kieszeni telefon. Miałam dwie nieprzeczytane wiadomości, obie od blondyna. Pierwsza "Wszystko będzie dobrze. Widzimy się za równy tydzień, przyjadę z bratem. Ja właśnie siedzę z rodziną i oglądam jakiś film. Tęskniłem za tym.", uśmiechnęłam się mimowolnie. Drugi "Zakupy wam chyba nie wyszły, mam nadzieję, że nie będziesz miała za złe chłopakom, że cię tam wyciągneli. Pozdrów George'a dawno go nie widziałem. Zaczynam tęsknić xx". Zaczęłam zastanawiać się ile osób w tym momencie mnie nie nawidzi. Napewno jest ich wiele. Mimo tego uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy, zawsze gdy tylko pomyślałam o tym Irlandczyku mój humor ulegał zmianie na lepsze. 

- Geo masz pozdrowienia od Nialla. 
- O, podziękuj mu i też pozdrów. - uśmiechnął się
- Do mnie nie napisał! - oburzył się Liam
- Ups. - uśmiechnęłam się do niego lekko

Kliknęłam 'odpowiedz' i wystukałam "Nie dziwię Ci się, dawno ich nie widziałeś. Mam nadzieję, że miło spędzisz ten czas z rodziną. Z Greg'iem? :) Zakupy.. Masz rację nie wyszły najlepiej, ale to nie wina chłopaków. Mogłam spodziewać się, że tak będzie. Przynajmniej ciągle żyję. Geo też pozdrawia, a Liam się focha, że do niego nie napisałeś. Słodko! xoxo". Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z auta i pożegnałam się z chłopakami po czym ruszyłam do siebie. Weszłam na górę i miałam dylemat czy włączyć laptopa. Usiadłam przy biurku i postanowiłam, że jednak go odpalę. Weszłam na twittera i w trendach światowych zobaczyłam hasło "#KimJesteś" kliknęłam w to i ujrzałam pełno zdjęć, na których naszczęście nie było widać mojej twarzy, jedynie moje tyły. Zaczęłam czytać tweety osób, które tagowały tym hasłem swoje wiadomości. "Ma nawet własnego ochroniarza... #KimJesteś", "Czemu się ukrywasz? #KimJesteś", "Czy ktoś wie kim jest ta dziewczyna? Wydaje się być fajna. #KimJesteś", "Czemu ją obrażacie? Ukrywała się bo się pewnie bała! #KimJesteś", "Co za idiotka! Jak oni mogą się z kimś takim zadawać, wykorzystuje ich! Dali jej nawet ochroniarza! #KimJesteś", "Dali jej ochroniarza bo przy tak rozszalałym tłumie wściekłych fanek mogła stać się jej krzywda! #KimJesteś". Było kilka miłych komentarzy ale niestety przeważały te złe. Nagle zaczął dzwonić mój Skype. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i ujrzałam Niallera. 

- Hej, jak tam? - zapytal
- Hej, już tęsknisz? - zaśmiałam się
- Jasne, jak się trzymasz po tych zakupach?
- Bywało lepiej ale nie jest źle. 
- Mam nadzieję, że nikt nie zrobił Ci krzywdy?
- Coś ty. Geo mnie dziś bronił. - wyszczerzyłam się
- Widziałem kilka zdjęć. Niestety czytałem też komentarze.
- Nie ma o czym mówić, to normalne zachowanie. Wiedziałam, że tak będzie.
- Ale tak być nie powinno, nie rozumiem o co im wszystkim chodzi.
- Każda z nich chciałaby chociaż dotknąć któregoś z was, a ja z dwoma wielkimi gwiazdami byłam dziś na zakupach.
- Mimo to, nie powinno tak być.
- Nialler! Cholera! - usłyszałam w tle
- Co? - odkrzyknął blondyn
- Mogę wejść czy robisz coś czego widzieć nie chcę?
- Jesteś głupi. Wchodź.
- Kto to? - zapytałam
- Greg. - odpowiedział i uśmiechnął się
- Z kim rozmawiasz? - zapytał przybysz
- Z Moniką, mówiłem Ci o niej.
- Ach tak, hej. - powiedział Greg i pomachał do kamerki
- Hej. Słyszałam, że nas odwiedzisz?
- Mam to w planach. - uśmiechnął się

Gadaliśmy jeszcze jakiś czas, pewnie rozmawialibyśmy dłużej ale wygodniłam Nialla żeby posiedział trochę z rodziną, a ja sama zeszłam na dół i położyłam się przed telewizorem oglądając jakiś film. 




____________
Długo czekaliście ale w końcu jest! Niestety nie wiem ile ma słów. Mam nadzieję, że będzie wam się podobał. Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Liczę, że będzie ich coraz więcej. Przepraszam za błędy jest ich pewnie dość dużo w tym rozdziale. 
Przy okazji chcę was zaprosić na bloga, którego bardzo lubię i polecam w 100% :D
http://phonbasee.blog.pl/


poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 9


Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam mój dzisiejszy strój. Uznałam, że pójdę pobiegać. Dawno tego nie robiłam ale miałam nadzieję, że pomoże mi to zrzucić z siebie wszystkie złe opinie jakie przeczytałam dzisiaj na swój temat. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się, a włosy związałam w koński ogon żeby nie przeszkadzały mi podczas biegu. Założyłam Air Max’y i zeszłam na dół żeby coś zjeść. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, które wchłonęłam dość szybko. Wyjęłam z szafki bidon, do którego nalałam wody. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, a następnie wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałam się po otaczającej mnie okolicy i zaczęłam myśleć, w którą stronę pobiec. W końcu odetchnęłam głęboko, do uszu włożyłam słuchawki i ruszyłam w lewo, wiedziałam, że biegnąc tą drogą dotrę do parku.

Zaczęłam myśleć nad sytuacją z fankami chłopaków, miałam nadzieję, że mimo tego jednego zdjęcia żadna z nich nie rozpozna mnie np. na ulicy lub że nie będą szukały moich profili na różnych portalach. Hah marzenia, pewnie już zaczęły szukać jakiegokolwiek kontaktu ze mną żeby móc na mnie ponajeżdżać i zwyzywać. Uznałam, że muszę przygotować się na falę nienawiści, która będzie bliższa mojej osoby za każdym razem, gdy któryś z chłopaków chociażby o mnie wspomni. Nagle poczułam silne uderzenie i upadłam na chodnik.


- Przepraszam. – usłyszałam i zobaczyłam przed sobą rękę, którą złapałam i podniosłam się
- Nie to ja przepraszam, zamyśliłam się. Nie patrzyłam gdzie biegnę.

Spojrzałam na chłopaka, był przystojny i miał piękne szare oczy. Nigdy jeszcze takich nie widziałam.


- Może dasz się zaprosić na kawę? Wynagrodzę ci ten upadek. – zagadnął- To chyba ja powinnam to zaproponować, ale chętnie. – uśmiechnęłam się
- David. – wyciągnął w moją stronę rękę 
- Monika. – odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń
- Niestety najbliższa kawiarnia jest dobry kawałek stąd.
- Możemy się przebiec. – powiedziałam bo zauważyłam, że on również jest w dresach i ma buty do biegania
- Jeśli dasz radę za mną nadążyć... – powiedział z uśmiechem
- Bez obaw, dam sobie radę. – puściłam mu oczko i ruszyłam w wyznaczonym kierunku


Po drodze trochę rozmawialiśmy, dowiedziałam się, że mieszka niedaleko miejsca, w którym się zderzyliśmy. Studiuje architekturę i jest naprawdę wysportowany. Ciężko było mi dotrzymać mu tempa więc kilka razy musiałam prosić żeby zwolnił. Po 15 minutach byliśmy na miejscu, więc weszliśmy do środka i podeszliśmy do lady, złożyć zamówienie.


- Więc na co masz ochotę? – zapytał
- Hmmm, może Latte.
- Jedno Latte i jedną czarną. – zwrócił się do pracownicy
- To będzie 9 funtów.

Chłopak zapłacił i ruszyliśmy do wolnego stolika żeby wygodnie usiąść i poczekać na zamówienie.

- To naprawdę ja powinnam płacić. – powiedziałam
- Przestań, to ja jestem mężczyzną i to ja cię tu zaprosiłem. – uśmiechnął się
- Ale to ja na Ciebie wpadłam. Mam nadzieję, że nic Ci nie zrobiłam. Bo nawet nie zapytałam. – palnęłam się w czoło
- Nie martw się o mnie, bardziej martwiłbym się o Ciebie, dość mocno walnęłaś o chodnik.
- Wszystko ok. – w tym momencie do stolika podeszła uśmiechnięta kelnerka i podała nam nasze zamówienie
- Dziękuję. – odpowiedzieliśmy jednocześnie


Zaczęliśmy rozmawiać, nawet nie zauważyłam kiedy minęły dwie godziny. Rozmawiało mi się z nim naprawdę dobrze, a jego oczy były hipnotyzujące.


- Jeju już późno. Powinnam się zbierać. Zanim dobiegnę do domu minie trochę czasu. – uśmiechnęłam się
- Może cię odprowadzę? – zapytał
- Już dziś zaprosiłeś mnie na kawę, nie mogę cię tak wykorzystywać.
- Ale to.. – nie dokończył po zadzwonił jego telefon – Przepraszam. – powiedział i odebrał
- Słucham?.. Tak... Kiedy?... Ale przecież miało nie być... Dobra.. Na razie. – starałam się nie słuchać ale było to niemożliwe – Przepraszam, jednak nie będę mógł cię odprowadzić, właśnie zadzwonił do mnie kolega, że mamy dodatkowe zajęcia, których miało nie być ale jednak.
- Nic się nie stało, nauka jest ważniejsza.
- Może spotkamy się jeszcze kiedyś? Lub razem pobiegamy.
- Bardzo chętnie.
- Daj mi swój numer, jakoś się zgadamy. – uśmiechnął się i podał swój telefon
- Proszę. – oddałam mu urządzenie – Lepiej już idź, bo się spóźnisz.
- Wolałbym zostać, ale chyba masz rację. Niedługo się odezwę. – podszedł i dał mi buziaka w policzek, na co ja się zarumieniłam
- Leć, powodzenia. – powiedziałam, a David jeszcze tylko pomachał i wyszedł z kawiarni


Ja siedziałam jeszcze jakiś czas przy stoliku i zbierałam w sobie siły żeby ruszyć do domu. Przede mną pewnie dobra godzina drogi. Oparłam ręce na stoliku i podniosłam się z krzesełka. Muszę przyznać, że moja kość ogonowa musiała mocno ucierpieć po upadku, wcześniej nie bolała ale gdy teraz wstałam poczułam straszny ból. Nie wiedziałam co mam zrobić, do domu raczej nie dojdę, nie mogę zadzwonić po Taxi bo nie mam przy sobie takiej sumy żeby zapłacić za przejazd. Postanowiłam spróbować przejść do domu. Wyszłam z kawiarni i zrobiłam kilka kroków, ale czułam się jakbym zaraz miała się rozpaść i usiadłam na najbliższej ławce. Jedynymi osobami, które znam i które mają prawo jazdy są chłopaki ale nie chciałam ich wykorzystywać. Pomyślałam, że może jeśli jeszcze chwilę posiedzę to chociaż trochę przejdzie. Minęło pół godziny ale ból nie ustępował. Wyciągnęłam telefon i próbowałam dodzwonić się do Harry’ego ale nie odbierał więc wybrałam numer Nialla. Po dwóch sygnałach odebrał.

- Hej, co tam? – zapytał
- Hej, przepraszam, że dzwonię ale Harry nie odbiera. Mógłbyś po mnie przyjechać?
- Coś się stało? Gdzie jesteś? – zapytał przestraszony
- Jestem pod kawiarnią Black&White, wiesz gdzie to jest?
- Wiem, ale powiedz mi co się stało.
- Biegałam, zderzyłam się z kimś i upadłam na chodnik. Wcześniej było ok, ale teraz nie mogę chodzić bo strasznie boli.
- Będę za max. 15 minut. Czekaj na mnie.
- Ok, raczej się stąd nie ruszę.


I rozłączył się, czułam się głupio, że musiałam do niego dzwonić i prosić żeby po mnie przyjechał. Ale w tym momencie był moim jedynym ratunkiem. Siedziałam na ławce i przyglądałam się przechodzącym ludziom. W końcu zobaczyłam srebrnego Land Rovera podjeżdżającego na parking koło kawiarni. Wysiadł z niego Niall z czapką na głowie i okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Rozejrzał się dookoła i w końcu mnie zobaczył. Przeszedł przez ulicę i przywitał się ze mną buziakiem.


- Zabierzesz mnie do domu? – zapytałam
- Raczej powinniśmy jechać do szpitala żeby zobaczyli czy nic sobie nie złamałaś czy coś. – powiedział
- Po prostu się obiłam, zrobię sobie okład jak wrócę do domu i będzie ok. Już trochę mniej boli. – skłamałam
- Ech, no dobra. Chodź, pójdziemy do auta. – powiedział i pomógł mi wstać z ławki

Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy, jechaliśmy już kilka minut, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że nie poruszamy się w kierunku domu.


- Gdzie jedziemy? – zapytałam
- Do szpitala. – odpowiedział nie odrywając wzroku od drogi
- Niall! – powiedziałam z wyrzutem
- Oj przestań, zajmie nam to 30 minut, a będziemy mieli pewność, że nic Ci nie jest.
- Może masz rację, dziękuję.
- Za co?
- Ogólnie za to, że po mnie przyjechałeś i że się o mnie martwisz. – uśmiechnęłam się
- Nie ma za co dziękować.


W końcu dojechaliśmy do celu i weszliśmy do budynku. Pielęgniarka zabrała mnie na prześwietlenie, a Niall został na korytarzu. Po 20 minutach lekarz powiedział, że to mocne stłuczenie i że może boleć przez kilka dni, ale dziś mam się położyć i zrobić sobie zimny okład, który nieco zmniejszy ból. Podziękowałam mężczyźnie za pomoc i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam, że wokół mojego przyjaciela stoi kilka dziewczyn, które robią sobie z nim zdjęcia. On spojrzał w moją stronę i pożegnał się z dziewczynami. Szybko zarzuciłam na głowę kaptur bluzy, ponieważ blondyn ruszył w moją stronę i wzrok wszystkich dziewczyn padł na mnie. Chłopak złapał mnie w talii i pomógł przejść to kilkanaście kroków do auta.


- Przepraszam, że musiałaś czekać.
- Coś ty, nie przepraszaj. Cieszę się, że starasz się uszczęśliwić fanki.
- Co powiedział lekarz? – uśmiechnął się i przekręcił kluczyk w stacyjce
- Powiedział, że to stłuczenie i że będzie bolało kilka dni, a dziś mam się położyć i nie wstawać.
- Czyli dobrze, że przyjechaliśmy. Skoro nie możesz się ruszać to dzisiaj zostaniesz u nas.
- Co? Ale czemu?
- Bo nie możesz się ruszać, więc będziesz potrzebowała trochę pomocy, poza tym wątpię, że zdołałabyś poruszać się u siebie po schodach bez żadnego wsparcia.
- Może masz rację, ale nie chcę was wykorzystywać i tak już mi głupio, że musiałeś po mnie przyjechać.
- Przestań, przyjaciele sobie pomagają. Jeśli któryś z nas kiedyś będzie potrzebował pomocy jestem pewien, że wtedy ty będzie w pobliżu. – uśmiechnęłam się na te słowa


Przez resztę drogi rozmawialiśmy na jakieś głupawe tematy, opowiedziałam chłopakowi o mojej wieczornej przygodzie po pijaku, wiedziałam, że on nie powie tego reszcie chłopaków, chociaż szczerze mówiąc sama miałam zamiar im zdradzić ten sekret. Reakcją Nialla na moje wyznanie był głośny wybuch śmiechu i tekst ‘Szkoda, że tego nie widziałem.’ W końcu dojechaliśmy pod dom chłopaków, ale poprosiłam Nialla żebyśmy najpierw weszli do mnie, chciałam się przebrać. Otworzyłam drzwi mieszkania i weszliśmy do środka, Irish Boy pomógł mi wejść na górę, dość szybko się przebrałam i wyszłam z pokoju. Ruszyliśmy do sąsiedniego domu i weszliśmy do środka.


- Chłopaki! – zawołał blondyn
- Co jest? – odezwał się Liam i zobaczyłam jego głowę wychylającą się zza ściany – O hej. – uśmiechnął się
- Monika zostanie dzisiaj trochę u nas, miała mały wypadek. – powiedział, gdy reszta domowników zeszła na dół, brakowało Zayna ale on pojechał do rodziny
- Co się stało? – zapytał Louis
- Przewróciłam się i obiłam sobie kość ogonową, nie bardzo mogę chodzić.
- Lekarz powiedział, że dzisiaj ma leżeć i musimy jej trochę pomóc.
- Ty kaleko. – zaśmiał się Harry


Zaprowadzili mnie do salonu i kazali leżeć i nie wstawać, przynieśli mi szklankę napoju i rozsiedli na fotelach żeby mi dotrzymać towarzystwa.


- Dzięki chłopaki, naprawdę.
- Spoko. Ty często zaliczasz różne... Wypadki. – zaśmiał się Niall
- Powiedziałaś mu? – zapytał zdziwiony Hazz


Pokiwałam głową i pożałowałam tego, bo wiedziałam że teraz już musze powiedzieć to reszcie.


- No dobra, powiem wam.


Liam i Louis uśmiechnęłi się i zaczęli słuchać mojej wypowiedzi.


- Więc, ostatnio trochę wypiłam i zamiast dojść do swojego domu, próbowałam dostać się do waszego i niestety Harry wtedy nie spał i eskortował mnie do mnie, bo raczej sama bym nie doszła. Tyle. – skończyłam mówić, a chłopaki się zaśmiali
- Biedactwo. – powiedział Lou i temat się urwał z czego ja byłam bardzo zadowolona


Zaczęłam bawić się telefonem i grać w jakąś głupawą grę ale szybko się znudziłam i odłożyłam go na stolik. Zostałam w pokoju sama bo chłopcy rozeszli się to do kuchni, to na górę. Zamknęłam oczy i uznałam, że jeśli prześpię się chociaż chwilę to nic się nie stanie. Byłam zmęczona więc szybko odleciałam do krainy snu. Miałam strasznie dziwny sen. Opętane zwierzęta, las, więzienie. Usłyszałam dzwonek telefonu i obudziłam się. Wyciągnęłam po niego rękę, a na ekranie zobaczyłam jakiś niezapisany numer.


- Słucham? - wychrypiałam
- Cześć, tu David.
- Ach, hej. Coś się stało?
- Nie, chciałem zapytać czy jutro też idziesz biegać?
- Wiesz co, raczej nie. Jednak ten upadek nie najlepiej zadziałał na moją kość ogonową.
- Co się stało?
- Okazało się, że jest dość mocno stłuczona i będzie bolała przez kilka dni.
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś?
- Zaczęło boleć jak już wyszedłeś z kawiarni. Oj tam, niedługo przejdzie. Będzie dobrze. Tylko dzisiaj nie bardzo mogę chodzić.
- Może jakoś Ci pomóc?
- Nie trzeba, mam dobrą opiekę. - w tym momencie ktoś rzucił się na mnie przez oparcie kanapy, a ja krzyknęłam i obejrzałam się - Lou ty głupku!
- Coś się stało? - usłyszałam Davida
- Nie, tylko kolega zgłupiał. - Lou pokazał mi język i usiadł na kanapie więc podkuliłam nogi żeby zrobić mu więcej miejsca
- Kooooończzzz. - powiedział
- Cicho. - powiedziałam i przyłożyłam palec do ust - Więc, dam sobie radę, a pobiegać możemy pójść ewentualnie jak przestanie boleć. - zwróciłam się już do telefonu
- Ok, ale jeśli będziesz czegoś potrzebowała to dzwoń bo czuję się winny.
- Przestań, to ja na ciebie wpadłam. Dam sobie radę.
- Ech, więc trzmaj się.
- Dzięki, ty też. - rozłączyłam się

- Kto to? - zapytał Liam wchodząc do salonu
- Kolega, a co? - odpowiedziałam
- Nie nic. -rzucuł, chwilę po nim wszedł Niall
- Ja muszę już uciekać, za 2 godziny mam samolot.- powiedział Harry, który nagle zmaterializował się w pokoju
- Gdzie lecisz? - zapytałam
- Zabieram rodzinę do Los Angeles. - uśmiechnął się
- Takiemu to dobrze. - odwzajemniłam uśmiech
- No to na razie.


Podszedł do chłopaków i z każdym z nich zrobił niedźwiadka. Następnie podszedł do mnie i przytulił.

- Trzymaj się i nie zrób sobie krzywdy. - wyszeptał mi do ucha i pocałował w czoło


Zabrał swoje walizki i ruszył do drzwi wyjściowych jeszcze nam machając. Niall włączył telewizje, leciała jakaś komedia więc postanowił ją zostawić. Zaczęłam wstawać z kanapy ale Lou położył rękę na mojej nodze co uniemożliwiło mi wstanie.


- Gdzie się wybierasz? - zapytał
- Muszę siusiu. Chyba, że przyniesiecie mi jakąs miskę czy coś? - odpowiedziałam
- Ach, ok. W takim razie zezwalam Ci na wstanie.
- Dzięki łaskawco. - zaśmiałam się i ruszyłam do łazienki


Szczerze mówiąc mogłam już chodzić i praktycznie nic mnie nie bolało. Postanowiłam, że powiem chłopakom, że schodzę im z głów i wracam do siebie, bo wszystko już ze mną ok. Miałam nadzieję, że obejdzie się bez zbędnych protestów. Zrobiłam to co miałam zrobić, przejrzałam się w lustrze i poprawiłam potargane włosy. Wyszłam z łazienki i wróciłam do chłopaków.

- Ja już pójdę do siebie.
- Co? No chyba nie. - powiedział Li
- Ale mnie już nic nie boli, wy pewnie chcielibyście gdzieś wyjść. Do klubu lub gdzieś indziej.
- Ja nie mogę bo nad ranem mam samolot do Irlandii. - powiedział Niall
- Ja też jutro jadę do rodziny, więc dzisiaj impreza odpada. - odezwał się Lou
- A ja sam nie będę szedł. - dodał Li
- A tam z wami. Nie możecie mnie tu przetrzymywać, ja idę. - ruszyłam do hollu żeby założyć buty
- Nigdzie nie idziesz. Oglądamy film. - poczułam, że Lou podnosi mnie na rękach od tyłu i niesie do salonu

Posadził mnie na kanapie, pomiędzy nim, a Niall'em.


- Chyba sobie ze mnie żartujecie. - powiedziałam
- Nie. - wyszczerzył się blondyn
- To chociaż dajcie mi laptopa czy coś żebym mogła wejść i popisać z siostrami.


Liam wstał z fotela i poszedł na górę z czego wywnioskowałam, że tam jest jego pokój. Po chwili wrócił z laptopem, którego mi podał i uśmiechnął się.


- Dziękuję. - również się do niego uśmiechnęłam i spojrzałam w monitor


Na tapecie zobaczyłam małego Liasia z jego siostrami i uśmiechnęłam się na ten widok. To było takie słodkie. Weszłam na facebooka i twittera. Okazało się, że na to drugie Liam jest nadal zalogowany.


- Li, mogę wylogować się z twojego tt? - zapytałam
- Jasne, zapomniałem o tym.
- Ok. W ogóle moglibyście czasem zrobić FollowSpree, Twitcama albo coś.
- Ostatnio nie mieliśmy na to czasu ale może jak teraz mamy wolne to nie jest taki zły pomysł.
- Zróbcie teraz Twitcama!
- Teraz?
- Znaczy za 5 minut bo muszę przejrzeć fejsa.
- To zanim wylogujesz się z mojego tt, napisz ze za 15 minut Twitcam.
- Ok.


Przejrzałam facebooka, napisałam do sióstr o Twitcamie co zrobiłam też na twitter'ze chłopaka. W końcu oddałam mu komputer. Chłopaki rozsiedli się na kanapie, a ja przeniosłam się z kocykiem na fotel, tak żeby nie załapywała mnie kamerka.

- No to zaczynamy. - powiedział Li
- Cześć! - powiedzieli wszyscy i pomachali do kamerki


Chłopcy czytali na głos pytania, a następnie na nie odpowiadali. W końu padło pytanie skierowane do Niallera.


- "Niall, czemu byłeś dziś w szpitalu? Coś się stało?". - przeczytał na głos - Nie, nic się nie stało. Znaczy nic nie stało się mi. Byłem tam z M... koleżanką, ponieważ miała dziś mały wypadek. - uśmiechnął się


Ja zaczęłam się śmiać, zapomniałam, że będzie to słychać. Po chwili chłopcy spojrzeli na mnie i potem znów na ekran.

- Jest z nami nasza przyjaciółka. - powiedział Li
- Nie, to tylko przyjaciółka. - dodał Niall
- Możemy wam ją pokazać. - rzucił Lou i przekręcił laptopa w moją stronę, jak najszybciej umiałam, zakryłam się kocem i siedziałam pod nim dopóki nie usłyszałam, że znów zaczęli odpowiadać na pytania
- Głupek! - powiedziałam
- Kaleka. - odpowiedział chłopak i pokazał mi język
- Teraz będziesz mi to wypominał? - przestałam zwracać uwagę na to, że słyszy to kilkaset tysięcy osób
- Oj przecież wiesz, że żartowałem.
- Ale to nie jest zabawne, śmiejesz się z mojego nieszczęścia. - zrobiłam smutną minę
- Przepraszam. - wstał i podszedł do mnie, a potem mnie przytulił - Już Ci przeszło?
- Mhm. Ale przynieś mi jeszcze piciu. - wyszczerzyłam się w jego stronę
- Co chcesz do picia?
- Jakiś sok?
- Ok.
- Dzięki Loulou.
- Haha, jak słodko. - zaśmiał się Niall - Nie! Oni nie są ze sobą! - powiedział w stronę kamerki nieco zagłośno


Twitcam trwał jeszcze około godziny. Chłopcy śmiali się i wygłupiali. Jeszcze dwa razy próbowali pokazać mnie w nagraniu i raz chyba im się udało, ale nie jestem pewna. W głębi duszy miałam nadzieję, że zdążyłam się zakryć zanim było widać mnie na ekranie.


- Mogę już iść do siebie? - zapytałam już trochę śpiąca
- Późno jest, a jak ktoś cię porwie po drodze? - powiedział z pełną powagą w głosie Liam
- Żartujesz sobie. Prawda?
- Nie, możesz dzisiaj zostać u nas.
- Nie żartuj, mam do siebie kilka kroków. Nie będę wam siedziała tyle na głowie.
- Dotrzymasz nam towarzystwa, dwójka nam wybyła. Będzie za cicho.
- Ale jesteście pewni?
- Tak. - powiedzieli wszyscy
- No to ok. Ale pogadamy z moimi siostrami na Skype.


Wzięłam laptopa i zalogowałam się do komunikatora. Dostęna była tylko Paulina więc zadzwoniłam do niej.


- Hej stara. - powiedziałam
- Hej, a ty od kogo dzwonisz? - zapytała zdziwiona
- Od Liama.
- Znowu zawracasz im głowę?
- Nie zawraca, nie pozwoliliśmy jej wyjść. - zaśmiał się Niall
- Cześć Niall. - powiedziała
- A my? - zapytał Lou
- Oo, cześć Louis i Liam. A gdzie reszta?
- Harry z rodziną, Zayn też. - odpowiedziałam - Jak Chiny?
- Dobrze, zaczyna mi się tu już trochę nudzić. Może niedługo wpadnę.
- Wpadaj, będzie fajnie. - powiedziałam
- Słyszałem, ze niezły z ciebie kibic. - rzucił Marchewkowy
- Kto Ci mówił? Monika? - zaśmiała się


Temat piłki ciągnął się dość długo, w końcu miałam dość i po prostu oddałam laptopa Louis'owi, który poszedł z nim na górę i zamknął się w swoim pokoju. Zostałam na dole z Liam'em i Nialler'em. Zaczynałam robić się śpiąca.


- Chce mi się spać. - powiedziałam
- Możesz dzisiaj spać w pokoju Harry'ego lub Zayna. Chyba, że wolisz u któregoś z nas. - wyszczerzył się Li
- Wystarczy mi kanapa.
- Przestań, jesteś gościem. Nie będziesz spała na kanapie.
- Przydałaby mi się tylko moja pidżama.
- Jeśli dam Ci jakąś koszulkę i spodenki, to wystarczy? - zapytał Niall
- Pewnie.


Blondyn ruszył do swojego pokoju, a po chwili wrócił na dół z ubraniem, które mi wręczył. Wzięłam je i poszłam do łazienki żeby się przebrać. Moją dzisiejszą piżdżamą okazała się być koszulka z "Crazy Mofos" sięgająca mi prawie do kolana i szare spodenki.  Przebrałam się dość szybko i usiadłam na chwilę na ziemi. Nie mogłam uwierzyć, że mam właśnie na sobie ubrania Nialla Horana i będę spała w domu One Direction. To było coś niesamowitego.




____________________
3244 słowa. Nawet nie wiedziałam, że to tyle się uzbierało. :) Przepraszam za błędy, rozdział wymagał wyczerpujących poprawek w wyglądzie... :)