środa, 30 października 2013

Rozdział 11

Znudziło mi się leżenie, film był okropnie nudny. Wstałam z kanapy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zdałam sobie właśnie sprawę, że jeszcze tu nie sprzątałam. Nie znosiłam tego robić ale jak mus to mus. Skierowałam się do kuchni, z szafki pod zlewem wyjęłam ściereczkę i spray do ścierania kurzy. Zaczęłam od salonu, następnie skierowałam się do hollu i tak coraz dalej i dalej. Zostały mi jeszcze tylko dwie sypialnie na górze ale nagle rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Na ekranie wyświetliła mi się uśmiechnięta buzia niebieskookiego.

- Coś się stało? Niedawno skończyliśmy rozmawiać. - zapytałam lekko zaniepokojona
- Tak... Nie to znaczy nie. Po prostu mam do Ciebie prośbę. - odpowiedział uspokajająco
- Więc słucham.
- Liam nie odbiera telefonu, a mam do niego bardzo ważną sprawę. Mogłabyś przejść się i zobaczyć co się z nim dzieje? On zawsze odbiera telefon.
- Dzwoniłeś do Louisa?
- Tak, ale powiedział, że nie ma go teraz w domu, a Liam został.
- Dobrze, tylko założę buty i już idę.
- Dzięki. Trzymaj się.
- Ty też.

Rozłączyłam się i odłożyłam przybory do sprzątania. Nie powiem, rozmowa lekko mnie zestresowała. Martwiłam się o chłopaków jak o własną rodzinę, więc jak najszybciej zeszłam na dół, sięgnęłam po buty i wyszłam z domu. Przeszłam do domu chłopaków i zapukałam do drzwi. Nikt nie otworzył więc zapukałam jeszcze raz, poczekałam jeszcze chwilę i już miałam odchodzić ale drzwi lekko się uchyliły.

- Coś się stało? - zapytał Liam, wstawiając głowę zza drzwi
- Niall się o Ciebie martwi. Mówi, że nie odbierasz telefonu.
- Ach, zostawiłem telefon w spodniach na dole, a poszedłem się położyć na górę. Zaraz do niego oddzwonię. Wejdziesz? - zapytał uchylając szerzej drzwi
- Tak szczerze mówiąc to właśnie wzięłam się za sprzątanie domu.
- Może Ci pomogę?
- Coś ty, jesteś zmęczony i w ogóle.
- Już się wyspałem, poza tym jutro jadę do rodziny więc będziesz mogła wreszcie od nas wszystkich odpocząć. - wyszczerzył się
- Odpocząć? Chyba zanudzić. Ale dobra jak chcesz. Ubieraj się i chodź. - uśmiechnęłam się i machnęłam ręką
- Idź, zaraz przyjdę.
- Ok. Czekam. - odpowiedziałam i ruszyłam z powrotem do siebie

Weszłam znów na górę i kontynuowałam przerwaną mi wcześniej czynność, po chwili usłyszałam, że drzwi wejściowe się otwierają.

- Gdzie jesteś?! - krzyknął chłopak z dołu
- Na górze! W środkowej sypialni! - odkrzyknęłam i już po chwili słyszałam kroki na schodach

Liam miał na sobie szare spodnie i do tego białą koszulkę. Niby zwyczajne ubranie ale na nim i tak wyglądało niesamowicie.

- Miałeś zadzwonić do Nialla. - przypomniałam
- Zapomniałem. Obrazisz się jeśli zadzwonię teraz? - zapytał wyjmując telefon
- Coś ty, dzwoń - uśmiechnęła się

Ja dalej ścierałam kurze, a Liam wybierał na telefonie numer przyjaciela.

- Co jest stary? - usłyszałam - Przestań, przecież dzwonię teraz, nie krzycz na mnie. - zaśmiałam się na te słowa - Nie, to Monika. Jestem u niej. - pokazał mi język - Ale kiedy?... Dobra jakoś dam radę... Jutro... Za tydzień... Dobra stary obiecuję, kończę bo muszę pomóc Moni w porządkach. Narazie. - powiedział i rozłączył się

Nie pytałam o co chodziło, nie chciałam wyjść na wścibską. Liam schował telefon do kieszeni i podszedł do mnie wyciągając mi z ręki szmatkę. Zaczął nią wycierać kurze w pozostałej części pomieszczenia, a ja w tym czasie układałam płyty na półkach. Dzięki jego pomocy skończyliśmy to dość szybko i teraz zostało nam już tylko jedno pomieszczenie, a mianowicie moja sypialnia. Wiedziałam, że mam tam ogromny bałagan dlatego nie chciałam go wpuścić do środka, ale mimo wszystko on i tak wszedł.

- Przepraszam za bajzel. - powiedziałam
- Przestań, nie jest źle. Nie widziałaś pokoju Louisa. - wyszczerzył się
- Hah, dobra koniec gadania chcę to skończyć jak najszybciej.
- Tak jest, kapitanie. - stanął na baczność i zasalutował na co ja parsknęłam śmiechem

Wzięliśmy się do roboty, pozbierałam wszystkie ubrania walające się po ziemi, poukładałam książki i płyty, Liam ścierał kurze. Skończyliśmy po około 15 minutach. Byłam dumna z naszej pracy. Zeszliśmy na dół, a ja nalałam nam do szklanek wody i zaniosłam je do salonu.

- Więc powiedz mi teraz tak szczerze... Bardzo jesteś zawiedziona po dzisiejszym wypadzie? - zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć więc milczałam - Powiedz cokolwiek. - niestety Liam nie odpuszczał
- Nie jestem zawiedziona, cieszę się, że spędziłam z wami czas. Po prostu boli mnie to co ludzie wypisują o mnie w internecie, nawet mnie nie znając. Boli mnie jeszcze bardziej to, że Ci ludzie są dla mnie ważni, trochę jak rodzina, a nie akceptują tego, że właśnie spełnia się moje marzenie. - odpowiedziałam nie patrząc na niego
- Nie przejmuj się, tak jest zawsze. My nie chcemy żebyś źle czuła się z tym, że nas znasz.
- Spodziewałam się takiej reakcji fanek, nie czuję się źle z tym, że was znam. Wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę.
- Ale nawet pomimo tego szczęścia i tak boisz się tłumu.
- Ja po prostu muszę to w sobie przetrawić. Nie chcę żeby ludzie myśleli, że wykorzystuję was w jakikolwiek sposób. Chociaż i tak już mają o mnie takie zdanie przez to, że Geo był dzisiaj przy mnie.
- Muszą to zaakceptować, straciliśmy wielu przyjaciół przez to że przejmowali się zdaniem ludzi. Trzeba znaleźć w tym pozytywne strony, są ludzie którzy naprawdę nas wspierają i cieszą się z tego że mamy ludzi, którzy akceptują Nas a nie naszą sławę. Nie chcemy też stracić Ciebie. Jesteś naprawdę miłą osobą, którą chcemy poznać lepiej bo wydaje nam się, że akceptujesz Nas jako tych prawdziwych Nas.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się, że to powiedziałeś. - powiedziałam i przytuliłam go, przy tym poleciało mi kilka łez, które on wytarł z moich policzków - Naprawdę się o Ciebie martwimy, jeśli coś jest nie tak, powiedz nam o tym. Chcemy wiedzieć co się dzieje. Dostałem już dzisiaj z dziesięć SMS'ów od chłopaków, czy wszystko Ok. Na żaden nie odpisałem bo nie wiedziałem co mam napisać.
- Możesz napisać, że już teraz wszystko jest w jak najlepszym porządku. - odpowiedziałam i jeszcze mocniej w niego wtuliłam - Cieszę się, że jesteście. Wszyscy.

Liam już nic nie odpowiedział, siedzieliśmy tak jeszcze chwilę przytuleni. W końcu odkleiłam się od niego i usiadłam wygodnie obok. On odpisał chłopakom na SMS'y z wyraźną ulgą na twarzy.

- Skoro ludzie i tak już mnie nienawidzą... Mogę dodać zdjęcie z Tobą na tt?
- Skoro i tak cię nienawidzą, to co Ci szkodzi. - zaśmiał się

Wyciągnęłam telefon i przysunęłam się do Liama, on pokazał język, a ja się uśmiechnęłam. Zdjęcie zostało zrobione więc zalogowałam się na twittera i załadowałam fotę. Po chwili znajdowała się ona już na moim profilu z opisem "Dziękuję @Real_Liam_Payne". Odłożyłam telefon na stolik, a Liam wyjął swój, wszedł na swoje konto i dodał mój post do ulubionych. Mój telefon zaczął co chwile wibrować oznajmiając tym, że mam nowe powiadomienie więc go wyłączyłam. Kontynuowaliśmy naszą rozmowę choć teraz była już o wiele bardziej wesoła i miła. Nagle usłyszałam otwierane i zamykane drzwi, a po chwili ujrzałam w salonie stojącego Lou. 

- Wchodzicie jak do siebie. - powiedziałam z udawanym oburzeniem
- Przepraszam. - powiedział zmieszany Louis
- Żartowałam głuptasie. Coś się stało?
- Liama nie było w domu więc pomyślałem, że jest u Ciebie, a ja chciałbym się z wami pożegnać. 
- Ouuuu. - powiedziałam smutno
- Wrócę za dwa tygodnie. Nie smutaj marchwko! - zaśmiał się i rzucił na mnie z łaskotkami
- Kto tu jest marchewa. - wydyszałam, gdy w końcu mnie zostawił

Odsunął się ode mnie i wstał z kanapy po czym podszedł do swojego przyjaciela.

- Trzymaj się stary, jedź ostrożnie. - powiedział Li
- Jak zawsze, ty też dotrzyj w jednym kawałku. - zrobili niedźwiadka, po chwili Lou podszedł do mnie
- No marchewko, nie zrób sobie już krzywdy i wiesz... Trzymaj się. - przytulił mnie mocno i dał buziaka w policzek
- Zadzwoń jak dojedziesz, bądź grzeczny, odpoczywaj... - zaczęłam wymieniać
- Oczywiście. - powiedział i jeszcze raz mnie przytulił by po chwili ruszyć w stronę wyjścia

Usłyszałam trzask drzwi i znów zostałam sama z Liam'em.

- Ja może też już pójdę.- powiedział
- Nie! Nocujesz dzisiaj tu! - oznajmiłam
- Czemu? - zapytał zdziwiony
- Będziesz moim więźniem, tak jak ja byłam waszym.
- Było aż tak źle? - zaśmiał się

Nie odpowiedziałam tylko puknęłam go w ramię. On usiadł znów na kanpie sięgając po pilota, a ja poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia, bo zgłodniałam. Wyjęłam z lodówki mięso mielone i warzywa. Z szafki sięgnęłam ryż, który po chwili wstawiłam by się gotował. Warzywa pokroiłam i podsmarzyłam z mięsem, gdy ryż był gotowy wszystko ze sobą połączyłam, odpowiednio przyprawiłam i nałożyłam na dwa talerze. Ruszyłam z nimi do salonu i podałam jeden mojemu towarzyszowi. 

- Muszę przyznać, że serio umiesz gotować. - pochwalił mnie
- Dzięki, cieszę się, że smakuje. - uśmiechnęłam się do niego

Po chwili on spojrzał na mój telefon.

- Nie włączysz go? - zapytał
- Zapomniałam o nim, zaraz włączę. Chociaż może nie, wezmę laptopa. - powiedziałam, odłożyłam talerz na stolik i weszłam na górę po komputer, z którym po chwili zeszłam na dół
- Puścisz mnie do domu żebym mógł wziąć chciaż coś na przebranie? - zapytał
- Nie, wy mnie nie chcieliście puścić.
- Ale ty w rzeczach Nialla wyglądałaś dobrze, ja w twoich... Raczej nie... - zaśmiał się
- Haha, masz rację. Dobrze puszczę cię ale będę odliczała czas. Jeśli nie wyrobisz się w ciągu 3 minut robisz dzisiaj kolacje. 
- Niech będzie. Skończę jeść i ruszam. - wyszczerzył się

Dokończenie jedzenia zajęło mu jeszcze około 5 minut, gdy stał już przy otwrtych drzwiach wyjściowych, ja stałam ze stoperem w ręku i klikając na przycisk odliczania krzyknęłam "START!". 
Jeszcze tylko 5 sekund i przegra. 5....4....3...2....1... TAK! Wygrałam. Uśmiechnięta wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie, po kilku sekundach usłyszałam trzaśnięcie drzwi i zobaczyłam wbiegającego do domu, zdyszanego Liama. 

- Przykro mi. - powiedziałam nadal się uśmiechając
- Kłamiesz! - powiedział i zaśmiał się
- Więc co dzisiaj przygotujesz? - zapytałam
- Jeszcze się zastanowię. Mam coś dla Ciebie. 
- Co takiego?
- Kiedyś mówiłaś, że lubisz męskie koszulki więc byłem tak dobry i przyniosłem Ci jedną. - wyszczerzył się i wyciągnął z torby koszulkę  

Była to biała koszulka w szare gwiazdki, miał ją podczas sesji dla Trekstock.

- Awwww, piąteczka. - powiedziałam i wystawiłam rękę w górę - Jest super! Dzięki. 

Przewiesiłam ją przez oparcie kanapy i w końcu włączyłam komputer, gdy był przy mnie Liam jakoś mniej obawiałam się komentarzy, które tam przeczytam. Zalogowałam się na twittera, miałam tysiące powiadomieć co mnie przeraziło, zazwyczaj miałam około pięciu na tydzień, a tu nagle takie WOW. Zanim w nie weszłam, zobaczyłam na stronie głównej post dodany przez Eda Sheerana, w którym byłam oznaczona "@KwiatkowskaMoni kiedy się znowu widzimy?", byłam trochę zła bo wyszło, że go znam i teraz dwa razy więcej osób mnie nie znosi, ale nie mogłam się na niego gniewać w końcu sama się ujawniłam więc postanowiłam odpisać na tweeta, "@edsheeran jeśli chcesz to przyjedź dziś do mnie, Liam jest moim więźniem i gotuje kolacje. Będzie pysznie! :)", na odpowiedź nie czekałam długo "@KwiatkowskaMoni będę za 3 godziny, biedny Liam! :P" postanowiłam już nic nie odpisywać, poinformowałam tylko Liama, że rudzielec wpadnie w odwiedziny. Teraz postanowiłam kliknąć w powiadomienia, których zaczęło przybywać. Było ich dużo, nie przejrzałam wszystkich bo było to raczej niemożliwe. Połowa oczywiście jak się mogłam spodziewać, była wyzwiskami i groźbami kierowanymi w moją stronę, raz prawie się popłakałam ale Liam powiedział żebym przestała się mazać i przejmować. Nie powiem pomogło, naszczęście druga połowa była pozytywna, ludzie cieszyli się moim szczęściem i życzyli powodzenia w znajmości z chłopakami. Przybyło mi też obserwatorów, teraz miałam ich około 5000, był to dla mnie ogromny szok. Obiecałam sobie, że zrobię wszystko by ludzie przestali mnie nie nawidzić. Zaczęłam od tego, że przekazałam laptopa Liam'owi i zagroziłam, że jeśli nie zrobi follow spree to będzie spał na ziemi i nigdy go nie wypuszczę. Bardziej go to rozbawiło niż przeraziło ale zrobił co kazałam. Zalogował się na swoje konto i tweet'nął "Monika grozi, że jeśli tego nie zrobię to będę spał na ziemi i nie wypuści mnie z domu, więc zgodziłem się. Uwaga kochani FOLLOW SPREE!!!!!" Przez następne pół godziny chłopak zaczynał obserwować swoje fanki, dostałam nawet kilka podziękować, choć większe zainteresowanie wzbudziła wzmianka o spaniu na ziemi. Wspólnie się śmialiśmy, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. 




________________
Rozdział krótki, ale nie mam zbyt dużo czasu na pisanie. Możliwe, że jest sporo błędów bo spieszyłam się w pisaniu. Mam nadzieję, że się spodoba i zostawicie po sobie komentarz! :)

5 komentarzy:

  1. to jest boskie ..... Bedzie spał na ziemi hahahaha -Weronika :D:D:D:D kocham :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha... Dobre dobre :D Kocham twojego bloga <3 już nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swieetneee <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 dawaj next ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie, bardzo mi się podoba !
    Zapraszam także do siebie ;)
    http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostawiam po sb koma jak chciałaś :) - bardzo fajjny rozdział czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń