środa, 9 października 2013

Rozdział 7

Dochodziła 10.20, miałam jeszcze ponad 6 godzin na przygotowanie obiadu. Uznałam, że zrobię zupę krem z pomidorów z grzankami, spaghetti i na deser ciasto czekoladowo-cytrynowe. Niestety okazało się, że moja lodówka świeci pustkami. Nie wiem jakim cudem bo ostatnio rzadko coś jadłam ale cóż poszłam na górę i się przebrałam w hollu założyłam buty i zarzuciłam na siebiepłaszczyk. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Pojechałam do TESCO, gdy tam dotarłam była już 11:00 więc musiałam się spieszyć z zakupami. Zaczęłam wkładać do koszyka wszystkie potrzebne składniki. Chciałam sięgnąć po sok z najwyższej półki ale nie jest to proste przy moich 160cm, niespodziewanie zobaczyłam nad swoją głową czyjąś rękę, zdejmującą z półki wybrany przeze mnie sok.

- Dziękuję. – zwróciłam się do osoby, która podała mi produkt
- Nie ma sprawy. – uśmiechnął się mój wybawiciel
- Kevin? – zapytałam, kojarzyłam go z baru
- To ty, Monika tak? – zapytał z uśmiechem
- Tak. – odpowiedziałam – Co tu robisz?
- Musze kupić kilka rzeczy do baru, ale może po zakupach dałabyś się zaprosić na kawę?
- Bardzo chętnie, ale dzisiaj nie mogę. Robię obiad dla kilku znajomych i szczerze mówiąc mam mało czasu. Może kiedy indziej? – odpowiedziałam
- Jasne, może dasz mi swój numer? – zapytał z nadzieją
- Pewnie, daj telefon. – wpisałam mu swój numer i pożegnaliśmy się

Jeszcze chwilę krążyłam wokół półek aż w końcu mogłam ruszyć do kasy. Wróciłam do domu z pełnymi torbami i wzięłam się za przyrządzanie potraw, z przerażeniem zobaczyłam,  że już 12. Zabrałam się za zupę krem, podsmażyłam pomidory, pokroiłam chleb na odpowiedniej wielkości kwadraciki i dalej postępowałam według przepisu. Mijała minuta za minutą, zegar zaczął wybijać 14.03. Zupa była gotowa więc przyszła pora na danie główne. Zaczęłam podsmażać warzywa i mięso, odpowiednio je przyprawiłam i wstawiłam makaron. W końcu zabrałam się za ciasto, zrobiłam je dość szybko bo była to najprostsza rzecz jaką miałam dziś do przyrządzenia. Wzięłam talerze, sztućce itd. i zaczęłam nakrywać do stołu, na razie postawiłam sześć nakryć ale na boku miałam kilka dodatkowych kompletów jeśli ktoś miałby zamiar się jeszcze z chłopakami pojawić. Nareszcie miałam chwilę spokoju, usiadłam przed telewizorem, straciłam poczucie czasu i gdy ponownie spojrzałam na zegarek była już 16.00. Wróciłam do kuchni i wcześniej przygotowane ciasto przełożyłam do formy i wstawiłam do piekarnika. Ruszyłam na górę po ubranie, a następnie zamknęłam się w łazience by się przygotować. Włosy związałam w koński ogon, założyłamczarne spodnie i bluzkę, do tego kilka dodatków oraz buty. Rzęsy pomalowałam tuszem, a twarz lekko przypudrowałam. Gdy kończyłam szykowanie się, usłyszałam dzwonek do drzwi i dopiero teraz zorientowałam się, że to już czas na obiad. Zbiegłam na dół by wpuścić moich gości do środka. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się widok pięciu sąsiadów plus Paul i jeszcze jakiś ochroniarz, którego nie miałam okazji poznać.

- Hej, slicznie wyglądasz. – powiedział Niall i jako pierwszy się ze mną przywitał
- Dziękuję, jesteś słodki. – odpowiedziałam

Za nim weszła pozostała czwórka, która też mnie komplementowała, a ja miałam wrażenie, że zaraz spłonę. Musze przyznać, że dziś robili niemałe wrażenie. Wszyscy mieli na sobie koszule, oczywiście jeden w kratkę, drugi jeansową lub jeszcze jakąś inną ale każda była świetnie dopasowana do reszty stroju danego chłopaka.

- Wy nie wchodzicie? – zapytałam Paula
- Nie, tylko odwieźliśmy chłopaków, już się zbieramy.
- Zrobiłam duuży obiad, wejdźcie chociaż na jedno danie. – powiedziałam z uśmiechem
- Jesteś pewna? – zapytał Paul
- Tak.

Dowiedziałam się, że drugi ochroniarz ma na imię Steven. Pokierowałam ich do jadalni, dostawiłam dwa nakrycia i ruszyłam w stronę kuchni po wcześniej przygotowane napoje.

- Pomogę. – usłyszałam i zobaczyłam Liama
- Dziękuję, ale jesteś gościem. Nie mogę cię wykorzystywać.
- Przestań, lepiej powiedz co mam wziąć. – posłał mi uśmiech
- Ech, jeśli możesz to te dwa dzbanki, a ja wezmę zupę.
- Już się robi. – zasalutował i zrobił to o co poprosiłam

Pierwsze danie stanęło na stole i każdy zaczął nakładać odpowiednią dla siebie porcję.

- Niall, miałeś racje mówiąc, że dziewczyna umie gotować. – odezwał się Stev
- Dziękuję. – rzuciłam zawstydzona

Chłopcy musieli być naprawdę głodni ponieważ wchłonęli swoje porcje w niecałe 10 minut.

- Gotowi na drugie danie? – zapytałam
- Oczywiście. – odpowiedzieli chórem
- Ale teraz potrzebuję kogoś silnego do pomocy.
- Ja pójdę. – powiedział Niall

Uśmiechnęłam się do niego i wstaliśmy od stołu. Zebrałam brudne naczynia po czym wstawiłam je do zmywarki.

- A więc co mam zrobić? – zapytał blondyn
- Mógłbyś to przenieść? – wskazałam na naczynie pełne makaronu z mięsem i sosem
- Mmm, uwielbiam spaghetti. – wyszeptał, jakby sam do siebie
- Wiem. – uśmiechnęłam się
- Zrobiłaś je specjalnie dla mnie? – zapytał słodkim głosikiem
- Mhm, niech Ci będzie, że tak. – pokiwałam głową
- Dzięki Ci Pani. – odpowiedział i ukłonił się, na co ja parsknęłam śmiechem
- Chodź bo pewnie już umierają z głodu. – puściłam mu oczko

Niall zabrał naczynie i wróciliśmy do reszty.

- Ślicznie pachnie. – powiedział Paul zaciągając się zapachem ze swojego talerza
- Zrobiła to specjalnie dla mnie. – wyszczerzył się blondas i wypiął dumnie pierś
- To nie fair!- powiedział Louis
- Następnym razem będzie coś, co ty wybierzesz. Co ty na to? – powiedziałam i pogłaskałam go po ramieniu
- Ok. – odpowiedział wyszczerzony

Każdy skupił się na pałaszowaniu posiłku, a mi przypomniało się, ze nadal mam ciasto w piekarniku.

- Przepraszam na chwilę. – powiedziałam i wybiegłam do kuchni

Szybko otworzyłam drzwiczki piekarnika i przez ścierkę wyciągnęłam z niego blachę.

- Ał, ał, ał. – mówiłam pod nosem, stawiając ją na desce
- Co się stało? – zapytał Niall, który stał w wejściu do kuchni
- Nie nic. Zapomniałam o cieście. – odpowiedziałam i strzepnęłam kilka razy bolącą rękę
- A co z Twoją ręką? – podszedł i złapał ją w swoje dłonie
- Trochę się oparzyłam. Zaraz przejdzie. – nie chciałam nic mówić, ale gdy mnie dotknął ból momentalnie zelżał
- Włóż pod zimną wodę, a ja wyjmę ciasto z formy.
- Dziękuję.

On jedynie puścił mi oczko. Wykonałam jego polecenie i przyglądałam się poczynaniom chłopaka. Po chwili w kuchni pojawił się Harry z brudnymi naczyniami w rękach.

- Ja bym to posprzątała. – powiedziałam
- Oj przestań, ty gotowałaś to my posprzątamy. Gdzie to wstawić? – zapytał
- Tu jest zmywarka, ale ja naprawde je zaraz sama wstawię.
- Przestań. – powiedział z uśmiechem – Co Ci się stało?
- Oparzyła się. – wyręczył mnie w odpowiedzi Niall
- Oj biedactwo, powiedz co mamy tu jeszcze zrobić to cię wyręczymy. – powiedział
- Chłopaki ale ja naprawdę dam sobie już radę. – powiedziałam wyjmując rękę spod strumienia wody – Jest ok. Możecie iść do reszty.
- Nie trzeba, my przyszliśmy tu. – usłyszałam głos Zayna
- W takim razie zapraszam wszystkich do salony. – uśmiechnęłam się
- Ech ja musze już jechać. Żona dzwoniła. – powiedział Paul
- Ja w takim razie też musze się zbierać. Wiesz Paul to mój transport. – uśmiechnął się Stev
- Poczekajcie, zapakuję wam ciasto. W końcu deser musi być. – ukroiłam dwa dość dużych rozmiarów kawałki, które zapakowałam w pudełeczka i wręczyłam mężczyznom – Proszę.
- Wielkie dzięki! – powiedzieli obaj
- Nie ma sprawy.

Odprowadziłam ich do drzwi. Podziękowali mi za obiad i ruszyli w stronę auta. Zamknęłam drzwi i wróciłam do chłopaków, którzy siedzieli w salonie na kanapie.

- Czy któryś z was ma ochotę na coś na coś mocniejszego do picia? – zapytałam, a Harry się zaśmiał

Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, a on zamiast się uspokoić wybuchnął głośnym śmiechem.

- Błagam, powiedz im. – mówił przez łzy – Nie chcę się śmiać sam.
- Nie. – odpowiedziałam twardo

W tym momencie wszystkie spojrzenia padły na mnie, a ja pokręciłam głowa na znak, że nie mam zamiaru tego komentować.

- Ja im powiem. – rzucił Loczek
- Nawet się nie waż! – krzyknęłam już rozbawiona całą sytuacją
- To powiedz.
- Nie.
- Ale o co chodzi? – zapytał zdezorientowany Louis
- No bo wczoraj… - zaczął Harry, a ja podbiegłam i zakryłam mu dłonią usta
- Oj no weź! – powiedział Liam

W tym momencie poczułam ból w dłoni.

- Ugryzłeś mnie. – powiedziałam niedowierzając
- Bo nie chciałaś puścić! – odpowiedział Hazz z uśmiechem
- No ale nie musiałeś gryźć. Nie mogłeś polizać czy coś? – teraz wszyscy zaczęli się śmiać, włącznie ze mną – Dobra, co z tym piciem? – ponowiłam pytanie
- Ja chętnie. – powiedział Zayn
- I ja. – dodał Liam
- Ja też. – odezwał się Harry
- Czemu nie. – tym razem Louis
- A ty Niall? – zapytałam
- Nie, ja dziś tylko soki. – posłał mi słodki uśmiech
- Nie będę jedyna. – uśmiechnęłam się do niego
- Dobra chłopaki, ponieważ nie wiem na co macie ochotę to zapraszam za mną.

Wszyscy wstaliśmy, w salonie został tylko Irish Boy. Poprowadziłam resztę do barku ale uznali, że mają jednak ochotę na zwykłe piwo. Wybrali takie na jakie mieli ochotę i wróciliśmy do salonu.

- Nialler co powiesz na drinka bezalkoholowego?
- Chętnie.
- Chcecie ciasto teraz czy jeszcze odpoczywacie?
- Teraz! – usłyszałam
- Ok, zaraz wrócę.

Poszłam do kuchni i w dwóch szklankach wymieszałam ze sobą sok porzeczkowy i bananowy. Ukroiłam kilkanaście kawałków ciasta, które ułożyłam na dużym talerzu. Uszykowałam sześć mniejszych i na dwie tury przeniosłam wszystko do salonu.

- Mmm, cytrynowo-czekoladowe. – oblizał się Liam
- Smacznego chłopaki.

Nie wiem jak oni, ale ja już po drugim kawałku byłam pełna.

- Dawno się tak nie najadłem. – odezwał się Louis – To było takie… Omnomonomonom.
- Haha, dzięki. Cieszę się, że smakowało, a teraz mam do was pytanie. – wszystkie oczy skierowały się w moją stronę – Zaśpiewacie mi coś? – zrobiłam maślane oczka
- A co by to miało być? – zapytał Lou
- Best song ever, prooosze.

Chłopcy spojrzeli na siebie, zgodnie pokiwali głowami.

- Pójdę po gitarę, zaraz wracam. – powiedział Niall i wyszedł z domu
- Dzięki za to, że nie powiedzieliście jak się nazywam, dziś w wywiadzie. I tobie Lou za to co powiedziałeś o mnie. To było słodkie. – uśmiechnęłam się
- Byliśmy szczerzy. – odpowiedział mi Louis
- Jak będziesz chciała to sama się kiedyś ujawnisz. – dodał Zayn

Po chwili wrócił Niall z instrumentem w ręku. Usiadł na kanapie i zaczął grać. Harry zaczął śpiewać, a ja rozpływać się. Nigdy jeszcze nie słyszałam ich śpiewu na żywo. W końcu wyjęłam z kieszeni telefon i nagrałam fragment ich ‘występu’. Chciałam to uwiecznić ponieważ właśnie zaczęli się wygłupiać i tańczyć taniec  teledysku. Wyłączyłam nagrywanie i zaczęłam się śmiać. Zaśpiewali dla mnie jeszcze ‘Rock me’ i ‘ One way Or another’.

- To było świetne! – krzyknęłam szczęśliwa
- Nagrywałaś nas? – zapytał Niall
- Tak, przepraszam ale musiałam to uwiecznić.
- Nie ma sprawy. Chciałem zapytać czy mi to prześlesz. – wyszczerzył się
- Jest na moim keek’u. – odpowiedziałam
- Nie boisz się, że fanki go znajdą i cię skojarza? – zapytał Liam
- Mojego keek’a obserwują jedynie moje dwie siostry… Poza tym, cóż kiedyś może tam skojarzą, prędzej czy później. – opowiedziałam
- W takim razie, daj nam nazwę twojego konta. – rzucił Niall
- floflo13
- Ciekawa nazwa. – zaśmiał się Harry
- Oj spadaj! Obrazicie się jeśli wyjdę zapalić?
- Ja nie! – powiedział Zayn – Jeśli weźmiesz mnie ze sobą.

Przytaknęłam na zgodę.

- Cóż, ty wiesz co ja myślę. Ale ok. – powiedział Li
- Ok. – powiedziała reszta, a ja się do nich uśmiechnęłam

Zabrałam paczkę papierosów, złapałam Zayna za rękę i pociągnęłam w stronę balkonu. Usiedliśmy na tarasie i odpaliliśmy papierosy. Spojrzałam w stronę salonu i zobaczyłam, ze chłopcy włączyli TV i zaczęli kibicować jakiejś drużynie w piłce nożnej. Przez dłuższą chwilę zawiesiłam wzrok na Niallu, który w tym momencie szeroko się uśmiechał i wyrzucił ręce w górę w geście radości. Uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok.

- Hej co to było? – zapytał nagle mój towarzysz
- Ale co, co to było? – zapytałam głupkowato
- No ten uśmiech.
- Nic, cieszę się, że was znam. – próbowałam jakoś zmienić temat
- Ach tak, mhm. Tak w ogóle dzięki za zaproszenie na dziś. – uśmiechnął się
- Nie ma sprawy. Lubię gotować.
- U nas jest z tym problem. Mamy na to mało czasu.
- Nie dziwię się, w ogóle jakie macie plany na ten czas wolny?
- Ja jutro jadę do rodziny. Wiem, że chłopaki też zamierzają odwiedzić swoich bliskich. Chcemy chociaż trochę nadrobić ten czas, gdy jesteśmy daleko.
- Nie dziwię się. Niedługo znów trasa i dalsze koncerty.
- Tak, ale lubimy to. To nas napędza.

Zgasiliśmy końcówki papierosów i wróciliśmy do środka.

- Widziałaś co Paul wrzucił na twittera? – zapytał Harry
- Nie, a co?

Hazza podsunął mi pod nos telefon. Na ekranie widać było zdjęcie mojego ciasta. Pokrojonego i w połowie zjedzonego, a na górze podpis ‘ M. dzieciaki są zachwycone twoim wypiekiem.’ Zrobiło mi się strasznie miło.

- Awwww. Mam talent. – zaśmiałam się
- I to jaki! – posłodził mi Niall

W końcu zaczęliśmy oglądać mecz. Grał Real więc zaczęłam kibicować i komentować. Niestety drużyna przeciwna strzeliła im gola więc moja mina od razu zrzedła, w tym momencie z boku zobaczyłam błysk. Odwróciłam się w tamta stronę i zobaczyłam Louisa śmiejącego się do telefonu. Spojrzałam na niego zdziwiona.

- No co? Dawno nie widziałem tak zaangażowanej w kibicowanie dziewczyny. Musiałem to uwiecznić. – zaśmiał się
- Bardzo zabawne, nie widziałeś mojej starszej siostry w akcji. Gdy gra Barca odbija jej palma.
- Chcę ją poznać! – krzyknął – Mogę to zdjęcie wrzucić na Insta?


Zastanawiałam się chwilę nad tym ale uznałam, że kiedyś to musi nastąpić, więc pokiwałam głowa na znak, że się zgadzam i po chwili na telefon przyszło mi powiadomienie o nowym poście chłopaka. 



______
2191 wyrazów. Miłego czytania i zachęcam do komentowania :)

3 komentarze:

  1. Świetne Czekam Na 8 ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na 8 z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie :D Tylko pamiętaj kto te stylizacje wymyślił i stworzył.

    OdpowiedzUsuń