czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 64

- Chłopcy są na niego wściekli, z resztą nie tylko oni... - Kontynuował Paul, a ja się ocknęłam.

Nic nie odpowiedziałam, na bosaka i w samej bluzie, w której spałam, przebiegłam do domu obok. Bez pukania weszłam do środka i pokierowałam się w stronę krzyków.

- Jak mogłeś jej pozwolić to zrobić?! - Krzyknął Niall.

Liam siedział na fotelu z łokciami opartymi na kolanach, twarz skrywał w dłoniach, unosząc ją tylko co chwila by spojrzeć na wściekłego Horana. Widziałam, że jest załamany reakcją wszystkich.

- Przestań na niego krzyczeć! - Wtrąciłam się i omijając Nialla, podeszłam do Liama.
- Jak mogę nie krzyczeć?! Pozwolił mi myśleć, że ćpałaś. Pocieszał mnie, mówiąc, że to na pewno nic wielkiego, a tak naprawdę krył siebie! - Nerwicował się blondyn.
- Ja mu zabroniłam cokolwiek mówić! - Wrzasnęłam, a on spojrzał na mnie, momentalnie zamykając usta.
- Jak to zabroniłaś?! - Pisnął, gdzieś z boku Harry.
- Normalnie! - W domu robiło się coraz głośniej, każdy podnosił głos.

Nawet nie wiem kiedy stanęłam na prostych nogach, mierząc wzrokiem stojącego przede mną Nialla, który miał do mnie niezliczoną ilość pretensji. Z wściekłości zaczęłam tupać nogą jak mała dziewczynka. Paul próbował nas uspokajać ale po chwili spędzonej w takiej atmosferze, sam zaczął się wściekać.

- Ludzie! Cisza! - Niewiadomo skąd pojawiła się Ola. - Słychać was, u nas. Przed domem zaczynają zbierać się ludzie, chyba fanki. Chyba nie chcecie niepotrzebnej afery? - Jedyna myśląca osoba w tym momencie.

Spojrzałam na Nialla, który wciąż ciskał piorunami z oczu. Wydałam z siebie głośny dźwięk poirytowania i trzaskając za sobą drzwiami, wyszłam na dwór. Widziałam kilka osób, które zebrały się pod domem. Akurat dzisiaj im się zachciało? Byłam w połowie drogi, gdy poczułam uścisk na nadgarstku, szarpnięciem zostałam odwrócona w stronę natręta.

- Stój. - Zarządził Niall, głosem, którego u niego jeszcze nie słyszałam.
- Zostaw mnie. - Wysyczałam i wyrwałam rękę z uścisku.
- Poczekaj! - Usłyszałam za sobą ale w tym momencie już trzaskałam drzwiami wejściowymi swojego domu.

Nie chciałam z nim w tym momencie rozmawiać. Po pierwsze, nie potrzebuję świadków, a po drugie... zawsze miałam problemy z opanowaniem języka, gdy byłam zła. Nie chciałam powiedzieć czegoś, czego bym żałowała. Po przekroczeniu progu, jeszcze kilkakrotnie krzyczałam, bądź tupałam nogą. Próbowałam w ten sposób wyrzucić z siebie złość ale nic to nie dawało. Chwyciłam za paczkę papierosów i przeszłam do ogrodu, drzwiami tarasowymi również trzasnęłam, żeby nie było wątpliwości. Usiadłam na krawędzi tarasu i nerwowo odpalając papierosa, zaciągnęłam się głeboko. Usłyszałam kroki i jak ktoś siada obok mnie. Miałam zamknięte oczy i nie miałam zmiaru ich otwierać. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii i już wiedziałam kim jest mój gość.

- Zayn, proszę.. - Zaczęłam ale nie dane mi było skończyć, poczułam buziaka, składanego w kąciku moich ust. - Zayn, nie rób tego. - Powiedziałąm kręcąc głową i lekko odsuwając się od chłopaka.
- Przepraszam. - Zaśmiał się nerwowo. - Ponownie. - Przejechał dłońmi po twarzy. - Nie wściekaj się na chłopaków. Nie wiedzieli jak zareagować.
- Ale ty byłeś spokojny, nie odzyałeś się. - Spojrzałam na niego. - Czemu?
- Bo ja dla ciebie zrobiłbym to samo. - Szepnął odwracając wzrok. - To takie głupie. - Wyciągnął papierosa z paczki i odpalił go.
- Wcale, że nie. To... kochane. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Paul chce żebyś wróciła do pracy. - Rzucił po chwili ciszy.
- Nie. - Odparłam twardo.

Zayn spojrzał na mnie zszokowany, bezgłośnie powtarzał 'co?'

- Ola jest u mnie przez jeszcze ponad tydzień. Ja... znalazłam pracę, którą chyba polubiłam. Nie chcę wracać, przynajmniej jeszcze nie teraz. - Wytłumaczyłam.
- Źle robisz. - Oburzył się i wstał. - Liam przyznał się, żebyś mogła do nas wrócić, a ty po prostu nie chcesz?!

Świetnie. Jeszcze tego brakowało!

- Zayn, uspokój się. Chcę żeby wszystko się naprostowało. Poza tym, jeśli wrócę to człowiek, który mnie zastępuje straci pracę. Nie pojmujesz tego? - Zapytałam podchodząc do niego i kładąc rękę na jego ramieniu.
- Nie, nie pojmuję. Zostawiasz nas. - Odparł niedowierzającym głosem i cofnął się w tył.

Po chwili już go nie było, a ja stałam jak słup zastanawiając się, co tak naprawdę się przed chwilą stało. Ola nie wracała, co znaczyło, że chciała mi dać czas. Ja potrzebowałam chwili wytchnienia i jak na zawołanie, dostałam sms.

- "Słyszałem, że jest nienajlepiej. Nagrywam dzisiaj w Red Studio. Chcesz wpaść i posłuchać?" - Wiadomosć była od Eda.
- "Chętnie. Nawet nie wiesz, jak bardzo. O której?"
- "W sumie, to już. :)"
- "Zaraz będę."

Odetchnęłam i wróciłam do środka. Weszłam na górę i przebrałam się w coś wygodnego.


Do plecaka spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i chwytając za kluczyki od auta, wyszłam na dwór.

- Gdzie jedziesz? - Usłyszałam głos Liama.
- Do Eda. - Rzuciałm krótko.
- Kiedy wrócisz? - Dobiegł do mnie.
- Nie wiem. - Odparłam i zatrzasnęłam drzwi.

Wyjechałam z podjazdu i ruszyłam w drogę do studio. Po dwudziestu minutach już byłam pod budynkiem. Ochroniarz nie chciał mnie wpuścić co jeszcze dodatkowo mnie zdenerwowało. Posłał jakiegoś swojego kolegę po Eda, który po chwili zjawił się na dole. Od razu rzuciłam mu się w ramiona i jak na zawołanie, rozryczałam.

- Hej, spokojnie. - Powtarzał, głaszcząc moje włosy.
- Przepraszam. - Wyszeptałam, ocierając mokre policzki.
- Nie ma sprawy. Ale nie ma co płakać. Chodź, chcę ci coś zagrać. - Uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę.

Po chwili byliśmy już w studio pełnym ludzi z ekipy Eda. Był jego manager, dźwiękowiec i kilka innych osób. Ed zarządził przerwę, co wszyscy przyjęli z niesamowitym entuzjazmem. On sam przysiadł na krańcu kanapy, a ja usiadłam niedaleko niego. Chwycił w dłonie gitarę i zaczął grać jeden z kawałków, których jeszcze nie słyszałam. Byłam zauroczona chociaż coś mi nie pasowało, poprosiłam aby zagrał jeszcze raz i ułożyłam w głowie trochę inną wersję słów.

- Coś mi tu nie pasuje, a gdyby to szło "I need you darling, come on set the tone. If you feel you’re falling, won’t you let me know."? I potem chórki w stylu "ooouoou". - Zaczęłam podśpiewywać i nucić, a zagrał na gitarze, po chwili zmieniając swój tekst, na mój.
- Skoro tak, to wypadałoby już całkowicie to zmienić. - Nucił muzykę, a ja wpadłam na pomysł.
- If you love me come on get involved. Feel it rushing through you from your head to toe. - Wyśpiewałam, a on posłał mi szeroki uśmiech.
- Idealnie. - Rzucił i zapisał na kartce słowa.

Po chwili wybiegł z pomieszczenia, a gdy wrócił, wróciła z nim reszta ekipy.

- Słuchajcie. - Zarządził i zaczął grać piosenkę ze zmienionym tekstem.
- Mamy to! - Krzyknął manager i zaklaskał w ręce. - Mówiłem, że coś wymyślisz.
- Monika mi pomogła. - Wyszczerzył się i wskazał na mnie.
- Brawa. - Ukłonił się lekko mężczyzna i posłał uśmiech.

Przez kilka godzin siedzieliśmy i wygłupialiśmy się. Rudzielec nagrywał poszczególne partie tekstu, na przemian grając na gitarze i śmiejąc się. Bawiłam się świetnie, kompletnie zapominając o sytuacji, która miała miejsce w domu. Niestety w końcu przyszła pora żeby się zebrać. Westchnęłam ciężko i żegnając się ze wszystkimi, ruszyłam do auta. Po dwudziestu minutach dotarłam do mieszkania, w którym świeciło się światło. Co oznaczało, że Ola prawdopodobnie jest w domu. Zaparkowałam na podjeździe i wysiadłam na dwór. Powolnym krokiem przeszłam do drwi frontowych, po drodze spojrzałam w stronę sąsiadów, ale u nich było ciemno. Przekroczyłam próg domu i przeszłam od razu do salonu. Okazało się, że siedzi tam nie tylko Ola ale i reszta chłopaków, plus Paul, Preston i George. Przystanęłam zdziwiona ale już po chwili siadałam na kanapie obok dziewczyny.

- A więc... - Zaczął Paul.
- A więc... - Powtórzyłam głupkowato.
- Nie chcesz wrócić. - Stwierdził mężczyzna.
- Nie. - Odparłam twardo.

Niall walnął pięścią w ścianę obok, której stał i wyszedł przez drzwi tarasowe. Ola spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam dając jej tym samym znak żeby poszła za blondynem. Wykonała moją prośbę i za moment jej również nie było.

- Jesteś tego pewna? - Dopytywał Geo.
- Tak, w tym momencie jest u mnie Ola, znalazłam nową pracę i chcę poczekać aż wszystko się uspokoi. - Wytłumaczyłam.
- Nie będę cię namawiał, bo wiem, że jeśli postawisz na swoim to tak zostanie ale pamiętaj, że jeśli tylko będziesz chciała i poczujesz się na siłach żeby znów podjąć z nami pracę to wystarczy jeden telefon. - Paul posłał mi pocieszający uśmiech.
- Dziękuję. - Podeszłam się do niego przytulić.

Starsi uznali, że pójdą poszukać Nialla i Oli, a nas zostawią żebyśmy mogli porozmawiać. Gdy zostaliśmy w piątkę, spojrzałam po wszystkich. Nikt nie był skory do rozpoczęcia rozmowy. Już miałam otwierać usta, gdy do domu wpadła zdyszana Ola.

- Monika... Niall... - Zaczęła ciężko oddychając, a ja już tworzyłam w głowie najgorsze scenariusze.

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 63

Przypominam o spisie! ;)
Proszę o komentowanie, to naprawdę bardzo motywuje.
_______________________________________________________________________________



~POV Ola.~

Wracałam właśnie do domu, gdy zawibrował mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni i zaśmiałam się pod nosem widząc jego treść.

- "Przepraszam, wróć późno."

Był on od Moniki, zaczęłam od razu zastanawiać się co mogę w tym momencie zrobić, ponieważ byłam niemal pod drzwiami. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że w domu obok świeci się światło. Wiedziałam, że dom należy do chłopców z One Direction. Skoro Niall jest u Moniki to oznacza, że nie wrócił sam. Nie mając lepszego pomysłu ruszyłam w stronę drzwi sąsiadów i zadzwoniłam dzwonkiem. Poczekałam chwilę aż w końcu zobaczyłam przed sobą roześmianego Louisa.

- Heej, ja cię pamiętam. - Rzucił i posłał mi szeroki uśmiech.
- Ej, ja ciebie też! - Krzyknęłam, udając zaskoczenie.
- Co tu robisz?
- Mieszkam chwilowo u Moniki, właśnie wracałam do domu ale dostałam sms z prośbą o późny powrót. Nie mam co ze sobą zrobić. - Wzruszyłam ramionami.
- Wchodź. - Chwycił mnie za ramię i wciągnął do środka. - Mieliśmy się do niej wybrać ale uznaliśmy, że to nie ma sensu. Już raz słyszeliśmy co nieco, to nam wystarczy. - Zaśmiał się i zaprowadził mnie do salonu.

Jak się okazało, cała reszta również mnie pamiętała i od razu zostałam zaproszona do gry na Xboxie, w dłoń wciśnięto mi piwo i rozkazano, czuć się jak u siebie. Rozejrzałam się po pokoju i kogoś mi zabrakło. Po chwili mnie olśniło, że nie widzę nigdy Liama. Zapytałam chłopaków czy nie wrócił z nimi. Oznajmili, że wrócił ale wciąż siedzi w pokoju i wyściubia nos tylko po to żeby iść do łazienki lub po coś do kuchni. Zmartwiłam się bo szczerze mówiąc, wiedziałam więcej niż chłopcy na temat całej afery z narkotykami. Wydusiłam z Moniki, co tak naprawę się stało. Przez chwilę zastanawiałam się nad tym wszystkim ale usłyszałam kroki na schodach. Wszyscy skierowali wzrok w tamtą stronę. Na dół schodził Liam, w samych dresach z rozczochranymi włosami i zarostem. Nie wyglądał dobrze, jego oczy były czerwone i zapuchnięte. Płakał, obijało się w mojej głowie.  Nie spojrzał w naszą stronę, przeszedł do kuchni, gdzie jak sądzę robił sobie coś do picia. Po kilku minutach przeszedł znów nie patrząc, jednak przystanął na chwilę przy schodach i odwrócił się w naszą stronę. Zdziwił go mój widok ale najwyraźniej nie chcąc wyjść na dupka, uniósł lekko dłoń, machnął i posyłając widocznie wymuszony uśmiech, ruszył na górę.

- Co z nim? - Zapytałam reszty, wciąż patrząc w miejsce, gdzie zniknął.
- Zachowuje się tak od pewnego czasu. - Odparł Zayn, patrząc w tą samą stronę.
- Próbowaliśmy z nim gadać ale on nie chce. - Dodał Harry.
- Może ja spróbuję? Czasem lepiej wygadać się obcym. - Zaproponowałam, spoglądając na resztę.
- Jeśli chcesz, to do dzieła. Drugie drzwi po lewo. - Rzucił Louis i posłał mi uśmiech.

Przytaknęłam głową i odkładając piwo i pada na stolik, ruszyłam na górę. Przed wejściem do pokoju, zapukałam i usłyszałam mruknięcie. Nie wiedziałam czy oznacza, że mogę wejść, czy raczej, że mam spadać. Postawiłam na to pierwsze więc otworzyłam lekko drzwi i wślizgnęłam się do środka. Liam leżał na łóżku, wpatrując się w sufit. Chociaż było ciemno to widziałam łzy, które płynęły po jego policzku. Przez chwilę pomyślałam, że może jednak powinnam wyjść i dać mu spokój ale martwiłam się o niego i to wygrało. Podeszłam kilka kroków bliżej.

- Hej. - Szepnęłam, a chłopak momentalnie otarł łzy i usiadł na łóżku.
- Myślałem, że to któryś z chłopaków. - Wyjaśnił, spoglądając na mnie.
- Jeśli chcesz, to mogę wyjść. - Powiedziałam lekko zmieszana i wskazałam na drzwi.
- Nie.. Zostań. Coś się stało? - Zmienił temat.
- W sumie, może to nie moja sprawa ale martwię się tak samo jak chłopcy. - Przysiadłam na łóżku w sporej odległości od Liama.
- Nie ma o co. - Posłał wymuszony uśmiech.
- Nie obraź się ale... wyglądasz źle... Płakałeś. - Stwierdziłam, a on odwrócił głowę w przeciwną stronę.
- Nie znamy się dobrze ale czasem lepiej pogadać z nieznajomym.
- Nie ma o czym rozmawiać, mam po prostu gorszy dzień.
- Podobno twój gorszy dzień, trwa już jakiś czas. - Cisza. - Jak wolisz.. - Westchnęłam i wstałam z łóżka, już chwytałam klamkę kiedy usłyszałam jego szept.
- Chodzi o Monikę. - Momentalnie się zatrzymałam, ale nie odwracałam się. Czekałam na dalszy rozwój rozmowy. - To przeze mnie wyleciała, a ja nie mam odwagi żeby o tym komukolwiek powiedzieć. Boję się reakcji ludzi. Ale nie mogę znieść tego, gdy widzę jak Niall cierpi, gdy nie ma jej obok niego. Wszyscy już przyzwyczaili się do jej obecności i bez niej jest tak... pusto.
- Może jeszcze nie jesteś po prostu gotowy żeby komuś o tym powiedzieć, powiedziałeś mi, a to juz postęp. - Posłałam mu lekki uśmiech i usiadłam obok niego.
- W ogóle nie powinienem dać jej, wziąć na siebie winy. - Szepnął bardziej do siebie niż do mnie i ukrył twarz w dłoniach.
- Ale ona nie ma ci tego za złe. - Położyłam dłoń na jego ramieniu, a on spojrzał na mnie zdziwiony. - Nie gniewaj się na nią, musiała z kimś porozmawiać. - Przytaknął ze zrozumieniem. - Zrobiła to bo cię kocha i wie, że potrzebujesz czasu. Wczoraj się cholernie o ciebie martwiła, gdy nie odbierałeś telefonu. Sądziła, że to jej wina, że była zbyt ostra.
- Nie.. To ja, miałem zły dzień, miałem ochotę... - Nie powiedział ale wiedziałam o co chodzi. - ale wiedziałem, że nie mogę. Wszystko się skumulowało i szlag mnie trafił. Musiałem się wyżyć, źle mi z tym, że padło na nią, po tym jak mi pomaga.
- Myślę, ze wystarczy jeśli pójdziesz do niej jutro i po prostu pokażesz, że nic ci nie jest. Mówiła mi, że tęskni za tym jak ją przytulałeś. Podobno najlepiej tulisz. - Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił i lekko parsknął.
- Z pewnością. - Puścił mi oczko.

Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, aż zaproponowałam mu żeby dołączył do nas na dół. Przez chwilę się wahał ale w końcu uległ. Zaczesał palcami włosy w tył, założył koszulkę i ruszył za mną. Wspólnie zasiedliśmy na kanapie, a chłopcy posyłali mi zdziwione spojrzenia lecz po chwili szeroko się uśmiechali. Zaczęliśmy grać na konsoli i śmiać się, gdy usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi i śmiechy w korytarzu. Oho, przybyli!


~POV Monika.~

Leżeliśmy wygodnie na kanapie ale w końcu stwierdziliśmy, że trochę nam się nudzi. Zapytałam czy chłopcy też wrócili, co Niall potwierdził. Od razu się ucieszyłam, a on zaproponował żebyśmy po prostu do nich poszli. Przystałam na tą opcję i po ubraniu się, ruszyliśmy do domu obok. Weszliśmy bez pukania, śmiejąc się i wygłupiając. Od razu ruszyliśmy do salonu, stanęliśmy w progu i przywitały nas szerokie uśmiechy stojących przede mną chłopaków. Zostałam wyściskana i wycałowana, jednak nie przez wszystkich. Liam stał cicho i przyglądał się wszystkiemu z boku. Spojrzałam na niego i napotkałam jego oczy, które wyrażały nieme przeprosiny. Posłałam mu dyskretny uśmiech, po chwili już tkwiłam w jego szczelnym uścisku. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum i uśmiechając się pod nosem, uścisnęłam najmocniej jak mogę. On zrobił to samo, nie wiem ile byśmy tak stali, gdyby nie chrząknięcie Nialla, któremu wyraźnie nie podobał się nasz długi uścisk. Zaśmiałam się i odrywając się od Liama, ucałowałam Nialla w policzek. Wszyscy zasiedliśmy przed telewizorem i śledziliśmy co dzieje się na ekranie.

- Li, możemy... - Nie dokończyłam bo wiedział o co mi chodzi.

Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Posłałam Niallowi buziaka i zarzucając na siebie kurtkę, wyszłam przed dom, czekając na Liama. Po minucie już dołączył do mnie. Bez słowa ruszyliśmy przed siebie, podążaliśmy chodnikiem bez obranego celu. Po chwili poczułam jak chłopak lekko trąca mnie barkiem. Spojrzałam w górę i z uśmiechem pokręciłam głową, przy okazji odwdzięczając się i również go trącając.

- Więc... - Rzucił.
- Więc... - Odparłam głupkowato.
- Przepraszam za wczoraj. Jestem takim idiotą.
- Masz rację, jesteś. - Przytaknęłam. - Ale wiem, że musiałeś mieć powód żeby tak zareagować.
- Byłem zły, miałem ochotę wciągnąć... wiedziałem, że nie mogę i to mnie niesamowicie irytowało. Ale to i tak mnie nie usprawiedliwia.
- Liam. - Rzuciłam i zmusiłam go do zatrzymania się i spojrzenia na mnie.  - Jestem z ciebie dumna. - Posłał mi zdziwione spojrzenie. - Chciałeś, ale nie brałeś. - Wyszczerzyłam się. - Jest progres, ale gdy jest źle, zadzwoń i porozmawiaj a nie się wściekaj. Nie wiedziałam o co chodzi, martwiłam się.
- Wiem, przepraszam. Chcę żebyś wróciła. Chcę żebyś znowu była z nami. - Szepnął i przytulił się do mnie.
- Ja dam sobie radę.
- Ale ja nie wiem czy poradzę sobie bez ciebie.
- Dasz radę.
- Kocham cię.
- Wiem, ja ciebie też. - Wtuliłam się w jego tors, staliśmy tak chwilę.

Po chwili zdecydowaliśmy, że pora wracać. Chłopcy jutro znów wylatują więc chcę się nimi nacieszyć. Przesiedzieliśmy wspólnie całą noc, zebrałyśmy się dopiero nad ranem. Chłopcy obiecali, że jeszcze wpadną zanim wyjadą. Po wejściu do domu, poszłyśmy od razu spać. Byłam strasznie zmęczona.
Obudziło mnie dzwonienie i pukanie do drzwi. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Zdziwił mnie widok, stojącego przede mną Paula. Spojrzałam na niego wyczekująco.

- Coś się stało? - Zapytałam, po chwili ciszy.
- Liam wszystko nam powiedział... - Zaczął, a dla mnie przez chwilę zatrzymał się czas.

Zamurowało mnie. 

piątek, 13 czerwca 2014

WAŻNE! PROSZE PRZECZYTAĆ!

Więc... postanowiłam zrobić coś w stylu spisu. Ułatwi to życie mi jak i osobom, które chcą znalęźć jakiegoś bloga dla siebie. ;)
Po prawej stronie znajdziecie zakładki 'Zgłaszanie do spisu.' jak i sam 'Spis.'
Można zgłaszać blogi o One Direction ale nie tylko! Mogą to być również blogi o innych zespołach itp. ;)
Mam nadzieję, że ktoś skorzysta z możliwości znalezienia się tam. Zachęcam do tego. 
Buziaki xx

środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 62

Do osób, które są informowane na tt o nowych rozdziałach: piszcie mi na tt, bądź tu, ze zmieniacie nazwę. :)

Dobra, zabieram się za pisanie na żądanie małaW. :D
Łapcie kolejną słocię ode mnie. Mam nadzieję, że monitory jeszcze nie pękają. :D


Tego wieczoru próbowałam sie kilkakrotnie dodzwonić do Nialla ale niestety nie odbierał telefonu. Uznałam, że pewnie jest zmęczony po koncercie lub wręcz przeciwnie, świętuje. Nie miałam zamiaru mu przeszkadzać ani się narzucać więc odłożyłam telefon, mając nadzieję, że oddzwoni, gdy będzie miał czas. Starałam się również dodzwonić do Liama, nie lubiłam kłótni ale on usilnie rozłączał się za każdym razem, gdy wybierałam jego numer.

- Wszystko w porządku? - Ola patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Nie, ale mniejsza o to. Jest coś co chciałabyś porobić zanim zapadnie całkowity zmrok? - Zapytałam zmieniając temat. 
- Zawsze chciałam zobaczyć Londyn nocą, może po prostu się przejdziemy? - Zaproponowała, uśmiechając się wesoło.
- Pewnie. Wezmę Devila, jeśli będzie chciał ruszyć swoją dupcię. - Zaśmiałam się. - Jeśli chcesz, mogę zadzwonić do kilku znajomych. Może zrobimy taki grupowy wypad. - Zaproponowałam.
- Chętnie, nowych znajomych nigdy za dużo. - Wyszczerzyła się.
- W takim razie, ja dzwonię, a ty idź się przebrać. 

Zadzwoniłam do Cam, Kevina i Davida. Cała trójka odparła, że i tak nie mają nic do roboty. Umówiliśmy się na Grey Street pod jednym z tamtejszych barów. Każde z nas znało to miejsce więc tak najłatwiej będzie nam się odnaleźć. Po skończonych rozmowach, ruszyłam na górę żeby się przebrać. Był późny wieczór, a na dworze zimno jak cholera. 

(lewa Ola, prawa Monika)

Obie do kieszeni spodni schowałyśmy paczki swoich ulubionych papierosów i strzelając sobie tzw. słocię, ruszyłyśmy na dwór. Obok nas na smyczy szedł Devil. ubrałam go w coś w stylu kombinezonu, który ostatnio mu kupiłam. Było dość zimno, a nie chciałam żeby zachorował. Wyglądał w nim przesłodko, a ja nie mogłam oderwać oczu. Po dzisięciu minutach stałyśmy pod klubem, który dziś był zamknięty. Jednomyślnie wyciągnełyśmy papierosy, po chwili je odpalając. Byłyśmy pierwsze więc przysiadłyśmy na krawędzi chodnika i rozglądałyśmy się za pozostałymi. W końcu na horyzoncie pojawiła się Cam, która zmierzała w naszą stronę skocznym krokiem.

- Hej. - Przywitała się ze mną buziakiem. - Camilla. - Podała rękę mojej towarzyszce.
- Ola. - Odparła szatynka i uścisnęła dłoń.

Siedziałyśmy i śmiałyśmy się z opowiadanych historii. Nagle poczułam jak ktoś zamyka mnie w szczelnym uścisku od tyłu i daje buziaka w policzek. Odwróciłam lekko głowę w tył i ujrzałam Davida. Wyciągnęłam ramiona i mocno się do niego przytuliłam. Przedstawiłam go pozostałym dziewczynom. Na samym końcu zjawił się Kevin, który ponownie wyściskał mnie, jak gdyby nie widział mnie kilka lat. Całą piątką ruszyliśmy przed siebie, rozmawiając i śmiejąc się do łez. Na zmianę nosiliśmy Devila, który opadł z sił i teraz smacznie spał w ramionach Kevina. Kupiliśmy piwa i ruszyliśmy nad Tamizę. Przysiedliśmy na brzegu jednego z mostów zwieszając nogi w dół. Humory nam niesamowicie dopisywały, zwłaszcza, że procenty dawały nam o sobie znać. Nagle rozdzwonił się mój telefon, z uśmiechem na ustach odebrałam, widząc na ekranie blond czuprynę i niebieskie oczy.

- Słucham? - Rzuciłam lekko speleniąc.
- Hej, co robisz? - Zapytał słodkim głosem.
- Jestem właśnie nad Tamizą ze znajomymi. - Zaśmiałam się widząc wygłupiającego się Kevina.
- To ja nie przeszkadzam.. - Niall odparł nieco zmieszany.
- Nie przeszkadzasz, tęsknię za tobą. - Trochę posmutniałam.
- Ja też tęksnię, niedługo się zobaczymy. Obiecuję. Kocham cię.
- Wiem. - Uśmiechnęłam się pod nosem.

Rozmawialiśmy tak z dzisięć minut, chłopak opowiadał mi co się dziś u niego działo. Jak mają się chłopcy ale ani słowem nie wspomniał na temat zdjęcia, które niewątpliwie widział. Jednak w tym momencie nie przejmowałam się tym.

- David! Puść mnie. - Zaczęłam się śmiać, próbując się wyrwać z uścisku przyjaciela. - Kochanie przepraszam, ale muszę kończyć. Nawet nie dadzą mi spokojnie prozmawiać. - Rzuciłam bardziej do nich, niż do Nialla.
- Jasne. - Zaśmiał się blondyn. - Bądź grzeczna i daj znać jak wrócisz do domu. Zadzwonię jutro.
- Dobrze.

Rozłączyliśmy się, a mi w końcu udało się wyrwać z uścisku Davida. Zaczęliśmy tańczyć i wygłupiać się jak małe dzieci. Pierwszy raz od powrotu do Londynu czułam się naprawdę szczęśliwa. W końcu postanowiliśmy, że pora się zbierać bo dochodziła godzina piąta, a Ola musiała na czternastą być w pracy. Odprowadzili nas pod dom, umówiliśmy się jeszcze na dzisiejszy wieczór i pożegnaliśmy.

- Świetnych masz znajomych. - Rzuciła Ola, gdy ruszyła po schodach.
- Uwielbiam ich. - Przyznałam i opadłam na kanapę.
- Wybacz ale muszę iść spać.
- Też będę się zaraz kładła. Śpij dobrze.
- Ty też.

Po chwili zniknęła mi na górze, ja wyjęłam telefon i napisałam obiecanego sms.

- "Dotarłam, jestem cała. xx"

Zablokowałam telefon i zwlekając się z kanapy, ruszyłam do swojej sypialni. Ściągnęłam spodnie i bluzę. W samej bieliźnie zaszyłam się pod kołdrą i po chwili usnęłam.
Obudziłam sie około dwunastej, w sumie obudził mnie Devil, który nosem pocierał o moją twarz. Zaśmiałam się i otworzyłam oczy. Narzuciłam na siebie koszulkę i zeszłam na dół żeby dać mu jeść. Przygotowałąm też kilka kanapek i kawę, następnie poszłam obudzić Olę. Po dzisięciu minutach męczarni z jej pobudką, siedziałyśmy przy stole i jadłyśmy śniadanie. Naczynia włożyłyśmy do zmywarki i ruszyłyśmy do łazienek żeby nieco się ogarnąć. Na sam koniec wpakowałyśmy się do auta, którym odwiozłam dziewczynę do pracy. Umówiłyśmy się, że o osiemnastej po nią wrócę. Po drodze do domu wpadłam jeszcze do sklepu żeby kupić coś do picia i karmę dla Devila. W domu otworzyłam lapotpa i zaczęłam przeglądać twittera i temu podobne portale. W końcu natknęłam się na artykuł dotyczący mojej osoby. Parsknęłam śmiechem czytając co tam nawypisywali.

"Ostatniej nocy w Londynie, widziana była Monika K. - Normalnie jakbym była kryminalistką - Wraz z grupką przyjaciół, siedziała nad Tamizą. Nie obeszło się bez alkoholu i pijackich wybryków. Grupa zachowywała się hałaśliwie i widać było, że nie szczędzili sobie procentów. Czyżby to było przyczyną odejścia dziewczyny z ekipy najsławniejszego boysbandu naszych czasów? A może została wręcz wydalona z pracy?"

Śmiechu warte. Gdybyście tylko wiedzieli.. pomyślałam i zaczęłam dalej przeglądać internet. Próbowałam ponownie dodzwonić się do Liama mając nadzieję, że odbierze. W końcu mają wolne od koncertów przez dwa dni. Nie może wykręcić się brakiem czasu, jedynie brakiem chęci rozmowy. Chociaż nie rozumiałam dlaczego. Zeszłam do kuchni w celu napicia się wody, gdy usłyszałam pukanie. Devil automatycznie zaczął szczekać. Uciszając go i prosząc by przestał otworzyłam drzwi i zamurowało mnie. Bez namysłu rzuciłam się na osobę, która stała w progu. Blond czupryna łaskotała moją twarz, a szeroki uśmiech, który ujrzałam roztopił moje serce.

- Co tu robisz? - Zapytałam, nie odrywając się od chłopaka.
- Mówiłem, że niedługo się spotkamy. Mamy wolne, a ja tęskniłem. - Zaśmiał się, całując moje czoło.

Pociągnęłam go za rękę, tym samym wciągając do środka. Od razu obok nas pojawił się mój pies. Niall wziął go na ręcę i zaczął się zachwycać jaki to on słodki i piękny. Po chwili odstawił go na ziemię i bez ostrzeżenia wpił się w moje usta. Tego mi brakowało, jego ciepła i miękkości jego ust. Brakowało mi jego oczu, jego uśmiechu, jego zapachu i jego ciała, które dawało mi tyle ciepła.

- Kocham cię. - Szepnęłam, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
- Co? - Zapytał, patrząc na mnie zszokowany.
- Kocham cię. Najmocniej na świecie, to ostatnio chciałam ci powiedzieć. - Uśmiechnęłam się.
- Też cię kocham, boże.. tak bardzo. - Wyszeptał i przycisnął swoje czoło do mojego, wciąż trzymając moją twarz w swoich dłoniach. - Już myślałem, że nigdy tego od ciebie nie usłyszę. - Zaśmiał się lekko.
- Lubię zaskakiwać. - Uśmiechnęłam się promiennie i przeczesałam palcami jego włosy.

Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Usiedliśmy na kanapie, wciąż do siebie przytuleni. Co chwila całując się i ponownie mocno ściskając. Tak bardzo za nim tęskniłam. Nawet nie wiem kiedy minęło kilka godzin. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, zdziwiona podniosłam się i zobaczyłam Olę.

- Boże, zapomniałam. - Uderzyłam się w czoło.
- Już widzę dlaczego. - Zaśmiała się i spojrzała na Nialla.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że jesteście umówione. - Posłał jej przepraszający uśmiech.
- Spoko, dałam radę. - Wyszczerzyła sie. - Dzwonił do mnie Kevin. Pytał, o której będziemy gotowe.
- Ja chyba odpuszczę.
- Mhm. - Ola zaśmiała się i ruszyła na górę.

+18
O godzinie dwudziestej zostaliśmy sami. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać filmy. Leżałam wtulona w chłopaka, po chwili czując jak jego dłoń lekko wsuwa się pod moją koszulkę. Zdecydowanie, brakowało mi jego dotyku, świadczyła o tym reakcja mojego ciała, które od razu stało się gorące. Odwróciłam twarz lekko w jego stronę, napotykając jego usta i delikatnie je całując. Po chwili siedziałam na nim okrakiem, ściągając z niego koszulkę i wciąż składając pocałunki na jego ustach, policzkach i reszcie twarzy. On nie pozostawał dłużny, moja koszulka już leżała w kącie, a jego ręce wędrowały w stronę zapięcia od stanika. Nie potrzebowaliśmy wiele czasu by wszystkie ubrania walały się po podłodze, a my dotykając się nagimi ciałami stawaliśmy się coraz bardziej napaleni. Czułam jego dłonie wędrujące po moim ciele, jedną z nich zacisnął na moim pośladku, lekko go masując. Pocałunkami zaczął schodzić od moich ust w dół. Przesuwał się powoli, aż w końcu dotarł do miejsca, w którym pragnełam by w tym momencie był. Jego język błądził po moim wnętrzu, dając mi tym niesamowitą rozkosz. Zacisnęłam dłonie na jego włosach, lekko je pociągając. Gdy widział, że niewiele mi brakuje, przerwał i ponownie wrócił do moich ust. Czułam na udzie, jak jego przyrodzenie coraz bardziej nabrzmiewa. Palcami zaczęłam przesuwać po nim w górę i w dół, po chwili kierując go w stronę swojego krocza. Chciałam go poczuć w sobie. Niall chwycił mój nadgartek i przycisnął go ponad moją głową, posyłając mi łobuzerski uśmiech i drocząc się ze mną. Minęły wieki zanim w końcu poczułam jak jego członek wypełnia moje wnętrze. Z moich ust wydobył się jęk, który wyraźnie mu się spodobał i rozochocił. Składał pocałunki na mojej szyi, piersiach i brzuchu, nie przestając wsuwać się i wysuwać ze mnie. Prosiłam go, wręcz błagałam by robił to szybciej i mocniej. Posłuchał moich słów, wbiłam paznokcie w jego plecy przejeżdżając po całej ich długości. Chłopak odchylił głowę w tył by po chwili znów na mnie spojrzeć, tym razem w jego oczach widziałam niesamowite pożądanie ale i miłość jaką mnie darzył. Nagle z moich ust wyrwał się krzyk, który oznajmiał, że doszłam. Niall wykonał jeszcze kilka pchnięć, którymi zakończył dzisiejszą przygodę. Opadł obok mnie, zamknął mnie w szczelnym uścisku swoich ramion co chwila składając na moich ustach, karku i ramionach soczyste pocałunki.

- Kocham cię. - Szepnął.
- Uwielbiam, gdy to mówisz. - Odparłam rozmarzonym głosem.
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię... - Powtarzał, pocałunkami znów schodząc po mojej szyi w dół.

Oby Ola nie wróciła zbyt szybko. 

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 61

Znów od rana siedziałam nad projektami więc wybaczcie, jeśli rozdział nie będzie się wam podobał.


Dobra, po godzinie z otwartym edytorem, zaczynam pisać. Szykujcie się! :D
__________________________________________________________________

Jak się po niedługim czasie okazało, piesek od razu został pokochany przez większość ludzi, do których zdjęcie dotarło. Niektórzy wręcz rządali kolejnych zdjęć pupila, niestety ja postanowiłam odłożyć telefon na bok i zająć się tylko nim. Zaczęłam się z nim bawić i uczyć różnych komend. Był mały, to prawda ale moim zdaniem od najmłodszych trzeba uczyć kultury i posłuszności. W końcu wymęczony moimi lekcjami, opadł na kanapę i jak mniemam, usnął. Powoli wstałam z kanapy i wyszłam na balkon żeby zapalić. Ochoczo zaciągnęłam się dymem papierosa, po chwili go wydychając. Zaczynałam być zmęczona brakiem konkretnego zajęcia odkąd wróciłam do Londynu. Siedzenie w domu zaczynało mi się nudzić. Przypomniałam sobie o wizytówce, którą dostałam od Margaret. Nigdy nie myślałam o sobie jako o modelce ale nie zanosiło się na to bym w najbliższym czasie dostała inne ciekawe oferty pracy. Wróciłam do salonu i chwyciłam za telefon po czym wykręciłam numer, który przepisałam z karteczki.

- Agencja fotomodelek Margaret Bonase, przy telefonie Anna Marcz, w czym mogę pomóc? - W słuchawce odezwał się przyjemny dla ucha głos.
- Witam, Monika Kwiatkowska. Dostałam wizytówkę od Margaret, kilka dni temu. - Nie dokończyłam.
- Pani Bonase czekała na telefon. Czy chciałaby sie pani umówić na spotkanie? - Przerwała mi.
- W sumie to tak.
- Bardzo dobrze, za moment przełączę panią do pani Bonase. Prosiła o indywidualną rozmowę.
- Oczywiście. - Poczekałam chwilę aż głos znów się odezwie.
- No już myślałam, że nie zadzwonisz. - Rzuciła z wyzrzutem Margaret.
- A jednak. - Zaśmiałam się. - Przemyślałam twoją propozycję.
- I co? - Zapytała niecierpliwie.
- Możemy się spotkać?
- Jasne. Dziś o piętnastej mam wolny czas. Może spotkamy się na kawie w Green Cafe?
- Będę. Tylko przyprowadzę ze sobą pewnego małęgo pupilka. Mam nadzieję, że nie będzie ci to przeszkadzało?
- Pewnie, że nie. Usiądziemy w ogródku.
- W takim razie, jesteśmy umówione.
- Dokładnie.
- To do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Do piętnastej. - Odparła kobieta i rozłączyłyśmy się.

Spojrzałam na zegarek, do wyznaczonej godziny miałam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam wziąć prysznic i przebrać się w coś bardziej odpowiedniego, na rozmowę o pracę. Ruszyłam na górę, gdzie od razu wskoczyłam pod prysznic. W końcu wytarłam się ręcznikiem, włosy wysuszyłam i związałam. Potem zabrałam się za wybieranie jakiegoś ubrania.


Zeszłam na dół i zobaczyłam, że Devil już na mnie czeka. Chwyciłam za szelki, w które go ubrałam, a następnie przypięłam smycz. Z wieszaczka zabrałam kluczyki do auta i wyszłam na dwór. Od Green Cafe dzieliło mnie około pół godziny drogi, a wolałam być wcześniej niż się spóźnić. Zwłaszcza, że nigdy nic nie wiadomo z londyńskimi korkami. Piesek usadził się na miejscu pasażera, a ja kierowcy. Włożyłam kluczyk do stacyjki i ruszyłam. Po czterdziestu minutach bluzgania pod nosem na niedorozwiniętych kierowców, dotarłam na miejsce. Zajełam stolik w ogródku i czekałam na Margaret, która przybyła niezwykle punktualnie.

- Spóźniłam się? - Zapytała zdziwiona, spoglądając na zegarek.
- Nie, to ja jestem przed czasem. - Uśmiechnęłam się, następnie przywitałam się z nią buziakiem.
- Jaki słodki. - Zapiszczała, głaszcząc za uszkiem Devila. - Widziałam jego zdjęcie, ale na żywo jest jeszcze słodszy.
- Ma coś w sobie. - Zaśmiałam się i wzięłam go na kolana.
- Więc.. skoro do mnie zadzwoniłaś, to znaczy, że musisz być zainteresowana pracą fotomodelki.
- Nadal nie uważam, że się nadaję ale siedzenie w domu mnie dobija. Muszę znaleźć jakieś zajęcie.
- Rozumiem, w takim razie, jeśli się zgodzisz to jeszcze dziś możemy zrobić próbną sesję.
- Szybka jesteś.
- Potrzebuję powiewu świeżości. - Wyszczerzyła się, co odwzajemniłam.

Wypiłyśmy kawę, chwilę jeszcze porozmawiałyśmy i zebrałyśmy się do agencji. Po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu, a ja wchodziłam do ogromnego budynku z Devilem na rękach. Zostałam zaprowadzona do jednego z pomieszczeń, którym okazała się być garderoba. Zostałam przebrana i umalowana. Następnie stanęłam przed fotografem, na początku czułam się dość niepewnie ale po kilku pierwszych zdjęciach się rozkręciłam.

- Moim zdaniem świetnie się nadajesz. - Rzuciła Margaret, ściskając mnie.
- W sumie to nie było tak źle. - Zaśmiałam się.
- Potrzebuję modelki na jutro. Jesteś chętna?
- Pewnie. - Przytaknęłam.

Przeniosłyśmy się do jej biura i ustaliłyśmy wszystkie szczegóły. Z uśmiechem na ustach wróciłam do domu ale zanim do niego weszłam, postanowiłam wziąć Devila na spacer. Do torebki wrzuciłam paczkę papierosów i ruszyłam w stronę parku. Szłam właśnie jedną z jego alejek, odpalając papierosa, gdy poczułam czyjeś dłonie na moich oczach.

- Kevin! - Krzyknęłam i uradowana rzuciłam się na chłopaka.
- Czemu nie dzwoniłaś, że jesteś w Londynie? - Zapytał mocno mnie ściskając.
- Jestem ostatnio kompletnie niezorganizowana.
- Właśnie widzę, a co to za cudo? - Zapytał kucając obok pieska.
- Devil. Moja nowa miłość. - Zaśmiałam się.

Chodziliśmy po parku przez dobre dwie godziny, po drodze spotkałam jeszcze Davida, który udał się na wieczorny bieg. Przez niego również zostałam wyściskana i wycałowana. Umówiliśmy się na jakiś obiad, któregoś dnia. W końcu odprowadzona przez Kevina, weszłam do domu. Buty rzuciłam w kąt, a ja po chwili zostałam w samej bieliźnie. Ruszyłam do kuchni, skąd wzięłam miskę płatków z mlekiem i zasiadłam przed telewizorem. Devil dostał swoją porcję karmy i już układał się do snu. Chwyciłam za laptopa mając nadzieję, że trafię na któregoś z chłopaków ale uświadomiłam sobie, że przecież mają koncert. Zaczełam szukać jakiejś transmisji online, okazało się, że dzisiejszy koncert jest puszczany w TV więc szybko chwyciłam za pilota i ustawiłam odpowiedni kanał. Chłopcy dopiero wychodzili na scenę, ucieszyłam sie, że nie ominełam zbyt wiele. Dziś grali w Las Vegas. Koncert trwał już pół godziny, a chłopcy zaczynali właśnie śpiewać LWWY. Padało, co sprawiało, że cała scena była mokra. W tym własnie momencie, Niall runął na ziemię, a ja na początku zszokowana i przestraszona, po chwili zaczęłam się niesamowicie śmiać. Wyjełam telefon i wystukałam w SMS jedynie "hahahahahahahahahahhaha xx" i wysłałam do blondyna. Na ekranie telewizora zobaczyłam jak wyciąga telefon z kieszeni, w tym momencie było na niego zbliżenie więc widziałam jak uśmiecha się pod nosem. Wystukał coś na ekranie i schował telefon znów do kieszeni.

- "Boli. xx"

Zaśmiałam się i odłożyłam telefon. Obejrzałam występ chłopaków do końca, ale gdy tylko transmisja się skończyła, od razu usnęłam.
Obudziłam się dopiero rano. Spojrzałam na zegarek i z przerażeniem stwierdziłam, że za godzinę mam być w pracy. Zerwałam się z kanapy i nasypując karmę Devilowi, pobiegłam na górę. Wzięłam prysznic i ubieraąc na siebie byle co, wyszłam do auta. Pieska usadziłam na jego stałym miejscu i wyjechałam z podjazdu. Dojechałam pod duży budynek i wbiegłam do środka. Margaret już na mnie czekała.

- Przepraszam. - Wydyszałam.
- Spokojnie. Masz jeszcze dziesięć minut. - Zaśmiała sie. - Ann weź Devila. - Rzuciła do sekretarki. - A ty chodź ze mną. - Pociągnęła mnie za rękę.

Oddała mnie w ręce stylistek, które układały moje włosy, nakładały na moją twarz kosmetyki i ostatecznie ubrały. W sumie z tym ostatnim nie musiały się zbytnio wysilać. Miałam na sobie jedynie figi i koszulę, która była produktem reklamowanym. W takim wydaniu zostałam zaprowadzona przed obiektyw. Sesja trwała godzinę, a ja byłam niesamowicie zmęczona. Całę szczęście fotograf w końcu powiedział, że 'mamy to' i mogłam pójść się przebrać. Dowiedziałam się, że zdjęcie zostanie przesłane do firmy i jeśli je zaakceptują to jeszcze dziś pojawi się na ich stronie oraz innych portalach, na których się reklamują. Zgodziłam się na to i odbierając Devila, ruszyłam do auta. Po drodze zatrzyłam się jeszcze w McDonaldzie żeby kupić coś dobrego do jedzenia.

- Monika! - Usłyszałam za sobą jakiś głos więc odwróciłam się w jego strone.
- Tak? - Zapytałam nieznajomą dziewczynę, która do mnie podeszła.
- Mogę zdjęcie?
- Ta, czemu nie. - Wzruszyłam ramionami i zapozowałam do zdjęcia.
- Czemu już nie jesteś w trasie z chłopakami? - Zapytała nie dając spokoju.
- Nastąpiły pewnie komplikacje. - Odparłam wymiająco.
- Ale utrzymujecie kontakt?
- Pewnie, że tak. - Uśmiechnęłam się. - W tym momencie będziesz miała pewnie do mnie prośbę. - Zaśmiałam się.
- W sumie, to tak. - Odparła speszona.
- Dajesz. - Zachęciłam ją do dalszego mówienia.
- Przekażesz im moją nazwę tt? - Zrobiła błagalne oczka.
- Jasne, napisz mi ją na kartce.

Po chwili chowałam karteczkę do kieszeni i wracałam do auta. Dzisiaj przyleci Ola, a niedługo będę musiała po nią jechać na lotnisko. To też zrobiłam, gdy zjadłam i wybiła odpowiednia godzina. Czekałam na lotnisku aż w końcu ją zobaczyłam. Przytuliłam ją na przywitanie i chwyciwszy za rączkę jej małej walizki, ruszyłyśmy do auta.

- Więc najpierw musimy jechac na zakupy. - Zaśmiałam się, odpalając silnik.
- Jasne, jutro o czternastej muszę iść do pracy ale kończę o osiemnastej. - Uśmiechnęła się.
- Zawiozę cię i potem odbiorę, potem pójdziemy na drinka. - Wyszczerzyłam się.
- Pasuje mi. - Pokazała dwa kciuki w górę.

Zrobiłyśmy zakupy i wróciłyśmy do mnie. Pokazałam dziewczynie jej tymczasową sypialnię. Zjadłyśmy szybką kolację, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Niestety w tym momencie byłam nieco zajęta łapaniem Devila więc poprosiłam aby to Ola odebrała.

- To Liam. - Szepnęła, podając mi telefon.
- Słucham? - Rzuciłam do słuchawki, w końcu trzymając na rękach psa.
- Znalazłaś nową pracę? - Zapytał od razu.
- Tymczasową. Coś muszę robić. - Odparłam spokojnie.
- Odważna ta sesja.
- O co ci chodzi? - Zapytałam nieco ostrzej, przekazując pupila na ręce Oli.
- Wątpię, że Niall będzie zadowolony, gdy zobaczy to zdjęcie.
- Zdjęcie, jak zdjęcie. Dostałam pieniądzę za sesję więc dostosowałam się do wymogów.
- Nie zapominaj, że masz chłopaka.
- Nie zapominam. Poza tym przepraszam cię bardzo ale nie mieszaj się do spraw między mną, a moim chłopakiem. - Syknęłam.
- Tylko doradzam. Poza tym chyba niezbyt się nim interesujesz, jeśli porównać was do innych par.
- Masz jakiś problem? - Zapytałam zdenerwowana.

Nie odpowiedział, po prostu się rozłączył. W tym momencie byłam tak zła, że cisnęłam telefonem o ścianę. Rozpadł się na kawałki, a Ola patrzyła na mnie wielkimi oczami.

- Przepraszam. - Rzuciłam w jej stronę i chwytając za paczkę papierosów, wyszłam na dwór.

Przeszłam się kawałek, wzdłuż drogi, po kilku minutach wróciłam do domu.

- Hej, ładne zdjęcie. - Usłyszałam na wstępie.

Spojrzałam na ekran, podstawionego mi pod oczy laptopa.


- Mi też się podoba. - Odparłam z lekkim uśmiechem, zadowolona ze swojej pracy.

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 60

Miało być długo i fajnie. Wyszło krótko i do dupy. 4 godziny męczarni z projektami = dupne rozdziały.
Nienawidzę szkoły!
________________________________________________________________________________


Przemyłam twarz zimną wodą, następnie umyłam dokładnie zęby. Związałam włosy w wysokiego kucyka i ruszyłam w stronę sypialni, gdzie od razu położyłam się na łóżku. Zmęczona i wypruta z sił. Zaczęłam obawiać się jednego.. co jeśli naprawdę jestem w ciąży? Biorę tabletki ale to nigdy nie daje stu procent pewności. Zeszłam na dół i chwyciwszy za telefon, wybrałam numer do Cam. Okazało się, że dziewczyna nie jest w ciąży. Tak przynajmniej pokazał test, któy jej kupiłam ale by się upewnić, ma zamiar wybrać się do ginekologa. Poprosiłam o numer, ponieważ sama chcę się zapisać. Dała mi go bez problemu. Zadzwoniłam do przychodzi i zapisałam się na najbliższy termin. Okazało się, że mam wizytę zaraz po Cam więc postanowiłyśmy wybrać się tam wspólnie. Dla mnie było to dodatkowym plusem, ponieważ ewentualnie będę mogłam powiedzieć wścibskim osobom, że byłam tam jako osoba towarzysząca, a nie jako pacjent. Weszłam na górę i przebrałam się w coś zarówno odpowiedniego do wyjścia jak i coś co pozwoli mi się lekko ukryć.


Po godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi, który zwiastował, że pora się zbierać. Dziś prowadziła Cam, która była już w nieco lepszym nastroju niż, gdy widziałam ją wcześniej. Po jakimś czasie dotarłyśmy do kliniki i po kolei weszłysmy do gabinetu. Ponieważ seks przez, któy mogłabym być w ciąży odbywałam stosunkowo niedawno mogłam jedynie mieć badanie krwi, które stwierdzi czy jestem w ciąży. Cam również była w takiej sytuacji więc obie niecierpliwie czekałyśmy na wyniki. W końcu lekarz zawołał nas obie do gabinetu, tak jak go prosiłyśmy i nakazał byśmy usiadły na krzesełkach. Obie wstrzymywałyśmy oddech, a moje wnętrzności wariowały. W ciągu kilku minut, gdy lekarz zapoznawał się ze wszystkimi wynikami w głowie miałam milion scenariuszy. Jeśli jestem w ciąży to zniszczę wszystko, zniszczę karierę Nialla, zniszczę swoją karierę, która nawiasem mówiąc już nie ma sie najlepiej, wszystko się zmieni. W końcu lekarz przeszedł do rzeczy.

- Drogie panie, nie jesteście w ciąży. - Powiedział patrząć na nas.
- O boże.. - Obie odetchnęłyśmy z ulgą i przytuliłyśmy się.
- Widzę, że jesteście z tego powodu zadowolone. - Zdziwił się.
- Nawet pan nie wie, jak bardzo. - Szepneła Cam.
- Nie będę wnikał w szczegóły, na następny raz zalecam większą ostrożność, byśmy nie musieli powtarzać tak stresujących wizyt. - Uśmiechnął się lekko.
- Oczywiście. - Odparłyśmy naraz i odwzajemniłyśmy uśmiech.
- Będziemy już szły, bardzo dziękujemy. - Rzuciła Cam i zaczęła wstawać.
- Tak, oczywiście. Jednak mógłbym prosić zeby pani na chwilę została? - Zapytał spoglądajac na mnie, a ja przytaknęłam.

Moja przyjaciółka wyszła z pomieszczenia i powiedziała, że poczeka na mnie na korytarzu. Ja odwróciłam się w stronę mężczyzny i czekałam na to co ma mi do powiedzenia.

- Nie podobają mi się wyniki pani krwi. - Rzucił, jeszcze raz zaglądając do kartek.
- Wiem, mam zamiar z tym gdzies iść. - Skłamałam.
- Dobrze, w takim razie nie będę już zatrzymywał.
- Dziękuję, dowidzenia. - Rzuciłam i zabierając swoją kurtkę, wyszłam z gabinetu.

Razem z brunetką ruszyłyśmy do auta i następnie w drogę powrotną do domu. Obie byłyśmy szczęśliwe i między nami panowała lepsza atmosfera niż w poprzednią stronę, gdy obie byłyśmy pełne wątpliwości i obaw. Wysiadłam pod swoim domem i tanecznym krokiem weszłam do środka. Pomimo tego iż nadal nie znałam przyczyny moich problemów zdrowotnych to cieszyłam się, że skreśliłam z listy jeden z możliwych powodów. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, a na kolana wzięłam laptopa. Spojrzałam na zegarek, obliczając czy mogę liczyć na to, że któryś z chłopaków będzie na Skype. Z uśmiechem stwierdziłam, że i owszem dlatego odpaliłam komunikator. Od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę znajdującą się obok zdjęcia, uśmiechniętego blondyna. Po zaledwie dwóch sekundach ujrzałam już jego twarz na swoim ekranie. Pomachałam nieśmiało co zrobił i on.

- Jak się czujesz? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
- Dobrze. Jak koncert? - Zapytałam, poprawiając się na kanapie.
- Świetnie, nie wyobrażasz sobie jaka wspaniała jest tu publiczność. - Powiedział z rozmarzonym wzrokiem.

Rozmawialiśmy dość długo, tematy zaczęły schodzić z tych zabawnych, na te przygnębiające. Tęskniłam za nim niesamowicie, za jego uśmiechem, który widziałam co kilka sekund, za jego dotykiem i zapachem perfum, które były moimi ulubionymi. Za słówkami, które szeptał do mojego ucha i pocałunkami, które składał na mojej szyi i za jego pełnymi ustami, które smakowały żelkami.


SOUNDTRACK

- Zaśpiewaj mi coś. - Szepnęłam układając wygodniej laptopa.
- Tylko co? - Zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

Przez chwilę się zastanawiał, lecz kilka sekund później już łapał za gitarę i zaczynał grać pierwsze takty piosenki, której jeszcze nie słyszałam. Patrzył wprsot w kamerkę, przez co miałam wrażenie iż patrzy wprost w moje oczy, które w tym momencie, choć zaśpiewał dopiero kilka pierwszych słów, już się szkliły. Jego głos zarówno koił jak i poruszał moją duszę. Śpiewał wczuwając się w każde słowo i pokazując tym samym smutek i żal, który trzymał w sobie od mojego wyjazdu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że go zaniedbywałam. Emocje, które pokazywał nie narodziły się po moim wyjeździe, tworzyły się w nim i narastały już wcześniej. Nie powstrzymywałam już łez, które teraz spływały pojedyńczo po moich policzkach. Gdy widziałam, zaszklone oczy chłopaka, czułam się potwornie. Wyrzuty sumienia i tęsknota zaczynały zjadać mnie od środka. Chciałam przejść przez komputer i rzucić się na niego. Opleść ramiona wokół jego ciała i już nie puszczać. Chciałam mieć go przy sobie już na zawsze. Czy to właśnie jest miłość? Czy w końcu jestem w stanie przyznać się przed samą sobą, że się zakochałam? Poczułam przypływ odwagi by wyznać mu co czuję. Wiem, że to głupie robić to przez internet ale nie zanosilo się byśmy w najbliższym czasie mogli się spotkać, a ja nie mogłam tego dłużej dusić w sobie. Pozwoliłam by chłopak skończył śpiewać, co zawsze kochałam. Odłożył gitarę i spojrzał znów na swój ekran.

- Niall, chcę ci coś powiedzieć. - Szepnełam, ocierajac łzy.
- Tak? - Zapytał i lekko się uśmiechnął.
- Kocham cię. - Szepnęłam jeszcze ciszej, lecz już tego nie usłyszał.

Zanim zaczęłam ostatnie zdanie, połączenie zostało przerwane. Zostałam sama w ciszy i ciemności, ze słowami, które teraz niczym echo roznosiły się w mojej głowie. Parsknęłam nerwowym śmiechem, zdając sobie sprawę jakie mam okrutne 'szczęście'. Chociaż może to i lepiej, chcę widzieć jego, jego oczy i jego reakcję kiedy wypowiem te dwa słowa. Czekałam jeszcze dobre pół godziny w nadzieji, że może jednak jeszcze wejdzie, jednak to nie nastąpiło. Wyszłam do przedpokoju by wyjąć z kurtki telefon. Okazało się, że mam nieprzeczytanego sms od blondyna. Od razu kliknęłam 'pokaż'.

- 'Przepraszam, internet w hotelu padł. Napisz mi, co chciałaś powiedzieć. x'
- 'Następnym razem. Już tęsknię. xx'
- 'Ja też. Niedługo się zobaczymy, obiecuję.'

Uśmiechnęłam się pod nosem i wsadziłam telefon do tylnej kieszeni. Nie miałam żadnych planów na dzisiaj więc po prostu postanowiłam przebrać się w dresy i wygodną bluzę, by następnie zasiąść przed telewizorem z miską przekąsek, oglądając jakiś denny film. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Po dwudziestu minutach siedziałam na kanapie z żelkami i chipsami po obu stronach. Na stole stała pełna butelka coli, a w TV leciał 'Twój na zawsze'. Już wiedziałam, że będę płakała, chociaż film trwał dopiero dwie minuty. Gdy była jedna z moich ulubionych scen, mój telefon jak na złóść zaczął dzwonić. Wzięłam go niechętnie do ręki ale po chwili zmieniłam swoje nastawienie.

- Słucham? - Rzuciłam radośnie do słuchawki.
- Hej, nie przeszkadzam? - Zapytała Ola, bo to właśnie ona dzwoniła.
- Nie, coś ty. Oglądam właśnie film.
- Oo, co oglądasz?
- Twój na zawsze.
- Uwielbiam go. - Westchnęła mi do słuchawki.
- Taaak, też go lubię. - Zaśmiałam się. - Coś się stało, że dzwonisz?
- Nie, tak tylko chciałam zapytać czy wszystko w porządku. I możliwe, że mam jedną mega prośbę. - Rzuciła słodkim głosikiem.
- Wszystko jest ok, a teraz mów co to za prośba. - Zaśmiałam się ponownie.
- Bo... dostałam możliwość wyjazdu na wymianę do Londynu. Trwa to tylko tydzień ale myślałam, że może... - Nie dałam jej dokończyć.
- Jasne, że możesz się u mnie przechować. W sumie to jakoś samotnie czuję się tu bez chłopaków.
- O boże, dzięki, dzięki, dzięki! - Zapiszczała do słuchawki.
- Zawsze do usług! - Krzyknęłam i wyrzuciłam pięść w górę niczym superbohater.

Ola przyleci za dwa dni. Wszystkie szczegóły ma mi podesłać jutro. Nie znamy się długo ale strasznie ją polubiłam. Wydaje się być mega pozytywną osobą, a takiej mi w życiu brakuje. Dobrze będzie mieć kogoś w domu. Zaczynam się tu czuć samotna, przyzwyczajona już do wiecznych wizyt chłopaków, a potem do towarzystwa setek ludzi. Teraz sama w domu, który wydawał się być taki cichy i... opuszczony. Rozmawiałyśmy jeszcze ponad pół godziny ale dziewczyna musiała załatwić jeszcze kilka spraw. Pożegnałyśmy się, a ja wróciłam do oglądania filmu. Na sam koniec oczywiście popłakałam się jak głupia. Szlochałam i ledwo łapałam oddech. Nie lubię, gdy on umiera, choć widziałam to już tyle razy... Nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam.
Obudziłam się o piątej rano, przetarłam oczy i przeczesałam palcami włosy. Zwlekłam się z kanapy i przeszłam do kuchni żeby się czegoś napić. W drodze powrotnej, złapałam za paczkę papierosów i wyszłam na taras, gdzie odpaliłam jednego. Wpatrywałam się w dom znajdujący się za płotem. Wszystkie światła były zgaszone, a cisza która panowała wokół niego, była wręcz nienaturalna. Nie wiem czemu ale przeszły mnie ciarki. Dopaliłam papierosa i odpaliłam kolejnego. Nie lubiłam budzić się w nocy, wtedy moim jedynym zajęciem było palenie. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę lekko w tył, rozkoszując się dymem w moich płucach. Nagle usłyszałam szelest w krzakach i przestraszona zerwałam się na równe nogi. Głupia, zamiast schować się do domu, postanowiłam podejść i sprawdzić co to. Na lekko miękkich nogach przeszłam w stronę rośliny i rozchyliłam jej gałązki. Trudno było coś zobaczyć, przynajmniej wiedziałam, że to nie człowiek bo od razu rzuciłby się w oczy. Ukucnęłam i zaczęłam odchylać pojedyńczo gałązki w poszukiwaniu intruza. W końcu natrafiłam na małe oczka. Powoli i na palcach wróciłam do domu po miseczkę mleka (w końcu każde zwierzę je kocha) oraz latarkę żeby móc poświecić chociaż trochę. Postawiłam picie niedaleko rośliny, a sama usiadłam kawałek dalej. Czekałam kilka minut i w końcu się udało. Intruzem okazał się być maleńki piesek. Był taki słodki i taki bezbronny. Trząsł się z zimna i ze strachu ale nieustannie chlipał mleko.

- Ty biedaku. - Szepnęłam i podeszłam powoli.

Udało mi się wziąć go na ręce i ciągle głaszcząć przenieść do salonu. Owinęłam go w koc i nadal pieściłam. Niedługo po tym zasnął. Uśmiechnełąm się pod nosem i już zaczęłam wymyślać dla niego imię, a jutro zabiorę go do weterynarza. Nie mogłam już zasnąć więc ciągle doglądałam mojego nowego pupila. Gdy zaczęło świecić słońce, a on otworzył oczy postanowiłam wybrać się z nim do kliniki. Było dziś dość ciepło, co było niesamowicie dziwne. Wykonałam poranną toaletę w międzyczasie wzięłam prysznic. Przebrałam się i ponownie biorąc pieska na ręce, wyszłam z domu.


Droga zajęła około piętnastu minut. Weszłam do dość sporego budynku i odszukałam recepcję. Całe szczęście gabinet był wolny więc ruszyłam w jego kierunku. Po chwili przyszła tam również pielęgniarka by załżyć kartę zwierzaka.

- Imię. - Rzuciła w moją stronę.
- W sumie to nie wiem nawet jaka płeć. - Odparłam.
- Kupiła pani psa i nie wie jaka płeć? - Parsknęła.
- Nie kupiła. - Rzuciłam ostro. - Przybłakał się do mnie w nocy, przecież nie zostawię go na pastwę losu. Jest taki słodki. - Uśmiechnęłam się i podrapałam go po brzuszku.
- W takim razie niech pani - Lekarz zwrócił się do pielęgniarki - zostawi kartę, ja sam ją wypełnię jak wykonam wszystkie badania i tak dalej.

Kobieta jedynie skinęła i wyszła. Mężczyzna zaczął pokolei sprawdzać płeć, określił rasę oraz pobrał krew do badań.

- Więc jakie będzie imię? - Zapytał przyjaźnie spoglądając na malca.
- Devil. - Odparłam z szerokim uśmiechem.

Wizyta się zakończyła, po wyniki miałam przyjść za dwa dni. Na razie został zaszczepiony i odrobaczony. Dostałam zalecania jak go karmić i tak dalej. Po drodze do domu, wstąpiłam do sklepu. W końcu musiałam kupić kilka zabawek dla mojego skarba. Spadnie, smycz, szelki, zabawki. Z pełnymi torbami wróciłam do auta i następnie pojechałam do domu. Usiadłam wygodnie na kanapie, a obok mnie czatował Devil. Nie mogłam się oprzeć dlatego zrobiłam mu zdjęcie, które po chwili lądowało na instagramie i całej reszcie.


- 'Zobaczcie kogo znalazłam w nocy. Przywitajcie nowego członka rodziny. Hej Devil! xx'