wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 60

Miało być długo i fajnie. Wyszło krótko i do dupy. 4 godziny męczarni z projektami = dupne rozdziały.
Nienawidzę szkoły!
________________________________________________________________________________


Przemyłam twarz zimną wodą, następnie umyłam dokładnie zęby. Związałam włosy w wysokiego kucyka i ruszyłam w stronę sypialni, gdzie od razu położyłam się na łóżku. Zmęczona i wypruta z sił. Zaczęłam obawiać się jednego.. co jeśli naprawdę jestem w ciąży? Biorę tabletki ale to nigdy nie daje stu procent pewności. Zeszłam na dół i chwyciwszy za telefon, wybrałam numer do Cam. Okazało się, że dziewczyna nie jest w ciąży. Tak przynajmniej pokazał test, któy jej kupiłam ale by się upewnić, ma zamiar wybrać się do ginekologa. Poprosiłam o numer, ponieważ sama chcę się zapisać. Dała mi go bez problemu. Zadzwoniłam do przychodzi i zapisałam się na najbliższy termin. Okazało się, że mam wizytę zaraz po Cam więc postanowiłyśmy wybrać się tam wspólnie. Dla mnie było to dodatkowym plusem, ponieważ ewentualnie będę mogłam powiedzieć wścibskim osobom, że byłam tam jako osoba towarzysząca, a nie jako pacjent. Weszłam na górę i przebrałam się w coś zarówno odpowiedniego do wyjścia jak i coś co pozwoli mi się lekko ukryć.


Po godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi, który zwiastował, że pora się zbierać. Dziś prowadziła Cam, która była już w nieco lepszym nastroju niż, gdy widziałam ją wcześniej. Po jakimś czasie dotarłyśmy do kliniki i po kolei weszłysmy do gabinetu. Ponieważ seks przez, któy mogłabym być w ciąży odbywałam stosunkowo niedawno mogłam jedynie mieć badanie krwi, które stwierdzi czy jestem w ciąży. Cam również była w takiej sytuacji więc obie niecierpliwie czekałyśmy na wyniki. W końcu lekarz zawołał nas obie do gabinetu, tak jak go prosiłyśmy i nakazał byśmy usiadły na krzesełkach. Obie wstrzymywałyśmy oddech, a moje wnętrzności wariowały. W ciągu kilku minut, gdy lekarz zapoznawał się ze wszystkimi wynikami w głowie miałam milion scenariuszy. Jeśli jestem w ciąży to zniszczę wszystko, zniszczę karierę Nialla, zniszczę swoją karierę, która nawiasem mówiąc już nie ma sie najlepiej, wszystko się zmieni. W końcu lekarz przeszedł do rzeczy.

- Drogie panie, nie jesteście w ciąży. - Powiedział patrząć na nas.
- O boże.. - Obie odetchnęłyśmy z ulgą i przytuliłyśmy się.
- Widzę, że jesteście z tego powodu zadowolone. - Zdziwił się.
- Nawet pan nie wie, jak bardzo. - Szepneła Cam.
- Nie będę wnikał w szczegóły, na następny raz zalecam większą ostrożność, byśmy nie musieli powtarzać tak stresujących wizyt. - Uśmiechnął się lekko.
- Oczywiście. - Odparłyśmy naraz i odwzajemniłyśmy uśmiech.
- Będziemy już szły, bardzo dziękujemy. - Rzuciła Cam i zaczęła wstawać.
- Tak, oczywiście. Jednak mógłbym prosić zeby pani na chwilę została? - Zapytał spoglądajac na mnie, a ja przytaknęłam.

Moja przyjaciółka wyszła z pomieszczenia i powiedziała, że poczeka na mnie na korytarzu. Ja odwróciłam się w stronę mężczyzny i czekałam na to co ma mi do powiedzenia.

- Nie podobają mi się wyniki pani krwi. - Rzucił, jeszcze raz zaglądając do kartek.
- Wiem, mam zamiar z tym gdzies iść. - Skłamałam.
- Dobrze, w takim razie nie będę już zatrzymywał.
- Dziękuję, dowidzenia. - Rzuciłam i zabierając swoją kurtkę, wyszłam z gabinetu.

Razem z brunetką ruszyłyśmy do auta i następnie w drogę powrotną do domu. Obie byłyśmy szczęśliwe i między nami panowała lepsza atmosfera niż w poprzednią stronę, gdy obie byłyśmy pełne wątpliwości i obaw. Wysiadłam pod swoim domem i tanecznym krokiem weszłam do środka. Pomimo tego iż nadal nie znałam przyczyny moich problemów zdrowotnych to cieszyłam się, że skreśliłam z listy jeden z możliwych powodów. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, a na kolana wzięłam laptopa. Spojrzałam na zegarek, obliczając czy mogę liczyć na to, że któryś z chłopaków będzie na Skype. Z uśmiechem stwierdziłam, że i owszem dlatego odpaliłam komunikator. Od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę znajdującą się obok zdjęcia, uśmiechniętego blondyna. Po zaledwie dwóch sekundach ujrzałam już jego twarz na swoim ekranie. Pomachałam nieśmiało co zrobił i on.

- Jak się czujesz? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
- Dobrze. Jak koncert? - Zapytałam, poprawiając się na kanapie.
- Świetnie, nie wyobrażasz sobie jaka wspaniała jest tu publiczność. - Powiedział z rozmarzonym wzrokiem.

Rozmawialiśmy dość długo, tematy zaczęły schodzić z tych zabawnych, na te przygnębiające. Tęskniłam za nim niesamowicie, za jego uśmiechem, który widziałam co kilka sekund, za jego dotykiem i zapachem perfum, które były moimi ulubionymi. Za słówkami, które szeptał do mojego ucha i pocałunkami, które składał na mojej szyi i za jego pełnymi ustami, które smakowały żelkami.


SOUNDTRACK

- Zaśpiewaj mi coś. - Szepnęłam układając wygodniej laptopa.
- Tylko co? - Zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

Przez chwilę się zastanawiał, lecz kilka sekund później już łapał za gitarę i zaczynał grać pierwsze takty piosenki, której jeszcze nie słyszałam. Patrzył wprsot w kamerkę, przez co miałam wrażenie iż patrzy wprost w moje oczy, które w tym momencie, choć zaśpiewał dopiero kilka pierwszych słów, już się szkliły. Jego głos zarówno koił jak i poruszał moją duszę. Śpiewał wczuwając się w każde słowo i pokazując tym samym smutek i żal, który trzymał w sobie od mojego wyjazdu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że go zaniedbywałam. Emocje, które pokazywał nie narodziły się po moim wyjeździe, tworzyły się w nim i narastały już wcześniej. Nie powstrzymywałam już łez, które teraz spływały pojedyńczo po moich policzkach. Gdy widziałam, zaszklone oczy chłopaka, czułam się potwornie. Wyrzuty sumienia i tęsknota zaczynały zjadać mnie od środka. Chciałam przejść przez komputer i rzucić się na niego. Opleść ramiona wokół jego ciała i już nie puszczać. Chciałam mieć go przy sobie już na zawsze. Czy to właśnie jest miłość? Czy w końcu jestem w stanie przyznać się przed samą sobą, że się zakochałam? Poczułam przypływ odwagi by wyznać mu co czuję. Wiem, że to głupie robić to przez internet ale nie zanosilo się byśmy w najbliższym czasie mogli się spotkać, a ja nie mogłam tego dłużej dusić w sobie. Pozwoliłam by chłopak skończył śpiewać, co zawsze kochałam. Odłożył gitarę i spojrzał znów na swój ekran.

- Niall, chcę ci coś powiedzieć. - Szepnełam, ocierajac łzy.
- Tak? - Zapytał i lekko się uśmiechnął.
- Kocham cię. - Szepnęłam jeszcze ciszej, lecz już tego nie usłyszał.

Zanim zaczęłam ostatnie zdanie, połączenie zostało przerwane. Zostałam sama w ciszy i ciemności, ze słowami, które teraz niczym echo roznosiły się w mojej głowie. Parsknęłam nerwowym śmiechem, zdając sobie sprawę jakie mam okrutne 'szczęście'. Chociaż może to i lepiej, chcę widzieć jego, jego oczy i jego reakcję kiedy wypowiem te dwa słowa. Czekałam jeszcze dobre pół godziny w nadzieji, że może jednak jeszcze wejdzie, jednak to nie nastąpiło. Wyszłam do przedpokoju by wyjąć z kurtki telefon. Okazało się, że mam nieprzeczytanego sms od blondyna. Od razu kliknęłam 'pokaż'.

- 'Przepraszam, internet w hotelu padł. Napisz mi, co chciałaś powiedzieć. x'
- 'Następnym razem. Już tęsknię. xx'
- 'Ja też. Niedługo się zobaczymy, obiecuję.'

Uśmiechnęłam się pod nosem i wsadziłam telefon do tylnej kieszeni. Nie miałam żadnych planów na dzisiaj więc po prostu postanowiłam przebrać się w dresy i wygodną bluzę, by następnie zasiąść przed telewizorem z miską przekąsek, oglądając jakiś denny film. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Po dwudziestu minutach siedziałam na kanapie z żelkami i chipsami po obu stronach. Na stole stała pełna butelka coli, a w TV leciał 'Twój na zawsze'. Już wiedziałam, że będę płakała, chociaż film trwał dopiero dwie minuty. Gdy była jedna z moich ulubionych scen, mój telefon jak na złóść zaczął dzwonić. Wzięłam go niechętnie do ręki ale po chwili zmieniłam swoje nastawienie.

- Słucham? - Rzuciłam radośnie do słuchawki.
- Hej, nie przeszkadzam? - Zapytała Ola, bo to właśnie ona dzwoniła.
- Nie, coś ty. Oglądam właśnie film.
- Oo, co oglądasz?
- Twój na zawsze.
- Uwielbiam go. - Westchnęła mi do słuchawki.
- Taaak, też go lubię. - Zaśmiałam się. - Coś się stało, że dzwonisz?
- Nie, tak tylko chciałam zapytać czy wszystko w porządku. I możliwe, że mam jedną mega prośbę. - Rzuciła słodkim głosikiem.
- Wszystko jest ok, a teraz mów co to za prośba. - Zaśmiałam się ponownie.
- Bo... dostałam możliwość wyjazdu na wymianę do Londynu. Trwa to tylko tydzień ale myślałam, że może... - Nie dałam jej dokończyć.
- Jasne, że możesz się u mnie przechować. W sumie to jakoś samotnie czuję się tu bez chłopaków.
- O boże, dzięki, dzięki, dzięki! - Zapiszczała do słuchawki.
- Zawsze do usług! - Krzyknęłam i wyrzuciłam pięść w górę niczym superbohater.

Ola przyleci za dwa dni. Wszystkie szczegóły ma mi podesłać jutro. Nie znamy się długo ale strasznie ją polubiłam. Wydaje się być mega pozytywną osobą, a takiej mi w życiu brakuje. Dobrze będzie mieć kogoś w domu. Zaczynam się tu czuć samotna, przyzwyczajona już do wiecznych wizyt chłopaków, a potem do towarzystwa setek ludzi. Teraz sama w domu, który wydawał się być taki cichy i... opuszczony. Rozmawiałyśmy jeszcze ponad pół godziny ale dziewczyna musiała załatwić jeszcze kilka spraw. Pożegnałyśmy się, a ja wróciłam do oglądania filmu. Na sam koniec oczywiście popłakałam się jak głupia. Szlochałam i ledwo łapałam oddech. Nie lubię, gdy on umiera, choć widziałam to już tyle razy... Nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam.
Obudziłam się o piątej rano, przetarłam oczy i przeczesałam palcami włosy. Zwlekłam się z kanapy i przeszłam do kuchni żeby się czegoś napić. W drodze powrotnej, złapałam za paczkę papierosów i wyszłam na taras, gdzie odpaliłam jednego. Wpatrywałam się w dom znajdujący się za płotem. Wszystkie światła były zgaszone, a cisza która panowała wokół niego, była wręcz nienaturalna. Nie wiem czemu ale przeszły mnie ciarki. Dopaliłam papierosa i odpaliłam kolejnego. Nie lubiłam budzić się w nocy, wtedy moim jedynym zajęciem było palenie. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę lekko w tył, rozkoszując się dymem w moich płucach. Nagle usłyszałam szelest w krzakach i przestraszona zerwałam się na równe nogi. Głupia, zamiast schować się do domu, postanowiłam podejść i sprawdzić co to. Na lekko miękkich nogach przeszłam w stronę rośliny i rozchyliłam jej gałązki. Trudno było coś zobaczyć, przynajmniej wiedziałam, że to nie człowiek bo od razu rzuciłby się w oczy. Ukucnęłam i zaczęłam odchylać pojedyńczo gałązki w poszukiwaniu intruza. W końcu natrafiłam na małe oczka. Powoli i na palcach wróciłam do domu po miseczkę mleka (w końcu każde zwierzę je kocha) oraz latarkę żeby móc poświecić chociaż trochę. Postawiłam picie niedaleko rośliny, a sama usiadłam kawałek dalej. Czekałam kilka minut i w końcu się udało. Intruzem okazał się być maleńki piesek. Był taki słodki i taki bezbronny. Trząsł się z zimna i ze strachu ale nieustannie chlipał mleko.

- Ty biedaku. - Szepnęłam i podeszłam powoli.

Udało mi się wziąć go na ręce i ciągle głaszcząć przenieść do salonu. Owinęłam go w koc i nadal pieściłam. Niedługo po tym zasnął. Uśmiechnełąm się pod nosem i już zaczęłam wymyślać dla niego imię, a jutro zabiorę go do weterynarza. Nie mogłam już zasnąć więc ciągle doglądałam mojego nowego pupila. Gdy zaczęło świecić słońce, a on otworzył oczy postanowiłam wybrać się z nim do kliniki. Było dziś dość ciepło, co było niesamowicie dziwne. Wykonałam poranną toaletę w międzyczasie wzięłam prysznic. Przebrałam się i ponownie biorąc pieska na ręce, wyszłam z domu.


Droga zajęła około piętnastu minut. Weszłam do dość sporego budynku i odszukałam recepcję. Całe szczęście gabinet był wolny więc ruszyłam w jego kierunku. Po chwili przyszła tam również pielęgniarka by załżyć kartę zwierzaka.

- Imię. - Rzuciła w moją stronę.
- W sumie to nie wiem nawet jaka płeć. - Odparłam.
- Kupiła pani psa i nie wie jaka płeć? - Parsknęła.
- Nie kupiła. - Rzuciłam ostro. - Przybłakał się do mnie w nocy, przecież nie zostawię go na pastwę losu. Jest taki słodki. - Uśmiechnęłam się i podrapałam go po brzuszku.
- W takim razie niech pani - Lekarz zwrócił się do pielęgniarki - zostawi kartę, ja sam ją wypełnię jak wykonam wszystkie badania i tak dalej.

Kobieta jedynie skinęła i wyszła. Mężczyzna zaczął pokolei sprawdzać płeć, określił rasę oraz pobrał krew do badań.

- Więc jakie będzie imię? - Zapytał przyjaźnie spoglądając na malca.
- Devil. - Odparłam z szerokim uśmiechem.

Wizyta się zakończyła, po wyniki miałam przyjść za dwa dni. Na razie został zaszczepiony i odrobaczony. Dostałam zalecania jak go karmić i tak dalej. Po drodze do domu, wstąpiłam do sklepu. W końcu musiałam kupić kilka zabawek dla mojego skarba. Spadnie, smycz, szelki, zabawki. Z pełnymi torbami wróciłam do auta i następnie pojechałam do domu. Usiadłam wygodnie na kanapie, a obok mnie czatował Devil. Nie mogłam się oprzeć dlatego zrobiłam mu zdjęcie, które po chwili lądowało na instagramie i całej reszcie.


- 'Zobaczcie kogo znalazłam w nocy. Przywitajcie nowego członka rodziny. Hej Devil! xx'


14 komentarzy:

  1. Kocham ♥♥♥ piesio słit. NIALL BADZ ZAZDROSNY

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten piesio jest taki słodki! *-*
    I niech ona pujdzie w końcu o tego lekarza czy coś
    rozdział genialny! ;D
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej jaki słodki piesek , fajny , kiedy next ?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super super, ale moim zdaniem byloby fajniej gdyby wlasnie teraz Monika zaszla w ta ciaze i chciala wyjechac do Polski a Liam przyznal sie do narkotykow *,* Ale by sie dzialo <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty!
    Weny!!
    Zapraszam do mnie:
    nadzieja-jestzawsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super <3
    kocham cię <3
    dodawaj szybciej błagam ;*
    jesteś GENIALNA ! <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na nexta i az sie wyjasni dlaczego ma takie problemy ze zdrowiem!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny <3 czekam na next ~Agacia ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten psiak jest słodziaśny!
    Ehh a już myślałam, że Monika jest w ciąży...
    Rozdział ciekawy :))
    Zapraszam http://muffin-say-hello.blogspot.com/ Sorry za spam
    Weny życzę i do nn ;**

    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki cudny piesio <33
    Myslałam że Monika w ciazy...ale jak nie to to skad te wymioty? I musi z tymi badaniami krwi do lekarza!!
    Jestem ciekawa nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super czekma na next ;**

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial cudowny <3 martwie sie o jej zdrowie i sadze ze powinna isc w koncu do tego lekarza. Piesek slooodki :) szkoda ze Nialll nie uslyszal tych pieknych slow ale mam nadzieje ze niedlugo mu powie. Pozdrawiam i czekam na nn :* Ania

    OdpowiedzUsuń