środa, 30 lipca 2014

Drogi anonimie...

Anonimie, obrażaj sobie mój blog i moje opowiadanie ile chcesz ale moich czytelników zostaw w spokoju. Chociaż przyznam, że rozważę te 70 rozdziałów. 


________________________________________________________________________

Dostałam kolejną nominację do LBA, za którą bardzo dziękuję. ;)
Nominacja od: http://od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/
Pytania:
1.Ulubiona piosenka?
Brak, chociaż ciągle ostatnio słucham 'The Janoskians - This Fucking Song'
2.Jak masz na imię?
Monika.
3.Do której klasy idziesz po wakacjach?
Trzeciej technikum.
4.Dlaczego postanowiłaś napisać akurat taką historię?
Bo chciałabym ją przeżyć.
5.Ulubiony serial?
Dużo ich ale głównie: Teen Wolf i The Originals i Gra o Tron i The Walking Dead i Pamiętniki Wampirów... :D
6.Twoje hobby?
Bloguś.
7.Masz motto?
Nie mam.
8.Imię przyjaciółki/przyjaciela?
Kamcia.
9. Sukienka vs. spodnie?
SPODNIE.
10. Ulubiona para celebrytów?
Liam i Sophia. 
11. Czy popierasz związki homoseksualne? 
Dziwne byłoby, gdybym nie popierała... 

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 68

Echh... Rozdział miał pojawić się dopiero dzisiaj wieczorem, tak koło 18 ale dzięki mojemu roztrzepaniu i zaspaniu pojawił się już po 3 w nocy. Dopiero małaW. mi dzisiaj uświadomiła, że rozdział się już pojawił. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie... Nie wiem, mi się ten rozdział nie podoba, miał wyglądać inaczej ale co poradzić... ;)
__________________________________________________________________________


Niall najwyraźniej poczuł jak moje mięśnie momentalnie się napięły, ponieważ przycisnął mnie jeszcze mocniej do siebie i szeptał do ucha słowa otuchy. Nagle usłyszałam jak drzwi budynku się otwierają i po chwili śmiech dziecka oraz szczekanie pieska. Wczoraj zostawiłam Devila pod opieką Lux, ponieważ tak bardzo chciała. Pośpiesznie wstałam i wzięłam dziewczynkę na ręce, a ona mocno się we mnie wtuliła, śmiejąc się przy tym donośnie. Devil skakał dookoła, a po chwili podgryzał rękę Nialla, który próbował go pogłaskać. 

- Devil. - Zganiłam pieska, za jego zachowanie.
- Oj nie przesadzaj, nie boli. - Odparł blondyn, sadzając psiaka na swoich kolanach. 
- Lux! - Usłyszałam krzyk i odwróciłam się w stronę wejścia do budynku. - Tu jesteś. - Odetchnęła z ulgą Lou. - Nie uciekaj tak! - Pisnęła lekko zdenerwowana. 
- Nie ładnie uciekać mamie. - Powiedziałam do dziewczynki robiąc przy tym groźną minę ale ona i tak się tylko zaśmiała. 

Oddałam ją w ręce mamy, z czego nie była do końca zadowolona ale jak się okazało, uciekła bo miała umyć ząbki. Ja wróciłam na swoje miejsce na ławce, obok blondyna. Wsadziłam rękę do kieszeni spodni w poszukiwaniu papierosów, kiedy przypomniałam sobie, że przecież wcale ich nie mam. Na szczęście po jakichś dziesięciu minutach dołączyła do nas Ola i Zayn, którzy wyszli w celu zapalenia więc pozwoliłam sobie podkraść papierosa od mulata. 

- Ej! - Żachnął się ciemnowłosy. - Wiem, że już mi dziś jednego zabrałaś.
- Wcale, że nie wiesz. - Odparłam, patrząc na niego wyzywająco.
- Tylko ty kradniesz mi papierosy, a jak się obudziłem to był mniej niż jak szedłem spać.
- Dobra.. masz mnie. - Rzuciłam, pokazując mu język.

On nic nie odpowiedział, tylko pokręcił głową z uśmiechem. Przez chwilę stał ale w końcu postanowił usiąść, a że ławka była dość mała, wybrał sobie na siedzisko moje kolana, zaczął skakać i wiercić się więc w końcu go z nich zrzuciłam, a on upadł na tyłek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a on tylko wymamrotał coś pod nosem. Ola siedziała z nosem w telefonie, nagle robiąc wielkie oczy. 

- Chodźcie. - Krzyknęła i zerwała się z ławki. 

Na początku byliśmy dość zdezorientowani ale poszliśmy a dziewczyną, zaprowadziła nas do busa, gdzie reszta już nie spała. 

- Dobra, siadajcie. Mam pomysł. - Mówiła podekscytowana.
- Jaki? - Zapytał Liam patrząc podejrzliwie. 
- Dziś na [xx] Street w jednym z opuszczonych magazynów odbędzie się epicka impreza. Wiecie.. farby fluorescencyjne, pełno ludzi, zero zasad. - Jej uśmiech coraz bardziej się rozszerzał, a oczy świeciły. 
- Jestem za. - Rzuciłam jako pierwsza. - Od zawsze chciałam iść na taką imprezę.
- Nie jestem pewien. - Liam podrapał się po głowie. 
- Daj spokój, będzie fajnie. - Harry puknął go w ramię. - Idę. - Dodał z uśmiechem.
- Ale nawet jeśli pójdziemy.. będziemy musieli zabrać ochroniarzy. - Rzucił zrezygnowany Louis. 
- Niekoniecznie. - Widać było, że Zayn ma plan. - Wszystkim się zajmę. - Posłał wszystkim cwaniacki uśmieszek.

Nikt nie dociekał jak ma zamiar to zrobić, wszyscy zgodnie postanowiliśmy mu pozwolić na działanie. Harry zaproponował, że pojedzie i poszuka farb fluorescencyjnych, a Lou, że nas wystylizuje i pomaluje. Wszyscy zebraliśmy się na obiedzie w stołówce i zaczęliśmy omawiać, kto jakby chciał wyglądać, gdy obok nas przechodził, któryś z ochroniarzy, natychmiast milkliśmy i zajmowaliśmy się swoim jedzeniem, zazwyczaj któreś z nas parsknęło, widząc reakcję pozostałych i tak zaczynaliśmy się śmiać. Resztę dnia spędziliśmy na wygłupianiu się i denerwowaniu Paula, który dziś był wyjątkowo marudny. W końcu nadeszła godzina, kiedy wszyscy zebraliśmy się w pokoju Lou. Ona zwarta i gotowa, czekała na nas z pędzlami i farbami. Po dwóch godzinach, wszyscy byliśmy gotowi i niesamowicie podjarani. Chłopcy mieli namalowane różnego rodzaju wzory, choć nie było ich zbyt wiele. Ja postawiłam na fluorescencyjny makijaż twarzy i kilka zawijasów na reszcie ciała, a Ola na wzory na obojczyku i policzkach. Chłopcy nie ubierali się jakoś niesamowicie ale my z Gonzales postanowiłyśmy odrobinę zaszaleć, jeśli chodzi o ubiór. Widziałam jak Liam spogląda na moją przyjaciółkę, miałam wrażenie, że za moment pocieknie mu ślina po brodzie.

Ola, Monika

Teraz jedynym wyzwaniem było przejście do podstawionego na tyłach auta, tak by nikt nas nie zauważył. Na początku wydawało mi się to awykonalne ale na szczęście z pomocą Lou i Toma nam się udało. Ola podała kierowcy adres, gdzie miała odbywać się impreza. Budynek wyglądał zwyczajnie, jak normalny magazyn. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do wejścia, gdzie stał dość barczysty mężczyzna. 

- Dowody. - Rzucił oschle. 

Louis jako pierwszy podał dokument, a mężczyzna widząc najwyraźniej imię i nazwisko, zrobił wielkie oczy. Przeniósł wzrok z powrotem na nas i lekko się uśmiechnął. 

- Więcej nie trzeba. - Powiedział już milej i dłonią wskazał na wejście. 

Podziękowaliśmy skinieniem głowy i ruszyliśmy w wyznaczonym przez niego kierunku. Na ścianach były fluorescencyjne strzałki, które wskazywały właściwą drogę. W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie stał kolejny mężczyzna, a muzyka w końcu była słyszalna. Facet spojrzał na naszą grupkę i złapał za uchwyt w metalowych drzwiach i odsunął je tak by można było wejść do środka. Widok jaki zastaliśmy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Zawsze chciałam wziąć udział w takiej imprezie dlatego pociągnęłam Nialla za rękę i ruszyłam przed siebie. Jak się okazało zaraz na wejściu stała dziewczyna, która malowała przybyszy. 

- Ściągaj koszulkę. - Uśmiechnęła się do blondyna i złapała za pędzel.
- Po co? - Zapytał zdziwiony.
- Za mało na tobie farby kochanieńki. - Zaśmiała się i umoczyła włosie w czerwonej farbie.

Chłopak spojrzał na mnie, a ja przytaknęłam z szerokim uśmiechem. Westchnął i ściągnął koszulkę. Po kilku minutach miał na ciele zawijasy, które tworzyły idealną całość. 

- Do dzieła. - Rzuciła jeszcze dziewczyna i przeniosła wzrok na Harry'ego. - Ty też. - Rzuciła do niego. 

Zaśmiałam się i pociągnęłam Nialla w tłum bawiących się ludzi, energia która towarzyszyła tej imprezie była niesamowita, a co najlepsze.. dzięki farbie, która pokrywała twarz blondyna, trudno było go rozpoznać. Mieliśmy wieczór tylko dla siebie, no pomijając resztę imprezowiczów.


Na początku Niall był dość nieśmiały i sztywny ale wystarczyło kilka minut i zaczynał bawić się jak wszyscy. Oczywiście nie odstępował mnie na krok ale mi ani trochę to nie przeszkadzało. Czułam jak jego dłonie wędrują po całym moim ciele, na dłużej zatrzymując się na pośladkach, przy okazji ściskając je lekko. Nikt nie zwracał uwagi na to co robi dlatego nie hamował się z tym zbytnio. Dzięki szpilkom byłam w końcu mniej więcej jego wzrostu, bez trudu odnalazłam jego usta i wpiłam się w nie bez namysłu.
Tańcząc zlewaliśmy się w jedno, nasze ruchy były zsynchronizowane, dopełnialiśmy się. Poczułam jak jego dłoń wślizguje się po moim udzie w górę. Przygryzłam jego dolną wargę i spojrzałam znacząco w oczy. To że nikt nie zwracał na nas uwagi, nie znaczyło, że mam ochotę robić aż takie rzeczy. On jedynie uśmiechnął się zadziornie i wskazał ruchem brody na coś za mną. Podążyłam za jego wzrokiem i szeroko się uśmiechnęłam. Pomimo sporej ilości farby, rozpoznałam Olę i Liama. Całowali się, ale nie tak jak spodziewałabym się po Liamie, widać było, że długo na to czekał. Gonzales oplotła jego szyję swoimi rękoma i wczuwała się w pocałunek. Nie wiadomo skąd po prawej stronie wyrósł Harry, bawiący się z dziewczyną od farby. Za nimi Louis wygłupiał się z jakąś dziewczyną, wiedziałam, że między nim, a moją siostrą nic już nie ma więc nie miałam zamiaru robić mu z tego powodu wyrzutów. Jedynie Zayn nie utrzymywał bliższych kontaktów z żadną dziewczyną, co prawda, tańczył z jedną ale nie wykazywał nią żadnego zainteresowania. W końcu piosenka dobiegła końca, wszyscy pożegnali swoje tymczasowe partnerki, podchodząc do nas. Stworzyliśmy siedmioosobowe koło, wszyscy mieli szerokie uśmiechy na ustach. Zaczęliśmy tańczyć i wygłupiać się. Dzisiejszy wieczór był wieczorem bez stresów, bez zasad, a co najważniejsze... bez fanów, którzy często zakłócali spokój. Zostaliśmy do samego końca imprezy, do taksówki wsiedliśmy około siódmej rano. Kierowca patrzył na nas dość dziwnie, ale co mu się dziwić. Niecodziennie wozi się w swoim aucie siedem osób, umalowanych farbą od góry do dołu, z czego 3/4 z nich jest bez koszulek. Dobry humor nie opuszczał nas w drodze do hotelu, w którym chłopcy powinni być od wczorajszego wieczoru. Liam i Ola ciągle szeptali coś sobie na ucho, po chwili śmiejąc się bądź czerwieniąc. Louis spał na ramieniu Harry'ego, który walczył z opadającą ze zmęczenia głową. Zayn spał z głową na swoich kolanach, a ja i Niall.. no cóż można powiedzieć, że odbywaliśmy dyskretną i lekką grę wstępną. Dotarliśmy pod hotel, gdzie czekał na nas George. No tak, mogłam się spodziewać, że bierze udział w tym spisku. Byłam zdziwiona brakiem fanek, ale mężczyzna szybko wytłumaczył, że dzięki temu iż chłopców w ogóle nie było, łatwo było je zmylić, w którym hotelu zespół ma zamiar przebywać. Dostaliśmy klucze do sześciu pokoi ale z tego co widziałam to jeden z kluczy będzie zupełnie nie potrzebny... i nie mam na myśli siebie i Nialla. Weszliśmy do jednej z wolnych wind i nim zdążyłam się coś odezwać, blondyn już mnie całował.



 

Nie miałam zamiaru opierać się jego pieszczotom, zwłaszcza, że jednymi osobami, które mogły nas przyłapać, byli pozostali członkowie zespołu i Ola, ponieważ całe piętro budynku było tylko nasze, wjazd na dwudzieste piąte piętro chwilę nam zajął więc byliśmy już nieco rozgrzani. Drzwi windy się zatrzymały, a my praktycznie się od siebie nie odrywając szukaliśmy wzrokiem naszego pokoju. Nagle zauważyłam Harry'ego z szerokim uśmiechem, wskazującego palcem jakieś drzwi. Jak się okazało był to numerek, którego szukaliśmy. Niall zanim zamknął drzwi pokazał jedynie środkowy palec, śmiejącemu się loczkowi.

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 67

O rajciu! Dziękuję za prawie 102tyś. wyświetleń! Jak to zobaczyłam to myślałam, że mi paczałki wyjdą z orbit! Jesteście niesamowici! Kocham Was wszystkich i bardzo dziękuję za to że tu zaglądacie. Mam nadzieję, że rozdział wynagrodzi Wam chociaż troszkę to ile musieliście na niego czekać. Będę niesamowicie wdzięczna za komentarze, chciałam prosić żebyście napisali co Wam się podoba w tym opowiadaniu, a co nie, bo zaczynam chyba trochę tracić wenę i wydaje mi się, że idzie mi coraz gorzej... 
Dodatkowa nowinka: Jeśli chcecie możecie udzielać się w Shout Box'ie, który znajdziecie po prawej stronie, na pewno odpiszę! ;)
___________________________________________________________________________________

Blondyn objął mnie ramieniem i przyciągając do siebie, pocałował w czoło. Ja lekko przymrużyłam oczy i pomarszczyłam nos, uśmiechając się głupkowato.

- Ślicznie wyglądasz. - Szepnął mi do ucha, niskim głosem, a mnie przeszły ciarki.
- Tak sądzisz? - Zapytałam, przygryzając płatek jego ucha.
- Dokładnie tak sądzę. - Przejechał nosem po linii mojej szczęki, lekko przygryzając skórę na mojej szyi.

Usłyszeliśmy chrząknięcie i dopiero teraz przypomniałam sobie, że nie jesteśmy sami. Wszyscy patrzyli na nas z głupkowatymi uśmiechami, a ja pokazałam im język. Chłopcy zaczęli rozmawiać z Olą, a ja siedziałam i się im przyglądałam. Pod nosem zaczęłam nucić, a następnie śpiewać jedną z moich ulubionych piosenek.

- Co to? - Zapytał Harry, patrząc na mnie zaciekawionym wzrokiem.
- Polska piosenka, jedna z moich ulubionych. - Posłałam mu słodki uśmiech.
- Zaśpiewaj. - Zarządził z poważną miną.
- Wiesz, że nie umiem śpiewać. Poza tym i tak nic z niej nie zrozumiesz. - On jedynie wzruszył ramionami i odwrócił się znów do swoich rozmówców, a ja kontynuowałam nucenie.

Próba trwała jeszcze jakiś czas, nikt nie miał już siły śpiewać. 

- Dobra chłopcy.. - Zaczął Paul, który pojawił się znikąd. - Możecie się zbierać ale wiecie, że dzisiaj musicie spać w Tour Busach..
- Wiemy. - Odparli chórem.
- Nie wiem jak ale musicie pomieścić się z dziewczynami. - Spojrzał na mnie i Olę. - Mam nadzieję, że to dla was nie problem? - Obie pokręciłyśmy głowami, po ustach Liama nagle przebiegł cień uśmiechu. - W takim razie do jutra. - Uśmiechnął się i odszedł.
 - Czemu musicie spać w busach? - Zapytałam odwracając się do blondyna.
- Dogrywamy jeszcze kilka rzeczy do płyty. Musimy być na miejscu. Premiera coraz bliżej. - Posłał mi uroczy uśmiech.
- Biedactwa. - Pogładziłam go po policzku, a on chwycił moją dłoń w swoją i złożył na jej wnętrzu pocałunek.

Zayn musiał pociągnąć mnie za ramię żebym w końcu oderwała się od blondyna i żebyśmy mogli ruszyć w stronę busów. Śmiejąc się i robią przy tym sporo hałasu ruszyliśmy do tylnego wyjścia z areny. Na zewnątrz choć było już bardzo późno, nadal dało się usłyszeć krzyki, piski i śpiewy fanek. Niall szedł obok mnie korytarzem, byliśmy coraz bliżej drzwi. Złapał moją dłoń i spojrzał na mnie niepewnie, ja posłałam mu jedynie szeroki uśmiech, który odwzajemnił z wyraźną ulgą. Wyszliśmy na zewnątrz i wtedy osoby z ogrodzeniem oszalały. Wychodząc, stanęliśmy w świetle lamp co spowodowały, że dokładnie wiedziały kto przechodzi kilkanaście metrów od nich. Chłopcy im pomachali co spotkała się z jeszcze większą falą pisków. Błysk fleszy, głośne śpiewy, a mina Oli po prostu bezcenna. Patrzyła jak zahipnotyzowana na fanów, a ja jedyne co mogłam to podśmiewać się z niej pod nosem. Liam złapał ją za rękę i pociągnął za nami. W końcu znaleźliśmy się w jednym z Tour Busów chłopaków i wtedy każdy z nich zaczął ziewać.

- Jesteście zmęczeni. - Rzuciłam stając przed nimi i tarasując im przejście.
- Może trochę. - Odpowiedział Louis, w tym samym momencie ziewając.
- Do łóżek panowie! - Zarządziłam matczynym tonem, ktoś parsknął.
- Tylko, jeśli ty pójdziesz ze mną. - Rzucił blondyn i położył swoje dłonie na mojej talii, następnie wpijając się w moje usta. Oplotłam rękoma jego szyję i podskoczyłam, oplatając go nogami w talii.

Poczułam jak chłopak przechodzi kawałek, a następnie kładzie mnie na czymś miękkim co pachniało dokładnie jak on. No tak, pościel. Zaśmiałam się.



- Dobranoc wszystkim. - Rzucił z uśmiechem i zasunął zasłonkę. 
Mała podpowiedź co do wyglądu łóżek.
- Tylko cicho. Pamiętajcie, że wszyscy śpimy obok siebie, nad sobą, pod sobą... - Zaczął wymieniać Harry, następnie usłyszałam jego jęknięcie. - To bolało.
- Miało. - Zaśmiała się Ola.

W tym momencie sobie o czymś przypomniałam, odsunęłam się lekko od blondyna i odsunęłam zasłonkę, wychylając głowę.

- Hej, a ty gdzie będziesz spała? - Zapytałam, spoglądając na nią.
- Och... - Chyba dopiero teraz uświadomiła sobie, że jest pięć łóżek.
- Jeśli chcesz... - Zaczął Liam, jąkając się.
- Pewnie, że chce. Nie ma nic do gadania. - Zaśmiałam się, spoglądając na zaczerwienioną dziewczynę. Ona jedynie przytaknęła głową. 

Po chwili zawstydzenie z ich twarzy zniknęło, a na jego miejsce wkradły się skromne uśmieszki. Louis westchnął robiąc minę jak zbity piesek i szurając nogami, podszedł do swojego łóżka. Oczywiście zanim znalazł się w pozycji leżącej, walnął głową o górną ramę i z jękiem bólu zasunął zasłonkę. Parsknęłam śmiechem i zrobiłam to samo co on, wracając do leżącego obok blondyna. Miał zamknięte oczy i oddychał powoli. Sądziłam, że śpi więc cicho westchnęłam i przysunęłam się bliżej niego. Chwyciłam jego rękę i przerzuciłam ją sobie przez talię, jeszcze mocniej się w niego wtulając. 

- Nie śpisz. - Stwierdziłam, czując jak jego klatka zaczyna unosić się i opadać w szybszym tempie. 
- Nie. - Szepnął i mocniej mnie do siebie przytulił. O ile to w ogóle możliwe. 
- To czemu udawałeś? - Pytam odwracając głowę w jego stronę.
- Z ciekawości. - Mówi, zakładając za ucho jeden z opadających mi na twarz kosmyków włosów.
- Myślałeś, że ucieknę do któregoś z chłopaków jak tylko uśniesz? - Zaśmiałam się.
- Może. - Szepnął, a ja w ciemności ujrzałam jego uśmiech. 

Właśnie miałam go pocałować, gdy usłyszałam zduszony śmiech nad nami, a nasz 'sufit' zaczął się lekko trząść. Niall pokręcił głową i walnął ręką w górę. 

- Przepraszam. - Rzucił Liam, więc to tam śpi z Olą. No może nie do końca śpi. 
- Co was tak bawi? - Słyszę Hazze.
- Wszystko. - Mówi Liam, a Gonzales wybucha śmiechem. 

Nagle słyszymy kroki na korytarzu, po chwili dokładnie obok nas. Światło się zapala, a ja widzę nogi, przez szparkę między zasłonką, a ścianą. 

- Zayn. - Słyszę szept mężczyzny. 
- Mhm. - Mruknął chłopak wyraźnie zaspany. 
- Zayn, musimy nagrać przejście. 
- Która godzina? - Zapytał już wyraźniej Zayn.
- Śpisz dziesięć minut. 
- Już wstaję. - Rzucił Mulat.
- Przykro mi stary. - Mężczyzna nie żartował, w jego głosie wyraźnie było słychać, że jest mu żal, że musiał go obudzić.
- Spoko. 

Odchyliłam zasłonkę, zobaczyłam jak mężczyzna wychodzi. Zayn w samych dresach zwlekł się z łóżka. Usiadł na jego krańcu i schował twarz w dłoniach. Przetarł oczy i założył na siebie koszulkę, którą wygrzebał z pościeli. 

- Pójść z tobą? - Zapytałam, bo naprawdę było mi go szkoda. 
- Nie. - Posłał mi zmęczony uśmiech. - Śpij. Dobranoc. - Szepnął i cmoknął mnie w czoło. 

Zgasił światło, a ja usłyszałam jego oddalające się kroki. 

- Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. - Szepnął Niall, przyciągając mnie do siebie.
- Z jednej strony zazdroszczę wam waszego życia, ale z drugiej... nie wiem czy ja dałabym radę tak funkcjonować. - Mówię, wtulając się w jego tors. 
- Coś za coś. - Lekko się uśmiecha. 
- Mhm. - Mruczę i całuję jego obojczyk tuż nad koszulką. 

Nie wiem czy to temperatura w busie wzrosła, czy po prostu przy nim robi mi się tak gorąco. Czuję, że za moment spłonę, jeśli nie zrzucę z siebie chociażby koszulki. Podnoszę się lekko i chwytam za jej krańce, następnie podciągając w górę i rzucając koszulkę gdzieś w nogi. 

- Lubię takie widoki. - Mruczy mi do ucha, palcem znacząc ścieżkę od mojej szczęki do zapięcia spodni. 
- Nawet o tym nie myśl. - Śmieję się cicho. 
- Czemu? - Mówi wyraźnie zaskoczony. 
- Śpimy w jednym pomieszczeniu z czterema innymi osobami. 
- Co to szkodzi? - Pyta, całując mój dekolt. 
- Niall. - Podciągam go w górę i zmuszam żeby na mnie spojrzał. - Nie. - Mówię jak do dziecka, które chce dostać coś czego nie może. 

Chłopak wzdycha i opada na mnie. Po chwili czuję na ramieniu jak się uśmiech. Podnosi się lekko i również zdejmuje swoją koszulkę. W ciemnościach widzę lekki zarys jego mięśni. Przygryzam dolną wargę, ręką przejeżdżam po jego brzuchu. Posyła mi rozbawiony uśmiech. 

- Uch, nienawidzę cię. - Próbuję brzmieć groźnie. 
- Kłamiesz. - Szepcze koło mojego ucha i całuje brutalnie moje usta. 

Z moich ust wydobywa się cichy jęk przyjemności. Czuję jak się uśmiecha, nie przerywając pocałunku. Czuję jego dłoń, która pozostawia gorące miejsca na mojej skórze. Nawet, gdy jego dłoń zmienia położenie, ja dokładnie czuję, gdzie jeszcze przed chwilą była. Jakby wypalał na mnie znamiona, mówiące, że jestem jego. Drugą dłonią zbiera moje nadgarstki i przygważdża je do pościeli nad moją głową. Przygryza moją dolną wargę, pocałunkami schodząc w dół. Wiem, że się ze mną droczy. Czuję jego usta tuż nad guzikiem moich spodni. Przez chwilę w tym miejscu drażni moją skórę językiem, czekając na moją reakcję. Jedyne co byłam w stanie zrobić to wydać z siebie dźwięk przypominający trochę jęk podniecenia, a trochę poirytowania. On jedynie się zaśmiał i pociągając się w górę, znów złączył nasze wargi. Następnie jak gdyby nigdy nic położył się obok, przyciągnął mnie do siebie i wtulił twarz w moje włosy. Po kilku minutach poczułam, że jego klatka unosi się w równym rytmie, który oznaczał, że zasnął. Pokręciłam ze śmiechem głową i sama dałam się ponieść w krainę snu. 
Obudził mnie ruch materaca. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nialla, który próbuje się wygramolić na zewnątrz. W końcu mu się udało i spojrzał na mnie. Skrzywił się, widząc, że nie śpię.

- Obudziłem cię? - Zapytał, nachylając się i całując moje czoło. 
- Mhm. - Mruknęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Gdzie idziesz? - Przetarłam dłońmi oczy.
- Chciałem się przewietrzyć. - Uśmiechnął się. 
- Która godzina? 
- Ósma. - Odparł spoglądając na ekran telefonu, który trzymał w ręku. 
- Wszyscy śpią? - Zapytałam, rozglądając się po zasłoniętych zasłonkach.
- Tak. Idziesz ze mną czy chcesz się jeszcze przespać? 
- Idę. - Rzuciłam i wygramoliłam się z łóżka. 
- Jakie widoki. - Szepnął Harry wchodzący do pomieszczenia. 

Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam w dół, na swój stanik. Niall szybkim ruchem sięgnął do łóżka i podał mi koszulkę, którą wczoraj z siebie ściągnął. Szybko ją na siebie zarzuciłam, a szczerzącego się Loczka, obrzuciłam wrogim spojrzeniem. On jedynie uniósł ręce w geście obronnym i po chwili zniknął w swoim łóżku. Niall pokręcił głową i zarzucił na siebie bluzę, która wisiała na jednym z wieszaczków, na ścianie. Mieliśmy już wychodzić kiedy obok łóżka Zayna zobaczyłam paczkę papierosów. Podeszłam cicho i wyciągnęłam jednego, wzięłam zapalniczkę i znów łapiąc rękę blondyna, ruszyłam ku wyjściu. Poranny powiew był niesamowicie chłodny. Zszokowana spojrzałam na osoby, które już gromadziły się za siatką. Naprawdę podziwiam ich wszystkich za ich wytrwałość. Z Niallem usiedliśmy na jednej z ławek, ustawionej pod jakimś niewielkim budynkiem. Mieliśmy świetny widok na wszystko co działo się dookoła. Podciągnęłam nogi w górę i odpaliłam papierosa. Niall nieco się skrzywił ale nie skomentował. Zaczęłam drżeć pod wpływem zimnego powietrza więc objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się w przestrzeń. Poczułam jak chłopak składa pocałunek w moje włosy u uśmiechnęłam się pod nosem. Odwróciłam twarz i krótko cmoknęłam go w usta. Usłyszałam pisk, krzyk i nie wiem co jeszcze. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę co właśnie zrobiłam. Pocałowałam Nialla, publicznie, przy fanach. No to zacznie się jazda - pomyślałam, zamykając oczy i ponownie zaciągnęłam się papierosem tym razem próbując dzięki temu się nieco uspokoić.

__________________________________________________________________________________
Zapraszam również do recenzowni, którą prowadzę z małaW.(Button po lewej stronie)
Możecie zgłaszać swoje blogi byśmy mogły je zrecenzować. Ewentualnie zapraszam też do zakładki "nabór". ;)

niedziela, 13 lipca 2014

LIEBSTER BLOG AWARDS.

Wiem, że mam do tego specjalną zakłądkę ale, że nie mam pomysłu na rozdział to dodam takie coś.
Bardzo dziękuję za nominację! <3 


Nominację dostałam od małaW. http://nanosekundybezciebie.blogspot.com/
1. Ulubiona piosenka?
I have no fucking idea. 
2. Ukochana książka?
Wszystkie części Darów Anioła, wszystkie części Igrzysk Śmierci, wszystkie części Pamiętników Wampirów. - wybieraj! :D
3. Ulubiony cytat?
"Chłopiec już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym."
4. Co Cię inspiruje do pisania opowiadania?
Najbardziej to ty, znaczy wtedy jak mnie zmuszasz żebym pisała i szantażujesz. xD
5. Jestes tolerancyjna?
Wiesz, że tak.
6. Twoje największe hobby?
BLOGUŚ <3
7. Jakie miasta chcesz odwiedzić?
Warszawa, Nowy Jork. 
8. Ulubiony członek 1D?
Niall <3
9. Ile masz lat?
Osiemnaście.
10. Masz jakiegoś pupila? jeśli tak - jak ma na imię?
Pies - Bela, kocie - Salem i Kiki. 
11. Czy uważasz, że marzenia się spełniają?
Nie.


Nominuję: 


Pytania:
1. Do jakiej szkoły chodzisz?/Jaki kierunek?
2. Największe marzenie?
3. Czy masz rodzeństwo?
4. Ulubiona piosenka z dzieciństwa?
5. Najlepsze wspomnienie?
6. Ulubiona książka?
7. Czego w tym momencie słuchasz?
8. Gdzie planujesz mieszkać w przyszłości?
9. Dlaczeo piszesz bloga?
10. Co robisz, gdy zostajesz sam/a w domu?
11. Co sądzisz o moim blogu?

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 66

Dopiero około dwudziestej trzeciej wróciłam do domu. Byłam niesamowicie zmęczona, wjechałam na podjazd i jeszcze przez chwilę siedziałam w aucie, opierając głowę na kierownicy. W końcu udało mi się zebrać w sobie i ruszyć w stronę domu. Wchodząc do hollu usłyszałam śmiech Oli dochodzący z salonu. Zdjęłam buty i powlokłam się do niej. Dziewczyna rozmawiała z kimś przez telefon, ja opadłam na kanapę i położyłam głowę na jej kolanach. Przerwała na chwilę rozmowę ze swoim rozmówcą i zwróciła się do mnie.

- Hej, co jest? - Zapytała, głaszcząc moją głowę.
- Jestem tak potwornie zmęczona. - Szepnęłam i na potwierdzenie słów, ziewnęłam.
- Jak się udała sesja? - Zapytała pociesznie.
- W sumie to świetnie. Chyba coraz bardziej lubię tą pracę. - Uśmiechnęłam się pod nosem, bawiąc się przy tym końcówkami swoich włosów. 
- Kiedy będziesz miała zdjęcia?
- Nie wiem, Maks powiedział, że gdy je obrobi to prześle mi żebym je zaakceptowała. - Przerwałam na chwilę. - W ogóle z kim rozmawiasz?
- Ymm... - Wahała się przez chwilę. - Z Liamem. - Odpowiedziała w końcu.
- Paul odwołał im karę? 
- Nie. - Rzuciła z szerokiem uśmiechem, puszczając mi oczko. 

Przytaknęłam na znak, ze zrozumiałam i podniosłam się z kanapy. Ucałowałam ją w czubek głowy, gdy zaczęła znów rozmawiać z chłopakiem. Przeszłam do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia, bo dziś w moim brzusiu wylądowała jedynie kanapka i pączek. Zrobiłam sobie miskę płatków z mlekiem i z łyżką w buzi, a sokiem w drugiej ręce, ruszyłam na górę. Krzycząc jedynie ledwo zrozumiałe 'Branoc' w stronę Oli. Rozsiadłam się na łóżku, stawiając przed sobą latopa. Miałam nadzieję, że może któryś z chłopaków również jakoś ominał zakaz i może pojawi się na Skype. Niestety jedyną osobą z otoczenia chłopaków, dostępną w tym momencie była Lou (stylistka). Postanowiłam, że może ona powie mi coś więcej na temat sprzeczek, które mają miejsce między chłopakami. Na szczęście odebrała. Przywitał mnie jej szeroki uśmiech. 


- Hej. - Pisnęła radośnie.
- No cześć. - Wyszczerzyłam się.
- Zobacz Lux, ciocia M. - Rzuciła spoglądając w bok. Po chwili na ekranie pojawiła się również słodka blondyneczka.
- Moja mała paskudka. - Zaśmiałam się widząc jej umorusaną twarz.
- Wujek Niall odstąpił jej batona. - Pokręciłą głową z pożałowaniem.
- Właśnie, chciałam z toba porozmawiać. - Ona przytaknęła.
- Tom, weź Lux. - Rzuciłą do męża, który pomachał do kamerki i po chwili znikał z córką.
- Powiedz mi, co tam się dzieje? Wiem, że coś jest nie tak. 
- W sumie to nie wiem dokładnie. Wiem jedynie, że Zayn i Niall nie rozmawiają ze sobą od kilku dni ale to chyba dlatego, że Zayn bronił Liama, a Niall ma mu to za złe. - Przerwała na chwilę. - Słyszałam też raz jak Zayn krzyczał na Nialla, że ten źle cię traktuje. Niall wtedy naprawdę się zdenerwował. - Dodała ciszej.
- Jak zawsze wszystko przeze mnie. - Rzuciłam bardziej do siebie i zrezygnowana opadłam na poduszki w tył.
- Nie mów tak. Gdy spędza się z kimś dużo czasu, czasem trzeba odreagować. Najwyraźniej zaczynają czepiać się jakiegokolwiek tematu żeby tylko móc pokrzyczeć. 
- Co nie zmienia faktu, że gdyby nie ja to tego tematu by nie mieli. 
- Gadasz głuptoy. W ogóle kiedy nas odwiedzisz? Lux tęskni za zabawami. - Zaśmiała się, zmieniając temat.
- W sumie to nie myślałam o tym. Jeśli Niall się do mnie odezwie... to zobaczę. - Posłałam jej lekki uśmiech.
- Myślę, że gdyby tylko... - Nie dokończyła bo nagle rozległ się przerażająco głośny płacz. - Boże... - Szepnęła do siebie. - Muszę kończyć, przepraszam.
- Jasne. - Uśmiechnęłam się i pomachałam na pożegnanie. 

Odłożyłam misknę na bok, w której w tym momencie pływały rozmięknięte płatki, na które stanowczo straciłam ochotę. Wypiłam szklankę soku i poszłam do łazienki. Wzięła dość długi prysznic. Dopiero około pierwszej w nocy położyłam się pod miękką kołdrą i dałam swoim powiekom opaść. 
Obudziłam się około jedenastej, słońce wpadało przez okna. Wydawało się, że na dworze jest dosć ciepło. Wstałam, przeciągając się i ruszyłam na dół, gdzie Ola robiła śniadanie. 

- Hej. - Rzuciłam zachrypnietym głosem.
- No hej. - Odparła podobnie. Najwidoczniej tez dopiero wstała.
- Idę z Devilem na dwór. - Rzuciłam i ubrałam psa w jego standardowe wyjściowe ubranie.

Zarzuciłam na siebie bluzę, która widziała w przedpokoju. Okazało się, że to jedna z tych, które Niall zostawił kiedyś u mnie. Przechadzając się tak po okolicach z papierosem w ręku i ze smyczą w drugiej, zaczęłam dość mocno rozmyślać nad tym co się dzieje dookoła mnie. W końcu nie wiadomo kiedy doszłam do parku. Jak na złość na większości z ławek, siedziały zakochane pary, całujące się i przytulające. Szepczące sobie nawzajem do ucha czułe słówka. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ja też tak chcę. Nie chcę się kryć i móc okazywać swoje uczucia tylko w zamkniętych pomieszczeniach. Chcę móc wyjść z Niallem za rękę, móc pocałować go w miejscu publicznym lub po prostu pomilczeć, wtulona w jego ciało. Chcę być jak te pary, które teraz obserwowałam. Nie chcę sie z nim kłócić, ani nie chcę żeby on kłócił się z kimkolwiek. Wróciłam do domu z pewnym postanowieniem. 

- Gonzales! Mam propozycję! - Krzyknęłam, zdejmując pośpiesznie buty. 
- Jaką? - Zapytała wybiegając z salonu.
- Co powiesz na małą podróż do Francji? 
- A to nie tam chłopcy... - Zacięła się na chwilę. - aaaa. - Uśmiechnęła się. - Jasne. Wczoraj skończyłam pracę ale za cztery dni muszę wracać do LA. 
- Wiem. Pakuj się. - Rozkazałam.
- Ale to jak? Tak teraz? - Zapytała zdziwiona.
- A czemu nie? - Zapytałam głupkowato.
- Skoro tak.- Wyszczerzyła się i pobiegła do swojej tymczasowej sypialni. 

Ja wyjęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer Paula. Nie był zdziwiony, że chcę przyjechać. Wręcz się ucieszył. Oznajmił, że od razu załatwi mi i Oli bilety. Rozłączyliśmy się i od razu pobiegłam na górę żeby się spakować. Wpakowałam do walizki większość rzeczy, które znajdowały się w mojej szafie. Po jakichś dwudziestu minutach wyszłam na korytarz, okazało się że Ola również jest gotowa. Zapakowałam jeszcze jedynie rzeczy dla Devila i zasiadłyśmy w salonie czekając na telefon, który w końcu zaczął dzwonić.

- Tak? - Rzuciłam radośnie.
- Załątwiłęm wam bilety na lot za dwie godziny. Pisek też leci ale musi być w klatce bądź czymś w tym stylu. Wiesz jak to jest z przewozem zwierząt. - Odparł Paul.
- Wiem, wiem. Jest już gotowy. W takim razie my też się powoli zbieramy. - Spojrzałam na Olę, która przytakneła. - Nie mówiłeś nic nikomu?
- Jasne, że nie. - Zaśmiał się.
- W takim razie niedługo się widzimy. - Rzuciłam na pożeganie.
- Do zobaczenia. - Odparł. 

Nagle olśniło nas, że w sumie nadal jesteśmy w tym w czym spałyśmy. Szybko wbiegłyśmy do swoich pokoi po pięciu minutach wracając w miarę ogarnięte. 



Zaśmiałyśmy się, widząc że jesteśmy praktycznie tak samo ubrane ale bez zbędnych komentarzy, chwyciłyśmy za walizki, ja dodatkowo złapałam specjalny transporter, w którym znajdował się Devil i ruszyłyśmy do taksówki, która już czekała pod domem. Po jakichś trzydziestu minutach byłyśmy na lotnisku i ruszałyśmy w stronę odprawy. Dokładnie o czasie, siedziałyśmy w samolocie. Lot nie trwał jakoś strasznie długo więc praktycznie cały przegadałyśmy. Na lotnisku czekał na nas George z wielkim uśmiechem na ustach. Zabrałyśmy bagaże, Devila i wsiadłyśmy do auta. Z jednej strony byłam podekscytowana, że spotkam się z chłopcami i całą ekipą ale z drugiej byłam zdenerwowana bo ostatnio strasznie pokłóciłam się z Niallem. W końcu podjechaliśmy pod halę, gdzie trwała próba. Wślizgnęłyśmy się do środka tak by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi fanów, którzy stali za ogrodzeniem. Chłopcy siedzieli na scenie w jednym miejscu śpiewając jedną ze swoich piosenek w wersji reggae. Usiadłyśmy niedaleko nich chociaż kompletnie nie zwrócili na nas uwagi, gdy skończyli, zaczęłyśmy bić brawo i piszczeć, a oni spojrzeli na nas na początku przerażeni lecz po chwili podeszli i mocno wyściskali. 

- Niall możemy porozmawiać? - Zapytałam przytulając się do chłopaka.
- Jasne. - Odparł i pociągnął mnie za rękę. 

Weszliśmy do jednego z pomieszczeń, które chyba było ich chwilową garderobą. 

- Nie chcę się dłużej ukrywać. - Wypaliłam. 
- Co? - Zapytał zdziwiony.
- Chcę móc z tobą wyjść, trzymając się za rękę i móc cię pocałować poza czterema ścianami. Chcę czuć, że w pełni jesteśmy ze sobą. Nie mogę tłumić w sobie wszystkich emocji, bojąc się, że ktoś spoza naszego otoczenia może się o nas dowiedzieć. Chcę być z tobą. Po prostu. - Kończąc, spuściłam wzrok na podłogę. Niall się nie odzywał.

Nagle poczułam jego dłonie, obejmujące mnie w talii. Jedną ręką uniósł moją brodę i z uśmiechem, pocałował mnie. Oplotłam dłonie wokół jego szyi i dałam się pochłonąć jego ustom. 

- To znaczy, że do nas wracasz? - Zapytał, ukazując białe zęby.
- Jeśli nadal jest to aktualne. - Wzruszyłam ramionami, śmiejąc się.

Trzymając się za ręce, wróciliśmy do reszty. Wszyscy śmiali się i wygłupiali, został mi nawet wręczony mikrofon bym mogła zaśpiewać jedną z solówek Nialla. Po krótkim czasie dołączyli do nas chłopcy z 5 Seconds Of Summer. Polubiłam ich od pierwszego momentu, gdy ich spotkałam w pierwszy dzień mojego pobytu w trasie. 

- Zawsze zazdrościłam ci włosów. - Rzuciłam dotykając różowej czupryny Michaela. 
- Lou robi mi takie cuda. Może też chcesz? - Zaśmiał sie, zarzucając mi rękę na ramię.
- Niall co o tym sądzisz? Ja w kolorowych włosach? - Zapytałam spoglądając na blondyna.
- Jeśli tylko chcesz. - Zaśmiał się.
- Dobra. - Spoważniałam. - Gdzie jest Lou? 
- Ty tak serio? - Zapytał zdziwiony Harry.
- Czemu nie? 

Nie czekając na odpowiedź, chwyciłam Michaela za rękę i pobiegłam szukając stylistki. 

- Lou! - Krzyknęłam wpadając na nią.
- Co ty tu robisz? - Zapytała zdziwiona ale jednak uśmiechnięta.
- Posłuchałam cię, a teraz wpadłam bo chcę wyglądać podobnie do Michaela! - Zaśmiałam się.
- W sensie? - Zapytała unosząc brew.

Clifford przeczesał znacząco swoją czuprynę. Blondynka spojrzała na mnie szukając na mojej twarzy oznak, że żartuję ale ja patrzyłam na nią całkiem poważnie. Zrezygnowana pokazała mi fotel, na którym po chwili usiadłam.

- Masz szczęście, że specjalnie dla niego mam kolorowe farby. - Zaśmiała się, grzebiąc na półkach. - Jesteś tego pewna? - Zapytała z nadzieją, że odmówię.
- Tak. - Odparłam hardo. 
- Niech ci będzie. - Rzuciła i zaczęła rozczesywać moje włosy. 

Michael robił do mnie głupie miny, a ja rechotałam się jak głupia. Siedząc z farbą na włosach poczułam jak ktoś przytula moje nogi. 

- Lux! - Krzyknęłam i podciągnęłam ją na kolana. - Stęskniłam się. - Przytuliłam ją mocno. - Hej Tom. - Cmoknęłam mężczyznę w policzek. 
- Co ty robisz? - Zapytał, z przerażeniem patrząc na moje włosy. 
- Oj nie przesadzajcie. - Walnęłam go w ramię, a on ze śmiechem zaczął je rozcierać. 

W piątkę czekaliśmy na efekty farbowania. W końcu resztki zostały zmyte, włosy wysuszone i ułożone. Ja byłam zadowolona z efektów, lubiłam gdy spontany się udawały. W zasłoniętą głową zostałam zaprowadzona do chłopaków. Usłyszałam jak ktoś podbiega i zrywa mi ręcznik. Ujrzałam zdziwione miny. 

- I jak? - Zapytałam wyczekująco.
- Wyglądasz słodko. - Niall cmoknął mnie w czoło.
- Paul chciałam ci coś powiedzieć. - Rzuciłam do mężczyzny, gdy przechodził obok.
- Co takiego? - Zapytał zatrzymując się. Przez chwilę patrzył na moje włosy ale potem wrócił do twarzy.
- Jeśli nie masz nic przeciwko... - Zawahałam się.
- Chcemy się ujawnić. - Dokończył za mnie Niall.
- Przecież wiecie, że to nie ode mnie zależy. Jeśli tak postanowiliście to ja nie mam nic do gadania, mogę tylko życzyć powodzenia. - Uśmiechnął się. 
- A czy praca, nadal aktualna? - Zapytałam bawiąc się palcami.
- Jasne, że tak. - Przytulił mnie. - Ale od przyszłego tygodnia. - Dodał z uśmiechem, a ja przytaknęłam.

Odetchnęłam z ulgą. 

- Dobra, a teraz ustaw się do zdjęcia. - Rzucił Liam. 

Jak polecił tak zrobiłam. Usłyszałam pstryknięcie i patrząc mu przez ramię widziałam wpisywany przez niego opis, a następnie jak naciska 'dodaj'. 

'Ahaaa. Powrót z wielkim bang! Wyglądasz jak cukierek. :D Witaj znowu. <3'

Cmoknęłam go w policzek i usiadłam koło Nialla bawiącego się telefonem. 

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 65

Zostałam nominowana do 'Blog miesiąca: Czerwiec' przez Spis Opowiadań o One Direction. Sonda, w której można głosować znajduje się na moim blogu po prawej stronie, jak i na ich blogu po stronie lewej. Będę wdzięczna za każdy głos na 'Dirty Mouth'! xx
Zapraszam również na: http://recenzje-fanfsiction.blogspot.com/ gdzie jestem jedną z osób recenzujących, zgłoszone przez was blogi! ;)
_________________________________________________________________________________


- Monika... Niall... - Zaczęła ciężko oddychając, a ja już tworzyłam w głowie najgorsze scenariusze.
- Co z nim? - Zapytałam przestraszona.
- On... wpadł w jakiś szał. - Wyszeptała. - Rozwalił kilka desek z płotu, wywalił kosze, chyba coś zrobił sobie z ręką. Preston ledwo go złapał. - Jej ton zmieniał się na przerażony.

Moje oczy powiększyły się do rozmiarów piłki golfowej. Spojrzałam po twarzach chłopaków, których miny nie różniły się zbytnio od mojej. Wszyscy byliśmy zszokowani tym co przed chwilą usłyszeliśmy ale to ja pierwsza się ocknęłam.

- Gdzie on jest? - Zapytałam, wstając z kanapy.
- W domu. - Odparła dziewczyna i momentalnie odsunęła się na bok robiąc mi przejście.

Bez zastanowienia przeszłam dzielącą nasze domy odległość, następnie wchodząc do sąsiadów. Słyszałam krzyki dochodzące z góry więc szybko wspięłam się po schodach i ruszyłam w stronę odgłosów.

- Niall, uspokój się. Stary. - Preston wydawał się go błagać.

W odpowiedzi usłyszałam jedynie huk oznaczający, że coś spadło na podłogę i rozbiło się w drobny mak. Mogłam przypuszczać, że to wazon, który stał w rogu pokoju. Weszłam do środka, trójka mężczyzn stała w rządku, przyglądając się i próbując uspokoić Nialla.

- Ja z nim zostanę. - Rzuciłam wymijając ich.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Odparł lekko zmartwiony Paul.
- Wiem co robię. - Posłałam mu wymuszony uśmiech.

On przytaknął i wskazując reszcie by poszli za nim, opuścił pokój. Niall stał do mnie tyłem, wpatrując się w okno. Widziałam jak żyły na jego rękach wychodzą pod wpływem siły z jaką napinał mięśnie i zaciskał pięści. Słyszałam jego nierówny oddech, który zwiastował kolejną falę ogarniającego go gniewu. Spojrzałam na jego dłoń, która w tym momencie krwawiła dość obficie.

- Boże, co ci się stało? - Zapytałam przestraszona, podbiegając i chwytając jego dłoń.
- Zostaw. - Syknął i wyrwał rękę.

Przez moment spojrzałam w jego oczy. Nie wiem czy to możliwe ale w tym momencie wydawało mi się, że błękit zniknął. Na jego miejsce wstąpiła czerń, bądź barwa dośc ciemna by ten kolor przypominać. Przeszedł obok mnie i oparł się dłońmi i biurko, spuszczając głowę w dół.

- Przestań zachowywać się jak dziecko! - Krzyknęłam, mając ochotę tupnąć przy tym nogą.
- Ja jak dziecko?! - Zaśmiał się przeraźliwie. - Nie rozśmieszaj mnie.
- Ugh! - Nie wytrzymałam i tupnęłam. - Jesteś takim kretynem.
- Dlaczego? Bo cię kocham i chcę żebyś była przy mnie?! - Wrzasnął, stając ze mną twarzą w twarz.
- Bo nie potrafisz zrozumieć, że robię to dla naszego dobra! - Pisnęłam zirytowana.
- Dla naszego dobra. - Potwórzył pod nosem, odsuwając się. - Niby jak ma to nam pomóc?
- Wiem, że jeśli wrócę teraz to będziemy się kłócić. Nie chcę tego. Chcę żebyś ochłonął. Ty i reszta. Sama nie jestem chyba gotowa żeby wrócić, zwłaszcza, że mam tu nową pracę, którą lubię. 
- Właśnie, co do tej pracy... Nie sądzisz, że powinienem wiedzieć o niemal rozbieranych sesjach? - Zapytał z wyrzutem.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że powinnam czekać na twoje pozwolenie? - Parsknęłam.
- Mogłabyś. - Rzucił pod nosem, chociaż ja i tak usłyszałam.
- Mam dość. - Powiedziałam stanowczo. - Daj znać jak przemyślisz to co robisz i mówisz. - Rzuciłam i wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami z całej siły. Miałam wrażenie, że niemal wypadły z zawiasów.

Zeszłam na dół, gdzie w salonie siedzieli ochroniarze i jak się okazało cała reszta zespołu plus Ola i Devil na jej kolanach. Podeszłam do dziewczyny i przejmując szczeniaka stanęłam kilka centymetrów od kanapy. 

- Dotrzyjcie bezpiecznie na miejsce, jak tylko wylądujecie to dajcie znać. - Rzuciłam uśmiechając się lekko.
- Jasne. - Przytaknął Liam i podszedł mnie przytulić. 

Postawiłam pieska na podłodze i odwzajemniłam uścisk. Sytuacja powtórzyła się z każdym z chłopaków jak i mężczyznami. Jedynie Niall przemknął obok mnie z walizką w ręku i ruszył w stronę busa, stojącego na podjeździe. Wydałam z siebie głośny ryk poirytowania, gdy zniknął za drzwiami frontowymi. Postanowiłam zamknąć oczy i oddychać do dziesięciu bo wiedziałam, że jeśli się nie opanuję to mogę nawet użyć pięści. Po kilku sekundach przywołałam na twarz uśmiech i ostatecznie odprowadziłam chłopaców do auta. Widziałam jak Liam próbował ukradkiem porozmawiać z Olą, przez chwilę zastanawiałam się o czym lecz po minucie wszystko było jasne. Dziewczyna wymieniła się z nim telefonami, wystukali nawzajem kilka cyferek i wymienili się telefonami ponownie. Gdy auto ruszało z podjazdu, szyba lekko się odsunęła, przy niej siedział Niall, który bezgłośnie poruszył ustami mówiąc "Kocham cię", odparłam równie cicho "Ja ciebie też", a następnie auto zniknęło na drodze. Podniosłam z ziemi Devila i razem z Olą ruszyłysmy do nas. W salonie opadłyśmy na kanapę i bez słowa właczyłyśmy telewizję, leciał jakiś film więc postanowiłam zostawić. Trochę bawiła się z Devilem, a trochę spoglądałam na ekran. Gonzales w międzyczasie zrobiła kilka kanapek i przyniosła je do salonu, razem ze szklankami pełnymi picia. Było już dość późno ale chyba żadna z nas nie zamierzała jeszcze iść do łóżka. Devil domagał się piszczot, trącając swoim zimnym noskiem o moją rękę, która spoczywała na moim brzuchu. Postanowiłam zabrać go na krótki spacer, bo przypomniałam sobie, że nawet nie miał okazji dzisiaj porządnie wyjść. Założyłam mu szelki, przyczepiłam smycz i rzucając krótko, że wychodzę, ruszyłam na dwór. W ciągu dziesięciu minut zdążyłam wypalić kilka papierosów, popłakać się dwukrotnie i dwukrotnie śmiać się jak wariatka. Zmęczona nagłym pozbyciem się emocji wróciłam do domu. Ola już najwyraźniej poszła się położyć ponieważ w domu panowała cisza. Wyswobodziłam Devila z jego 'ubioru', obmyłam łapki w umywalce i posadziłam na swoim łóżku. Następnie przemyłam twarz i przebrałam się w pidżamę. Wygodnie ułożyłam się pod kołdrą, obok mnie już spał mój pupil. Miałam niespokojny sen, wręcz koszmar. Ktoś mnie gonił, wykrzykując wyzwiska kierowane w moją stronę w końcu udało się tej osobie mnie dopaść. Była to dziewczyna, z którą kiedyś miałam do czynienia, na początku mojej znajomości z chłopakami, groziła mi, że 'jeszcze ją popamiętam'. Skoczyła na mnie i szarpała ale nie to było najgorsze. Nagle zeszła ze mnie i podeszła do chłopaka stojącego niedaleko z uśmiechem na ustach, na których po chwili złożyła pocałunek. Blod czuprynę chłopaka rozpoznałabym wszędzie, nagle wyciągnął broń i wymierzył ją w moją stronę. Z szerokim uśmiechem i puszczając przy tym oczko, pociągnął za spust, a ja opadłam bezwładnie na ziemię, zalewając ją dokoła krwią. 
Przestraszona otworzyłam oczy lecz jak sparaliżowana nie mogłam się ruszyć. Oddychałam ciężko i szybko po chwili uspakajając się i w końcu mogąc ruszyć kończynami. Przetarłam oczy i spocone czoło, spojrzałam w bok i od razu poprawił mi się humor. Widok aż prosił się o uwiecznienie więc ostrożnie i powoli wyciągnęłam telefon spod poduszki i zrobiłam zdjęcie, które następnie wrzuciłam na Instagram. 

'Z moim kochanym mężczyzną. Taki widok mogę mieć codziennie. Dzień dobry! xx'

Próbowałam wstać z łóżka, tak by go nie obudzić ale gdy tylko się odkryłam on otworzył oczy i lekko zaspany podniósł się na cztery łapy. Zaśmiałam się i wzięłam go na dół, gdzie nalałam mu mleka i nasypałam jedzenie. Ponownie ruszyłam na górę po telefon, chciałam zadzwonić do chłopaków, którzy nie dali znaku życia, chociaż ich o to prosiłam. Wybrałam numer Zayna mając nadzieję, że odbierze. Jeden sygnał, drugi... dziesiąty...

- W końcu! - Rzuciłam, gdy usłyszałam, że odebrał.
- Tutaj Zayn, nie mogę teraz odebrać... - Rozłączyłam się zdenerwowana.

Dzwoniłam do każdego ale żaden nie odbierał, w końcu zdesperowana wybrałam numer do Paula. Na szczęście ten człowiek mnie kocha i odebrał od razu. 

- Tak? - Usłyszałam w słuchawce.
- Hej, co jest grane? Dzwoniłam do chłopaków ale żaden nie odbiera. Mieliście dać mi znać jak dotrzecie, a tu cisza. - Powiedziałam z wyrzutem.
- Kompletnie o tym zapomniałem. - Odparł i usłyszałam plaśnięcie, oznaczające zetknęcie się jego dłoni z czołem. - Chłopcy dostali karę. 
- Karę? - Zapytałam niedowierzając. 
- Doszło do sprzeczki i lekkiej bójki więc zabrałem im telefony i mają szlaban na kilka dni. - Odparł poważnie.
- Nie wierzę. - Parsknęłam śmiechem. - Ale chwila.. - Spoważniałam. - Jakiej sprzeczki? Jakiej bójki?
- Nic poważnego. Zayn poprzepychał się trochę z Niallem. Nic wielkiego.
- Mówisz tak tylko po to żebym się nie denerwowała. - Rzuciłam oskarżycielskim tonem. - Gdyby było to 'nic wielkiego' to nie dostali by tej całej kary.
- Naprawdę nie masz się o co martwić. Już sobie z tym poradziłem. 
- Niech ci będzie.. Jak tylko odzyskają wolność to niech się odezwą. 
- Jasne. 

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę ale Paul miał sporo rzeczy do zrobienia wiec nie chciałam go zatrzymywać. Na blacie w kuchni znalazłam karteczkę, że Ola poszła do pracy i dzisiaj wóci późnym wieczorem. Nie mając lepszych planów, zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przed telewizorem. Na trochę wyszłam do ogrodu z Devilem, następnie robiąc obiad i znów wracając przed kanapę. Ostatecznie mój dzień minął na zjedzeniu około dziesięciu posiłków, kilkukrotnym wyjściu na dwór z psem i całodniowym oglądaniem telewizji. Zanim położyłam się spać zrobiłam coś do jedzenia dla Oli, która miała wrócić niedługo. 
Na takich czynnościach minęło mi kilka dni. Wstawałam, jadłam, oglądałam, jadłam, jadłam, jadłam, szłam spać. Po tygodniu nudzenia sie w domu uznałam, że trzeba coś z tym zrobić. Gonzales chodziła jak zaczarowana z nosem w telefonie. Mogłam się tylko domyślać z kim pisze ponieważ nie chciała mi nic powiedzieć tłumacząc to tym, że to z 'pracy'. Nie chciałam naciskać wiec tylko przytakiwałam, udając że wierzę w to co mówi. Właśnie szłam do łazienki żeby sie nieco ogarnąć, gdy usłyszałam telefon. Dzwoniła Margaret więc szybko odebrałam.

- Słucham? - Rzuciłam przyjaźnie.
- Cześć, mam dla ciebie nowe zlecenie. Jeśli byłabyś zainteresowana to możemy sie dzisiaj spotkać? - Od razu przeszła do konkretów.
- Jasne. Gdzie i o której?
- Za godzinę tam gdzie ostatnio. Może być?
- Pewnie. Do zobaczenia.
- Pa. - Zaśmiała się i rozłączyła. 

Miałam mało czasu więc zaczęłam się szybkować. Przebrałam się, umalowałam i uczesałam. 


Zbiegłam na dół i chwyciłam za kluczyki. Zanim wyszłam, zaopatrzyłam Devila w jedzenie i picie. Następnie ruszyłam do auta i wyjechałam z podjazdu. Ruszyłam w drogę do umówionego miejsca. Jak się okazało, gdy dotarłam, Margaret już czekała.

- Przepraszam za spóźnienie. - Rzuciłam, witając się z nią.
- Nic nie szkodzi, sama tyle co dotarłam. - Zaśmiała się.
- Więc co to za zlecenie? - Zapytałam zaciekawiona.
- W sumie to nic wielkiego ale mój znajomy organizuje coś w stylu wystawy i szuka odpowiedniej modelki do zdjęć.
- Bardzo chętnie. - Uśmiechnęłam sie.
- Zostawię ci do niego namiary. Modelki potrzebuje dość szybko więc dobrze by było, gdybyś jeszcze dzisiaj do niego zadzwoniła.
- Jasne. - Wyszczerzyłam się.

Jeszcze przez dobrą godzinę rozmawiałyśmy i popijałyśmy kawę, przegryzaną ciasteczkami. W końcu postanowiłam zadzwonić do Maksa, który miał być fotografem. Margaret zebrała się, a ja wyjęłam telefon i wklepałam jego numer.

- Maks Dylan, słucham? - Usłyszałam przyjemny głos w słuchawce.
- Dzień dobry, Monika Kwiatkowska, dzwonię z polecenia Margaret. - Odparłam przyjaźnie.
- Och! Już myślałem, że nie zadzwonisz. Czy M. mówiła ci o co chodzi?
- Tak mniej więcej. 
- Jutro muszę wykonać zdjęcia więc jeśli chcesz to podam ci adres studio, w którym będę i możesz się zjawić nawet z samego rana. Wtedy będę ci mógł wszystko wytłumaczyć.
- W takim razie, niech będzie. - Odparłam z szerokim uśmiechem. 

Po skończonej rozmowie, wybrałam się jeszcze na zakupy do pobliskiego marketu. Zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Dzisiaj z Olą robiłyśmy sobie babski wieczór z romansidłami i innymi duperelami. 
Obudziłam się rano i od razu zerwałam sie z łóżka. Ogarnęłam się i przegryzłam kanapkę. Zostawiłam notatkę na blacie, że pojechałam do pracy i ruszyłam autem w drogę. Budynek pod którym się zatrzymałam był niewielki ale przyjemny. Weszłam do środka i od razu zostałam przywitana przez jakąś kobietę.

- Dzień dobry, pani do... - Rzuciła wyczekująco.
- Do Maksa. - Odparłam. 

Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć bo zaraz obok mnie wyrósł mężczyzna z szerokim uśmiechem na ustach. 

- Och, jesteś śliczna. Będziesz idealna. - Zaczął zachwyconym tonem.
- Dziękuję. - Zarumieniłam się.
- Chodź, chodź. Wytłumaczę ci o co chodzi. 

Podobała mi się wizja, która mi przedstawił. Miałam pozować w kilku stylizacjach, które naprawdę mi się podobały. Maks uznał, że skoro nie mam żadnych obiekcji to od razu możemy ruszać. Zabraliśmy ze sobą dwie stylistki i dwóch chłopaków, którzy mieli pomagać przy rozstawianiu sprzętu i tak dalej. Cały dzień zleciał nam na robieniu zdjęć ale byłam zadowolona z pracy. Maks obiecał mi, że podeśle mi zdjęcia, gdy tylko je odpowiednio obrobi. Nie mogłam sie już doczekać!