środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

Chciałam życzyć wszystkim Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku. 
Mam nadzieję, że wszyscy w przyszłym roku nadal będą ze mną! ;)
A teraz chwalić się co kto dostał! :D 

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 73

Opóźnienie mam niesamowite ale to wszystko przez to, że albo jestem chora i nie mam siły nawet podnieść ręki albo muszę zaliczać opuszczone kartkówki, sprawdziany i inne duperele. Dodatkowo już 8 stycznia piszę egzamin zawodowy, a potem 13.01 mam egzamin praktyczny dlatego prosiłabym, żebyście się na mnie nie gniewali i nie mówili, że jestem żałosna bo jednak egzaminy, od których będzie zależała moja przyszłość są dla mnie nieco ważniejsze niż to czy rozdziały na blogu pojawiają się idealnie w określonym terminie. 
Gdy zakładałam bloga, nie sądziłam, że będę go tworzyła aż tak długo i będę musiała wybierać pomiędzy pisaniem rozdziału, a uczeniem się. 
Jeśli chcecie, to oczywiście mogę dodawać rozdziały napisane w godzinę ale sądzę, że to mija się z celem. 
Po prawej stronie znajduje się ankieta, w której prosiłabym o głosy - dotyczy dalszych losów bloga.
Jeszcze raz przepraszam za opóźnienia i przykro mi z powodu tego, że moi czytelnicy uciekają ode mnie gdzie pieprz rośnie, tylko dlatego, że nie dotrzymałam terminu. 
_________________________________________________________________________


- Nie chce mi się wstawać. - Jęknął Niall.
- Nie marudź. - Rzuciłam i zepchnęłam go z łóżka.
- Wredna... - Zaczął ale już po chwili sam się śmiał.

Sama wstałam z łóżka i wybrałam kilka rzeczy, które miałam zamiar ubrać. W łazience dość szybko się ogarnęłam i zwolniałam ją Niallowi. Wspólnie przejrzeliśmy się w lustrze i uznaliśmy, że wyglądamy w miarę. W końcu zeszliśmy na dół, gdzie Deo i mama Horana śmiali się w najlepsze.

- Możemy ruszać? - Zapytał Niall.
- Pewnie. - Uśmiechnął się Deo. - Do zobaczenia. - Ucałował Maurę w policzek i ruszył do wyjścia, a my zaraz za nim.

Wsiedliśmy do auta chłopaka i wyjechaliśmy z podjazdu. Jak się okazało, droga minęła nam w jakieś pięć minut więc już po chwili byliśmy w domu Deo.

- Na co macie ochotę?
- Myślałem, że masz już coś przygotowane. - Niall zajęczał, wyraźnie rozczarowany.
- Zjadłabym jajecznicę. - Rzuciłam podnosząc rękę w górę z uśmiechem.
- Takie podejście rozumiem. - Deo wycelował we mnie patelnią, którą właśnie wyciągnął z szafki.
- Pomóc ci w czymś? - Blondyn w końcu się porządnie rozbudził i zaczął normalnie funkcjonować.
- Jeśli możesz to podaj mi jajka.

Chłopcy świetnie dawali sobie radę w kuchni więc ja się wycofałam i zaczęłam nakrywać do stołu. Kiedy skończyłam, przeniosłam się do salonu, rozsiadłam się na kanapie, włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. 

- Co oglądasz? - Usłyszałam za uchem i podskoczyłam przestraszona.
- W sumie to nic konkretnego. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Chodź do stołu. - Deo wyszczerzył się i pociągnął mnie za rękę.

Wspólnie w trójkę zasiedliśmy na swoich miejscach i każde z nas zaczęło nakładać sobie porcję jajecznicy, dodatkowo kilka tostów i pełny kubek kawy. Oczywiście przy posiłku dużo się śmialiśmy, zdążyłam się dowiedzieć, że chłopcy traktują się niemal jak bracia, wiedziałam to już wcześniej ale oni nie musieli być tego świadomi. 

- Więc na ile zostajecie w Irlandii? - Szatyn zaczął zbierać naczynia ze stołu. 
- W sumie to nie mam pojęcia, to Niall planuje nasz wspólny wolny czas. - Wstałam z krzesełka i zaczęłam mu pomagać.
- Zostaniemy do końca tygodnia. Potem polecimy do Polski i na koniec, gdzieś gdzie będzie ciepło. - Niall nie rwał się do pomocy i właśnie wyciągał telefon z kieszeni.
- Maura jest przeszczęśliwa, że przyjechaliście. 
- Zawsze jest szczęśliwa jak przylatuje, a jak mam ze sobą taki bonus jak Monia to już w ogóle. - Blondyn zaśmiał się i posłał mi buziaka.
- Przynajmniej wiem, że mnie teściowa lubi. - Wyszczerzyłam się i puknęłam Deo łokciem w bok, po chwili on zrobił to samo.

Po skończonym sprzątaniu, zasiedliśmy przed telewizorem. Gospodarz zagarnął pilota dla siebie więc leciał jakiś kanał sportowy. Poczułam wibracje telefonu, a gdy go wyjęłam na ekranie widniało zdjęcie Lux. Przeprosiłam chłopaków i skierowałam się do kuchni, gdzie odebrałam.

- Słucham? - Rzuciłam do telefonu. 
- Hej. - Usłyszałam tak dobrze znany głos Lou. 
- Coś się stało? - Zapytałam lekko przestraszona.
- Nie, chciałam tylko powiedzieć, że Devil został przechrzczony przez Lux na Persefona. - Zaśmiała się do słuchawki. Dziewczyny opiekowały się pieskiem, gdy ja podróżowałam z Niallem. Nie chciałam narażać go na stresy podróży.
- Persefon? Co to za imię? 
- Nie pytaj. - Ucięła krótko i parsknęła. - Jak tam podróże zakochanych?
- A bardzo dobrze, do końca tygodnia jesteśmy tu, a potem w dalszą drogę. 
- Cieszę się, że wam się układa.
- Tak, ja też. - Uśmiechnęłam się pod nosem.

Rozmawiałyśmy jeszcze kilka minut ale Lou musiała kończyć żeby zabrać Lux i Devila na spacer. Pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i wróciłam do chłopaków, którzy niesamowicie śmiali się z programu, który leciał w telewizji. Były to jakieś krótkie filmiki, na których ludzie zaliczali prześmieszne wpadki. Tak właśnie zleciało nam południe. Postanowiliśmy, że wieczorem wyjdziemy do pubu więc około szesnastej wróciłam z Niallem do niego żeby móc się przebrać i jeszcze trochę posiedzieć z Maurą, Greg nadal nie wrócił od swojej dziewczyny, to chyba naprawdę coś poważnego. 
Weszliśmy do domu idealnie na obiad. 
Po skończonym posiłku poszłam na górę żeby się przebrać i nieco umalować, w końcu nie chciałam przestraszyć ludzi, którzy będą w pubie. 


Po krótkim czasie dołączył do mnie Niall aż w końcu około osiemnastej byliśmy gotowi do wyjścia. Postanowiliśmy pójść na pieszo, szliśmy trzymając się za ręce i śmiejąc. Deo czekał na nas już w umówionym miejscu. Pomyślałam, że miło iż nie ma żadnych fanek i jak na zawołanie z uliczki obok wyszły dwie dziewczyny, które na widok Nialla najpierw stanęły jak zamurowane, a po chwili niepewnie podeszły do niego prosząc o autografy i zdjęcia. One odeszły i kilka metrów dalej pojawiły się kolejne. Tym sposobem do pubu dotarliśmy z półgodzinnym opóźnieniem, które najwyraźniej i tak nie przeszkadzało szatynowi w spożyciu już piwa. Podszedł do nas mocno ściskając i zaprowadził do stolika, na którym po chwili pojawiły się dwa dodatkowe kufle. 

-  Więc jakie macie plany? - Znienacka zapytał chłopak, który był już wyraźnie wcięty.
- Zależy o co pytasz. - Rzuciłam i upiłam łyk piwa.
- Zaręczyny, ślub, dzieci? - Zaczął wymieniać. 

Nie wiem czemu ale to pytanie tak mnie zdziwiło, że zakrztusiłam się alkoholem, a moje oczy powiększyły się do wielkości piłeczek golfowych. Niall nie wydawał się zdziwiony pytaniem przyjaciela.

- Dowiesz się w swoim czasie. - Odpowiedział ochoczo i posłał mu znaczący uśmiech. 
- W takim razie, wasze zdrowie. - Deo uniósł kufel i wypił kilka solidnych łyków. 

Niall dyskretnie złapał moją rękę pod stolikiem i posłał mi słodki uśmiech, po chwili poczułam jego wargi na swoich. Krótki i delikatny pocałunek sprawił, że nie mogłam przestać się uśmiechać. Za każdym razem, gdy czułam jego zapach, jego dłonie, w ogóle JEGO, miałam wrażenie, że już nic więcej nie jest mi potrzebne. On dostarczał mi wszystkiego co jest wymagane do przetrwania. 
W międzyczasie, gdy siedzieliśmy przy stoliku, w pubie pojawiło się kilku znajomych chłopaków więc pod koniec spotkania nasze grono liczyło około dziesięciu osób. Muszę przyznać, że świetnie mi się z nimi rozmawiało, nie czułam się skrępowana jak to nieraz bywa w nowym towarzystwie, może była to zasługa alkoholu, który buszował w mojej krwi ale wydawali się naprawdę świetnymi ludźmi, a co najważniejsze, życzyli mi i blondynowi wszystkiego co najlepsze. 
Wyszliśmy w pubu praktycznie jako ostatni co sprawiło, że w domu byliśmy grubo po czwartej nad ranem. Cichutko przemknęliśmy po schodach chociaż miałam wrażenie, że Maura i tak nas słyszała. Wspólnie z Niallem wzięliśmy szybki prysznic i po przebraniu się w pidżamy położyliśmy się do łóżka. Wtuliłam się w jego nagi tors, a on szczelnie objął mnie swoim ramieniem. Czułam jak gładzi moje ramię, co niesamowicie mnie uspokajało i już po chwili odpływałam w krainę snu.

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 72

- Chodźcie na jedzenie! - Usłyszeliśmy z dołu głos Grega. 
- Ale tak wygodnie mi się leży. - Wyjęczał Niall do mnie i przycisnął głowę mocniej do poduszki.
- Niall Horan nie chce zejść na dół żeby coś zjeść?! Co się dzieje z moim chłopakiem?! - Zapiszczałam udając przerażenie.
- Bardzo zabawne. - Szepnął blondyn i pociągnął moją rękę tak, że wylądowałam na łóżku zaraz obok niego.
- Daj buziaka. - Rzuciłam i nie czekając na odpowiedź, sama go pocałowałam. 
- Musimy iść? - Zapytał uśmiechając się pod nosem.
- Tak, jestem głodna. - Odparłam stanowczo i wyciągnęłam go siłą z łóżka.


Już schodząc po schodach czułam piękne zapachy, które sprawiły, że stawałam się coraz głodniejsza. Po minie Nialla widziałam, że pomimo oporu jaki stawiał w pokoju i tak miał wielką ochotę teleportować się już do kuchni.


- No w końcu. - Zajęczał Greg, który wyraźnie nie mógł się doczekać kiedy zaczniemy jeść.
- Już miałam po was iść, myślałam, że śpicie. - Maura uśmiechnęła się, stawiając na stole talerze.
- Niall nie mógł się zwlec z łóżka. - Wyjaśniłam i zajęłam krzesełko obok blondyna.
- Jakie macie plany na dzisiaj? - Pani M. w końcu usiadła przy stole i mogliśmy zacząć nakładać jedzenie.
- W sumie to nie wiem.. Niall? - Spojrzałam pytająco na chłopaka.
- Myślałem, że wyjdziemy może z chłopakami do pubu. - Posłał mi proszący uśmiech.
- A nie chcecie zrobić sobie męskiego wieczoru? - Zapytałam zdziwiona. - Ja chętnie zostanę z twoją mamą. - Uśmiechnęłam się.
- Nie chcę zostawiać cię samej. - Odparł nakładając sobie górę sałatki na talerz.
- Nie zostanę sama, oczywiście jeśli pani nie ma nic przeciwko mojemu towarzystwu. - Zwróciłam się do mamy chłopaka.
- Oczywiście, że nie. - Posłała mi szeroki i szczery uśmiech.
- W takim razie załatwione, dzwoń do chłopaków i umówcie się na męski wieczór w pubie. 
- Jesteś najlepsza. - Szepnął i cmoknął mnie w policzek.
- Jedzcie bo wam wystygnie. - Ponagliła nas Maura i wtedy każdy zabrał się za swoją porcję.

Muszę przyznać, że nie nałożyłam sobie dużo ale gdy skończyłam jeść czułam się tak pełna, że myślałam, że nie wstanę z krzesełka. Wtedy Niall wziął mnie na ręce ja oplotłam nogami jego talię, a on przeniósł mnie na kanapę w salonie i usiadł obok mnie. Nadal siedzieliśmy niemal spleceni ze sobą, a do pokoju wkroczyła Maura i Greg. Włączyliśmy telewizję i po prostu siedzieliśmy wgapiając się w ekran. Ja co jakiś czas bawiłam się kosmykami włosów Nialla, które rano misternie ułożone teraz opadały na wszystkie strony.

- Dzwoniłeś do chłopaków? - Zapytałam poprawiając rękaw jego koszulki.
- Jeszcze nie. - Odparł łapiąc moją dłoń i zamykając ją szczelnie w swojej, dwa razy większej.
- Czemu? Już późno. - Rzuciłam spoglądając na zegarek.
- Wiem ale nie wiem czy chcę iść tam bez ciebie. - Szepnął i ucałował wierzch mojej dłoni.
- Nie marudź. Marsz do pokoju po telefon, jeśli ty tego nie zrobisz to ja to zrobię. - Ostrzegłam groźnym tonem aż reszta towarzyszy spojrzała w naszą stronę.
- Mhm. - Mruknął jedynie blondyn i wrócił do oglądania telewizji. 

Wiedziałam, że naprawdę chce wyjść z chłopakami tylko głupio mu zostawiać mnie w domu więc wygramoliłam się z jego objęć i ruszyłam na górę do pokoju. Wzięłam jego telefon z szafki i usiadłam na łóżku, odblokowując go. Weszłam w kontakty i znalazłam kontakt podpisany "Deo" bo wiedziałam, że to z nim miał wyjść blondyn. Jeden sygnał, drugi, w końcu odebrał.

- Siema stary, co tam? - Usłyszałam przyjemny głos w słuchawce.
- Cześć Deo, tu Monika. - Rzuciłam, a chłopak na chwilę zamilkł.
- Coś się stało? - Zapytał nieco przestraszony.
- Nie, po prostu Niall nie może się zebrać żeby zadzwonić, a wiem, że mieliście w planach wieczorne wyjście do pubu więc dzwonię ja żeby dogadać konkretną godzinę. 
- Ty nie idziesz? Myślałem, że w końcu cię poznam. - Odparł nieco zawiedziony.
- Pomyślałam, że nie widzieliście się dawno i może chcielibyście zrobić sobie męski wieczór. 
- Jesteś chyba pierwszą dziewczyną, która sama namawia swojego chłopaka do męskiego wyjścia. - Zaśmiał się do słuchawki. - Skoro tak to powiedz temu blond irlandczykowi, że widzimy się tam gdzie zwykle o dwudziestej. 
- Nie ma sprawy. - Rzuciłam radośnie.
- A jutro zapraszam do siebie. - Dodał po chwili.
- Niech będzie. 
- W takim razie, do jutra.
- Do jutra, Deo. 

Rozłączyłam się i zeszłam na dół, rzucając w blondyna telefonem. 

- Szykuj się, za godzinę masz być 'tam gdzie zwykle' - Zacytowałam Deo. 
- Jesteś pewna? - Zapytał Niall wstając z kanapy.
- Tak, a na jutro jesteśmy zaproszeni do Deo. - Dodałam, cmokając go w usta.
- Niech będzie, w takim razie idę się wykąpać. - Rzucił i ruszył po schodach w górę. 

Ja opadłam znowu na kanapę i zaczęłam gapić się w telewizor. 

- Też będę się powoli szykował. - Rzucił nagle Greg.
- A gdzie idziesz? - Zapytałam zaciekawiona.
- Do Denise. - Odparł z szerokim uśmiechem.
- Chciałabym ją poznać. - Odwzajemniłam uśmiech.
- Niedługo. - Puścił mi oczko i ruszył do swojego pokoju.
- Więc zostałyśmy same. - Rzuciła zabawnie Maura i wyszczerzyła się w moim kierunku.
- Mam ochotę na lody. - Powiedziałam zamyślona.
- Niestety chyba nie mamy żadnych w zamrażalniku. - Odparła kobieta.
- Mogę pójść do sklepu, przy okazji mogę zrobić jakieś zakupy, jeśli pani czegoś potrzebuje.
- W sumie, jeśli byś mogła to wzięłabyś jeszcze jakieś dobre wino. Jakoś mam na niego smaka.
- Nie ma sprawy. Pójdę z Niall'em, może jakoś potem wrócę sama. - Zaśmiałam się i odwróciłam w stronę schodów, na których pojawił się właśnie blondyn. 
- Z czego się śmiejecie? - Zapytał zaciekawiony. 
- Z niczego. Musisz pokazać mi drogę do sklepu. - Wyszczerzyłam się, a on odwzajemnił ten gest. 

Pobiegłam na górę żeby założyć długie spodnie, ponieważ na dworze robiło się już coraz chłodniej. Po pięciu minutach zakładałam buty i łapiąc Nialla za rękę, ruszyliśmy na chodnik. Całą drogę się śmialiśmy, okazało się, że sklep jest zaledwie kilkanaście kroków od domu więc była szansa, że się nie zgubię w drodze powrotnej. Z blondynem rozstaliśmy się pod wejściem do całodobowego. Życzyłam mu miłej zabawy i zadałam buziaka, po którym ślad musiałam ścierać z jego twarzy. Obiecał, że wróci w miarę trzeźwy w co powiem szczerze, nie wierzyłam. Weszłam do budynku i wybrałam swoje ulubione lody - limonkowe i wino półsłodkie. Wsadziłam wszystko do reklamówki i ruszyłam w jakże długą, drogę powrotną. 

- Wróciłam. Przeżyłam i się nie zgubiłam! - Krzyknęłam wchodząc do hollu.
- A ja wychodzę. Papa. - Rzucił Greg i cmoknął mnie w policzek, następnie trzaskając za sobą drzwiami. 

Ja z zakupami ruszyłam do kuchni, gdzie wino nalałam do dwóch kieliszków, a lody włożyłam do dwóch miseczek. Z obiema rękoma zajętymi przeszłam do salonu, w którym Maura rozmawiała przez telefon. Uśmiechnęła się do mnie i po chwili rozłączyła. Wspólnie usiadłyśmy przed telewizorem włączając jakieś babskie filmy, które miały wywołać płacz, a nas bawiły. Wypiłyśmy całą butelkę wina, które okazało się dość mocne, bądź ja byłam tak zmęczona, że szybko udało mu się wpłynąć na mój stan. Około północy wyłączyłyśmy TV i ruszyłyśmy do swoich pokoi. Ja przebrałam się w koszulkę Nialla, która leżała na jednym z krzesełek i po prostu poszłam spać. Obudziłam się w środku nocy, gdy wrócił blondyn. Uchyliłam lekko powieki i zobaczyłam go w samych bokserkach, światło padające na jego klatkę sprawiało, że wyglądał niesamowicie seksownie. 

- Hej. - Szepnęłam zachrypniętym głosem.
- Hej, obudziłem cię? - Zapytał trzeźwym głosem.
- Nie. - Skłamałam. - A ty co taki trzeźwy?
- Mówiłem, że nie będę dużo pił. - Uśmiechnął się i położył obok, dając mi buziaka w czoło.
- Grzeczny chłopczyk. - Rzuciłam i poczochrałam jego włosy.
- Za to widziałem, że wy poszalałyście. - Zaśmiał się cicho.
- Spadaj. - Pokazałam mu język. - Śpijmy. - Szepnęłam, ziewając.
- Dobranoc. 
- Dobranoc. - Poczułam jeszcze jego usta na swoich i ponownie usnęłam. 

Na początku myślałam, że obudziło mnie słońce, które wpadało do pokoju ale po sekundzie zdałam sobie sprawę, że to hałas, a dokładniej czyjś krzyk.

- Wstawać! - Nie rozpoznałam go.
- Stary, spieprzaj. - Mruknął Niall, najwyraźniej świetnie zdając sobie sprawę kto znajduje się w jego pokoju.
- LOL, sam spieprzaj. M. ty oczywiście możesz spać dalej. - Gdy usłyszałam, że chłopak wspomina o mnie postanowiłam w końcu otworzyć oczy. 

Na początku miałam lekko zamazany obraz ale w końcu gdy się wyostrzył rozpoznałam przyjaciela Nialla. 

- Monika. - Rzuciłam zaspanym głosem i wyciągnęłam dłoń w stronę chłopaka.
- Deo. - Wyszczerzył się, uścisnął moją dłoń i położył na blondynie żeby móc dać mi buziaka w policzek. 

Nie leżał na nim jednak długo bo Niall dość szybko zrzucił go z siebie.

- Czego chcesz? - Zapytał udając wściekłość.
- Mówiłem, że zapraszam was do mnie. Pora na późne śniadanie w moim wykonaniu. - Wyszczerzył się brunet i wypiął dumnie pierś.
- Zlitujcie się bogowie. - Roześmiał się Niall i przetarł dłońmi zaspane oczy.
- Czekam na dole, macie dziesięć minut. - Deo zniknął za drzwiami, a ja powoli zwlekłam się z łóżka.

Zapowiadał się naprawdę ciekawy dzień, aż bałam się co może się dziś wydarzyć. 

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 71

Ugh. Wiem, że mnie nienawidzicie po tych przerwach między rozdziałami. Przepraszam. ;c
+ nie wierzę ale przegapiłam rocznicę własnego bloga, na którą czekałam już od kilku miesięcy. Blog powstał dokładnie 393 dni temu, czyli rok i 28 dni. Spóźnione "Wszystkiego Najlepszego" dla mojej historii. Jupi! 

*POV OLA*

Jechaliśmy już dobre pół godziny, a Liam nadal nie chciał powiedzieć, gdzie dokładnie zmierzamy z kierowcy również nie mogłam wyciągnąć żadnych informacji. Zdążyłam dwukrotnie się obrazić i równie szybko jak się obrażałam tak też wybaczałam. W momencie, gdy miałam zamiar znów spojrzeć na zegarek znajdujący się na ręku chłopaka, auto stanęło, a Liam szeroko się uśmiechnął. Jako pierwszy wysiadł by następnie otworzyć moje drzwi i jak na dżentelmena przystało, podał rękę, która ujęłam i pomógł mi wysiąść. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się mała knajpka, w której paliło się światło. W ogródku, który znajdował się przed nią rozstawione były stoliki, krzesła i leżaki a na drewnianym płotku wisiały lampiony. Rzecz tak prosta, a jednak tak urocza, że aż odebrało mi mowę. Gdy spojrzałam na bruneta, ten szczerzył się, a jego oczy błyszczały jak małe ogniki. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do jego ramienia, którym po chwili mnie objął. Ostrożnie przeszliśmy przez ulicę i zajęliśmy jeden z koców, który leżał w cichszej części ogródka.

- Jak ci się podoba? - Liam spojrzał na mnie pytająco, choć jego oczy się śmiały.
- Jest cudownie. Tak.. przytulnie. - Odparłam uśmiechając się słodko.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. - Szepnął i założył za ucho jeden z kosmyków moich włosów, który opadał mi na oczy.

Po chwili obok nas zjawiła się kelnerka, która przyjęła zamówienie na prostą sałatkę i wodę. Siedzieliśmy na kocu, jedząc i przyglądając się słońcu, które powoli znikało za horyzontem. Nie mogłam uwierzyć, że za dwa dni będę musiała wrócić do rutyny jaką jest chodzenie na zajęcia w LA. Nie będzie przy mnie Moniki ani chłopaków, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie jestem pewna czy przetrwam bez nich. Przyzwyczaiłam się do nich zbyt mocno żeby teraz ich zostawić.

- O czym myślisz? - Usłyszałam głos chłopaka jak przez mgłę.
- O powrocie do Los Angeles, o tym, że będę tam samotna. - Uśmiechnęłam się smutno.
- Niedługo kończymy trasę, chyba nie sądzisz, że cię nie odwiedzimy. - Odparł uśmiechając się, choć w jego głosie dało się wyczuć smutek.
- Odwiedzicie.. - Szepnęłam westchnąwszy.

Liam złapał za mój podbródek, który pogładził kciukiem, spojrzał w moje oczy i zbliżył swoje usta do moich. Na początku był to niepewny pocałunek, jakby bał się, że mogę się rozmyślić i uciec jednak, gdy tak się nie stało nabrał pewności i mocniej naparł na moje wargi. 

*POV MONIKA*

Wróciliśmy do hotelu, a zaraz po nas dotarł Liam z Olą, z tego co zdążyłam zaobserwować to randka musiała im minąć niesamowicie dobrze, bo nie mogli oderwać od siebie wzroku i ciągle trzymali się za ręce lub po prostu ukradkiem stykali się ramionami bądź innymi częściami ciała. Wróciłam z Niall'em do pokoju hotelowego, w którym mieliśmy spędzić jeszcze tę noc. Wzięliśmy wspólny prysznic i wygodnie ułożyliśmy się na łóżku. Wtuliłam się w blondyna, a on objął mnie szczelnie swoimi ramionami, ucałował moje czoło i wyszeptał "słodkich snów". Usnęłam wdychając jego zapach i czując się najbezpieczniejsza i najszczęśliwszą osobą na świecie. 
Obudziłam się w środku nocy i poczułam, że leże na łóżku sama. Na początku się przestraszyłam ale rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam uchylone drzwi na balkon. Owinęłam się kołdrą i na palach ruszyłam w tamtą stronę. Jakie było moje oburzenie, gdy zobaczyłam żarzącego się papierosa trzymanego między palcami przez blondyna. 

- Co ty wyprawiasz? - Zapytałam zachrypniętym głosem, a chłopak podskoczył i automatycznie wyrzucił niedopałek. - Przecież i tak widziałam. - Rzuciłam, gdy spojrzał na mnie.
- Nie wiem o czym mówisz. - Odparł jak gdyby nigdy nic.
- Nie rób ze mnie głupiej. Od kiedy palisz? - Zapytałam prosto z mostu.
- Nie palę.. - Zaczął zaprzeczać ale odpowiedział, gdy spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. - Odkąd nas zostawiłaś. 

I w tym momencie pomyślałam jaką złą osobą jestem, że swoim zachowaniem skłoniłam Nialla do zapalenia tego świństwa. Wyciągnęłam w jego stronę ręce i już po chwili czułam ciepło bijące od jego ciała. 

- Musisz palić? - Zapytałam, wtulając się w jego nagą klatkę.
- A ty musisz?
- Jeśli ty nie musisz to i ja. 
- Więc nie muszę. 
- Więc ja też nie. - Odparłam i ucałowałam jego obojczyk.

Poczułam jak się śmieje, gdyż zaczął się lekko trząść, a po chwili usłyszałam jego dźwięczny śmiech. 

- I z czego ha? - Zapytałam oburzonym tonem chociaż też miałam ochotę zacząć się śmiać.
- Tak ogólnie, ze szczęścia. Cieszę się, że jesteś tutaj. - Spoważniał i podniósł palcem mój podbródek. - Kocham cię. - Szepnął i pocałował czule moje usta.
- Ja ciebie też. - Odparłam po chwili i znów wtuliłam się w niego. 

Gdy Niall zaczynał lekko drgać z zimna zarządziłam natychmiastowy powrót do łóżka, gdzie opatuliłam go kołdrą i przytuliłam. Nie minęło dziesięć minut, a jego oddech stał się miarowy, a klatka unosiła się i opadała w wolnym tempie co oznaczało, że znów zasnął. Uśmiechnęłam się pod nosem i poprawiając się na jego klatce, również usnęłam. 
Obudziłam się około dziesiątej bo telefon blondyna dzwonił nieustannie, a on nie raczył go odebrać. Jak się okazało, już go nie było. Pewnie poszedł na śniadanie. Wzięłam urządzenie i zobaczyłam, że na ekranie widnieje zdjęcie Maury więc postanowiłam odebrać.

- Dzień dobry, z tej strony Monika. Niall zostawił telefon w pokoju. - Odezwałam się jako pierwsza.
- Ojej, obudziłam cię? Masz zaspany głos. 
- Nic się nie stało. W sumie to nawet dobrze. Powinnam zacząć się pakować. Czy coś się stało?
- Och, nie. Chciałam tylko zapytać, o której macie samolot. - W jej głosie było słychać, że cieszy się iż zobaczy syna.
- Głupio się przyznać ale sama nie mam pojęcia. - Odparłam i w tym momencie otworzyły się drzwi do pokoju. - Och, wrócił Niall. - Rzuciłam do telefonu. - Mama. - Tym razem powiedziałam to w stronę blondyna, podając mu urządzenie. 
- Cześć kochanie. - Uśmiechnął się do mnie i ucałował w czoło, następnie biorąc telefon. 

Nie chciałam podsłuchiwać więc zsunęłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Opłukałam twarz, uczesałam włosy, poprawiłam makijaż i w samej bieliźnie ruszyłam po ubranie. Stanęłam zamurowana, gdy zobaczyłam stojącego na środku pokoju Zayna, którego mina w tym momencie przypominała moją. Niall od razu przyskoczył do kolegi i zakrył mu oczy dłonią jak małemu dziecku. Nie mogąc się powstrzymać parsknęłam śmiechem i szybko chwytając przygotowane wczoraj ubranie pomknęłam z powrotem do łazienki. 


- Przepraszam! - Usłyszałam Zayna, gdy zamykały się za mną drzwi.
- Spoko. - Odparłam nadal się śmiejąc.

W sumie to nie wiem co mnie tak rozśmieszyło ale reakcja blondyna wydawała mi się być niezwykle zabawna. Po mnie do łazienki wparował Niall, który marudził, że już ledwo może się powstrzymać, a do środka niemal wskoczył ze skrzyżowanymi nogami i tak właśnie poruszał się aż do pisuaru. Gdy w końcu wydostał się z łazienki po siedzeniu tam przez dobre dwadzieścia minut i pindrzeniu się przed lustrem udało mi się dowiedzieć, ze samolot mamy o godzinie szesnastej. Zaczęło się wielkie pakowanie. Następnie wszyscy spotkaliśmy się w hollu by udać się wspólnie na lotnisko. Każdy z chłopaków leciał gdzieś indziej, musiałam się również pożegnać z Olą, która niestety musiała wracać do LA. Miałam nadzieję, że szybko do nas wróci. Na lotnisku każdy wziął swój bilet i po długich pożegnaniach każde ruszyło w swoją stronę. Co mnie zdziwiło, a może i nie... Liam i Ola wspólnie ruszyli do samolotu. 
Podróż mijała nam dość szybko chociaż jak się okazało w samolocie było kilka fanek, które chyba nie miały zamiaru dać blondynowi spokoju przez cały lot. Co chwila przechodziły, chichotały, achały i ochały, gdy Niall próbował przespać się chociaż chwilę, skutecznie mu to uniemożliwiając. Gdy zauważyłam, że w końcu przysnął, dyskretnie wyszłam na korytarzyk między siedzeniami, gdzie czaiły się dziewczyny. 

- Hej, przepraszam was ale mam ogromną prośbę. - Zaczęłam spoglądając na każdą po kolei. 
- Tak? - Zapytała jedna z nich lekko się jąkając.
- Niall jest strasznie zmęczony, właśnie zasnął, prosiłabym o uszanowanie tego. On też potrzebuje odpoczynku. - Powiedziałam łagodnym tonem, na koniec uśmiechając się przyjaźnie. 
- Nie wiedziałyśmy, przepraszamy. Chciałyśmy tylko zdjęcie. - Odparła inna. 
- Jeśli uda się wam nas znaleźć po wylądowaniu to obiecuję, że zrobi sobie z wami zdjęcie. Tylko teraz dajcie mu odetchnąć. Ok? 
- Jasne, nie ma sprawy. - Wszystkie się uśmiechnęły i ruszyły na swoje miejsca, co zrobiłam i ja. 

Tak jak obiecałam, po wylądowaniu kazałam Niall'owi zrobić sobie z dziewczynami zdjęcie, przy okazji dał im autografy i wziął ich nazwy na tt od razu zaczynając je follować. Dziewczyny grzecznie podziękowały i skocznym krokiem wróciły do swoich jak mniemam, rodziców. My odebraliśmy swoje bagaże i w tłumie odnaleźliśmy Grega, który czekał na nas z piękną kartką "Horanowie <3". Zaśmiałam się i przywitał z chłopakiem. Dość szybko przeszliśmy do auta, które stało niedaleko wejścia, a gdy już w nim siedzieliśmy widziałam, że Niall odetchnął, następnie uśmiechając się. Wiedziałam, że cieszy się na spotkanie z rodziną. Widziałam to w jego oczach, które świeciły się jak u małego dziecka, które dostało właśnie najlepszy prezent w życiu. Przez całą drogę śmialiśmy się z rzeczy, które opowiadał Greg. Jednak zaskoczyła mnie jedna rzecz, a mianowicie, oznajmił iż ma dziewczynę i zamierza się jej oświadczyć. Mimo, że nie znali się długo to czuł, że to ta jedyna. Niall ucieszył się niesamowicie zwłaszcza, że już zaczął sobie wyobrażać jak to cudownie będzie być wujkiem. W końcu dojechaliśmy pod dom Horanów i zabierając wszystkie walizki z bagażnika, weszliśmy do środka, gdzie zostaliśmy wyściskani przez Muarę. Niesamowicie lubiłam tą kobietę, była taką pozytywną osobą i od razu było wiadomo po kim Niall jest taki kochany. Pobyt tutaj zapowiadał się niesamowicie ale i tak nie mogłam się doczekać kiedy polecimy do Polski.

czwartek, 18 września 2014

Kończę.

Skoro już przykułam waszą uwagę, chciałabym zaprosić Was na nowego bloga, który powstał po połączeniu pomysłu mojego i pomysłu małejW. Pojawił się już prolog, pierwszy rozdział w roboczych, a nad kolejnymi już myślimy. Mam nadzieję, że blog trafi w wasze gusta. Zapraszam do czytania i oczywiście komentowania. Chciałybyśmy prosić byście wyrażali swoje opinie ponieważ chcemy wiedzieć co zmienić, poprawić... :)

A z tym kończeniem to oczywiście taki żarcik. Kocham Was! xx

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 70

Dość szybko znalazłam pokój, w którym chłopcy przygotowywali się do występu. Podeszłam do siedzącego tyłem Nialla i objęłam go, całując przy okazji w policzek.

- Hej, gdzie się tak długo podziewałaś? - Zapytał szczerząc się do lutra, w którym się odbijaliśmy.
- Musiałyśmy załatwić kilka spraw. - Odparłam wymijająco i przeszłam na sąsiednią kanapę.
- Co jest? - Zapytał cicho, siedzący na niej Zayn.
- Nic. - Rzuciłam szeptem.
- Kłamiesz. - Odpowiedział ostrym tonem.

Ja jedynie spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem i kręcąc głową wstałam z kanapy udając się następnie na korytarz. Przeszłam wolnym krokiem do łazienki, gdzie stanęłam przed lustrem i przemyłam twarz. Oparłam się dłońmi o umywalkę i zacisnęłam mocno powieki. Nawet nie zorientowałam się kiedy zaczęłam wstrzymywać powietrze, które w końcu wypuściłam z płuc. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka i zamyka drzwi. Podniosłam głowę i po chwili otworzyłam oczy, zauważając w lustrze twarz zmartwionego Zayna, który jedynie podszedł do mnie i złapał za rękę i wyciągnął na dwór. Posadził mnie na ławce i wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów, z której od razu wyjęłam jednego.

- Więc mów. - Rozkazał siadając obok.
- Naprawdę nic się nie... - Nie skończyłam bo spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, którego autentycznie się przestraszyłam. - Ktoś porysował dziś auto i zostawił kartkę z napisem " Dziwka One Direction." - Nie wiem czemu ale nagle zrobiło się mi wstyd i odwróciłam twarz w drugą stronę.
- Żartujesz. Żartujesz, prawda? - Zapytał nie dowierzając w to co właśnie usłyszał.

Spojrzałam na niego oczami, w których znów gromadziły się łzy, on wyciągnął w moją stronę ręce i zamknął w mocnym i szczelnym uścisku.

- Chciałbym powiedzieć, że to się już nie powtórzy ale nie ma takiej pewności. Po prostu musisz być silna i wiedz, że możesz nam powiedzieć o wszystkim. - Szeptał, muskając wargami płatek mojego ucha.
- Tylko proszę cię, nie mów Niall'owi. - Powiedziałam tak cicho, że ledwo sama się usłyszałam.

Poczułam jak przytakuje, po chwili całując moją skroń. Odsunęłam się od niego i posłałam mu wdzięczny uśmiech, który odwzajemnił. Podniosłam się z ławki i ruszyłam znów w stronę budynku, gdzie powoli zaczynały zbierać się tłumy fanów. Nim się obejrzałam koncert dobiegł końca, a chłopcy zasiedli w garderobie. Jednak ja nie miałam ochoty w tym momencie na towarzystwo. Chciałam po prostu zaszyć się w samotni. Podczas występu chłopaków dopadła mnie dziwna depresja. Pożegnałam się ze wszystkimi pomimo namawiania bym została, wsiadłam do taksówki i podałam adres hotelu. W recepcji poprosiłam o klucz do oddzielnego pokoju, gdy już byłam w środku, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szlochać w poduszkę. Ciągle zastanawiałam się dlaczego ludzie potrafią aż tak bardzo nienawidzić. Zadzwoniłam po obsługę zamawiając butelkę wina. Po kilku minutach z pełnym kieliszkiem usiadłam na szerokim parapecie przy otwartym oknie i przyglądałam się nocy, która panowała nad Francją. Głęboko odetchnęłam i usłyszałam ciche pukanie do drzwi. 

- Hej, co jest? - Niall przytulił mnie, gdy tylko otworzyłam drzwi.
- Chciałam trochę pobyć sama. - Odparłam opierając głowę i jego ramię. 
- Mam cię zostawić? 
- Nie. - Szepnęłam i zaciągnęłam się zapachem jego perfum.
- Chodźmy spać, jutro porywam cię na cały dzień. 
- Gdzie? 
- Wszędzie. - Wyszczerzył się i pociągnął mnie do łazienki. 

Wzięliśmy długą kąpiel, a potem po prostu położyliśmy się na łóżku i usnęliśmy wtuleni w siebie. 
Obudziłam się około jedenastej, przeciągnęłam się i kładąc rękę na miejscu obok poczułam, że nie ma tam Nialla. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak stoi przy oknie, a promienie słoneczne padają na jego nagie ciało, uśmiechnęłam się pod nosem i cicho wstałam z łóżka, na palcach podeszłam do blondyna i objęłam go od tyłu.

- Więc co dzisiaj robimy? - Zapytałam i złożyłam pocałunek na jego plecach.
- Zobaczysz. - Odparł i pocałował wnętrze mojej dłoni. 

W końcu oderwaliśmy się od siebie, a ja ruszyłam do łazienki aby się ogarnąć. Nie wiedziałam, gdzie Niall ma zamiar mnie zabrać więc postanowiłam ubrać się wygodnie ale ładnie. Ułożyłam włosy i umalowałam się, a następnie dołączyłam do czekającego już na mnie Nialla. Zeszliśmy na dół, gdzie w aucie czekał na nas George, widziałam jak uśmiechał się w lusterku, gdy my siedzieliśmy na tylnym siedzeniu i rozmawialiśmy o czym popadnie. W końcu dotarliśmy na miejsce, auto się zatrzymało, a ja z Niallem wysiedliśmy. Zdziwiona spojrzałam na blondyna, gdy Geo odjechał i zostawił nas samych. On jedynie z uśmiechem wzruszył ramionami. Zaczęliśmy chodzić bez większego celu uliczkami i alejkami, trzymając się za ręce i rozmawiając. W końcu udało mi się zapomnieć o tym jak wielu ludzi mnie nienawidzi. W końcu dotarliśmy do najromantyczniejszego miejsca w całym Paryżu. Horan został w tyle, a ja sama stanęłam przyglądając się budowli. Nagle widok zakrył mi ekran telefonu. 

"<3"

Odwróciłam się z uśmiechem w stronę blondyna i złożyłam na jego ustach długi pocałunek. Nigdy nie marzyłam, że będę mogła pocałować tak niesamowitą osobę w tak niesamowitym miejscu. Oplotłam rękoma jego szyję, a on moją talię. Nie mogłam oderwać wzroku od jego roześmianych oczu, w których widziałam tyle miłości do mojej osoby. 

- Kocham cię. - Szepnęłam i przygryzłam dolną wargę.
- Kocham cię. - Szepnął i ucałował moje czoło. 

Spędziliśmy ze sobą cały dzień. Na sam koniec znaleźliśmy się w malutkiej i przytulnej restauracji. Było tam niewielu ludzi ale to sprawiało, że było jeszcze przyjemniej. 


* POV OLA*

- Gdzie podziała się Monika i Niall? - Zapytałam, nie mogąc znaleźć dziewczyny. 
- Niall planował dzisiaj dla nich coś wyjątkowego. - Z uśmiechem odparł Liam. 
- Ech, takiej to dobrze. - Westchnęłam. 
- W sumie miałem nadzieję, że może chciałabyś wyjść gdzieś dziś ze mną? - Zapytał lekko speszony Payne. 
- Tak. - Odparłam trochę zbyt szybko. - Tak, chętnie. - Dodałam już spokojniej. 
- Więc co powiesz na siedemnastą? - Uśmiechnął się szeroko. 
- Jasne. 
- Więc... do zobaczenia.
- Do zobaczenia. 

Wróciłam do swojego pokoju hotelowego i odtańczyłam taniec szczęścia. Potem opadłam na kanapę i nie mogłam przestać się uśmiechać. Właśnie umówiłam się na randkę(?) z Liam'em Paynem w jednym z najromantyczniejszych miejsc na świecie. Miałam jeszcze około czterech godzin ale już zaczęłam szukać odpowiedniego stroju na wyjście. W końcu ruszyłam pod prysznic, następnie się umalowałam, ułożyłam włosy i ponownie zaczęłam grzebać w szafie. Nie mogłam się zdecydować więc postawiłam na prostotę. 


O równej siedemnastej przyszedł po mnie Liam więc założyłam na siebie jeszcze kurtkę i ruszyliśmy do wyjścia z hotelu. Wsiedliśmy do auta, w którym siedział jeden z ochroniarzy. 

- Gdzie jedziemy? - Zapytałam, gdy ruszaliśmy spod hotelu. 
- Tajemnica. - Uśmiechnął się zadziornie. 
- Niech ci będzie. - Zaśmiałam się i poczułam jak chłopak obejmuje mnie ramieniem. 

Nie protestowałam, przysunęłam się bliżej i oparłam głowę na jego ramieniu, dyskretnie zaciągając się zapachem jego perfum. Nie potrzebowałam niczego więcej. Wystarczyła mi jego bliskość i poczucie bezpieczeństwa, które odnajdywałam w jego ramionach. 


*POV MONIKA*

- Chyba musimy się powoli zbierać. - Rzuciłam zrezygnowana, patrząc na zegarek.
- Ale ja nie chcę. - Zajęczał jak małe dziecko. 
- No już, już. Tylko nie płacz. - Zaśmiałam się. 
- No wiesz co... - Powiedział z wyrzutem po chwili śmiejąc się dźwięcznie. 
- Ile teraz będziecie mieć wolnego? 
- Prawie trzy tygodnie. - Powiedział z widoczną radością. 
- Wracasz do Londynu? Do Irlandii? 
- Chciałbym wrócić do Irlandii ale chciałbym żebyś pojechała tam ze mną. Pojedziesz? 
- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnęłam się i splotłam nasze dłonie. 
- A potem jedziemy na wakacje. 
- Gdzie? - Zapytałam zdziwiona.
- Myślałem o jakichś wyspach. Co ty na to? 
- Hmm, niech będzie ale polecimy do Polski przynajmniej na jeden dzień.
- Dobrze. 
- Dobrze.
- Dobrze.
- Dobrze. - Zaśmiałam się. 
- Dobrze. - Niall uśmiechnął się i złożył krótki pocałunek na moich ustach. 

A więc załatwione, w końcu poznam Nialla z moją rodziną. Mam nadzieję, że się nie przestraszy.  


_________________________________________________________________________
Nie podoba mi się! Przepraszam. ;c


piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 69

Zaśmiałam się pod nosem i zdjęłam blondynowi koszulkę. Poczułam jak nosem przesuwa po linii mojej szczęki by następnie przygryźć płatek mojego ucha. Cichutko jęknęłam, a on sprawił, że nasze twarze były na jednej wysokości. Intensywnie przyglądał się całej mojej twarzy by następnie zatrzymać się na oczach. Staliśmy tak przez chwilę, nie odrywając od siebie wzroku.

- Jesteś taka piękna. - Szepnął, przesuwając dłonią po moim policzku.
- I kto to mówi. - Odparłam równie cicho i złożyłam pocałunek na jego nosie.
- Tak bardzo tęskniłem. - Zacisnął oczy i nieco spuścił głowę.
- Ale już jestem. - Palcem podniosłam jego podbródek, nasze twarze dzieliło kilka milimetrów, które szybko pokonałam. - Kocham cię. - Szepnęłam pomiędzy pocałunkami.
- Już teraz wiem. Ja ciebie też. - Odparł i wpił się w moje usta.

Poczułam jak jego dłonie kreślą kształty na moich plecach, a po chwili wdzierają się pod materiał gorsetu powoli go rozpinając. To że go założyłam było zdecydowanie nieprzemyślane. Cóż, niech się troszkę pomęczy. Ku mojemu zaskoczeniu poszło mu to dość sprawnie i już po kilku sekundach stałam przed nim półnaga, a on lustrował mnie wzrokiem.

- Hej ludzie, chciałem tylko... - Usłyszeliśmy w tle, a Niall nagle przywarł do mnie i zakrył swoim ciałem.
- Kurwa, Louis. - Warknął wściekły blondyn.
- Ja tylko telefon. - Tłumaczył się zakłopotany, widziałam jak przechodzi obok, zakrywając oczy. - Już wychodzę. Przepraszam! - Krzyknął jeszcze i usłyszeliśmy trzaskające drzwi.

Nie wiem czemu ale zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączył do mnie Horan. Louis musiał mieć kartę do pokoju ale nawet nie chciało mi się wnikać skąd.

- Więc.. na czym skończyliśmy? - Zapytałam przejeżdżając palcem po nagiej piersi chłopaka.
- Wydaje mi się, że moje dłonie były gdzieś tu... - Położył je na moich pośladkach. - a usta miały znaleźć się tu. - Zaczął całować moje piersi.

Zaśmiałam się i uszczypnęłam go w pupę.

- Hej! - Krzyknął ze śmiechem, a ja zrobiłam jedynie niewinną minę.

Następnie dość szybko pozbyliśmy się swoich ubrań, kierując się w stronę łóżka. Pchnęłam na nie Nialla, następnie przejechałam dłońmi po całym jego ciele i wślizgnęłam się na niego okrakiem. Jego dłonie mocno ścisnęły moje pośladki. Odwrócił nas, zmienił pozycję. Teraz on był na górze, a ja lustrowałam jego ciało wzrokiem. Jego usta zaczęły błądzić po moim ciele. Czułam jego język na gardle, przesuwał się w dół. Gdy doszedł do wewnętrznej strony uda nieco się przyssał, pozostawiając po sobie czerwony ślad. Lubiłam gdy jego dłonie pieściły moje piersi, był delikatny a zarazem agresywny. Poczułam jego język w sobie, działał nim cuda. Moje ciało wygięło się w łuk, a z ust wydobył się jęk. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej bym mogła poczuć go jeszcze intensywniej. Nie mogłam już wytrzymać, nie lubiłam gdy tak długo się ze mną bawił. Pociągnęłam go w górę i ponownie zmieniłam nasze pozycje, siadając na nim okrakiem i sprawiając, że w końcu poczułam go w sobie. Na początku poruszałam się delikatnie, przyśpieszając coraz bardziej. Jego dłonie znajdowały się na moim karku, brutalnie pociągając moja głowę w dół. Wpił się w moje usta i sam zaczął się we mnie rytmicznie poruszać. Zaczynałam mimowolnie jęczeć w jego usta. Przez cały czas nie odrywał oczu od moich.

- Kocham cię. - Szepnął ponownie tego wieczoru.
- Ja ciebie też. - Odparłam i przyspieszyłam swoje ruchy.

Widziałam kropelki potu, które pojawiały się na jego czole. Jego klatka piersiowa również zaczynała świecić. Wyglądał teraz niezwykle zjawiskowo. Coraz bliżej końca, coraz więcej jęków i namiętności. Spojrzałam na niego, on patrzył na mnie pytająco. Ja jedynie przytaknęłam i poczułam jak ciepło wypełnia moje wnętrze, przy okazji sprawiając, że z moich ust wydobył się ostateczny jęk. Jeszcze jakiś czas leżeliśmy obok siebie, wpatrując się w swoje oczy, co kilka chwil skradając sobie pocałunek. Usnęłam wtulona w jego ramiona, w których czułam się tak bezpieczna.

~POV Ola~
Nie mogłam przestać się uśmiechać w drodze do hotelu jak i w nim. Niall i Monika rozsiewali wokół siebie tyle... namiętności, że czułam jak przeszywa ona i mnie. Ukradkiem i niby niechcący przejechałam opuszkami palców po ramieniu Liama, a on zadrżał posyłając mi niepewne spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niego i wysiadłam z auta. Weszliśmy do hotelu, gdzie dostaliśmy klucze. Westchnęłam spoglądając na zapatrzoną w siebie parę, która stała obok mnie. Nagle poczułam jak ktoś łapie moją dłoń i zamyka ją w szczelnym uścisku. 

- Jesteś bardzo zmęczona? - Usłyszałam szept koło swojego ucha.
- Nie. - Odparłam cicho, bałam się że mój głos odwómi mi posłuszeństwa.
- Może chcesz wpaść do mnie, posiedzieć, pogadać? - Odwróciłam się w stronę chłopaka, który posyłał mi pytające spojrzenie.
- Mhm. - Przytaknęłam, a on posłał mi szeroki uśmiech. 

Ruszyliśmy w stronę windy, a on nie puszczał mojej dłoni. W końcu dotarliśmy na odpowiednie piętro, cała drogę pokonując w ciszy. Wprowadził mnie do swojego pokoju, ba... apartamentu z oddzielnym salonem, sypialnią i mini kuchnią. Każde z nas wzięło szybki prysznic, a ja dostałam jego koszulkę bo mój pokój był tak daleko... Usiedliśmy na kanapie, na początku było trochę niezręcznie ale szybko zaczeliśmy rozmawiać. W międzyczasie zamówiliśmy sobie śniadanie, które pochłonęliśmy dośc szybko. Postanowiliśmy objerzeć jakiś film, padło na komedię. Na początku siedzieliśmy jakiś metr od siebie ale Liam szybko pokonał dzielącą nas odległośc i objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam. Dyskretnie zaciągnęłam sie jego zapachem, który sprawił, że zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Poczułam jak kreśli na moim ramieniu różne wzory, było to niesamowicie odprężające. Nawet nie wiem kiedy ale przekręciłam nieco głowę i pocałowałam jego szyję, następnie wtulając się w niego jeszcze mocniej. Poczułam jak składa pocałunek w moje włosy i to była ostatnia rzecz, która pamiętam bo potem odpłynęłam w krainę snu, czując się bezpieczną jak jeszcze nigdy. 

~POV Monika~
Obudziło mnie walenie do drzwi, wydałam z siebie dźwięk poirytowania ale wstałam, owijając się kołdrą. Ruszyłam w stronę hałasu i otworzyłam drzwi, przecirając dłonią oczy. 

- Cześć, gdzie Niall? - Przede mną stał Paul i przyglądał mi się rozbawionym wzrokiem.
- Hej. - Ziewnęłam. - Jeszcze śpi. 
- To lepiej niech się zbiera bo za godzinę mamy być na arenie. 
- Jasne. - Przytaknęłam i zamknęłam za odchodzącym mężczyzną.

Wróciłam do sypialni i przez chwilę stałam oparta o framugę drzwi, przyglądając się nagiemu, śpiącemu blondynowi. Wyglądał tak słodko i pociągająco z kosmykami włosów opadającymi na twarz i nagim torsem. Podeszłam do łóżka i wdrapując się na nie, ucałowałam Horana. Mruknął coś pod nosem ale nie otworzył oczu. Powtórzyłam czynność, tym razem całując jego klatkę. Tym razem uśmiechnął się i lekko uchylił powieki. 

- Hej. - Mruknął zaspanym głosem. 
- Hej. - Odparłam słodko i wróciłam do jego ust. - Niestety musisz wstawać, za godzinę jedziecie na arenę. 
- Uh... wiedziałem, że to było zbyt piękne. - Westchnął i dłonią zmierzwił włosy. 

Jeszcze chwilę leżeliśmy koło siebie lecz Niall w końcu wstał i ruszył w stronę łazienki. Usłyszałam lecącą wodę i postanowiłam się do niego przyłaczyć. Weszłam cicho do łazienki, a on stał do mnie plecami, uchyliłam powoli drzwi kabiny i wślizgnęłam się do środka, oplatając jego talię rękoma. On złapał za nie i przycisnął je jeszcze mocniej do swojego ciała, następnie całując wierzch każdej z nich. Staliśmy tak kilka minut, a woda spływała po naszych ciałach. Ta kąpiel zakończyłaby się całkowicie inaczej, gdyby nie świadomość, że zaraz pod drzwiami pokoju zjawi się Paul, waląc w nie i bulwersując się, że się spóźnią. Owinięci ręcznikami przeszliśmy do naszych walizek. Dość szybko uporałam sie z wyborem swojego ubrania więc pomogłam równiez Niallowi, który jak nigdy miał z tym niesamowity problem. Z jeszcze lekko wilgotnymi włosami ruszyliśmy na dół, gdzie jak się spodziewaliśmy, czekał już Paul z resztą ekipy. 

- Jej, ślicznie dziś wyglądasz. - Szepnął Zayn, witając się ze mną buziakiem.
- Dziękuję. Ty jak zwykle wyglądasz niesamowicie męsko. - Zaśmiałam się, a on pokazał mi język. 


Z Olą doszłyśmy do wniosku, że mamy ochotę jeszcze wpaść do jakiejś knajpki wiec po prostu dojedziemy do nich później. Wszyscy się na to zgodzili i tak chłopcy ruszyli na arenę, a my w miasto. O dziwo dostałam pozwolenie by pojechać bez żadnego ochroniarza. Wzięłyśmy jedno z mniejszych aut i krążyłyśmy w poszukiwaniu czegoś co by nam odpowiadało. Byłyśmy już niesamowicie głodne więc podjechałyśmy do McDonalda i zamówiłyśmy dość spore ilości jedzenia. 

- Więc... - Zaczęłam spoglądając znacząco na Olę.
- Więc? - Powtórzyła pytająco.
- Och głupia, opowiadaj. - Wyszczerzyłam się, a ona załapała o co chodzi.
- Nie ma co. - Odparła i speszona wpatrywała się w swojego hamburgera.
- Oj nie udawaj. - Puknęłam ją w ramię.
- Och, on jest taki słodki. - Pisnęła w końcu, głeboko wzdychając.
- Było coś? - Zaczęłam śmiesznie poruszać brawi i śmiać się głupkowato.
- Nic poważnego. Trochę pogadaliśmy, a potem oglądaliśmy film. 
- Widzę, że to nie wszystko.
- No dobra... przytulaliśmy się i chyba tak jakby się pocałowaliśmy. 
- Jak to 'tak jakby'?
- No bo to nie był taki pocałunek pocałunek, bardziej w stylu buziaka na dobranoc. 
- Awww. - Pisnęłam. - To takie słodkie. Jesteście tacy nieśmiali. 
- Przestań. - Burknęła cała czerwona. 
- Nie przesadzaj. - Machnęłam ręką i zabrałam się za swoją porcję frytek.

Myślę, że pomiędzy tą dwójką coś będzie. Jedyny problem to to, że Ola mieszka w LA, a Liam ciągle podróżuje. Mi jest łatwiej bo ja pracuję z chłopcami, a co za tym idzie... jestem z nimi niemal codziennie przez cały dzień. Gonzales postanowiła zmienić temat i wypytywała mnie o wspólną noc z Niallem, nie zdradzałam jej wszystkich szczegółów, opowiedziałam z grubsza co się działo. Potem był już tylko śmiech i głupie przekomarzanki. W końcu postanowiłyśmy się zbierać bo za trzy godziny miał się zacząć koncert.  Wyszłyśmy na dwór i ruszyłyśmy w stronę auta. Jednak to co zobaczyłyśmy sprawiło, że stanęłam jak wmurowana i przez chwilę nie mogłam oddychać. Na boku auta była wielka rysa, a na oknie kartka z grubym i ciemnym napisem 'Dziwka One Direction'. Miałam ochotę upaść na chodnik i zacząc płakać, mimowolnie zaczynałam się trząść, a łzy gromadziły się w moich oczach. Ola złapała mnie za ramiona i usadziła na schodku prowadzącym do jakiegoś budynku. Schowałam twarz w dłonie i po prostu zaczęłam płakać. Nie sądziłam, że ktoś może mnie aż tak nienawidzić. Nie wiem ile tak siedziałam ale gdy znów podniosłam głowę to zobaczyłam Georgea, Paula i policjanta idących w naszą stronę. Otarłam policzki i wstałam, otrzepując swoje ubranie, podniosłam się do pozycji stojacej. 

- Nic wam się nie stało? - Zapytał Geo, który podbiegł, gdy tylko nas zobaczył.
- Wszystko w porządku. - Powiedziałam zachrypniętym od płaczu głosem. 
- Wiecie kto to zrobił? - Policjant spoglądał to na mnie, to na auto.
- Nie mamy pojęcia. - Ola zabrała głos. - Siedziałyśmy w Maku, a potem wyszłyśmy i zobaczyłyśmy to - Wskazała palcem na rysę. -  i to. - Dodała, podając mężczyźnie kartkę. 
- Jakieś podejrzenia? - Drążył mężczyzna.
- Tak. - Zaśmiałam się nerwowo. - Conajmniej kilkadziesiąt tysięcy podjerzanych. 
- To znaczy? - Zapytał zdziwiony. 
- One Direction to zespół, który ma tu dziś koncert. Pracuję dla nich, a to musiała zrobić ich fanka albo antyfanka.. - Ciągnęłam beznamiętnym głosem.
- Bardzo mi przykro ale w takim razie chyba nie możemy nic zrobić. Możemy popytać ludzi ale wątpię by udało nam się znaleźć sprawcę, zwłaszcza, że w tych godzinach niewiele ludzi chodzi po ulicach. Większość jest w pracy lub szkole.
- Mhm. Jutro i tak mnie tu już nie będzie. - Rzuciłam, a mężczyzna przytaknął.

Następnie odszedł gdzieś na bok z Paulem, a ja razem z Olą i Geo ruszyłam do busa, który stał kilkanaście metrów dalej. Po kilku minutach wrócił Paul i ruszyliśmy w drogę. Pod arenę dojechaliśmy w kompletnej ciszy. Auto się zatrzymało i każdy zaczął odpisać pasy.

- Tylko nie mówcie nic Niallowi. - Rzuciłam rozkazującym tonem i wysiadłam z auta na twarz przybierając szeroki (sztuczny) uśmiech i ruszając w stronę areny. 

___________________________________________________________________________________
Ten rozdział jest prawdopodobnie ostatnim rozdziałem do końca wakacji. Teraz mam trochę spraw na głowie, a potem wyjeżdżam nad morze i wracam dopiero 1 września więc nie wiem kiedy będę mogła coś napisać. Przepraszam również, że tyle czekaliście ale nie mogłam się zebrać za tą notatkę. Dziękuję też za ponad 115 tyś. wyświetleń! xx 
Zapraszam na: http://czytamy-ogladamy.blogspot.com/ - blog, o którym wspominałam wcześniej. 

sobota, 2 sierpnia 2014

Blog

Wiem, że kompletnie nie na temat ale chciałabym założyć blog, na którym pojawiałyby się recenzje filmów, książek jak i seriali, które są nieodłącznymi towarzyszami mojego codziennego życia. Zastanawiam się czy ktoś z tutejszych czytelników byłby zainteresowany czytaniem takich recenzji? ;) 

środa, 30 lipca 2014

Drogi anonimie...

Anonimie, obrażaj sobie mój blog i moje opowiadanie ile chcesz ale moich czytelników zostaw w spokoju. Chociaż przyznam, że rozważę te 70 rozdziałów. 


________________________________________________________________________

Dostałam kolejną nominację do LBA, za którą bardzo dziękuję. ;)
Nominacja od: http://od-przyjazni-domilosci.blogspot.com/
Pytania:
1.Ulubiona piosenka?
Brak, chociaż ciągle ostatnio słucham 'The Janoskians - This Fucking Song'
2.Jak masz na imię?
Monika.
3.Do której klasy idziesz po wakacjach?
Trzeciej technikum.
4.Dlaczego postanowiłaś napisać akurat taką historię?
Bo chciałabym ją przeżyć.
5.Ulubiony serial?
Dużo ich ale głównie: Teen Wolf i The Originals i Gra o Tron i The Walking Dead i Pamiętniki Wampirów... :D
6.Twoje hobby?
Bloguś.
7.Masz motto?
Nie mam.
8.Imię przyjaciółki/przyjaciela?
Kamcia.
9. Sukienka vs. spodnie?
SPODNIE.
10. Ulubiona para celebrytów?
Liam i Sophia. 
11. Czy popierasz związki homoseksualne? 
Dziwne byłoby, gdybym nie popierała...