niedziela, 22 września 2013

Rozdział 4

Przed ich drzwiami zatrzymałam się na chwilę, wzięłam głęboki oddech i weszłam za Liam'em do środka. Zdjęłam w korytarzu buty i ruszyłam dalej za moim przewodnikiem. Na ścianach było pełno nagród i wspólnych zdjęć chłopaków, ich ekipy i band'u. Uśmiech sam cisnął się na usta, widać było, że wszyscy bardzo się kochają i żyją razem jak jedna wielka rodzina. Doszliśmy w końcu do salonu, urządzony był w kolorach bieli i czerwieni, ta kolorystyka bardzo mi sie podobała. Nagle Liam mi gdzieś zniknął, a ja stałam na środku pokoju jak kołek i nie wiedziałam co dalej. Na szczęście okazało się, że poszedł po chłopaków. Przywitałam się ze wszystkimi buziakiem, no prawie wszystkimi, został tylko Niall, który dopiero teraz do nas dołączył, podszedł do mnie i mnie przytulił. Musiałam mieć chyba bardzo zabawną minę bo zauważyłam, że Harry jest cały czerwony od powstrzymywania śmiechu. Blondyn wypuścił mnie z uścisku i dał słodkiego buziaka w czoło (takie buziaki sprawiają, że się rozpływam, do tego doszedł przytulas i miałam wrażenie, że moje nogi zaczynają wyparowywać i zaraz się przewrócę)

- Musisz częściej zakładać tą bluzę! - powiedział Harry i w końcu wybuchł śmiechem

No tak, to dlatego Niall mnie przytulił, ale Harry ma racje od teraz bluza "Free Hugs" będzie moją ulubioną.

- Właśnie, ja mam taką koszulkę tak w ogóle. - odezwał się blondas
- Wiem, szczerze mówiąc, właśnie dlatego ja mam taką bluzę.
- Jak słodko. – odezwał się Malik z uśmieszkiem
- Jak słodko. – powtórzyłam głupawym głosem
- Dobra dzieci koniec tego idziemy jeść. – powiedział Liam

Wszyscy się z nim zgodziliśmy. Zostałam zaprowadzona do jadalni, gdzie na stole stał już talerz pełen omletów, obok stało kilka sosów, nutella i duży dzban soku pomarańczowego. Zawsze chciałam, żeby mój chłopak przyrządził mi kiedyś takie śniadanie, które do tej pory widywałam tylko w filmach. Mimowolnie się uśmiechnęłam i usiadłam przy stole. Krzesła stały przy wszystkich bokach stołu. Po dwa przy dłuższych i po jednym przy krótszych. Ja usiadłam przy dłuższym a obok mnie Liam, naprzeciwko nas siedział Zayn i Harry, a pojedynczo usiadł Niall i Louis. Każdy zaczął nakładać sobie jedzenie, ja osobiście swojego omleta posmarowałam nutella i trochę dżemem truskawkowym. Chłopaki robili naprawdę dziwne mieszanki. Padło ogólne ‘smacznego’ i wszyscy zabrali się za pałaszowanie śniadania. Minęło około 10 minut, a talerze były puste. Dawno się tak nie najadłam, nie wiem co dodawali do omletów bo zjadłam tylko jednego, a byłam pełna.

- Dawno się tak nie najadłam. Jak wy to zrobiliście? Zjadłam tylko jednego a jestem pełna.
- Hah, my też nie wiemy jak Niall to robi, ale tak jest zawsze. – zaśmiał się Lou
- Dokładnie, jak my robimy omlety, to musimy zjeść po kilka żeby się najeść. On ma dziwne, magiczne sztuczki. – dodał Zayn
- Nie przesadzajcie, ale cieszę się, że Ci smakowało. – powiedział patrząc na mnie – ja gotowałem, więc wy sprzątacie

Słychać było dość głośny jęk sprzeciwu, ale już po chwili chłopcy zaczęli składać naczynia. Chciałam im pomóc, wstałam z krzesełka i chciałam wziąć kilka sosów żeby je wynieść, ale wtedy Niall zatrzymał moją rękę, pokręcił głową i pociągnął za sobą. Wdrapaliśmy się po schodach na górę i weszliśmy do jakiegoś pokoju. Rozejrzałam się po nim i od razu zorientowałam, że jest to sypialnia Niall’a. Na ścianie wisiało kilka gitar, obok stała perkusja. Było też dość duże łóżko i biurko na którym stał laptop.

- Siadaj. – powiedział z uśmiechem i pokazał na fotel stojący przy biurku

Zrobiłam co powiedział, a on sam usiadł na łóżku.

- Masz niezłą kolekcję gitar, moja siostra byłaby w niebie. – powiedziałam, znów spoglądając w stronę obwieszonej ściany
- Gra? – zapytał ciekawy
- Nie dużo, ale gra.
- A ty? – patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami, a z mojej głowy zaczęły ulatywać wszystkie znane mi słowa i zostawała pustka
- N..nie ja nie gram, nigdy się nawet nie uczyłam. A szkoda. – odpowiedziałam, gdy mowa mi wróciła
- Chcesz mogę dać Ci kilka lekcji, to nie jest trudne. – ten uśmiech..
- Raczej jestem kiepską uczennicą, nie chcę Ci zabierać niepotrzebnie czau. Pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie.
- Oj nie może być aż tak źle. – wyszczerzył się i podszedł do gitary stojacej w rogu na stojaku – Zobacz. – i zaczął grać pierwsze takty „Over Again”

Po kilku pociągnięciach strun, dał mi gitarę i ułożył palce w kompletnie nieznanej mi kombinacji, następnie moją druga ręką przejechał po strunach tak by wydobył się dźwięk.

- Widzisz, już coś potrafisz! Mówiłem, jestem dobrym nauczycielem. – wypiął dumnie pierś, a ja zaczęłam się śmiać.

Właśnie miał pokazywać mi kolejny chwyt, ale do pokoju wszedł Hazza i oznajmił, że skończyli sprzątać, a za jakieś 5 minut przyjedzie Paul żeby sprawdzić jak sobie radzą i podjąć decyzję czy aby na pewno nie potrzebują chociaż jednego ochroniarza. Chciałam się zbierać do domu, ale nie pozwolili mi, powiedzieli, że u mnie siedzieli długo, więc musimy wyrównać rachunki. Zeszliśmy na dół do reszty i usiedliśmy na kanapie przed telewizorem. Leciał właśnie mecz Real Madryt – FC Barcelona, Zayn chciał już przełączyć(pewnie myślał, że piłka mnie nudzi) ale pokazałam mu gestem ręki żeby zostawił i zaczęłam śledzić piłkę na ekranie. Była 76 minuta meczu i wtedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Pierwszy podniósł się Daddy i poszedł otworzyć, po chwili w salonie stał on i umięśniony mężczyzna, poznałam go bez problemu, każda szanująca się Directioners musiała wiedzieć kim jest i jak wygląda Paul.

- Cześć chłopaki! – krzyknął, chyba mnie nie zauważył
- Cześć Paul! – odkrzyknęli naraz i wstali żeby się przywitać.

Zrobiłam to samo, gdy wszyscy chłopcy podali mu rękę podeszłam i powiedziałam „Dzień dobry” bo nie miałam bladego pojęcia jak inaczej się z nim przywitać.

- Przepraszam, nie zauważyłem cię. – powiedział
- Nic nie szkodzi. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
- Paul, manager i szef ochrony chłopaków. – wyciągnął rękę
- Tak wiem i szósty członek zespołu. – na te słowa, na jego twarzy ukazał się szeroki uśmiech - Ja jestem Monika, hm.. sąsiadka.

Przeszliśmy do salonu i znów usiedliśmy na kanapie. Zayn przyniósł kilka szklanek z kuchni i sok pomarańczowy, którego nie wypiliśmy do śniadania.

- Od dawna się znacie? – zapytał manager
-  Tak szczerze mówiąc to Zayna znam od przedwczorajszego wieczoru, a resztę chłopaków od wczorajszego.
- A co tu dzisiaj robisz?

Już chciałam odpowiedzieć, ale wtedy odezwał się Niall:

- Paul, a co to? Przesłuchanie? Zaprosiliśmy ją na śniadanie żeby odwdzięczyć się za wczorajszą kolację. – mężczyzna tylko pokiwał głową, zrobił przepraszająca minę w moją stronę i zwrócił się w stronę chłopaków
 - Jesteście pewni, że mam wam nie przysyłać ochroniarzy? Nawet jednego?
- Jesteśmy tego w 100 procentach pewni.
- A co jeśli będziecie chcieli wyjść na zakupy i znajdziecie się wśród fanek?
- Byłem na zakupach, nic mi się nie stało. Monika może potwierdzić. – powiedział Zayn, a ja przytaknęłam głową
- Dobrze, ale co dwa dni ktoś u was będzie, żeby zobaczyć czy dajecie sobie radę. Niczego nie potrzebujecie?
- Nie, mamy wszystko czego nam potrzeba. – odezwał się Louis
- No dobrze, niech wam będzie. W takim razie ja się zbieram, ale jeśli coś się będzie działo, macie do mnie dzwonić. Zrozumiano? – wszyscy twierdząco przytaknęli głowami

Paul podniósł się z siedzenia i ruszył w stronę drzwi, przystanął w korytarzu i na moje nieszczęście zawołał mnie pytając czy może zamienić ze mną jeszcze słówko. Wstałam i podeszłam do niego, odprowadzając go pod drzwi, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę.

- Tu jest mój numer – powiedział szeptem i dał karteczkę – jeśli coś będzie nie tak dzwoń do mnie, bo wiem, że oni tego nie zrobią. – przytaknęłam głową na znak, że rozumiem – Bądźcie grzeczni. – powiedział już głośniej, puścił do mnie oczko i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Ja wróciłam do salonu, od razu zostałam zasypana pytaniami co chciał ode mnie Paul, ale powiedziałam tylko, że nic takiego. Posiedziałam z nimi jeszcze chwilę, ale wskazówki zegara zaczęły wskazywać godzinę 14:03 więc zaczęłam zbierać się do siebie. Do drzwi odprowadził mnie Niall jeszcze raz przytulając na pożegnanie, krzyknęłam jeszcze głośne ‘cześć chłopaki!’ i wyszłam ruszając do siebie. Oczywiście zajęło mi to mniej niż minutę i już znajdowałam się w swoim korytarzu. Wyjęłam telefon i przepisałam numer z karteczki, zapisałam w kontaktach i poszłam do sypialni z postanowieniem rozpakowania walizki i pudeł stojących w pokoju. Minęły 3 godziny i na szczęście skończyłam. Wszystko mnie bolało, więc położyłam się na łóżku, wzięłam do rąk laptopa i zaczęłam logować się na wszystkie portale. Na twitter’ze przybyło mi pięciu obserwatorów, mimo to, że mogłam się tego spodziewać i tak zaczęłam piszczeć jak głupia. Weszłam na Skype i połączyłam się z Weroniką.

- Siemka, co tam w domu? – zapytałam
- Jakoś leci, nudy. A ty jak tam poznałaś kogoś, czy siedzisz samotna w domu?
- Teraz siedzę samotna, ale niedawno byłam u kogoś w odwiedzinach. – przeniosłam się do pozycji siedzącej, przodem do okna.
- Jasne, ty nie masz przyjaciół. – powiedziała, szczerząc się

Bardzo często wkurzałyśmy się nawzajem takimi tekstami, ale tym razem strasznie zaczęło działać mi to na nerwy, wtedy spojrzałam przed siebie, w oknie domu obok zobaczyłam Harry’ego, który mocował się z zasłonami

- Poczekaj chwilę. – powiedziałam i złapałam szybko marker i kartkę, na której napisałam ‘Rozmawiam z młodsza siostrą, wkurza mnie. POMOCY!’ przyłożyłam ją do okna i zapukałam w nie.

Na szczęście Harry to usłyszał, czytając moją wiadomość zaczął się strasznie śmiać. Zniknął mi nagle z oczu, ale po chwili wrócił z zapisaną kartką i też przyłożył ją do okna: ‘Wyjdź z laptopem na balkon, coś się wymyśli’. W mojej głowie już ułożył się piękny plan.

- Wróciłam, ale idę na balkon zapalić. Idziesz ze mną czy zostajesz? – powiedziałam do kamerki
- Idę, co będę robiła jak pójdziesz sama? – odpowiedziała, ja złapałam laptopa tak żeby nie widziała jak się szczerzę.

Otworzyłam balkon, ale tym razem nie usiadłam na dywaniku, usiadłam na stoliku tak żeby było wszystko dokładnie widać, gdy odwrócę laptopa w stronę Hazzy.

- Monika! – usłyszałam krzyk Harry’ego i już miałam ochotę wybuchnąć śmiechem
- Co?! – odkrzyknęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi bo loczek zaczął się śmiać
- Ty, kto to był? – zapytała siostra
- Mój sąsiad, a co chcesz go poznać? – miałam nadzieję, że powie tak
- Jasne, pokaż tego idiotę, który cię polubił. – powiedziała z szyderczym uśmiechem na twarzy

Zakryłam kamerkę i bezgłośnie zapytałam Hazzy czy jest gotowy, kiwnął głową wystającą z otwartego okna. W ustawieniach kamerki przybliżyłam jeszcze tylko obraz, żeby było go lepiej widać i odwróciłam laptopa, wtedy on pomachał, a moja siostra zaczęła piszczeć jak głupia. Mój śmiech musiał być bardzo głośny, bądź jej pisk bo zaraz w oknie obok Harry’ego pokazały się cztery głowy pozostałych. Wtedy z głośników laptopa słyszałam nie tylko pisk ale i szloch. Odwróciłam laptopa z powrotem do siebie, a Harry’emu pokazałam palec w górze, tłumaczenie reszcie o co chodziło pozostawiłam jemu i wróciłam do siebie. Postawiłam komputer na łóżku i rozsiadłam się wygodnie. Histeria siostry zaczynała przechodzić.

- Ej co ty taka rozmazana? – zapytałam głupkowato
- Żartujesz sobie ze mnie? To naprawdę byli oni? Wkręcasz mnie! – zaczęła się na mnie drzeć, że to na pewno jakiś głupi kawał
- Ej spokojnie, Paulina zareagowała normalnie, a ty jakieś cyrki odstawiasz.
- CO?! Ona wiedziała przede mną? – zapytała oburzona, spojrzałam w okno i zobaczyłam Liama trzymającego kartkę z napisem ‘Żyje? Wszystko ok?’
- Pytają czy żyjesz i czy wszystko ok, co mam odpisać?
- Odpisz, że tak! Nie rób ze mnie wariatki.
- Sama ją z siebie zrobiłaś. – odpowiedziałam, ale wstałam i na kartce napisałam markerem ‘Tak jest ok, jeszcze żyje, ale nie wiem jak długo :D’ i pokazałam do okna. Li pokręcił z uśmiechem głowa, pokazał kciuk w górę i zniknął z okna.

Gadałam z siostra jeszcze jakiś czas, umówiłyśmy się, że niedługo mnie odwiedzi żeby móc porozmawiać z  chłopakami. Bo oczywiście po co wpaść po prostu w odwiedziny do siostry. W końcu się rozłączyłyśmy i zamknęłam laptopa. Zeszłam na dół żeby coś zjeść. Zrobiłam sobie tosta, którego dosłownie pochłonęłam bo od śniadania nic nie jadłam. Na dworze było już ciemnawo, więc wzięłam bluzę i wyszłam na dwór zapalić. Usiadłam na trawie przed domem i usłyszałam, że ktoś mnie woła.

- Hej. Hej Ty! – był to Zayn – Masz zapalniczkę? – zapytał z uśmiechem, od razu przypomniałam sobie początek znajomości
- Jasne, jesteś jedyną osobą palącą w domu czy co?
- Prawie. Użyczysz mi zapalniczki?
- Tak, chodź tu głupku. – powiedziałam przez śmiech

Zayn usiadł koło mnie, odpalił swojego papierosa i zaczął rozmowę. Robiło się coraz ciemniej i zimniej a my siedzieliśmy dalej na trawie przed domem i wymyślaliśmy różne tematy do rozmowy. Głównie to on pytał bo ja większość rzeczy o nim już wiedziałam. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i okazało się, że siedzimy razem prawie dwie godziny. Zdążyłam już przemarznąć, pewnie jutro obudzę się z katarem..

- Musze już iść, zimno tu. – powiedziałam i wstałam
- Rzeczywiście, masz rację. Też będę już leciał. Dziwne, że nikt mnie jeszcze nie szuka. – odpowiedział z uśmiechem
- Hah, no nic do zobaczenia niedługo. – stanęłam na palcach i dałam mu buziaka w policzek
- Czyli pewnie do jutra. – puścił mi oczko i każde z nas poszło w swoją stronę


piątek, 20 września 2013

Rozdział 3

Muszę przyznać, że film robił na mnie dobre wrażenie. Fabuła niby oklepana, duchy, zjawy, opętania ale w tym było coś innego i oryginalnego. Siedziałam pomiędzy Liam’em i Niall’em, moje miejsce bardzo mi odpowiadało. Nagle z mojej kieszeni zaczęły wydobywać się rytmy „Truly Madly Deeply”, wszyscy spojrzeli w moją stronę, nie wiem czy to z powodu dzwonka czy po prostu przerwałam im oglądanie filmu. Wstałam i wyszłam do kuchni odebrać telefon. Dzwoniła moja mama, powiedzieć mi, że Paulina prosi żebym weszła na Skype, bo chce ze mną porozmawiać ‘o czymś ważnym’, rozmawiałyśmy jeszcze jakieś 5 minut, ale mama musiała kończyć. Wróciłam do chłopaków.

- Niestety muszę was opuścić.
- Co? Dlaczego? A film? – odpowiedział Louis
- Dzwoniła moja mama, siostra chce żebym weszła na Skype.
- Wejdziesz po filmie. – powiedział Harry z uśmiechem
- Nie mogę, rzadko mam okazje z nią pogadać. Mieszka w Chinach. – wtedy zrobiło mi się jakoś smutno
- Naprawdę? Super! – krzyknął Niall
- Weź komputer i zejdź tutaj, pogadamy z nią. – zaproponował Liam
- Dobra, ale ostrzegam, że może być głośno. – uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę po laptopa.

Po jakichś 5 minutach zeszłam na dół z laptopem i ładowarką. Usiadłam wygodnie na kanapie, a chłopcy odsunęli się tak żeby nie było ich widać w kamerce.
Jeden sygnał, drugi…

- No w końcu, Młoda myślałam, że już nie wejdziesz! – powiedziała i zrobiła obrażoną minę
- Przepraszam, coś… Mnie zatrzymało. – nie mogłam wytrzymać, powstrzymując śmiech
- Cóż jest ważniejsze ode mnie?
- A nic takiego, takie tam błahostki. – wtedy poczułam, że Harry kopnął mnie w kostkę, zrobiłam w jego stronę naburmuszoną minę
- Do kogo to było? – zapytała zdziwiona siostra i zaczęła się rozglądać, jakby to miało jej coś dać
- A tacy znajomi z sąsiedztwa. – odpowiedziałam, wzruszając ramionami
- Ej! Poznaj mnie z nimi, chcę znać twoich znajomych!
- A co mi tam. – odwróciłam laptopa i pokazałam jej moich towarzyszy

Na ekranie widziałam, że siostra chciała zacząć piszczeć, ale się powstrzymała. Po chwili zamknęła buzię, którą miała lekko uchyloną.

- Żartujesz? – wykrztusiła
- Nie! – wyręczyli mnie w odpowiedzi chłopcy
- Cześć chłopaki! – wykrzyknęła już normalnym głosem
- No hej! – pierwszy odezwał się Harry – Miło nam poznać. – dopowiedział posyłając zabójczy uśmiech
- Mi też, Monika czemu nie powiedziałaś mi kto jest twoim sąsiadem? – zwróciła się groźnym tonem w moją stronę
- NIESPODZIANKA! – krzyknęłam z uśmiechem na twarzy

Chłopaki zaczęli rozmawiać z moja siostrą na różne tematy, jak znalazła się w Chinach, studia, zainteresowania. Wszyscy zachowywali się tak naturalnie jak gdyby znali się od wieków. Rozmowa trwała około godziny, najbardziej gadatliwy okazał się być Harry, Pinie to chyba odpowiadało, zawsze miała do niego słabość.

- Dobra Stara, kończymy, jest późno a ja jestem zmęczona. – wtrąciłam się
- Jeju masz racje, już późno.
- Dokładnie. Więc do zobaczenia niedługo. – powiedziałam
- Niedługo wpadnę, teraz mam motywację. – powiedziała z szerokim uśmiechem
- Jasne! – krzyknął Louis
- Dobra to papa. – powiedziałam i wszyscy pomachaliśmy w stronę kamerki
- No papa, dziękuję. – odpowiedziała Pina i odmachała nam

Po chwili ekran zrobił się czarny, i wrócił do pulpitu. Zapomniałam, że na nim, jako tapeta znajduje się zdjęcie One Direction i Ed’a Sheerana, jak najszybciej zamknęłam klapkę, ale niestety Niall zobaczył zdjęcie.

- Lubisz Ed’a? – zapytał
- Jasne, znaczy lubię jego muzykę, jego samego nie wiem, nie znam go.
- Ed jest super! – powiedział Harry
- Z pewnością. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się – Już późno. Nie wierzę, że to mówię ale, czy obrazicie się jeśli teraz się rozstaniemy?
- Szkoda, ale nie obrazimy się. Pora się wyspać. – wtrącił się Zayn
- Ah no tak, macie tą miesięczną przerwę w koncertach. – palnęłam się w czoło, że zapomniałam
- Dokładnie, pora na spotkania z rodziną, znajomymi, na SEN! – odezwał się Niall
- Należy się wam. – podniosłam się z kanapy, a za mną cały zespół

Ruszyliśmy w stronę drzwi frontowych, otworzyłam je i zaczęłam kolejno żegnać się z gośćmi, dostałam od każdego buziaka w policzek. Pomachałam im, i zamknęłam drzwi. Oparłam się o ścianę i stałam tak chwilę, żeby ochłonąć. Zawsze marzyłam o tym, żeby chociaż dotknąć któregoś z nich, a teraz na moim policzku dokładnie czułam odcisk pięciu słodkich ust idoli. Ruszyłam w stronę salonu, zabrałam laptopa i zaniosłam go do sypialni. Z łóżka wzięłam rzeczy do spania i poszłam do łazienki żeby wziąć zimny prysznic, pomyślałam, że tak uda mi się szybciej ochłonąć. Po 30 minutach ubrałam się i ruszyłam do kuchni po szklankę picia. Na lodówce zobaczyłam karteczkę z napisem ‘Do jutra. – Niall, Harry, Liam, Louis, Zayn xx’. Moją jedyną myślą było „O BOŻE, to nie dzieje się naprawdę” dla pewności uszczypnęłam się w ramię. Nie to prawda, nie śpię! Nalałam sobie picia i poszłam do sypialni. Założyłam bluzę i tak jak rano wyszłam na balkon, usiadłam na dywaniku i odpaliłam papierosa. W oknie domu obok stał właśnie Liam, kiedy mnie zauważył zrobił groźną minę i pogroził palcem, na co ja uśmiechnęłam się i pomachałam. Widziałam jeszcze tylko jak Liam z uśmiechem kręci głową i odwraca się plecami. Dopiero teraz zauważyłam, że nie miał na sobie koszulki, odwróciłam wzrok, choć było to trudne, ale wiedziałam, że jeśli bym tego nie zrobiła mogłabym zaślinić cały balkon lub co gorsza zacząć piszczeć jak głupia. Zgasiłam papierosa w połowie i wróciłam do sypialni. Położyłam się na łóżku, włożyłam słuchawki do uszu, ale i tak nie mogłam zasnąć, udało mi się to dopiero około 4 nad ranem.


 ~*~
Obudził mnie dzwonek do drzwi, zakryłam głowę poduszką i pomyślałam, że musze go zlikwidować, pukania aż tak nie słychać. Miałam nadzieję, że jeśli nie wstanę to natręt sobie pójdzie, ale tak się nie stało. Zwlekłam się z łóżka, nawet nie przeglądając się w lusterku, jedynie spojrzałam na zegarek. Była 10:02, spałam tylko 6 godzin, byłam strasznie zmęczona. Poczłapałam na dół i otworzyłam drzwi. Widząc kto przede mną stoi od razu się obudziłam, był to Liam.

-Hej. – dziwnie się uśmiechał, gdy to mówił

Wtedy zdałam sobie sprawę, że stoję przed nim jedynie w długiej bluzce do połowy uda i króciutkich spodenkach, krótszych od góry. Migiem stanęłam za drzwiami tak by chociaż trochę mnie zakryły.

- Hej. – powiedziałam zawstydzona
- Chcemy się odwdzięczyć i zaprosić cię do nas na śniadanie. Co ty na to?
- Ja u was? – zapytałam, by się upewnić.

Liam pokiwał głową, co oznaczało twierdzącą odpowiedź na moje pytanie.

- Jasne, bardzo chętnie. Zwłaszcza, że tak brzydko mnie obudziłeś i się nie wyspałam. – na potwierdzenie mych słów ziewnęłam
- Przepraszam nie chciałem. Tak to jest jak się pali po nocach.
- To nie to. Usnęłam dość późno. Mniejsza, o której śniadanie? – spróbowałam zmienić temat
- Szczerze mówiąc śniadanie już jest, przyszedłem tylko po ciebie.
- Musze się ubrać i trochę ogarnąć. Możesz iść, ja dojdę.
- Nie, poczekam.
- Dobrze, więc zapraszam. – powiedziałam wskazując ręką w stronę salonu – Będę za jakieś 10 minut.

Liam w odpowiedzi pokiwał głową. Ja poszłam na górę i zaczęłam grzebać w walizce. Musze ją w końcu rozpakować, strasznie to męczące, gdy mam wszystko tak upchane. W końcu wyjęłam szare spodnie i do tego bluzę z „Free Hugs”, ubrałam się i przeczesałam włosy. Zeszłam na dół do Liama.

- Szybka jesteś. – odpowiedział ucieszony – Nie było cię tylko 5 minut.
- Hah, chodźmy już, jestem głodna. – jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu
- Ok. – odpowiedział i ruszyliśmy w stronę korytarza, założyłam Converse’y i wyszliśmy na zewnątrz.

Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyliśmy chodnikiem w stronę domu chłopaków. 

czwartek, 19 września 2013

Rozdział 2

Widziałam, że w końcu musze go puścić. Zebrałam w sobie całą swoją silną wolę i odsunęłam się od niego. Było mi trochę głupio, że tak zareagowałam i go przytuliłam, martwiłam się, że może to dziwnie odebrać, ale gdy na niego spojrzałam, a dokładniej na jego szeroki uśmiech wszystkie moje obawy zniknęły.

- Przepraszam. – powiedziałam jeszcze lekko czerwona
- Ale za co przepraszasz? – odpowiedział jakby nie wiedział o co chodzi
- Za to, że cię przytuliłam, głupio mi teraz.
- O weź przestań, to nic. Lubię się przytulać. – kończąc zdanie uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaczął śmiać
- Eh, ja muszę już chyba iść strasznie zimno mi się zaczyna robić. Miłej zabawy sąsiedzie. – odpowiedziałam i puściłam oczko, nie wiem czy to widział bo było ciemno, ale co tam
- A może chcesz wpaść do mnie, jest sporo ludzi. Chętnie cię poznają. – słysząc to zrobiłam wielkie oczy, już miałam wykrzyczeć głośne: ‘TAAAAAK!!!’, ale powstrzymałam się
-Nie dziękuję. Nie to, że nie chcę, ale nie chcę.
- Yy, aha. – zaczął śmiać się z mojej wypowiedzi – Jeśli jednak zmienisz zdanie, wiesz gdzie mnie szukać.
- Jasne, dziękuję za zaproszenie i ogólnie jeszcze raz dobrej zabawy.
- Dziękuję, do zobaczenia niedługo. – pomachał mi na pożegnanie i poszedł w stronę swojego domu

Weszłam do salonu i musiałam usiąść bo miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę. Nogi miałam jak z waty, a mój oddech był szybki. Chyba dopiero teraz zaczęło do mnie tak naprawdę docierać z kim przed chwilą rozmawiałam, a co ważniejsze, koło kogo będę mieszkała! Siedziałam tak dobre 30 minut i układałam sobie wszystko w głowie. Już miałam się podnieść po telefon żeby zadzwonić do sióstr i powiedzieć co się stało, ale uznałam, że może zrobię im jakąś niespodziankę. Zaproszę do siebie i ‘przypadkiem’ wyślę je po coś do domu obok. Matko ich miny będą piękne, tak właśnie zrobię. Na razie nic nie będę im mówiła. Zaczynałam być zmęczona, podekscytowanie zaczęło we mnie powoli cichnąć. Wstałam i poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic. Po 20 minutach byłam gotowa żeby położyć się w łóżku, weszłam do swojej sypialni i wyjrzałam przez ogromne okno, światło u Zayn’a w domu było przyciemnione widać było kolorowe efekty świetlne, a muzykę która tam leciała słychać było doskonale. Zaciągnęłam zasłony i weszłam pod ciepłą kołdrę, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w dźwięki imprezy. Nie musiałam długo czekać, dość szybko zasnęłam.

~*~
Otworzyłam oczy, w pokoju było ciemno, przez zaciągnięte zasłony przebijało się kilka promieni słonecznych. Niechętnie się odkryłam i zbierałam w sobie siły do wstania, ale najpierw postanowiłam przypomnieć sobie co mi się dokładnie śniło, widziałam przed oczami kilka krótkich urywków: ‘Ja i Niall na koncercie’, ‘Paulina i Louis na meczu’, ‘Wszyscy razem na kolacji’. Boże staje się jakąś psychofanką. W końcu zdjęłam nogi z łóżka a zaraz po tym zwlekłam z niego resztę siebie. Przetarłam oczy i odsłoniłam zasłony, na dworze było dość słonecznie, nie spodziewałam się tego po Londynie, uchyliłam balkon i okazało się, że mimo słońca jest dość zimno. Poszłam po bluzę przy okazji spoglądając na zegarek, wskazywał 12:47. Wzięłam paczkę papierosów, zapalniczkę, zarzuciłam na siebie bluzę i wyszłam na balkon. Przeszedł mnie zimny dreszcz, ale nie wypłoszyło mnie to. Usiadłam na dywaniku, i odpaliłam wyciągniętego wcześniej papierosa. Dookoła mnie panowała cisza, obserwowałam okolicę, nad moją głową przeleciało kilka ptaków, wtedy usłyszałam otwierane i zamykane drzwi, myślałam, że ktoś wszedł do mojego domu, ale wtedy zobaczyłam wychodzącego od Zayn’a, Liama. Drugi raz w ciągu kilkunastu godzin moje serce stanęło, zapomniałam jak się oddycha i wtedy zaczęłam kaszleć, ponieważ w płucach miałam tytoniowy dym. Chłopak spojrzał w moją stronę, a mój kaszel momentalnie przeszedł. Jedyne na co było mnie wtedy stać to pomachanie w jego stronę, Liam jak to Liam kulturalny zrobił to samo i lekko się uśmiechnął. Zdziwiło mnie tylko to, że po chwili wrócił z powrotem do domu, wcześniej wydawało mi się, że miał raczej iść w drugą stronę.
Wstałam z dywanika i wróciłam z powrotem do mojej sypialni. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej granatowe spodnie i bluzę z napisem „I GOT A DIRTY MOUTH” uwielbiałam ją. Szybko się w te rzeczy przebrałam i zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie. Niestety okazało się, że moja lodówka nieco świeci pustkami. Wzięłam torebkę, założyłam czarne Convers’y i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Zdążyłam dojść do chodnika i zobaczyłam, że Zayn rusza w stronę auta. Miał już do niego wsiadać ale wtedy mnie zauważył, uśmiechnął się, pomachał i zmienił tor ruchu podchodząc do mnie.

- No hej sąsiadko.
- No hej sąsiedzie. – odpowiedziałam z uśmiechem
- Mam nadzieję, że wczoraj nie byliśmy zbyt głośno, przepraszam jeśli muzyka ci przeszkadzała lub ewentualne krzyki. – powiedział robiąc minę niewiniątka
- Nie martw się, muzyka pomogła mi usnąć, nie umiem zasypiać bez żadnych rytmów wydobywających się ze słuchawek czy głośników, a krzyki, no cóż zdarza się. Nie było źle.
- Cieszę się, ale jednak sądziłem, że zmienisz zdanie i wpadniesz.
- A widzisz, przeliczyłeś się. – chichot sam wyrwał się z moich ust
- Może następnym razem, gdzie się wybierasz? – widać było w jego spojrzeniu ciekawość
- Jestem głodna, a okazało się, że moja lodówka świeci pustkami, pora na zakupy! – wykrzyknęłam i wyrzuciłam rękę w górę
- Może chcesz się zabrać ze mną, niestety po nocnej zabawie w mojej lodówce został jedynie jogurt, a do picia pół butelki wody.
- Hmm, skoro proponujesz, czemu nie. – odpowiedziałam uśmiechając się

Zayn podszedł do drzwi pasażera i otworzył je, zapraszając mnie gestem ręki do środka. Zamknął za mną drzwi i sam usiadł na miejscu kierowcy. Nie jechaliśmy długo, TESCO było niedaleko. Przed wyjściem z auta Zayn założył na głowę czapkę, na nią kaptur i na oczy ciemne okulary przeciwsłoneczne. Nie musiałam pytać dlaczego to robi, dobrze wiedziałam, że chce zrobić zakupy w spokoju i dość szybko, więc nie zwlekając wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę sklepu. Zawsze lubiłam gotować i znałam mnóstwo przepisów, więc mój koszyk był pełen składników do różnych potraw, od polskiego rosołu po japońskie sushi. Zrobiłam też dość spory zapas napoi, pomimo, że jestem dziewczyną, nie przepadam za robieniem zakupów, no chyba, że chodzi o nowe buty. Spojrzałam w stronę mojego towarzysza i zobaczyłam, że czeka już tylko na mnie w okolicach kasy. Kasjerka uwinęła się dość szybko z naszymi zakupami, więc każde z nas zapłaciło za swoje i z pełnymi torbami ruszyliśmy znów do auta.

- Jeju, dawno nie zrobiłem zakupów w takim spokoju. – powiedział Zayn z wyraźna ulgą w głosie, zdejmując swoje ‘przebranie’
- To musi być ciężkie, nie móc zrobić niż bez zdjęć i fanek. Co prawda ja jestem z tobą, ale chyba byłam grzeczna? – zapytałam i uśmiechnęłam się słodko
- Przyzwyczaiłem się, ale i tak zawsze miło zrobić coś w ciszy i bez stresu. Oczywiście, że byłaś grzeczna, zastanawia mnie tylko kto zje wszystko to co kupiłaś. – mówiąc to uniósł brew w górę, a ręką wskazał moje zakupy
- Jem dość dużo, poza tym lubię gotować. Nigdy nie wiem na co najdzie mnie ochota. Właśnie! Może chciałbyś przyjść na kolację. Nie chcę być nachalna, jeśli nie chcesz nie musisz, ale byłoby miło. – powiedziałam a Zayn w tym czasie odpalił silnik
- Chętnie! Tylko powiedz o której. – zaskoczyła mnie jego odpowiedź, ale byłam szczęśliwa
- Około 19:30? Co ty na to?
- Pasuje idealnie, tylko zrób ogromna porcję jestem głodomorem.
- Zawsze robię duże porcje. – nawet się nie zorientowałam kiedy dotarliśmy do domu, wysiadłam z auta i wzięłam swoje zakupy, mimo moich protestów Zayn pomógł mi wnieść je do domu, postawiliśmy je w kuchni
- Masz bardzo ładny dom. – powiedział z uznaniem w głosie
- Dzięki, moja mama projektowała wnętrze.
- Powiedz jej, że ma gust. No nic będę szedł do siebie. Zjawię się u Ciebie o 19:30.
- Dobrze, dobrze. Będę czekała. – odpowiedziałam i odprowadziłam go do drzwi, które potem za nim zamknęłam

Usiadłam przed telewizorem i oglądałam MTV, niewiadomo kiedy zegarek wybił 18:00. Zerwałam się jak poparzona bo oznaczało to, że mam mało czasu na gotowanie i uszykowanie się. W końcu niecodziennie gościem na kolacji jest Zayn Malik. Wpadłam do kuchni i zaczęłam zastanawiać się co przygotować, w końcu postawiłam na „Diabelskie spaghetti”, lubię pikantne dania, gdzieś wyczytałam, że Zayn też je lubi. Wyciągnęłam mięso mielone, przyprawiłam je czoskiem, rozmarynem itp. wrzuciłam na patelnię i zostawiłam żeby się podsmażyło, w tym czasie wstawiłam makaron, a potem wzięłam się za dalsze szykowanie mięsa, do którego dorzuciłam chilli i trochę koncentratu. Wszystko było prawie gotowe, tylko ja byłam w nieładzie. Pobiegłam do pokoju i związałam włosy w koka, zamiast spodni założyłam legginsy, ale bluzę zostawiłam, w końcu jest na niej tekst z „B Est Song Ever”, przejrzałam się w lustrze i zeszłam na dół. Zegarek wybił 19:30, a po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je, za progiem stał wyszczerzony Zayn, a za nim Niall, Harry, Liam i Louis. Moje oczy chyba jeszcze nigdy nie były większe, a serce tak szybko nie biło. Potrzebowałam chwili na opanowanie się, inaczej musieliby chyba wezwać karetkę. Zayn pomachał mi ręką przed twarzą i powiedział:

- Hej, żyjesz? Czy mam dzwonić po karetkę. – widać było, że cała sytuacja go bawi, resztę chłopaków zresztą też
- Żyję. – wykrztusiłam z siebie, ale już kilka sekund później ogarnęłam się i dopowiedziałam – Może wejdziecie? Jedzenie stygnie.
- Jasne! – Krzyknął Zayn i wszedł do domu, a za nim reszta towarzyszy
- Zapraszam do salonu. – wskazałam ręką na główny pokój i ruszyłam za chłopakami
- A więc przepraszam, że nie uprzedziłem, ale chciałem Ci zrobić niespodziankę. – powiedział mulat
- Jasne, nie ma sprawy. – uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do pierwszego z brzegu przybysza, którym był Harry – Jestem Monika. – powiedziałam i podałam rękę
- Harry, miło mi. – posłał mi zabójczy uśmiech, a ja poczułam, że robi mi się goręcej. Odzwajemniłam uśmiech i podeszłam do kolejnego
- Monika – przedstawiłam się i wyciągnęłam dłoń
- Louis, masz śliczne oczy. – jego też były cudowne
- Dziękuję. – lekko się zaczerwieniłam i ruszyłam dalej
- Monika, miło mi.
- Liam. – podał mi rękę, przybliżył się do mojego ucha i wyszeptał – Wiesz, że palenie szkodzi? – jedynie przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się

Została mi już tylko jedna osoba, moje serce biło coraz mocniej i głośniej, bałam się, że któryś z nich to usłyszy, a wtedy spalę się ze wstydu. Stanęłam przed blond cudem.

- Hej, a ja jestem Niall. – powiedział to z taką radością, a uśmiech który miał na twarzy automatycznie przyprawił mnie o przyjemny dreszcz, jego oczy były tak błękitne
- Hej, a ja Monika. Bardzo mi milo. – odpowiedziałam, patrząc w jego tęczówki, mogłabym robić to wiekami, ale sytuacja na to nie pozwalała, więc oderwałam wzrok, niestety
- A więc, jak już mówiłam jedzenie stygnie. Mam nadzieję, że lubicie ostre dania.
- I to jak! – wykrzyknęli chórem

Poszłam do kuchni, ciągle mając na nich oko. Wyjęłam 6 talerzy i nałożyłam danie. Dobrze, że zrobiłam naprawdę dużą porcję inaczej nie byłoby czym się najeść.

- Są dwie opcje, możemy zjeść w jadalni, lub w salonie. Do wyboru!
- Zdecydowanie salon. – powiedział Liam
- Dokładnie. – zawtórowała mu reszta
- Ok, a więc może chcecie jeszcze coś do picia?
- A co proponujesz?
- Hmm, Kawa, herbata, pepsi, woda gazowana lub nie i wiele innych kolorowych napoi. – nie wiem czemu, ale uśmiech nie mógł zejść z mojej twarzy.
- Pepsi poproszę. – pierwszy odezwał się Harry, a reszta przytaknęła
- Może Ci pomogę? – powiedział Niall i podniósł się z kanapy
- Nie trzeba, jakoś sobie poradzę, siedź jesteś gościem.
- Nie, nie. Ja pomogę. – podszedł do mnie, ze słodkim uśmiechem i wziął dwa stojące na blacie talerze

Roznieśliśmy jedzenie, napoje i zaczęliśmy jeść. Na początku było dość cicho, dopóki ostrość sosu nie zaczęła dawać się we znaki.

- Ma moc! – krzyknął Lou i sięgnął po szklankę z piciem
- Trzeba przyznać, że doprawić potrawy umiesz porządnie. – poparł kolegę Liam i zrobił to co on
- Przepraszam, nie wiedziałam, że będzie tak ostre. Zapomniałam, że nie tylko ja będę to jadła.
- Ty lubisz aż tak ostre potrawy? – na twarzy Malika malowało się zdziwienie
- Dla mnie jest to ledwie ostre, przyzwyczaiłam się.
Ich miny mnie rozwaliły.
- Zrobimy zakład. – rzucił Niall
- Ok, założę się o 50 funtów, że nie zjesz całej porcji bez popicia napojem. - powiedział lokowaty i wyciągnął w moją stronę rękę
- Przyjmuję, będę miała na nowe buty. - odpowiedziałam i uścisnęłam mu dłoń
- A więć, START! - krzyknął Liam i odsunął moje picie na koniec stolika

Po pięciu minutach na moim talerzu nie było już ani jednej kluseczki, a picie nadal stało daleko. Odwróciłam się z triumfalnym uśmiechem w stronę Hazzy, a on spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, ale po chwili widziałam w jego oczach wyrazy uznania. Z tylnej kieszeni wyjął portfel i chciał mi dać moja ngrodę, ale ja tylko pokręciłam głową.

- Nie chcę pieniędzy.
- Ale był zakład. - powiedział zdziwiony
- Mi wystarczy podziw jaki widziałam w twoich oczach. - powiedziałam z udawaną wyższością

Chłopakom chyba spodobała się moja odpowiedź, bo teraz na twarzach wszystkich malowały sie piękne usmiechy. Skończyliśmy jeść, naczynia zostały wyniesione i wstawione do zmywarki. Postanowiliśmy obejrzeć jakis film. Wybrałam nowy horror "Obecność" widziałam, że moim gościom bardzo ulżyło, pewnie spodziewali sie jakiegoś romansidła. Przygotowaliśmy przekąski i zapas napoi, rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie. W końcu zaczął się seans. 

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 1

Z busa wysiadł wysoki, muskularny mężczyzna i ruszył prosto w stronę budynku. Zamknął za sobą drzwi, a w tym momencie z głośników mojej wieży zaczęły lecieć pierwsze nuty One Way Or Another, puściły mi wszystkie hamulce jakie miałam do tej pory. Wstałam z leżaka i zaczęłam skakać po całym ogrodzie przy tym głośno śpiewając. Piosenka się kończyła, zmęczona odwróciłam się w stronę sąsiedniego domu. Na moje nieszczęście stał tam mężczyzna, który wcześniej wysiadł z auta, szeroko się uśmiechał w moją stronę, gdy zorientował się, że patrzę w jego stronę pomachał do mnie, zrobiłam to samo ale już po chwili cała czerwona stałam w salonie wyłączając muzykę. Jeszcze przez chwile się nie ruszałam, zastanawiałam się co teraz ten facet o mnie myśli, pewnie, że jestem jakaś psycholką czy coś. W końcu ruszyłam się z miejsca i poszłam do swojego pokoju, włączyłam laptopa i weszłam na wszystkie ważne portale. Przejrzałam twitter'a, wyhaczyłam kilka postów chłopaków z 5SOS, ale i jeden Zayn'a z 1D 'Niezły występ', ciekawe co oglądał. Siedziałam na różnych portalach przez dobre 2 godziny, aż w końcu postanowiłam skontaktować się z moją młodszą siostrą Weroniką przez Skype i zorientować się co dzieje się w domu, gdy mnie tam zabrakło. 
Jeden sygnał, drugi, trzeci.. No wreszcie odebrała.

- Cześć Stara! - wykrzyknęła a po chwili na moim ekranie ukazała się jej twarz
- No siema Młoda, jak tam w domu?
- Nic nowego, nic się nie zmieniło w ciągu jednego dnia, Marta nadal jest wkurzająca. 
- Rzeczywiście, przecież minął dopiero jeden dzień, wydawało mi się, że dłużej. 
- Haha, szybka jesteś. W ogóle ty to masz fajnie, może spotkasz tam jakąś sławę.
- Taa jasne, szanse mam jak jeden do miliona. 
- Ale zawsze to coś.

Gadałyśmy tak jeszcze dobre cztery godziny ale oczywiście moja siostrzyczka była umówiona i musiała się zbierać. Ja nie protestowałam bo zaczynało się już ściemniać a ja byłam głodna. Rozłączyłyśmy się więc ruszyłam pędem po schodach w dół i już po chwili byłam w kuchni, gdzie zrobiłam sobie kilka kanapek i z pełnym talerzem zaległam na kanapie. W telewizji leciała właśnie jakaś komedia, chociaż nie byłam do końca pewna czy mam się śmiać czy płakać. Zaczęłam już powoli przysypiać, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się z mojego wygodnego siedziska i otworzyłam je, za progiem stał nie kto inny jak mój sąsiad przed którym się dzisiaj zbłaźniłam. Zrobiłam się cała czerwona, a on na ten widok zareagował tylko szerokim uśmiechem. 

- Ymm, dobry wieczór. Coś się stało? - spytałam nie patrząc mu w oczy
- Dobry Wieczór, nie ja tylko chciałbym poinformować, że dzisiaj w domu obok będzie mini impreza i może być nieco głośno.
- Mini impreza? Znam takie od mini do maxi. - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
- Obiecuję, że dopilnuję aby było spokojnie.
- No dobrze niech będzie, ale nie wygląda mi Pan na osobę, która imprezuje. Bez urazy. 
- Hah, no może wyglądam nieco zastaro na takie rzeczy. Ale to nie moja impreza ja tylko robię za przyzwoitkę i ogarniam towarzystwo.
- Ah to z takim opiekunem napewno będzie spokojnie. A więc cóż jeszcze mogę, chyba życzyć tylko miłej.. Hmm pracy?
- Można to tak nazwać, dziękuję. Miłęgo wieczoru życzę. - powiedział z uśmiechem i ruszył w stronę chodnika
- Dziękuję. - odkrzyknęłam - Ale mój raczej będzie nudny jak cholera - dodałam już cicho pod nosem

Zamknęłam drzwi i udałam się w stronę tarasu żeby zapalić. Robiłam to rzadko ale czesem było mi tego trzeba, na przykład takich wieczorów jak ten. Sięgnęłam po L&M Linka i odpaliłam, z domu obok można już było usłyszeć podkręconą muzykę i skrawki rozmów. Uznałam, że nie będę zachowywała się jak jakaś podglądaczka więć odwróciłam się w drugą stronę. Noce były chłodne, więc zaczęłam się lekko trząść ponieważ miałam na sobie tylko spodnie i bluzkę z krótkim rękawkiem. Papieros się skończył, zebrałam resztę paczki oraz zapalniczkę i zaczęłam iść w stronę domu, ale ktoś krzyknął dość wyraźnie, chyba do mnie.

- Hej! Hej! Przepraszam! - nie widziałam dokładnie kto to, widok zasłaniało mi kilka krzaczków a na dworze było już naprawdę ciemno
- Ja? - zapytałam niepewna
- Tak, przepraszam, że tak niekulturalnie ale nie znam twojego imienia. Chciałem tylko zapytać czy masz może zapalniczkę? - skądś kojarzyłam ten głos ale nie miałam pojęcia skąd
- Tak mam, jesteś jedyną palącą osobą na imprezie czy co?
- No narazie tak jakby, mogłabyś mi jej użyczyć?
- Jasne, tak w ogóle Monika.
- Miło mi jestem - i w tym momencie oniemiałam, odpaliłam ogień w zapalniczce a on oświecił twarz chłopaka, który stał przede mną - Zayn, cieszę się, że mogę cię poznać.
- O matko.
- Coś się stało?
- Nie, tylko Ty tu. O Matko!
- Haha, przepraszam spodziewałaś się kogoś innego?
- Yyy no chyba, nie wiem. Na pewno nie Ciebie. Ale.. O boże.
- No nie przesadzajmy. - powiedział to z szerokim uśmiechem na twarzy, a po chwili zaciągnął się papierosem
- Jeju, przepraszam za moje zachowanie, ale jestem Directioner i to jest dla mnie coś WIELKIEGO.
- Wiesz chyba będziesz mnie tu często widywała.
- Czemu? To znaczy nie to, że nie chcę, ale czemu? - powedziałam speszona jak nigdy
- Widzisz ten dom? - wskazał palcem dom, w którym była impreza - Mieszkam tu.

W tym momencie serce mi stanęło i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, moja szczęka była na ziemi a oczy wyszły mi z orbit. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc poprostu wyszczerzyłam się jak głupia i przytuliłam go. Lekko się zdziwił ale zaraz chyba zrozumiał co to dla mnie znaczy i odwzajemnił uścisk. 


LEPIEJ BYĆ NIE MOGŁO!

sobota, 14 września 2013

Prolog

Stoję właśnie przed drzwiami mojego nowego domu. Moja mama kupiła go kilka tygodni temu, ostatnio oznajmiła, że przepisuje go na mnie. Byłam tu raz, bądź dwa, w okolicy było tylko kilka budynków, a dzielnica była jedną z tych spokojniejszych w Londynie. Włożyłam klucz do zamka i przekręciłam, usłyszałam metal, nacisnęłam klamke i drzwi stanęły przede mną otworem. Wiedziałam, gdzie znajduje się jaki pokój, więc odrazu ruszyłam w stronę piętra, gdzie mieściły się sypialnie i ruszyłam na koniec korytarza. Ta sypialnia była największa, miała okno na całą ścianę i balkon, z których widać było dom sąsiadów. Zostawiłam rzeczy w walizce, nie ukrywając jestem dość leniwą osobą. (xD) Zeszłam do salonu i włączyłam wierzę stereo, podłączyłam telefon i puściłam "Little Things" One Direction, podśpiewując pod nosem weszłam do kuchni, od salonu oddzielona była jedynie długą ladą podobną do tych, które są w barach. Podeszłam do barku, który oczywiście był dobrze zaopatrzony, nalałam sobie Jack'a Daniels'a i wyszłam na taras do ogródka za domem. Usiadłam na leżaku i zaczęłam śpiewać "Summer Love" kochałam ta piosenkę więc przestałam zwracać uwagę na to, że ktoś może mnie usłyszeć i wyłam(bo śpiewem nazwać tego nie można) słowa piosenki na całe gardło. Kontynuowała bym tą czynność z resztą piosenek na mojej playliście, gdyby nie dzwonek telefonu, przerywający rytmy One Direction. 

- Słucham. - rzuciłam do telefonu po naciśnięciu zielonej słuchawki
- Cześć Młoda, jak tam nowy dom? - odpowiedział mi tak dobrze znany głos starszej siostry
- Oj Stara, żebyś ty wiedziała jak tu idealnie. 
- Postaram się niedługo wpaść, wiesz mam do Ciebie trochę daleko. 

Paulina(bo tak miała na imię) mieszkała w Chinach, wyprowadziła się tam po skończeniu studiów, narazie jej się tam podobało. Miała dobrą pracę i dobre znajomości.

- No ja mam nadzieję, zawsze kochałaś Wielką Brytanię.
- Nadal kocham, ale tu też mi dobrze.
- Dobra pogadamy na Skyp'ie bo trochę drogo przez telefon.
- Racja! Dobra to papatki.
- No papa.

Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i spojrzałam na wyświetlacz, oczywiście jak zwykle uśmiechnęłam się bo na tapecie znajdował sie nie kto inny jak słodki Niall Horan nie znający grawitacji. Odblokowałam telefon i weszłam w odtwarzacz, nacisnęłam 'PLAY' i znowu wyszłam do ogródka. Rozłożyłam się na leżaku i obserwowałam dom obok, właśnie na podjazd wjeżdżał dużych rozmiarów czarny bus.