- Hej, nie stresuj się tak. - Usłyszałam słowa blondyna koło ucha, który w tym samym czasie ścisnął mocniej moją dłoń.
- A co jeśli ich nie polubisz? - Zapytałam patrząc na niego poważnie.
- To one powinny polubić mnie, a nie ja je. Znaczy ja je też, ale one są ważniejsze. - Zaśmiał się i ucałował zewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Niech będzie. - Odetchnęłam głęboko i odwróciłam się w stronę okienka, przed które mogłam podziwiać puch białych chmur.
Musiałam przysnąć bo obudziło mnie szturchnięcie w ramię. Niall oznajmił, że niedługo będziemy lądowali co sprawiło, że zaczęłam się teraz naprawdę stresować. Bałam się że któraś z nich będzie miała problem z rozmawianiem z Niall'em. Marta była dość mała i nie byłam pewna czy poradzi sobie z angielskim w takim stopniu.
- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. - Szepnęłam do siebie i odetchnęłam.
~*~
- Myślałam, że jest z nią coraz lepiej.- Wszyscy tak myśleliśmy, tydzień temu znów zaczęła mówić o osobach, które nie istnieją.
- Nie rozumiem, mieliśmy ją wypisać. Jej stan był dobry. Jej rodzina już przygotowywała się na to żeby odebrać ją ze szpitala, byli gotowi na jej powrót.
- Wygląda na to, że choroba jest zbyt rozwinięta. Tym razem przynajmniej ma miłe historie.
- W porównaniu do ostatniej historii, chyba każda inna będzie milsza. Tak z ciekawości, jaka historia tym razem?
- Jest świetnym fotografem, pracuje z zespołem, który osiągnął światową sławę. Wydaje mi się, że jeden z nich ma zamiar się jej oświadczyć.
Wszystko wskazywało na to, że jej stan się poprawia. Ale schizofrenia jest nieprzewidywalna. Szczególnie, że ona wcale nie chciała, by jej stan się polepszył. Jest coraz gorzej, a jej choroba wchodzi na coraz poważniejsze tory. Jej urojenia z czasem stały się coraz przyjemniejsze. Może właśnie dlatego nie chce wyzdrowieć. Bo tylko dzięki nim czuje się w końcu szczęśliwa. Choć to tylko pozory. Urojenia, napędzane pragnieniem prawdziwej miłości.
________________
Dziękuję wszystkim, którzy wchodzili na bloga, czytali tą historię i którzy wspierali mnie przez cały czas. Zdaję sobie sprawę jak bardzo was zawiodłam tym, że wstawiam epilog w takim momencie, jednak nie widzę sensu by dalej trzymać was w niepewności. Kompletnie się wypaliłam, próbowałam się zmusić do stworzenia kolejnego rozdziału ale nie widziałam przyszłości dla tej historii. Postanowiłam zakończyć ją dopóki była jeszcze dobra, żebyście mogli ją pozytywnie zapamiętać, a nie jako coś co było dobre, a na sam koniec zamiast zostawić po sobie jakiś znak w pamięci, zniechęciło i odrzuciło. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
Po raz ostatni:
tofi, xx
to najlepsze i najoryginalniejsze zakończenie! ta historia jest dla mnie jedną z tych najważniejszych i wiąże się z nią tak dużo wspomnieć i cudowna znajomość^^ zakochałam się w niej od pierwszego przeczytania i zawsze pozostanie w mojej pamięci!
OdpowiedzUsuńlove ya tofi! <3.
Zajebisty epilog *.* Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czytałam.
OdpowiedzUsuńTen blog był jednym z tych, dzięki którym pokochałam One Direction
Dzięki za tak wspaniałego bloga xx
Miłego wieczoru i ogólnie, powodzenia :)
O mój Boże! Nie spodziewałam się takiego zakończenia, jestem cholernie zaskoczona! To jest świetnie! Obserwowałam twoją pracę i muszę przyznać, że z biegiem tworzenia kolejnych rozdziałów, pisałaś coraz lepiej. Wróżę ci świetlaną przyszłość, kochana, bo na prawdę masz talent.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi kiedyś też uda się osiągnąć to co ty - oddanych czytelników oraz ten NIEZAPRZECZALNY TALENT. I niech ktoś spróbuje się ze mną nie zgodzić *haha.. evil laugh*
Swietny epilog na długo pozostanie w mojej pamieci i ze to był tylko wymysł przez chorobe niesamowite , Mam jeszcze jedno pytanie czy masz zamiar zaczac pisac inne opowiadanie bo masz wielki talent lucy
OdpowiedzUsuńWątpię, myślę że ten epilog to koniec mojej przygody z pisaniem fanfictionów.
UsuńJa wolę pozostać przy wersji, gdzie to działo się "w prawdziwym świecie". :D jejuu, rok z opowiadaniem i koniec. Az łzy w oczach mam! ;( jeju, tak mi szkoda, że kończy się historia z tym blogiem, opowiadaniem ;( ale świetna robota i życzę wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tak wspaniały blog. Piszesz świetnie! Dobra praca. Życzę Ci szczęścia, abyś pisała nowe fanfiction, kochana ♥
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, uśmierciłaś Monikę? XD
OdpowiedzUsuńNie uśmierciłam, z czego taki wniosek?
UsuńPrzeczytaj jeszcze raz, znajduje się w szpitalu psychiatrycznym.
Szkoda że to już koniec :( przy okazji zapraszam do mnie ---> http://dark-desires-hatred-and-creaving.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo był na prawdę super blog do samego końca, wiem że może ci się nie chce ale fajnie by było jakbys zrobiła 2 część, nie namawiam ale proponuje. Wracając do tematu takiego zakończenia sie nie spodziewałam blogi które czytałam kończyły się tak samo że byli z sobą szczęsliwi do końca itp. -,-' a twój zakończył się inaczej od początku do końca działo się ciekawie <3 ;*
OdpowiedzUsuńNiestety raczej nie ma co liczyć na drugą część. Zakończyłam go tak, że na pewno nie byłabym w stanie pociągnąć tego jakoś dalej zwłaszcza iż (nie wiem czy da się to wywnioskować z tekstu) One Direction tak naprawdę nie istnieje, a jest to jedynie wymysł bohaterki. :)
UsuńOn chce być kimś kim nigdy nie będzie, tak bardzo chciałby być w centrum mojej uwagi, ale to się mu nigdy nie uda. Niall. To on sprawił, że moje życie stało się takie, a nie inne. Teraz już nie wiem co mam robić. Ja, Hope Moore właśnie teraz nie ma zielonego pojęcia co zrobić w swoim marnym życiu. Tracę to co kiedyś było dla mnie największym atutem, coś co potrafiło walczyć ze wszystkim i ze wszystkimi. Rozpierała mnie kurewska duma. Tylko jedno pytanie: skąd się brała?
OdpowiedzUsuńhttp://forget-fanfic.blogspot.com/
Przez 15 min siedzialam z rozdziabiona gębą i probowalam przetrawic to zakończenie... Jestes genialana. Mam nadzieje ze jeszcze zaczniesz pisac na tym blogu :-*
OdpowiedzUsuńNa tym już na pewno nie. Nie chcę psuć w miarę dobrego zakończenia, zwłaszcza, że już wszystko zostało w rozdziałach napisane. :)
UsuńTo właśnie dzięki Tobie i temu opowiadaniu sama zaczęłam pisać opowiadania! Oczywiście nie są one tak dobre jak to Twoje, ale zawsze coś. Ja osobiście nie jestem Directioner, ale jak zobaczyłam, że w tym opowiadaniu pojawia się Garrix, od razu zaczęłam czytać! To chyba wiadome dlaczego, bo jestem Garrixers hihi. Może ci to już kiedyś pisałam, ale polecam to opowiadanie 11\10 <3 i zapraszam do siebie! http://putyourhandsupgrx.blogspot.com
OdpowiedzUsuń