poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 40

Dławiłam się własnymi łzami, które wciąż wypływały z moich oczu i moczyły już i tak zalane policzki. Uklękłam i schowałam twarz w dłonie, miałam nadzieję, że to pomoże mi się uspokoić. Niestety po chwili dostałam przeraźliwego kaszlu, który jeszcze bardziej uniemożliwiał mi oddychanie. Starałam się łapać płytkie oddechy aż w końcu byłam w stanie normalnie wdychać i wydychać powietrze. Wstałam z podłogi i upewniwszy się, że drzwi zamknęłam na zamek, przeszłam do salonu. Zasłoniłam okna i ocierając rękawem bluzy zapuchnięte oczy, weszłam na górę. Byłam na siebie tak strasznie zła, wiedziałam że to wszystko mogłoby się zmienić, gdybym tylko znalazła w sobie tyle odwagi i powiedziała mu że chcę dać 'nam' szansę. Wiedziałam, że to wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie, ale mimo to nie byłam w stanie tego zrobić. Wzięłam pierwszą rzecz, która znalazła się pod moją ręką i po prostu rzuciłam ją przed siebie. Skarbonka roztrzaskała się o ścianę, a w tym samy momencie z dołu dało się usłyszeć głośne walenie do drzwi. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Oparłam się plecami o ramę łóżka i rękoma zakryłam uszy. Hałas nie ustawał, a ja coraz bardziej miałam go dość. Zbiegłam po schodach na dół i podeszłam bliżej drzwi.

- Monika! Otwórz! - słyszałam krzyk Liama
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i oparłam się o drzwi
- Ja nie żartuję! Słyszałem hałas. Masz otworzyć te drzwi w tej chwili!
- Liam, proszę. Zostaw mnie. - powiedziałam błagalnym głosem tak by usłyszał


Walenie ustało, miałam nadzieję, że chłopak sobie odpuścił i naprawdę wróci do siebie. Niestety nadzieja matką głupich.

- Wybiegłaś, nikt nie wie czemu. Niall ci coś zrobił? - zapytał, chociaż wiedział że byłoby to niemożliwe
- Nie. - wydukałam jedynie
- Otwórz.

Zrezygnowana odwróciłam się przodem i lekko przekręciłam zamek. Wiedziałam, że chłopak nie odpuści.

- Nic ci nie jest? - pokręciłam przecząco głową - Dlaczego wybiegłaś? -  zapytał ale gdy zobaczył moją znów mokrą od płaczu twarz jedyne co zrobił to, przytulił mnie
- Jestem taka głupia. - powiedziałam łamiącym się głosem
- Nie jesteś głupia. Nie mów tak. Co się stało?
- Dlaczego nie mogę mu po prostu powiedzieć, że coś do niego czuję i być najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi? - zapytałam niemal szeptem, a kolejna fala łez popłynęła z moich oczu

Liam odsunął mnie od siebie na długość ramion i przyjrzał mi się dokładnie. Widziałam lekkie zdziwienie na jego twarzy, które najwyraźniej spowodowane było moim nagłym wyznaniem miłości które dotyczyło jego kolegi. Wiedziałam, że jemu mogę zaufać i wiedziałam również, że nie powie tego nikomu. Poczeka aż sama będę gotowa by powiedzieć co czuję. Po chwili pokręcił głową i znów mocno do siebie przytulił.

- W końcu przyznałaś się do swoich uczuć przed samą sobą. - poczułam jak się uśmiecha, składając pocałunek na moim czole
- Zostaniesz ze mną? - zapytałam nadal nie odrywając głowy od jego torsu
- Wiesz, że tak. - rzucił i zamknąwszy drzwi na zamek, pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni - Zrobię ci coś do picia. - rzucił, a ja usiadłam na krzesełku
- Pójdę się ogarnąć. - szepnęłam i wstałam - Liam.. - chłopak odwrócił się w moją stronę - Przepraszam.
- Za co? - zapytał zdziwiony
- Nie powinnam obarczać cię swoimi problemami. Nie chciałam też żebyście się o mnie martwili. Ciągle coś komplikuję. - mówiąc to, moje palce wydawały mi się bardzo ciekawe

Brunet odstawił szklankę i podszedł do mnie. Uniósł lekko mój podbródek, zmuszając mnie tym samym, bym na niego spojrzała. Na jego twarzy malował się szczery uśmiech, tak słodki i pocieszający, że mimowolnie i ja lekko uniosłam swoje kąciki. Nie potrzebowaliśmy słów, ten gest uświadomił mi że jestem dla niego ważną i że mogę zawsze na nim polegać. Pogładził jeszcze lekko mój policzek, by po chwili znów stać przy blacie i przygotowywać jakieś napoje. Westchnęłam i ruszyłam do łazienki. Szybko zmyłam resztkę makijażu jaka została na mojej twarzy. Pomyślałam, że od razu przebiorę się w coś wygodniejszego więc przeszłam do sypialni i założyłam to co miało być moją dzisiejszą pidżamą.
Oczywiście nie obyło się bez wtargnięcia do pokoju, podczas gdy ja byłam w samej bieliźnie.

- Liam! - krzyknęłam i tupnęłam nogą
- Przepraszam, myślałem że jesteś w łazience. - powiedział speszony
- Mógłbyś...? - zrobiłam znaczącą minę, a on po chwili odwrócił się tyłem - Co chciałeś z mojego pokoju?
- Laptopa. - rzucił jedynie
- To weź go. - odparłam zakładając spodenki, a następnie łapiąc za koszulkę

Chłopak posłuchał i już po chwili z biurka zabierał urządzenie jak i ładowarkę, która leżała obok.

- Zamówiłem pizze. - dodał po chwili
- Jej! - krzyknęłam z uśmiechem, związując włosy w kucyk
- Idziesz? - zapytał spoglądając na mnie niepewnie
- Idę. - oznajmiłam i ruszyłam za nim na dół

Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie, Li posiedział chwilę na komputerze, a następnie go zamknął. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi więc poszłam je otworzyć i już po chwili wracałam do salonu z dwoma pudełkami gorącej pizzy. Włączyliśmy sobie 'Batmana' i zaczęliśmy opróżniać pudełka. 

- Dziwne, że przyszedłeś sam. - rzuciłam po kilkunastu minutach ciszy
- Zayn chciał przyjść ze mną ale powiedziałem mu żeby został. - odpowiedział brunet nie odrywając wzroku od ekranu
- Czemu?
- Wiedziałem, że łatwiej będzie ci porozmawiać ze mną. 
- Wiem, że go bardzo lubisz ale właśnie dlatego nie powiedziałabyś mu tego, co powiedziałaś mi. - wzruszył ramionami
- Ciebie też bardzo lubię. 
- Wiem ale ja jestem dla ciebie jak brat, a Zayn niekoniecznie... - już chciałam się odezwać ale przerwał mi - Nie zaprzeczaj... Uh przegapiłem najlepszy moment! - zajęczał

Ja jedynie pokręciłam głową z politowaniem. Co miał na myśli mówiąc, że Zayna niekoniecznie? Rzeczywiście pewnie Mulatowi nie powiedziałabym tego co powiedziałam jemu, ale no bez przesady. Nie róbmy z tego czegoś nadzwyczajnego. Film dobiegał końca, a Liam usnął. Wzięłam koc by go nim przykryć, gdy zaczął dzwonić jego telefon. Szybko go złapałam i odebrałam tak by chłopak się nie obudził.

- Liam przypomnij chłopakom, że juro o piętnastej wywiad. - usłyszałam, rozpoznając głos Paula
- Jasne, że im przypomnę. - odpowiedziałam z uśmiechem
- Oni znowu u ciebie? - zapytał i wiedziałam że się uśmiecha
- Tylko Li. Usnął na kanapie, czyli normalka. - westchnęłam
- Hah. Przyjedziesz jutro z nimi?
- Możliwe. Jeszcze zobaczę, bo w końcu wypadałoby zabrać się za dobieranie sprzętu.
- Wiesz, że jesteś mile widziana jak coś to przyjeżdżaj. 
- Oczywiście, szefie. - zaśmiałam się
- Dobra, dobra. - zaśmiał się - No nic, to dobranoc i śpij dobrze.
- Ty też. - rozłączyliśmy się, a ja odłożyłam telefon

Zanim ruszyłam do siebie dałam jeszcze Liam'owi buziaka w policzek i poprawiłam przykrywający go koc. Potem skierowałam się na górę, gdzie od razu położyłam się do łóżka. Budzik ustawiłam na dziesiątą żeby nie spać znów do nie wiadomo której. 
Obudziło mnie piszczenie urządzenia, gdy je wyłączyłam i chciałam rozłożyć się na łóżku coś mi w tym przeszkodziło, a dokładniej ktoś. Od razu wiedziałam kto leży obok. Więc odwróciłam się twarzą w jego stronę i spojrzałam w już lekko uchylone oczy.

- Co tu robisz? - wychrypiałam zaspana
- Masz niewygodną kanapę. - wyszczerzył się
- Wiesz, że obok są jeszcze inne sypialnie?
- Wiem. - wzruszył ramionami 
- Macie dzisiaj wywiad o piętnastej. 
- Musze przypomnieć chłopakom. - westchnął i zaczął zbierać się z łóżka

 Dopiero teraz zorientowałam się, że jest w samych bokserkach, które uwydatniały niektóre miejsca. Właśnie się przeciągał pokazując przy tym wyrzeźbione plecy, a następnie odwracając się znów w moją stronę przeczesał palcami swoje rozczochrane włosy i podrapał po zarośniętej brodzie. Przez chwilę przyglądałam mu się uważnie i uświadomiłam sobie, że jest naprawdę hm... interesującym chłopakiem. Sama zaśmiałam się ze swoich myśli i przeciągnąwszy się ruszyłam na dół żeby zrobić jakieś śniadanie. Postawiłam dzisiaj na jajecznicę, która zrobiłam dość szybko i rozłożyłam na dwa talerze.

- Jedziesz z nami? - zapytał szatyn siadając na krzesełku
- Tak, Paul mówił żebym wpadła. - uśmiechnęłam się
- Jadę dzisiaj autem więc możesz jechać ze mną i Harrym. 
- Ok. O której mam być gotowa?
- O czternastej. - uśmiechnął się i kontynuował pałaszowanie śniadania

Po skończonym posiłku wstawiłam brudne naczynia do zmywarki, która następnie włączyłam. Pożegnałam się z Liam'em i poszłam wziąć kąpiel. Spędziłam pod prysznicem blisko godzinę. W końcu, gdy spod niego wyszłam zaczęłam suszyć włosy i nakładać lekki makijaż. Około dwunastej wyszłam z łazienki i przemieściłam się do sypialni, gdzie wybrałam ubranie i dokończyłam fryzurę. 
Przejrzałam się jeszcze ostatecznie w lustrze i byłam zadowolona z efektu jaki osiągnęłam. Mocno czerwone usta nadawały lekko drapieżnego wyglądu ale i kusiły co bardzo było mi na rękę. O czternastej usłyszałam trąbienie więc założyłam buty, chwyciłam torebkę i wyszłam z domu. Zmierzając do auta widziałam rozdziawioną buzię Payna, któremu mój wygląd wyraźnie pasował. 



_________________
Długo kazałam Wam na niego czekać i mimo to jest tak do dupy. Bardzo Was przepraszam! Nie wiem czemu go dodaję... ;c

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 39

Weszłam do środka i od razu skierowałam się w stronę kuchni, gdzie zaczęłam robić sobie wielkie śniadanie. Jego przygotowanie zajęło mi dobrą godzinę, ponieważ postanowiłam zrobić sobie omlet z bitą śmietaną, grzanki z dżemem i do tego jeszcze sok marchew-jabłko. Z tacką pełną przysmaków, ruszyłam na kanapę w dużym pokoju i wygodnie się na niej rozsiadając włączyłam telewizor. Zaczęłam lecieć po kanałach aż natknęłam się na 'Świeże ploteczki', było coś o kilku premierach płyt, o nowych gwiazdach na odwyku. Właśnie wzięłam ostatniego gryza grzanki do buzi, gdy usłyszałam 'Czyżby Mayn okazało się prawdą?' i zobaczyłam swoje zdjęcie, dokładnie sprzed godziny. Zrobiłam wielkie oczy i zakrztusiłam się jedzeniem. Pogłośniłam telewizor, by kaszel nie zagłuszył dalszej wypowiedzi prezenterki.

- 'Dziś po godzinie ósmej, przyjaciółka zespołu One Direction - Monika, zostałam zauważona, gdy wykradała się z domu chłopaków. Miała na sobie koszulkę jednego z chłopaków, jak się potem okazało należała ona do Zayna Malika. Czyżby krył się za tym jakiś romans? Co powie na to Niall, którego śpiącego, zdjęcie dziewczyna ostatnio dodała na Instagrama. Jeśli zdobędziemy jakieś nowe informacje od razu będziecie mogli znaleźć je na naszej stronie internetowej...'

W tym momencie przestałam słuchać wypowiedzi kobiety. Siedziałam z szeroko otwartymi oczami oraz rozdziawioną buzią, nie wiedząc zbytnio jak zareagować. Po chwili w końcu wybuchnęłam śmiechem. Mayn? Skąd oni biorą takie pomysły. Gdy w końcu udało mi się opanować zabrałam się za dalszy ciąg jedzenia. Nadal co jakiś czas się śmiejąc i kręcąc głową z politowaniem, dokończyłam śniadanie, a brudne naczynia wstawiłam do zmywarki. Postanowiłam zrobić dziś jakieś zakupy ubraniowe, dlatego też ruszyłam w stronę schodów i będąc już na górze, skierowałam się do sypialni. W międzyczasie, gdy starałam się znaleźć coś sensownego do ubrania, weszłam na twittera. Panował na nim totalny chaos. Prześledziłam wzrokiem kilka tweet'ów, w których toczyła się wojna między zwolenniczkami 'Mayn', 'Miall' i zwolenniczkami tego bym 'usunęła się z otoczenia chłopaków'. Miall? Boże, dwa parowania jednego dnia. Istna masakra. Postanowiłam nie odpisywać nikomu, najpierw chciałabym przedyskutować to z chłopakami. Dlatego szybko się przebrałam i włosy zaplątałam w warkocza, po czym nałożyłam jeszcze kilka poprawek w makijażu i wyszłam z domu.

Potwornie nie lubiłam chodzić w kaloszach, ale cóż miałam za wyjście gdy w końcu nastała londyńska pogoda i wydawało się, że zaraz całe niebo runie na ziemię, a chłodny wiatr nie ustępował. Zakrywając twarz przebiegłam do domu chłopaków. Mimo, że było to zaledwie kilka kroków, ja byłam mokra. Kulturalnie zdjęłam buty, odłożyłam parasol i torbę, a następnie przeszłam do salonu skąd dochodził mnie dźwięk śmiechu Harry'ego.

- Hej mordko. - rzuciłam i dałam chłopakowi buziaka w policzek
- No hej. Co tam u Mayn? - poruszył zabawnie brwiami
- Spadaj, Styles. - prychnęłam i uderzyłam go w ramię
- Przepraszam, może to jednak Miall? - zaśmiał się

Mi akurat w tej sprawie do śmiechu nie było. Spojrzałam jedynie na niego i bez słowa usiadłam na fotelu, niedaleko kanapy. na której siedział loczek. Zdziwiła go moja reakcja, ponieważ widziałam po wyrazie twarzy, że spodziewał się kolejnego uderzenia.

- Co jest? - zapytał po chwili

Ja jedynie wzruszyłam ramionami co miało oznaczać krótkie 'nic'.

- Gdzie reszta? - zapytałam, by zmienić temat
- Louis i Payno wyszli. Zayn śpi, a Niall siedzi u siebie w pokoju. - odpowiedział - Ale okłamałaś mnie. - dodał po chwili
- Nie okłamałam. Milczenie to jeszcze nie kłamstwo.

Spojrzałam w stronę schodów. Uznałam, że skoro Mulat jeszcze śpi to nic tu po mnie.

- No nic, jadę na zakupy. Wpadnę później. - rzuciłam w stronę Hazzy i pomachawszy mu wyszłam z domu

Od razu podeszłam do swojego auta i gdy wsiadłam oraz zapięłam pasy, odpaliłam silnik i ruszyłam z podjazdu. Było dzisiaj sporo korków, ponieważ większość starała się jechać ostrożnie podczas tej ulewy. Droga zajęła mi praktycznie godzinę ale w końcu znalazłam się w ciepłym i suchym budynku. Swoją 'podróż' po sklepach zaczęłam od zajrzenia do Nike, ponieważ potrzebowałam nowych butów. Następnie ruszyłam do Reserved i kilku innych. Po dwóch godzinach przymierzania i robienia zakupów, postanowiłam wejść do Starbucksa i wypić jakąś kawę, o której rano nie pomyślałam. Z gotowym zamówieniem, usiadłam na kanapie w rogu lokalu i włączyłam Twittera w telefonie. Zaczęłam czytać historyjki jakie zaczęły się tworzyć na temat rzekomych romansów. 

- Gówno prawda... - rzuciłam pod nosem czytając, że to ze względu na związek z Zayn'em przeprowadziłam się Londynu
- Posiadanie dwóch chłopaków męczy? - usłyszałam nad sobą

Spojrzałam w górę, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Taki sam, jaki gościł u chłopaka. 

- Okropnie. - westchnęłam - Hej. - dałam mu buziaka w policzek i lekko przesunęłam
- Nie spodziewałem się, że gdy włączę dziś telewizję to będziesz numerem jeden na wszystkich stacjach plotkarskich. - posłał mi szeroki uśmiech
- To jest jakaś masakra. - głowa opadała mi na dłonie, w których ją ukryłam
- Nie przesadzaj. - Kevin uśmiechnął się pocieszająco
- Jak się ma bar? - zapytałam dla zmiany tematu
- Dobrze, bez ciebie trochę tam nudno ale cóż. - wzruszył ramionami
- Zatrudniłeś kogoś nowego?
- Musiałem. Taka mała słodka brunetka. Ma na imię Megan. - uśmiechnął się

W mojej głowie pojawiła się pewna myśl. Wiedziałam, że Megan, którą poznałam na festiwalu mieszka niedaleko Londynu, była mała i była brunetką. Pisałam z nią kilka razy ale nigdy nie było to ni konkretnego. Fajnie byłoby gdyby okazało się, że to ona. 

- Też zrobiła wielkie oczy, gdy zobaczyła cię w barowej telewizji. Powiedziała, że nie wyglądałaś na taką która zna gwiazdy i słucha One Direction. - wyszczerzył się

Czyli to jednak ona. 

- Pozory mylą. - pokazałam mu język - W ogóle, co tu robisz? 
- Wpadłem na małe zakupy. Po ostatniej bójce, która była w barze została mi tylko jedna bluza. - zrobił smutną minę
- Bójka? - zapytałam unosząc brwi
- Czasem się zdarzą. Jakieś pijane dzieciaki. Nic ważnego. - machnął ręką
- Może chcesz się przejść ze mną? Miałam wejść jeszcze do kilku sklepów.
- Jasne. Twoje towarzystwo, zawsze mile widziane. - uśmiechnął się

Skończyliśmy swoje napoje i ruszyliśmy w dalszy szał zakupowy. Widziałam kilka osób, które wyraźnie szeptały za moimi plecami. Niektórzy posyłali mi mordercze spojrzenia, a inni uśmiechali szeroko. Zakończyliśmy zakupy i oboje ruszyliśmy na parking. Jeszcze chwile porozmawialiśmy i w końcu każde z nas udało się do samochodu, a potem do swojego auta. Podróż znów zajęła mi sporo czasu. Niestety chyba moje auto ma mi za złe, że mało nim jeżdżę ponieważ w międzyczasie
złapałam gumę. Nie byłam w stanie sama wymienić koła, nigdy nie lubiłam tego robić, a w tym aucie niestety było to dla mnie awykonalne. Udało mi się zjechać na pobocze i całe szczęście ktoś postanowił się nade mną zlitować, zanim jeszcze zadzwoniłam po pomoc. Czarne aut zatrzymało się niedaleko mojego. Wysiadł z niego wysoki mężczyzna w koszulce, która przez deszcz na którym właśnie stał zaczynała opinać jego mięśnie. Twarz miał dojrzałą, z kilkudniowym zarostem, a oczy kolorem przypominające moje, przeszywały mnie na wskroś. 


- Guma? - zapytał podbiegając do mnie, ukazując białe i równe zęby, a ja jedynie przytaknęłam onieśmielona jego uśmiechem - Pomóc? - zapytał, gdy stał już pod moją parasolką, cały przemoknięty
- Byłabym tak bardzo wdzięczna. - odparłam robiąc ładne oczy
- Dla pani wszystko. - puścił mi oczko 

Podałam mu potrzebne narzędzia, chciałam mu pomóc przy wyciągnięciu opony z bagażnika ale kategorycznie zabronił i sam ją wydostał, napinając przy tym mięśnie swoich ramion, a mi dech zaparło w piesiach. Uwinął się z tym dość szybko. Byłam pełna podziwu dla jego pracy. 

- Może dałbyś się zaprosić na kawę w podziękowaniu za pomoc? - uśmiechnęłam się gdy kończył
- Teraz już chyba jestem spóźniony do pracy, ale jutro bardzo chętnie. - spojrzał na mnie słodko

Wymieniliśmy się numerami i każde z nas ruszyło w swoją stronę. Resztę drogi pokonałam bez zbędnych niespodzianek ale niestety mimo parasolki, którą miałam ciągle rozłożoną podczas pobytu na dworze, teraz i tak ociekałam wodą. Dlatego ruszyłam najpierw do siebie. Przeszłam do łazienki i wszystkie mokre rzeczy wrzuciłam od razu do prania, a kurtkę rozwiesiłam na grzejniku. Następnie przebrałam się w:
podsuszyłam włosy i związałam je w niedbałego koka. Następnie zeszłam na dół i zarzuciłam na siebie kurtkę, którą miałam wcześniej. Nałożyłam na głowę kaptur i zamykając za sobą drzwi wyszłam, następnie zmierzając w stronę domu chłopaków i wchodząc do niego. Nie lubiłam deszczu, była to jedna z najgorszych rzeczy świata. Zdejmując w przedpokoju buty i kurtkę, ruszyłam w stronę salonu. Zastałam w nim Liama i Zayna grających w Fifa2013. Przywitałam ich buziakiem.

- Gdzie reszta? - zapytałam
- Louisa nie było dzisiaj cały dzień, Harry wyszedł gdzieś z Ed'em, a Niall siedzi na górze. - odpowiedział mi Li nie odrywając wzroku od telewizora
- Pójdę po niego. Ach i Zayn.. - poczekałam aż zerknie w moją stronę - Musimy pogadać. - dodałam, a on przytaknął


(Rozkazuję Wam włączyć tą piosenkę by leciała w tle podczas czytania końcówki: http://www.youtube.com/watch?v=MWo3CMUp8K0)


Ruszyłam na górę i podeszłam do drzwi blondyna, które były lekko uchylone. Zobaczyłam, że chłopak siedzi na łóżku z gitarą w ręku. Grał właśnie jedną z moich ulubionych piosenek ale mimo to moje serce ścisnęło się, gdy przypomniałam sobie całkowity jej tekst, dodatkowo przy tym słysząc
'When you love someone but it goes to waste
Could it be worse?'
wydobywające się z ust chłopaka.Smutek, który wyczuwałam w jego głosie sprawiał, że miałam ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy, zapaść się pod ziemię i karać za to co mu robię. Chciałam z nim dzisiaj porozmawiać o tym by zniwelował plotki na temat naszego 'związku' ale teraz uświadomiłam sobie, że nie byłabym w stanie rozkazać mu zrobić czegoś takiego. Łzy stanęły w moich oczach, a serce nadal miałam ściśnięte. Wysłuchałam piosenki w wykonaniu Nialla do końca i w końcu odzyskałam władzę w nogach ruszyłam na dół. Przebiegłam koło salonu i szybko zakładając buty i kurtkę wróciłam do siebie. Zamknęłam drzwi i ciężko oddychając, rozpłakałam się jak małe dziecko. 



______________
 ZAPRASZAM NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA, KTÓREGO ZAŁOŻYŁAM DZIŚ W NOCY. RÓWNIEŻ BĘDZIE O ONE DIRECTION! :)
http://historia-o-terazniejszosci.blogspot.com/

Nie zgadniecie, o której zaczęłam pisać rozdział. Dokładnie to o 03:48, moje problemy z zaśnięciem są coraz gorsze, ponieważ dzisiaj udało mi się to dopiero przed siódmą. Jestem strasznie zmęczona, więc jeśli ktoś znajdzie błędy w tekście lub jakieś masło maślane to bardzo przepraszam ale nawet nie chce mi się go czytać drugi raz. Mam nadzieję, że się Wam spodoba! :)
+ coraz bardziej mnie zadziwiacie. Dziękuję za 24tyś. wyświetleń! <3

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 38

PROSZĘ O WYSŁANIE MI LINKÓW TO WASZYCH BLOGÓW, PONIEWAŻ MUSZĘ JE OD NOWA DODAĆ DO 'CO CZYTAM' ;)

Rozdział dedykuję jednej z moich czytelniczek: Weronice Nowak. Dziękuję za komentarze i miłe słowa. ;)
Chciałabym też podziękować MałaW. ponieważ jesteś jedną z osób, na której komentarze czekam i która zawsze dowartościuje mnie gdy myślę, że rozdział jest nie najlepszy! :)


~*~
Gdy powiedziałam, że chyba pora na mnie zostałam (śmiem stwierdzić, wręcz brutalnie) przygnieciona do łóżka przez Louisa, który w tym momencie rozsiadł się na mnie.

- Nie ma mowy. - rzucił i skrzyżował ręce na piersi
- Nie żartuj. Zejdź ze mnie. - rozkazałam mrużąc groźnie oczy
- Nie. 
- Ale ciężko mi jest przez ciebie oddychać! - krzyknęłam, naprawdę tracąc oddech
- Nie. - wzruszył ramionami, myśląc że żartuję
- Zejdź z niej idioto. Ona serio nie może oddychać! - krzyknął Harry i zrzucił go ze mnie
- Dziękuję. - powiedziałam łapiąc kilka głębszych oddechów
- Przepraszam, myślałem że żartujesz. - powiedział skruszony Louis
- Po prostu więcej tak nie rób. - odparłam, a on przytaknął na znak, że rozumie

Byłam zmęczona i jedyne co chciałam teraz zrobić to położyć się w łóżku i zasnąć. Wiedziałam, że nie uda mi się przekonać ich żeby puścili mnie do domu więc poprosiłam by dali mi coś do spania i czysty ręcznika. Bez gadania wykonali moją prośbę i po pięciu minutach znajdowałam się w jednej z łazienek i odkręcałam wodę z prysznica. Rozebrałam się i weszłam pod gorący strumień, który rozluźnił moje mięśnie i sprawił, że poczułam się odprężona. Po głowie zaczęła mi chodzić piosenka 30 Seconds to Mars 'This Is War' więc zaczęłam ją cicho śpiewać.Nie jest to typowa piosenka do nucenia pod prysznicem ale to było niezależne ode mnie. Straciłam poczucie czasu i gdy zakręcałam wodę, owijając się ręcznikiem zegarek zaczął wskazywać dwudziestą drugą. Włosy związałam w wysokiego kucyka i przebrałam się w ubrania, które prawdopodobnie należały do Zayna ponieważ kojarzyłam tą koszulkę. Lekko zakręciło mi się w głowie więc oparłam się rękoma o umywalkę żeby to przeczekać. Tylko jeszcze tego brakowało, żeby teraz okazało się że będę chora. Na szczęście pierwsze cztery dni koncertów, które będą w dalszym ciągu trasy odbywają się w Londynie. W końcu wyszłam z łazienki i przeszłam do salonu. Gdy usłyszeli, że wchodzę zwrócili głowy w moją stronę i uśmiechnęli się. 

- Więc.. gdzie mam dzisiaj spać? - zapytałam mając nadzieję, że nie na kanapie
- Gdzie chcesz? - zapytał marchewkowy, a ja wzruszyłam ramionami - W takim razie śpisz ze mną. - uśmiechnął się

Nie protestowałam, wiedziałam że on jako jedyny nie sprawi, że blondyn mógłby poczuć się zazdrosny lub coś w tym stylu. Skoro miejsce mojego dzisiejszego spoczynku było ustalone, pożegnałam się z piątką domowników i ruszyłam na górę do sypialni najstarszego. Od razu ruszyłam w stronę łóżka po drodze biorąc jego laptopa. Weszłam na YouTube i otworzyłam jedną z playlist, stworzonych przeze mnie, nie mogłam się oprzeć więc weszłam na Twittera. Przejrzałam go dość szybko dlatego postanowiłam wejść na Facebooka i napisać do kilku znajomych, z którymi nie kontaktowałam się od mojego wyjazdu. Napisałam oczywiście do Kamili i dwóch innych koleżanek z zapytaniem jak się trzymają i jak im się powodzi. Potem napisałam jeszcze do Pauliny i oczywiście obowiązkowo do mamy. Na ekranie wyświetliło mi się okno rozmowy, na początku myślałam że to któraś ze znajomych mi odpisała ale okazało się że to Martin. Z uśmiechem na ustach wzięłam się za czytanie.

- 'Jak się ma ciemnooka? Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o mnie. Nic się nie odzywałaś...'
- 'Jasne, że nie zapomniałam. Po prostu miałam kilka spraw na głowie. Prędzej ty zapomnisz. ;)'
- 'Jakbym śmiał? ;P Liczę, że niedługo znowu się spotkamy. Chociażby w jakiejś kawiarni?'
- 'Można to przemyśleć. Będę w Londynie jeszcze kilka dni więc jakbyś miał zamiar pojawić się w tych okolicach w ciągu tego tygodnia to daj znać.'
- 'Gdzie się potem wybierasz?  Postaram się! :)'

Już miałam mu odpisać, gdy do pokoju wparował Lou.

- Co robisz? - zapytał rzucając się na łóżko
- Piszę. - odpowiedziałam krótko
- Z kim? - zaczął zaglądać mi przez rękę
- Z nikim. - rzuciłam i zakryłam ekran

Spojrzał na mnie podejrzliwie ale odpuścił, a ja na szybko postanowiłam odpisać Martinowi. 

- 'Wytłumaczę innym razem. Muszę już iść, niestety nie śpię dziś u siebie i właściciel komputera jest zbyt ciekawski. ;)'
- 'To już drugi raz, gdy jesteś tak tajemnicza! Zapamiętam to sobie. Dobrej nocy. xx'
- 'Ty groźny! Śpij dobrze. xo'

Wylogowałam się z portalu i wyłączając wszystkie inne strony, zamknęłam laptopa. Marchewkowy patrzył na mnie, czekając aż wytłumaczę mu z kim pisałam ale ja jedynie wzruszyłam ramionami i odłożyłam urządzenie na szafkę znajdującą się koło łóżka.

- Dobranoc. - rzuciłam i przykryłam się kołdrą
- Dobranoc. - odparł i po chwili zrobił to co ja

Obudziłam się około trzeciej w nocy, nie wiem dlaczego. Możliwe, że śniło mi się coś co mnie do tego zmusiło ale w tym momencie nie byłam w stanie sobie przypomnieć co to dokładnie było. Niestety nagle poczułam potrzebę zapalenia. Wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię to już nie zasnę, a nie miałam papierosów. Jedynym moim ratunkiem był Zayn, który już pewnie słodko spał. Powoli wygramoliłam się z łóżka i na palcach przemierzyłam odległość dzielącą łóżko od drzwi, a następnie po ich uchyleniu również na palcach przeszłam do pokoju Mulata. Zapukałam cichutko ale nie usłyszałam odpowiedzi. Westchnęłam i weszłam do środka. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie zastałam chłopaka w łóżku. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam, że drzwi od balkonu nie są domknięte. Podeszłam do nich i wyszłam na zewnątrz. 

- Nie możesz spać? - zapytałam, a szatyn podskoczył przestraszony
- Widzę, że nie tylko ja. - uśmiechnął się lekko
- Nie mam pojęcia czemu się obudziłam. - westchnęłam i usiadłam na krzesełku obok Mulata

On wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów, a ja z wdzięcznością w oczach wyjęłam jednego, a następnie odpaliłam. Zaciągnęłam się dymem i poczułam się niesamowicie lekka. Paliłam coraz rzadziej. Może chłopcy mieli na mnie dobry wpływ? Niestety czasem nadal miałam właśnie takie potrzeby jak dziś. 

- A ty czemu nie śpisz? - zapytałam spoglądając na niego
- Mam niespokojne myśli. 
- Z jakiego powodu?
- Niedługo znów zacznie się trasa i cały spokój, który mamy teraz zniknie. Nie zrozum mnie źle, naprawdę kocham muzykę. Dawanie koncertów i spotkania z fanami są dla mnie niesamowicie ważne, bez nich nie byłbym sobą...
- Ale podczas trasy brakuje ci normalności? - zapytałam przerywając mu
- Dokładnie. Brakuje mi właśnie takich chwil jak teraz. Mogę wyjść spokojnie na balkon, nie martwiąc się że może tu gdzieś czyhać psychofanka czy coś w tym stylu. - zaśmiał się krótko
- Mija trzeci rok, a ty nadal się nie przyzwyczaiłeś? - zapytałam lekko się uśmiechając
- Do tego nie da się przyzwyczaić. Osoby, które mówią że jest to dla nich normalne i nie rusza ich to.. są albo dziwni, albo kłamią. - wzruszył ramionami
- Podziwiam cię. Chłopaków z resztą też. 
- Czemu? - zapytał unosząc brew
- Pomimo tego wszystkiego co się dzieje wokół was, pomimo tego całego chaosu i zamieszania oraz histerii, która ma miejsce za każdym razem gdy wyjdziecie do fanek wy jesteście po prostu sobą. Piątką roześmianych ale i niesamowicie utalentowanych chłopaków, którzy cieszą się tym co robią i są wdzięczni za to co osiągnęli oraz którzy nie przypisują sobie każdego sukcesu bo wiedzą, że to zasługa całej ekipy. Tyle się słyszy o osobach, które przez swoją karierę zmieniły się nie do poznania, a wy... jesteście sobą. - skończyłam swoją wypowiedź, a Zayn się uśmiechnął
- To dzięki takim ludziom jak ty, wiemy co jest ważne. Bez przyjaciół i rodziny bylibyśmy po prostu zadufanymi w sobie chłoptasiami z boysbandu, którzy mają gdzieś konsekwencje i wszystkie wartości życiowe. - przerwał na chwilę, a po chwili dodał - Chyba częściej musisz u nas spać i robić sobie nocne przechadzki. Brakowało mi rozmowy. - uśmiechnął się
- Ech, bo ja jestem niezastąpiona. - powiedziałam wzdychając i zarzucając włosy do tyłu
- Oczywiście, któż śmiałby w to wątpić. - odparł poważnym tonem

Po chwili mocno mnie do siebie przytulił, a ja oparłam głowę o jego ramię. Był środek nocy, zimna deszczowa noc, a my siedzieliśmy właśnie na balkonie prowadząc rozmowę. Mimowolnie zadrżałam pod wpływem zimnego podmuchu wiatru, który właśnie się ruszył. Zayn pacnął się w głowę, gdy zorientował się że jestem w samej koszulce. Chyba wcześniej tego nie zauważył. Weszliśmy do jego pokoju ale żadne z nas chyba nie miało ochoty znów kłaść się do łóżka. Wiedziałam, że i tak gdybym wróciła do Louisa to jedynie przewracałabym się z boku na bok męcząc i siebie i chłopaka, który musiałby dostosowywać się do moich pozycji. Więc postanowiłam zostać u Zayna, który chyba miał podobne plany do mnie bo wziął laptopa i włączył jakiś film. Usiadłam koło niego na łóżku i tak zaczął się nasz mały maraton filmowy. W międzyczasie kilkukrotnie któreś z nas schodziło na dół, to po picie, a to po jakąś przekąskę. Dziwiłam się, że żaden z chłopaków nie obudził się podczas tych małych przechadzek. 
Dochodziła ósma, a Mulat spał od jakichś czterech godzin. Ja obejrzałam jeszcze dwa filmy po tym jak usnął ale teraz postanowiłam się zbierać do domu. Miałam ochotę zrobić sobie jakieś dobre śniadanie i przebrać się w czyste ubrania, które należą do mnie a nie do któregoś z chłopaków. Dlatego też wstałam i tak by nie obudzić Zayna, wyszłam z pokoju. Niestety natknęłam się na w tym samym momencie, wychodzącego z pokoju obok Liama. Spojrzał na mnie zdziwiony. No tak w końcu miałam spać u Louisa, a tu wymykam się z pokoju Mulata z rana, gdy wszyscy śpią. 

- Nie miałaś spać w tamtym pokoju? - zapytał z lekkim uśmiechem, wskazując na drzwi niedaleko
- Spałam, niestety potrzeba zapalenia o trzeciej w nocy była silniejsza. - westchnęłam i puściłam mu oczko
- A teraz gdzie się wybierasz?
- Do domu. - uśmiechnęłam się
- Nie zostaniesz na śniadanie? Właśnie miałem coś robić.
- Nie, nie dzisiaj. Jeszcze będzie czas na to. - wyszczerzyłam się 

Zeszłam na dół i zmieniłam jedynie spodnie, resztę wzięłam w ręce i po założeniu butów i pożegnaniu się z Liam'em przebiegłam do siebie. Deszcz, który zaczął padać w nocy, teraz się nasilał. 'Typowa londyńska pogoda' pomyślałam i otwierając drzwi weszłam do środka. 




____________________
Proszę tu macie taki nowy rozdział specjalnie dla Was. Zaczęłam go pisać o trzeciej w nocy, ponieważ cierpiałam na bezsenność. Mam nadzieję, że się na zawiedziecie i że się spodoba. Ja jestem chyba nawet w miarę z niego zadowolona. ;) Zachęcam do przesłuchania piosenki, której tytuł pojawia się we wpisie. 
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, komentarze i za to że czytacie moje wypociny! <3 


PS. Prośba do osoby, która pisała bloga: http://mojemysliopowiadania.blogspot.com/. Wytłumacz mi... czemu usunęłaś bloga?! ;c 

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 37

PO PRAWEJ STRONIE NAD ANKIETAMI I CAŁĄ RESZTĄ ZNAJDUJE SIĘ NOTKA "KIEDY NOWY ROZDZIAŁ?". AKTUALIZUJĘ JĄ ZA KAŻDYM RAZEM, GDY DODAM POSTA. JEST TAM DATA, KIEDY MOŻNA SIĘ SPODZIEWAĆ NOWEGO WPISU! ;)
___________________________________________


Byłam właśnie na koncercie System Of A Down i bawiłam się niesamowicie, gdy nagle usłyszałam głośne walenie. Zdezorientowana zaczęłam rozglądać się dookoła, ludzie zniknęli, a ja zostałam sama w wielkiej sali. Znów ten hałas, przerażona uklęknęłam na podłodze, a głowę schowałam między kolana. Zaczęłam cicho szlochać i starałam się zakryć uszy. Nagle zerwałam się z kanapy, szeroko otwierając oczy i ciężko dysząc. Ktoś znów zaczął dobijać się do drzwi, a ja podskoczyłam przestraszona. Czułam, że policzki mam mokre od łez a moje myśli nadal wariowały. W końcu się podniosłam i ruszyłam do korytarza. Wzięłam kilka głębokich oddechów i otarłam policzki po czym otworzyłam drzwi.

- Tak? - wychrypiałam
- Pani - mężczyzna spojrzał na paczkę - Monika... Kwiatkowska? - miał trudności przy wymówieniu nazwiska
- To ja. - przytaknęłam
- Proszę tu podpisać. - wskazał palcem na kartkę i podał długopis
- Oczywiście ale co to? Nic nie zamawiałam.
- Mogę otworzyć jeśli pani chce.
- Nie, nie trzeba. - rzuciłam po chwili i złożyłam podpis w wyznaczonym miejscu
- Dziękuję. - podał mi paczkę - Do widzenia
- Do widzenia, dziękuję. - odparłam i wniosłam paczkę do środka

Postawiłam ją na blacie w kuchni i przez chwilę zastanawiałam się co to może być. Nie przypominałam sobie bym coś zamawiała i bym umawiała się z kimś by wysłał mi jakieś rzeczy. Gdy zdałam sobie sprawę, że stoję i wpatruję się w pudełko jak głupia pokręciłam lekko głową i sięgnęłam nóż znajdujący się niedaleko. Rozcięłam nim taśmę, która uniemożliwiała zajrzenie do środka. Może to głupie ale jeszcze chwilę wahałam się przed otworzeniem w końcu byłam sama, a paczka była od nieznanego nadawcy. Mogło w niej być nie wiadomo co. Ostatecznie postanowiłam spojrzeć do środka. Ku mojemu zdziwieniu nie było tam żadnego martwego zwierzęcia ani innych strasznych i krwawych rzeczy (chyba oglądam za dużo kryminałów i horrorów), a kilka koszulek, dwie bluzy, kilka rysunków i książka. Wyjęłam to ostatnie i spojrzałam na napis na okładce "Polish Directioners". Szeroko otworzyłam oczy, a moje brwi podjechały w górę ze zdziwienia. Nie dziwiło mnie to że paczka jest z Polski, a raczej to skąd ta osoba lub osoby miały mój adres?! Postanowiłam ją tworzyć, znajdował się w niej list, który wyjęłam i po chwili z nim i resztą paczki szłam do salonu by wygodnie usiąść i zapoznać się z jej zawartością dokładnie. Gdy już siedziałam, mój wzrok wrócił do treści listu.

"Droga Moniko, - jak oficjalnie, pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem - po imieniu i nazwisku wywnioskowałyśmy, że jesteś polką więc jako Directioners wszczęłyśmy swoje śledztwo i cudem udało nam się zdobyć Twój adres. - brawo, zatrudnijcie się w FBI - Paczka, którą dostałaś została skompletowana z myślą o Tobie ale i o naszych chłopcach. :) Wiemy, że możesz to zignorować lecz naszą jedyną prośbą jest byś przekazała książkę w ręce One Direction jak i koszulki, które powinny być w pudełku. Wydaje nam się, że łatwo rozpoznasz która powinna trafić do kogo. Jedna z nich jest dla ciebie tak jak i dwie bluzy. Zdążyłyśmy zauważyć, że jesteś fanką tej części ubioru - mimowolnie się uśmiechnęłam - Jeśli to przeczytasz, daj znać że to zrobiłaś. Wstaw zdjęcie na Instagram, dodaj jakiś wpis na Twitter'ze. Obojętne, chcemy po prostu wiedzieć, że to do Ciebie dotarło. Dużo szczęścia i wytrwałości życzą POLISH DIRECTIONERS
PS. Zapomniałyśmy o obrazkach! Z nimi zrób co uważasz. ;)"

Wypakowałam resztę zawartości pudełka. Najpierw przejrzałam rysunki. Muszę przyznać, że osoby które je wykonywały mają spory talent, byłam pod sporym wrażeniem. Każdemu z chłopaków poświęcone były dwa rysunki, ja sama doczekałam się obejrzenia swojej twarzy w wersji ołówkowej. Zostawię sobie po jednym chłopaków i oba swoje. Może uda mi się dokupić antyramy i powiesić je w jakiś ciekawy sposób. Potem zabrałam się za przeglądanie koszulek. Rzeczywiście, dość szybko zorientowałam się, która była przeznaczona dla kogo. Zayn miał napis 'Potrzebuję moje lusterka!', Liam 'Przepraszam za to że przepraszam', Harry 'Gdzie najbliższy tatuażysta?', Louis 'Marchewki to siła!, a Niall 'W drodze do KFC'. Dla mnie koszulka była nieco inna, zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy przeczytałam napis 'Wszystkie Directioners zawsze z Tobą!'. Następnie wyciągnęłam bluzy, które miały od teraz należeć do mnie jedna była w kolorze granatu i miała napis 'I need a Horan hug', chyba będą ją ciągle nosiła, a druga w kolorze bieli 'Team Directioners'. Tą drugą od razu założyłam na siebie i pobiegłam do lustra zrobić zdjęcie. Na selfie miałam kciuk uniesiony w górę i wielki uśmiech na twarzy wstawiłam je na IG z podpisem 'Paczka dotarła, list przeczytany, wszystko obejrzane. Dziękuję Polish Directioners. xx'. Z uśmiechem na ustach wróciłam do salonu, gdzie wpakowałam rzeczy dla chłopców znów do pudełka i wyszłam z domu. Oczywiście do sąsiadów weszłam bez pukania.

- Super bluza! Skąd masz? - przede mną jakby spod ziemi wyrósł Harry
- Właśnie przyszła do mnie paczka od waszych wiernych fanek, a to jeden z prezentów. - wyszczerzyłam się
- Chodź do salonu. - rzucił z uśmiechem i ruszył w stronę pomieszczenia

Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, a Harry wołał chłopaków. Gdy wszyscy byli już w salonie zaczęła się rozmowa.

- Pominę to, że zdobyły mój adres dzięki jak to nazwały 'śledztwu'. - zaczęłam, a oni parsknęli śmiechem - Poprosiły bym wam przekazała kilka rzeczy. - uśmiechnęłam się - Dziwne, że mają mój adres, a waszego nie. - powiedziałam po chwili zamyślenia
- Pokazuj co tam masz, a nie! - rzucił zniecierpliwiony Louis
- Ok. - wyjęłam pierwszą koszulkę - To dla Liama. - uśmiechnęłam się i poczułam niczym Mikołaj - To dla Harry'ego... Nialla... Zayna. - wymieniałam, a oni po kolei podchodzili i odbierali koszulki po czym zaczynali się głośno śmiać z widniejących na nich napisów
- A ja? - zaczęła marchewkowy
- Chyba byłeś niegrzeczny, bo nic nie ma dla ciebie. - wzruszyłam ramionami
- Nawet tak nie żartuj. - powiedział zrozpaczony
- No dobra, chodź tu. - zaśmiałam się i podałam mu koszulkę, ucieszony odebrał prezent i wrócił na swoje miejsce - Są też rysunki. - rzuciłam i wyjęłam je kładąc na stoliku

Dałam im chwilę by mogli je w spokoju przejrzeć i na sam koniec podałam im książkę, która pełna była wycinków przedstawiających ich występny i różne wydarzenia z nimi związane. Chłopcy oglądali ją co chwilę mówiąc 'Ej, a to pamiętasz?' i wskazując palcem na daną notatkę. Zebrało im się na wspominki i szczerze mówiąc nie wiem ile czasu spędziliśmy siedząc po turecku na podłodze u nich w salonie i opowiadając sobie jakieś głupawe historie, które niegdyś miały miejsce. Zaczynał mnie już boleć kręgosłup więc przeciągnęłam się i odchyliła głowę w tył, tak by oprzeć ją na znajdującej się za mną kanapie.

- Załóżcie koszulki, zrobię wam zdjęcie. - zaproponowałam po chwili
- Dobry pomysł. Musiały się nieźle napracować nad tym wszystkim. - uśmiechnął się Liam
- Polskie Directioners zawsze są wam w pełni oddane. - puściłam mu oczko
- Wiemy, tyle akcji na twitter'ze ile zrobiły... - westchnął Harry z uśmiechem
- Dlaczego nie zrobicie u nich koncertu? Ja czekałam na to podczas Up All Night i przy Take Me Home też się nie doczekałam. - skrzywiłam się
- Spokojnie. Mamy pewne plany. - zaczął Louis ale po chwili zamknął usta
- Mhm, nie wnikam. - powiedziałam z szerokim uśmiechem - No już, przebierać się.

Zareagowali na te słowa od razu. Po sekundzie miałam przed sobą pięć nagich torsów, a każdy wręcz prosił się by go pomiziać. Spojrzałam na Liama, a w mojej głowie zaświtała myśl, że chętnie zlizałabym z niej bitą śmietanę. Przerażona tym co właśnie powiedziała mi podświadomość odwróciłam od niego wzrok. W końcu chłopcy się ustawili, a ja zrobiłam im zdjęcie, które następnie pojawiło się na wszystkich portalach społecznościowych na jakich miałam konto. Zaczęło burczeć mi w brzuchu. Próbowałam to stłumić ale niestety Zayn znajdował się zbyt blisko.

- Chyba ktoś jest głodny. - rzucił
- Skąd wiedziałeś? - zapytał Niall
- Nie mówię o tobie idioto. - pokręcił głową z politowaniem
- Nie jestem idiotą. - zaczął bronić się blondyn
- Wiemy. - uśmiechnęłam się do niego - Co macie dobrego? Nie jadłam obiadu. - przypomniałam sobie
- Harry idź coś upichcić. - Liam zrobił słodkie oczka
- Jasne, zawsze ja. Harry to, Harry tamto. Bla, bla. - zaczął marudzić loczek ale ruszył w stronę kuchni

Jego paplaninę słychać było jeszcze przez jakiś czas, na co my parsknęliśmy śmiechem.

- Mam pomysł. - rzucił Lou
- Naprawdę? - zapytał Mulat unosząc wysoko brwi
- Bardzo śmieszne. Zróbmy twitcama.
- Jestem za. - rzuciłam
- I tak nie mamy co robić. - Liam wzruszył ramionami
- Hazza! Robimy twitcama! - wydarłam się
- Spoko! - usłyszałam w odpowiedzi

Chłopcy na swoich twitter'ach dodali wpisy, że za pięć minut zacznie się livestream. Każdy po chwili stał przy lusterku poprawiając włosy i pytając czy może się tak pokazać. Ja jedynie siedziałam na kanapie i śmiałam się z ich poczynań. Zayn przyniósł swojego laptopa i gdy przyszła odpowiednia pora i cała piątka siedziała na kanapie włączył transmisję.

- Cześć! - wykrzyknęli chórem, ja siedziałam na fotelu z dala od zasięgu kamerki

Mimo, że każdy wiedział już o naszej znajomości i znana była moja tożsamość to nie lubiłam takich rzeczy. Kochałam, gdy chłopcy je robili ale niekoniecznie miałam ochotę w nich uczestniczyć. Przyglądałam się im z uśmiechem na twarzy, co jakiś czas wybuchając śmiechem.

- Zapiekanki! - krzyknął nagle Harry i zerwał się z kanapy pędząc do kuchni

Najpierw zdezorientowani, po chwili zaczęliśmy śmiać się jak głupi. Ja oczywiście się popłakałam bo jakby inaczej mogło być i kilka razy zachrumkałam.

- O nie.. - zajęczałam po chwili zdając sobie sprawę z tego co zrobiłam
- Daj spokój, to było słodkie. - rzucił Liam z uśmiechem
- Jasne. - powiedziałam mrużąc oczy
- To była Monika. - zaczął po chwili Niall - Przyniosła nam dziś paczkę od naszych fanek. - powiedział i chwycił książkę leżącą na stoliku - A dokładniej od Ma...- próbował wymówić to imię

Pokręciłam głową i podniosłam się ze swojego miejsca. Podeszłam do chłopaka i wpychając się na miejsce obok przeciągnęłam książkę nieco w swoją stronę. Tak bym widziała co jest napisane.

- M-a-r-t-y-n-a. - zaczęłam mu literować

Udało nam się tak przebrnąć przez wszystkie pięć imion.

- Jeśli oglądacie. Dzięki za bluzy! - powiedziałam po polsku
- Co? - zapytał Niall po angielsku
- Jeśli oglądacie. Dziękuję za bluzy. - powtórzyłam w języku, który rozumie
- My też, za koszulki i rysunki i za książkę! - uśmiechnął się Liam
- Jedzenie! - usłyszeliśmy wołanie loczka
- Musimy już iść. Trzymajcie się! - uśmiechnął się Louis
- Papa. - pomachałam
- Paaaaa. - odezwał się Zayn i pomachał jak mała dziewczynka
- Strzałka. - rzucił Niall i pomachał

Twitcam został zakończony, a my ruszyliśmy do kuchni żeby w końcu móc się najeść. Muszę przyznać, że zapiekanki w wykonaniu Harry'ego są wyśmienite. W porównaniu z tymi, które jadłam wcześniej to niebo, a ziemia. Z głośników radio zaczęły właśnie lecieć pierwsze takty Best Song Ever, a mi przypomniała się pewna obietnica chłopaków.

- Pamiętacie jak obiecaliście mi że posłucham piosenek z nowej płyty? - zapytałam słodkim głosem
- Pamiętamy. - przytaknął Liam
- Kiedy to się w końcu stanie? - wyszczerzyłam się w jego stronę
- Chodź. - wzruszył ramionami i ruszył w stronę swojego pokoju - Nie wszystko jest jeszcze dopracowane, to są na razie wstępne wersje. - uśmiechnął się i pokazał bym usiadła na łóżku
- Jestem gotowa. - oznajmiłam, a chłopak włączył muzykę

Pierwsze poleciało BSE więc mniemam, że puszcza mi je w kolejności w jakiej będą na płycie. Potem zaczął się kawałek, który zatytułowali jako 'Story Of My Life'. Miałam ochotę płakać jak słuchałam tej piosenki.

- To 'Diana'? - zapytałam gdy był wstęp do trzeciej piosenki
- Skąd wiesz? - zapytał unosząc brwi
- Wyciek. - puściłam mu oczko, a on pokręcił głową

Następne było 'Midnight Memories', które zaskoczyło mnie brzmieniem. Niestety piosenka, która poleciała jako piąta (You&I) doprowadziła mnie do łez. Moje oczy się zaszkliły i kilka słonych kropel pociekło po moich policzkach.

- Naprawdę? - zapytał Liam
- Spadaj. - powiedziała i pokazałam mu język

Nagle nie wiadomo skąd zjawiła się reszta chłopaków i rozsiadła na podłodze w pokoju. Przesłuchaliśmy płyty do końca, a ja byłam zawiedziona że już się skończyła. Nie kłamali mówiąc, że zmieniają trochę brzmienie. Jest kilka kawałków, które mogłabym słuchać non stop.

- I jak? - zapytał Niall, gdy muzyka ucichła
- Muszę przyznać, że się postaraliście. Gratulacje. - powiedziałam i ukłoniłam się w geście pochwały
- Które ci się podobają najbardziej? - odezwał się loczek
- Chyba nie umiem wybrać. Ale Rigth Now będzie chyba jedną z tych, których nigdy nie zabraknie na mojej liście. Podziwiam cię za te wysokie nuty. - powiedziałam patrząc na Mulata

On się wyszczerzył i podziękował skinieniem głowy. Jeszce jakiś czas rozmawialiśmy na temat nowej płyty i jaka może być reakcja fanek. Zaczynało się robić późno więc miałam zamiar w końcu wrócić do siebie ale jak się okazało chyba nie będzie mi to dane. 



_________________________
Rozdział nie jest jakiś super długi ale teraz niestety będą tylko takie, ponieważ nie mam jakoś zbytnio motywacji by pisać dłuższe. Mam nadzieję, że to Was nie zniechęci. ;) Mam teraz ferie więc postaram się dodawać rozdziały częściej. 

Ogólnie tu macie zdjęcie pod tytułem 'Sama w domu.'
Tak bardzo kocham swoje zajęcia wieczorne. xD
 DZIĘKUJĘ ZA 21TYŚ. WYŚWIETLEŃ!

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 36

 Rozdział nie jest jakiś zbyt długi. Chyba jest najkrótszy ze wszystkich. ;c Niestety nie mam dzisiaj weny i trochę rozprasza mnie ciągłe zaglądanie na twittera. Oczywiście wspieram dziś akcję #PolandNeedsWWATour drugi dzień w światowych, a od 10 rano dzisiejszego dnia na 1 miejscu! :D 
Ogólnie bardzo przepraszam za ten rozdział, obiecuję że następny będzie lepszy! :)

____________________________________



Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy. Ciągle zastanawiałam się jak dobrać słowa. Nie chciałam by zrozumiał coś opacznie. Chciałam powiedzieć mu, że nie chcę go ranić i boję się że mogłabym zniszczyć to wszystko co już jest między nami ale gdy podniosłam głowę i spojrzałam w jego błękitne tęczówki, które wpatrywały się we mnie tak intensywnie.. moje myśli nagle zmieniły się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz jedyne co chciałam mu powiedzieć, a wręcz wykrzyczeć to to że działa na mnie jak magnes, a jego oczy sprawiają, że zatapiam się w nich i nie wiem gdzie się znajduję. Jego głos pieści moje uszy, a jego dotyk sprawia że drżę. 

- Niall, ja... - zaczęłam, ale przerwał mi
- Wiem co chcesz powiedzieć, tylko dlaczego ciągle mi to robisz i powtarzasz to czego tak nie chcę usłyszeć? - zapytał z bólem w głosie
- Nie, wcale nie wiesz. Chciałam ci powiedzieć, że zdałam sobie sprawę ile dla mnie znaczysz i jak działasz na mój umysł i na moje ciało. Jak bardzo brakuje mi tych gestów, które wykonywałeś spontanicznie. Brakuje mi twoich ramion, które oplatały mnie tak często i brakuje mi wesołych ogników, które zawsze widziałam w twoich oczach. Tęsknie za tobą Niall. - ostatnie zdanie powiedziałam niemal szeptem

Nie usłyszałam odpowiedzi, poczułam tylko jego silne ramiona, które biorą mnie w swoje objęcia i przyciskają z całych sił jakby bojąc się że za moment zniknę i już mnie nie odnajdą. Ja sama zaciągnęłam się zapachem perfum, które tak dobrze mi się kojarzyły i które tak bardzo lubiłam. Poczułam pocałunek składany w moje włosy. Wiedziałam, że ten moment jest jednym z tych które zapamiętuje się do końca życia. Wiedziałam, że ten chłopak jest kimś wyjątkowym. 

- Ale nie jestem gotowa na związek. - wydusiłam z siebie, a łzy stanęły mi w oczach i lekko odsunęłam się od niego - Naprawdę jesteś kimś wyjątkowym, gdy jestem przy tobie czuję się inaczej ale nie jestem gotowa na coś takiego i nie chcę cię tracić.
- Czekałem tyle czasu na kogoś takiego jak ty, mogę poczekać jeszcze trochę. - powiedział i przyciągnął mnie znów do siebie - A i nigdzie się nie wybieram. 

Uśmiech wstąpił na moją twarz. Naprawdę brakowało mi tego, gdy czułam jego dotyk. Spojrzałam w górę i w jego oczach znów zobaczyłam te słodkie iskierki, które tak bardzo lubiłam. Posłał mi szeroki uśmiech i tym razem pocałował moje czoło. Czując jego wargi przymknęłam lekko oczy i westchnęłam. 

- Chcesz coś do picia? - zapytałam po chwili, otwierając oczy
- Chętnie. - zaśmiał się słysząc nagłą zmianę tematu

Nalałam sok do dwóch szklanek i jedną podałam blondynowi. Wróciliśmy do salonu, a ja sięgnęłam po laptopa. 

- Jeśli jesteś zmęczony to możesz się położyć albo możesz coś obejrzeć. Ja chciałam jeszcze chwilę popracować. - uśmiechnęłam się siadając po turecku na fotelu
- O tej godzinie? - zapytał zdziwiony
- Jakoś nie jestem zmęczona, a jest jeszcze kilka świetnych zdjęć na które mam pomysł. - uśmiechnęłam się nie podnosząc wzroku znad laptopa
- Może ci jakoś pomogę, pokaż co tam masz. - rzucił i stanął za oparciem fotela, opierając się o niego rękoma
- Raczej nie będziesz w stanie mi pomóc. - uśmiechnęłam się i spojrzałam w górę
- Chyba masz rację. - zrobił wielkie oczy, gdy zobaczył ilość opcji programu graficznego - Jednak chyba coś obejrzę. - wyszczerzył się i wrócił na kanapę
- Dobry wybór. - puściłam mu oczko i wróciłam do pracy

Po jakichś piętnastu minutach zobaczyłam, że blondyn śpi. Wstałam cichutko z mojego siedzenia, wzięłam koc i przykryłam nim blondyna. Wzięłam jeszcze jego telefon (szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie podziałam swój) napisałam do Harry'ego, że Nialler śpi u mnie. Ostatnio, gdy nie wrócił na noc dostał niezły wykład dotyczący informowania o takich sprawach. Nie chciałam żeby miał kłopoty wiec załatwiłam to za niego. Odpowiedzi na sms nie dostałam więc założę się że moi sąsiedzi już dawno smacznie sobie chrapią. Wróciłam na fotel i kilkakrotnie zmieniając pozycję znów zabrałam się za przerabianie zdjęć. Zajęcie to pochłonęło mnie niesamowicie, ponieważ gdy spojrzałam na zegarek okazało się że jest szósta, a ja całą noc siedziałam z laptopem na kolanach. Odłożyłam urządzenie na stolik i wstałam z mojego siedziska. Dopiero teraz poczułam ból kręgosłupa spowodowany niewygodną pozycją. Jęknęłam i przeciągnęłam się. Spojrzałam w stronę śpiącego Nialla i zaczęłam szukać telefonu, który jakimś cudem znalazłam pod kanapą. Nie mogąc się oprzeć zrobiłam mu zdjęcie, które następnie załadowałam na IG i dodałam podpis.
"Czyż nie jest to najsłodszy Irlandczyk świata? :D"
Uśmiechnęłam się jeszcze raz i zablokowany telefon odłożyłam na stolik. Dziwiło mnie to że nie czułam się zmęczona ale chyba jeszcze chwilowo mało snu było dla mnie czymś normalnym po festiwalu. Na paluszkach przeszłam na górę do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i zmyłam makijaż. Twarz wyglądała na zmęczoną ale nic poza tym. Przeszłam do sypialni i przebrałam się szybko w ubranie.
Postanowiłam zrobić sobie kawę i jakieś śniadanie dla mnie i Nialla bo było już po siódmej. Zeszłam na dół i cicho przemykając obok chłopaka, weszłam do kuchni. Włączyłam ekspres, a z lodówki chciałam wyjąć coś do jedzenia, niestety olśniło mnie że nie byłam jeszcze na zakupach i lodówkę mam pustą. Pomyślałam, że jeśli się sprężę to zdążę wrócić ze sklepu zanim blondyn wstanie. Wzięłam kluczyki od auta i już po kilku minutach byłam pod TESCO. Do koszyka wpakowałam wszystko na co w tym momencie wydawało mi się że mam ochotę. Ruszyłam do kasy, zapakowałam wszystko do reklamówek i po zapłaceniu wróciłam do auta. Wjechałam na podjazd i po zaparkowaniu, chwyciłam wszystkie reklamówki i weszłam do domu. Spojrzałam na zegarek, dochodziła ósma, przemknęłam koło salonu, blondyn nadal spał. Wzięłam się za rozpakowywanie toreb, a następnie za robienie kanapek i naleśników z serem. Właśnie kończyłam smażyć ostatniego, gdy usłyszałam pomruk zadowolenia, odwróciłam się w stronę dźwięku i zobaczyłam Nialla z lekkim uśmiechem na twarzy, przeczesującego blond włosy z zaspanym wyrazem twarzy. 

- Tam jest kawa. - wskazałam na dzbanek - Kanapki na blacie, a naleśniki zaraz podam. - zaczęłam tłumaczyć
- Czym sobie zasłużyłem na takie śniadanie? - zapytał, a jego głos dochodził zaraz zza moich pleców
- Słodkim zdjęciem, które znajduje się teraz na moim instagramie. - uśmiechnęłam się przebiegle i odwróciłam w jego stronę
- Nie ładnie. - pogroził mi palcem z poważną miną
- Wyglądałeś tak słodko. - zrobiłam minę niewiniątka

On jedynie wzruszył ramionami i z szerokim uśmiechem usiadł na jednym z krzesełek. Nałożył na talerz kilka kanapek, a do kubka nalał kawy. Przygotowałam naleśniki i postawiłam je obok reszty, a sama zajęłam się jedzeniem kanapek. 

- Czemu tak wcześnie wstałaś? - zapytał przełykając ostatni kęs kanapki
- Nie spałam. - rzuciłam
- Jak to? - jego brwi uniosły się w górę
- Normalnie. - wzruszyłam ramionami i upiłam łyk gorącego napoju 
- Czasem mnie zadziwiasz. Ale wiesz, że nie powinnaś tak robić? 
- Wiem, ale mój organizm chyba jeszcze nie do końca się przestawił na tryb 'śpię całą noc'. - uśmiechnęłam się
- Właśnie, masz nowy tatuaż. - stwierdził i chwycił moją rękę - Podoba mi się. - wyszczerzył się
- Dzięki. - uśmiechnęłam się

Najwyraźniej widział tylko ten, nie czułam chwilowo potrzeby by mówić mu o tym, który mam pomiędzy palcami. Mógłby to różnie zrozumieć, a ja nie chciałam psuć tego co właśnie znów się układało. Śniadanie dokończyliśmy rozmawiając o jakichś głupotach. W końcu opowiedziałam mu o festiwalu i pobycie w Nowym Jorku. Widziałam, że nie jest zadowolony z tego ile czasu spędziłam z Martinem ale starałam się to ignorować. Nie wiem nawet kiedy ale zegarek zaczął wybijać trzynastą. Nialler postanowił się w końcu zbierać bo wypadałoby się wykąpać i przebrać a jakieś czyste ciuchy. Pożegnałam się z nim i zostałam sama. Westchnęłam ciężko, gdy dotarło do mnie że muszę tu posprzątać. Niechętnie ruszyłam po ścierkę i coś do kurzy, a następnie po odkurzacz i mopa. Nie przepadałam za sprzątaniem ale jak mus to mus. Doprowadzenie domu do stanu, który mnie nie zawstydzał zajęło mi około dwóch godzin. Zmęczona opadłam na kanapę. Chwyciłam za telefon spoczywający na stoliku i weszłam na instagrama. Byłam gotowa na przeczytanie masy obraźliwych komentarzy ale ku mojemu zdziwieniu większość była pozytywna. Dziewczyny niesamowicie zareagowały na to zdjęcie, prosząc bym dodawała takich więcej. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Może w końcu zaczęli mnie akceptować? Weszłam następnie na twittera i postanowiłam odpowiedzieć na kilka tweetów, których codziennie dostawałam wiele. Większość dotyczyła chłopaków, więc co mi szkodzi.

- 'Spałaś dzisiaj z Niallem? ;o' - tweet w mojej głowie zabrzmiał śmiesznie ale postanowiłam odpisać
- 'Usnął na mojej kanapie, gdy ja pracowałam ;)' 

- 'Jak czujesz się z tym, że chłopcy niedługo ruszą w trasę?'
- 'Chyba nie będę musiała się z nimi rozstawać. ;)'

- 'Jakie jest ulubione danie Nialla?'
- 'Szczerze? Nie wiem ale gdy robię mu naleśniki to bardzo się cieszy!'

- 'Tak się przyjaźnicie, a nie macie wspólnych zdjęć. Podejrzane!!'
- 'Czemu podejrzane? Nie czuję potrzeby fotografowania się z nimi!'

- 'Czy Larry jest prawdziwy?! Musisz wiedzieć! Ja wiem, że jest!'
- 'Zwykła bajka. Nigdy w nią nie wierzyłam.'

Odpowiadanie zajęło mi około pół godziny, udało mi się odpisać na około dwadzieścia tweetów. Mój brzuch zaczął burczeć co oznaczało, że najwyższa pora zaspokoić głód. Poszłam na łatwiznę i kupiłam sobie rano kilka mrożonych zapiekanek i właśnie dwie z nich wsadzałam do piekarnika. Wyjęłam ketchup, majonez i kilka przypraw, z których zrobiłam sobie sos. Po kilku minutach z parującymi bułeczkami wracałam do salonu, gdzie włączyłam telewizor i leciałam po kanałach. Trafiłam na jakieś wiadomości więc obejrzałam je żeby mniej więcej zorientować się co dzieje się w Londynie i reszcie świata. Wiadomości się skończyły, a ja wyłączyłam telewizor. Zamknęłam oczy i zaczęłam powoli odpływać, ponieważ zmęczenie dało się we znaki. W mojej głowie zaczęła świtać myśl, że jeszcze cztery dni i pojadę z chłopakami w trasę. Z wielkim uśmiechem na twarzy usnęłam.

środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 35

Już na samym początku chciałabym przeprosić za to ile czekaliście na nowy rozdział oraz za jego długość i ogólnie za treść. Jeszcze nie zaczęłam go pisać, a już wiem że będzie beznadziejny. Kompletnie nie mam pomysłu na dalsze wydarzenia i mimo czasu, który teraz mam (wręcz jego nadmiaru) nie mam bladego pojęcia co napisać.
____________________________________________

- Wiedziałeś, że chcę parę spraw przemyśleć. Musiałam odpocząć.
- I co wymyśliłaś? - zapytał spoglądając w moje oczy, a mi odebrało mowę

Pare razy otwierałam usta by coś odpowiedzieć ale nie wiedziałam co mogłoby to być. Chłopak widząc moje zakłopotanie spuścił głowę i nieco ode mnie odsunął. Nie wiedziałam gdzie podziać oczy, w którą stronę spojrzeć.

- Będę już szła, jutro mamy sesję. - powiedziałam ledwo słyszalnie i odwróciłam się w stronę drzwi

Nie protestował, nie drgnął nawet o milimetr. Zeszłam po schodach i mijając salon zobaczyłam, że pozostała czwórka tam siedzi.

- Ja idę, kładźcie się spać. Jutro macie być śliczni i wyspani. - uśmiechnęłam się lekko
- Odprowadzę cię. - rzucił Louis i wstał w kanapy
- Nie trzeba. - odpowiedziałam i spojrzałam w jego oczy

Chyba wyczytał z nich, że nie poszło tak jak powinno i nie mam ochoty z nikim rozmawiać ponieważ kiwnął głową i wrócił na swoje miejsce. Usłyszałam jeszcze głośne 'trzymaj sie' i wyszłam. W końcu znalazłam się u siebie w domu. Walizkę postawiłam w korytarzu i ściągając po drodze buty, przeszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i głęboko odetchnęłam przecierając twarz rękoma. Od tego wszystkiego zaczynała boleć mnie głowa i robiło mi się słabo. Wstałam i ruszyłam do kuchni, gdzie nalałam do szklanki kranówki i wypiłam jednym ciurkiem. W lodówce nie miałam praktycznie nic ale spodziewałam się tego po tym jak zostawiłam chłopakom mój klucz żeby podlali moje roślinki. Było ich niewiele ale jednak nie chciałam żeby umierały. Po chwili podreptałam do łazienki. Odkręciłam wodę i weszłam pod gorący strumień, w końcu mogłam wziąć długą kąpiel i się odstresować. Wyszłam spod prysznica po prawie godzinie i przecierając zaparowane lusterko, przejrzałam się. Rozczesałam włosy i lekko je podsuszyłam. Zmyłam resztę makijażu i owinięta ręcznikiem przeszłam do sypialni, gdzie przebrałam się w pidżamę i położyłam do łóżka. Walizkę rozpakuję kiedy indziej. Zamknęłam oczy i momentalnie odpłynęłam, wymęczona wszystkim co działo się przez ostatnie kilka dni.
Obudziłam się po siódmej i od razu wyjęłam spod poduszki telefon by zadzwonić do Paula. Z ledwo otwartymi oczami wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha.

- Hej Paul. - wychrypiałam
- Hej, o której dzisiaj będziesz mogła się pojawić?
- Właśnie w tej sprawie dzwonię, jestem dzisiaj do dyspozycji cały dzień. - uśmiechnęłam się pod nosem
- W takim razie spotkamy się na rogu [tutaj podał adres] o czternastej. Pasuje?
- Jasne. W takim razie widzimy się później.
- Oczywiście. - odparł i rozłączyliśmy się

Przeciągnęłam się kilka razy na łóżku i zaczęłam zbierać. Dawno nie robiłam zdjęć więc pora wyciągnąć wszystkie aparaty jakie miałam na stanie i inne potrzebne rzeczy. Miałam to wszystko ponieważ nieraz robiłam jakieś 'sesje' znajomym bądź rodzinie. Brałam też udział w kilku konkursach i oczywiście dobry sprzęt był wymagany podczas kursów na które uczęszczałam. Weszłam do łazienki, gdzie załatwiłam podstawowe poranne potrzeby. Włosy związałam w niedbałego koka i zrobiłam lekki makijaż. Nadal w pidżamie przeszłam do kuchni i wyciągnęłam mleko, które było jednym z pięciu rzeczy znajdujących się w lodówce. Niestety okazało się że jest przetwrminowane. Nieco wkurzona napisałam sms do Liama żeby podrzucił mi jakieś śniadanie, a ja przeszłam do pokoju z całym fotograficznym sprzętem.

- Gdzie jesteś? - usłyszałam wołanie po jakichś pięciu minutach
- Tutaj! - krzyknęłam i wychyliłam głowę zza drzwi
- Co tam robisz? - zapytał i podszedł w moją stronę
- Ogarniam sprzęt. - uśmiechnęłam się i przepuściłam go, by wszedł do środka
- Wow, dużo tego. - uśmiechnął się
- Przyniosłeś mi coś do jedzenia? - zapytałam i wyszłam do kuchni
- Tak, gyrosa. - wyszczerzył się i usiadł na krzesełku

Nic już nie odpowiedziałam, chwyciłam za widelec i zaczęłam jeść z miski. To było tak niesamowicie pyszne, że nie mogłam się oprzeć i zjadłam wszystko w ciągu niecałych pięciu minut.

- Mogliście dać znać, że nie zostawiliście mi nic w lodówce. - rzuciłam, gdy kończyłam sałatkę
- Szczerze? Zapomniałem o tym. Louis miał zrobić ci jakieś zakupy.
- Chyba o tym zapomniał. - westchnęłam i otworzyłam lodówkę tak by mógł zobaczyć jej zawartość
- No chyba tak. - zaśmiał się, gdy zobaczył produkty się w niej znajdujące
- Nie żebym cię wyganiała czy coś ale muszę jeszcze załatwić kilka rzeczy przed sesją.
- Jasne, rozumiem. Widzimy się później. - rzucił i cmoknął mnie w policzek

Wstawiłam brudne naczynia do zmywarki, którą włączyłam bo oczywiście chłopcy nie raczyli tego zrobić. Chyba będę musiała z nimi poważnie na ten temat porozmawiać. Wróciłam do poprzedniej czynności jaką było przeglądanie aparatów itp i nim się obejrzałam, zegarek zaczął wybijać jedenastą. Najwyższa pora załadować wszystko do auta, ostatecznie się przebrać i zbierać, ponieważ droga na umówione miejsce zajmie mi około pół godziny. Weszłam szybkim krokiem po schodach i zabrałam się za wybieranie jakiegoś stroju na dzisiaj.
Następnie weszłam do łazienki, gdzie się przebrałam i ostatecznie przejrzałam w lusterku. Zeszłam na dół i zaczęłam wynosić sprzęt, by następnie wsadzić go do auta. Paul napisał mi sms, że załatwił mi kilkoro ludzi którzy pomogą mi w ustawieniu wszystkiego i przy sesji. Byłam mu za to wdzięczna bo osobiście o tym zapomniałam, a sama nie dałabym sobie rady. Jeszcze raz spojrzałam czy na pewno wszystko mam. Wróciłam do domu i zabrałam torbę, do której wsadziłam telefon i resztę potrzebnych rzeczy. Następnie jeszcze raz przejrzałam zawartość bagażnika i stwierdzając, że mam wszystko wsiadłam za kierownicę i odpaliłam silnik. Zbliżałam się do celu i lekko się stresowałam. Dojechałam na miejsce i wysiadłam z auta. Od razu podeszło do mnie kilka osób i razem zaczęliśmy wyciągać i rozstawiać aparaty, lampy i całą resztę.

- Hej Monika! - usłyszałam za sobą
- Hej Lou! - krzyknęłam i cmoknęłam dziewczynę w policzek
- Widzę, że masz wszystko co potrzebne. - uśmiechnęła się patrząc w stronę moim 'tragarzy'
- Jak zawsze. - puściłam jej oczko - Gdzie chłopaki?
- Cici robi ostatnie poprawki i zaraz powinna ich wypuścić.
- Jak się ma Lux?
- Powiem ci że świetnie. - uśmiechnęła się
- Kiedy wpadniesz do mnie i zabierzesz tą małą księżniczkę?
- Jak tylko będziesz miałą trochę wolnego.
- Może wpadniesz dzisiaj po sesji na kolację? Pewnie przyjdą chłopaki i ewentualnie Paul, Preston i George.
- Czemu nie. - wyszczerzyła się - Muszę lecieć zobaczyć czy wszystko ok.
- Też muszę tu jeszcze kilka rzeczy dopilnować. - nie zdążyłam się nawet obrócić, a znów słyszałam wołanie
- Dobrze, że jesteś. Jesteś pewna, że dasz sobie radę? - zapytał stający przede mną Paul
- Sprzęt mam, tylko muszę jeszcze wszystko porozstawiać. - uśmiechnęłam się - Ogólnie co to za sesja? - zapytałam głupkowato
- Boże, zapomniałem. Sesja na nową płytę, do promocji i tak dalej.
- Teraz to się stresuję. - nie żartowałam
- Oj przestań, na pewno pójdzie ci świetnie.
- Dzięki, muszę lecieć. - nie czekałam na odpowiedź, szybko pobiegłam do przewracającego się statywu

Złapałam go w ostatnim momencie, chłopak który go szturchnął spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem, a ja się uśmiechnęłam. Wszystko zajęło nam około piętnastu minut. Kiwnęłam do Paula, że wszystko gotowe i już po chwili koło siebie widziałam piątkę chłopaków, którzy dzisiaj wyglądali niesamowicie. Sesja zajęła nam około pięciu godzin, mieliśmy dwie bądź trzy przerwy i sporo czasu poświęciliśmy na uspokajanie naszej rozbrykanej gromadki bo dostali dzisiaj jakiegoś kręćka. W końcu o dwudziestej mogłam złożyć cały sprzęt i wracać do domu.

- Przyjedziecie dzisiaj na kolacje? - rzuciłam do chłopaków, trójki ochroniarzy i Lou
- Jasne ale chce ci się jeszcze gotować? - zapytał Geo
- Coś zamówimy. - puściłam im oczko - A reszta jak?
- Będziemy koło dwudziestej drugiej. - rzucił Paul
- W takim razie ja lecę. - powiedziałam i machając wsiadłam do auta

Droga powrotna zajęła mi piętnaście minut, nie wiem jakim cudem ale nie przeszkadzało mi to. Weszłam do domu i wzięłam się za obróbkę zdjęć. Kochałam to robić, kolory, filtry, efekty. Mogłam robić ze zdjęciami co mi się podobało. Kilka zdjęć było niesamowitych i postanowiłam pokazać je dziś Paul'owi i reszcie żeby mogli ocenić jak się spisałam. Miałam nadzieję, że ich nie zwiodę. Zegarek wybił dwudziestą drugą, a ja usłyszałam śmiechy dochodzące z mojego korytarza.

- Więc co zamawiamy? - rzucił Zayn siadając na kanapie
- Ja mam ochotę na chińskie żarcie. - zaśmiał się Preston
- W takim razie chińszczyzna. - powiedziałam i chwyciłam za telefon

Złożyłam zamówienie, jedzenie ma przyjechać za jakieś dwadzieścia minut więc miałam czas na pokazanie wyników dzisiejszej pracy.

- Przerobiłam kilka zdjeć. - rzuciłam po chwili ciszy
- Już? - zdziwił się Harry
- Chciałam pokazać wam coś z dzisiaj żebyście mogli ocenić czy jesteście zadowoleni. - uśmiechnęłam sie
- W takim razie pokazuj. - zachęciła mnie Lou
- Poczekajcie chwilkę. - podniosłam się z fotela i ruszyłam po komputer, który następnie podłączyłam do telewizora

Włączyłam potrzebny program i pierwsze zdjęcie. Przeglądałam całą galerię w ciszy i skupieniu tak jak i pozostali bo mimo że to ja robiłam zdjecia to przy każdym następnym, zachwycałam się coraz bardziej.

- Cholera, chłopaki.. jacy wy jesteście przystojni. - rzuciła blondynka, a ja się zaśmiałam
- To jest tylko kilka zdjęć, tylko lekka przeróbka. Robiłam to na szybko żeby móc wam cokolwiek pokazać. Nie wiem czy jesteście zadowoleni ale jeśli nie to nie krzyczcie. - powiedziałam na jednym wydechu i spojrzałam na pozostałych
- Co ty gadasz, świetne są. - uśmiechnął się Louis
- Naprawdę? - zapytałam z nadzieją
- Jasne. Jak to są 'na szybko' to ciekawe co bedzie jak poświęcisz na to sporo czasu. - uśmiechnął się do mnie Liam
- Weź jeszcze raz zdjęcie Hazzy, nie mogę się napatrzeć na te oczka. - rzuciła Lou, a ja chętnie to zrobiłam

Miała racje, jego spojrzenie na tym zdjęciu było hipnotyzujące. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę wymieniając swoje uwagi na temat zdjęć, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Po dwóch minutach wnosiłam torby pełne jedzenia, a moi goście dosłownie się na nie rzucili.

- Miałaś przywieźć Lux. - rzuciłam po chwili
- Niestety już spała, nacieszysz się nią podczas trasy. - wyszczerzyła się
- W sumie to racja, będę jej nianią. - uśmiechnęłam się
- To ja jestem jej nianią. - oburzył się Harry
- Podzielimy się tymi obowiązkami. - puściłam mu oczko, a on się ucieszył

Gadaliśmy praktycznie bez przerwy, niestety za każdym razem gdy spojrzałam na Nialla i popatrzyłam w jego oczy coś ściskało mnie w sercu i od razu traciłam humor. Wiedziałam, że w końcu będę musiała z nim porozmawiać i miałam to ochotę zrobić nawet w tym momencie tylko po to by jego oczy już nie były takie... bez wyrazu. Ale nie miałam pojęcia co mu powiedzieć, on jest świetnym chłopakiem i bardzo go lubię ale nie umiem być w związkach. Żaden z moich dotychczasowych nie trwał nawet dwóch miesięcy. Bałam się, że mogłabym go zranić lub zrobić coś co mogłoby zniszczyć wszystko co jest między nami. Nie chciałam go ranić a i tak to robiłam.

- Hej, idziesz zapalić? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Zayna
- Jasne. - szepnęłam i wstałam z fotela

Ruszyliśmy na taras i każde ze swojej paczki wyjęło papierosa, który już po chwili był odpalane. 

- Spisałaś się. - rzucił
- Dzięki, tak się stresowałam... - westchnęłam
- Czym? - zapytał unosząc brwi
- Wszystkim. Dawno nie robiłam zdjeć, a już w ogóle nie robiłam nigdy zdjęć gwiazdom! 
- Jakim gwiazdom? Jesteśmy przyjaciółmi.
- To była moja praca, więc byliście moimi gwiazdami. - uśmiechnęłam sie
- Ale świetnie ci to wyszło. 
- Wiem, bardzo podoba mi się to twoje zdjecie, które pokazałam. Jest takie... Achhhh. - tylko tyle mogłam powiedzieć by określić to zdjecie
- Weź bo się zarumienię. 
- W ogóle wyglądaliście dzisiaj niesamowicie. 
- Dzięki. Ty zawsze tak wyglądasz więc... - nie dokończył bo szturchnęłam go łokciem w bok, a on się zaśmiał

Spojrzałam w stronę salonu i napotkałam spojrzenie blondyna. Przez chwilę nie mogłam oderwać od niego wzroku ale gdy w końcu mi się to udało czułam, że moje policzki są całe czerwone. 

- Pogadaj z nim. - szepnął mulat
- Co mam mu niby powiedzieć? 'Słuchaj Niall jesteś super chłopakiem ale nie chcę cię ranić i nic między nami nie będzie mimo że chciałabym tego.'?
- Mniej więcej. - rzucił Zayn i zrobił śmieszną minę
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami
- Ale ja wiem. - zaśmiał się i przerzucił mnie sobie przez ramię
- Zayn! Puść mnie! - zaczęłam krzyczeć
- Nie. - powiedział jedynie i wniósł mnie do salonu

Posiedzieliśmy jeszcze w dużym gronie około piętnastu minut i o pierwszej w nocy wszyscy zaczeli się zbierać. Każdy był zmęczony dzisiejszym dniem więc nie protestowałam. Jako ostatni wychodzili chłopcy, zebrałam w sobie całą moją odwagę i złapałam Nialla za rękę. Odwrócił się w moją stronę z pytającym wzrokiem. 

- Możesz na chwilę zostać? Chciałam pogadać. - powiedziałam ledwo słyszalnie
- Jasne. - odpowiedział i stanął koło mnie

Pożegnałam sie z resztą gości i zamknęłam za nimi drzwi. Po czym wróciłam razem z blondynem do salonu.