niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 58

Proszę o komentarze pod postem. Wręcz o nie błagam, bo sama nie wiem co mam sądzić o tym rozdziale. Jeśli możecie to zamiast pisać 'super' itp. tym razem proszę was o konkretne wypowiedzenie się na temat rozdziału. Powiedzenie czy taki rozwój sytuacji wam pasuje. Oczywiście nie zmuszam ale bardzo proszę.
_________________________________________________________________________________

Od godziny, wpatrywałam się w okno, za którym rozlegały się chmury.

- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? - Usłyszałam damski głos więc odwróciłam się w jej stronę.
- Tak, pewnie. - Chrząknęłam, chcąc przywołać głos do porządku.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Siedziałam obok gościa, który smarkał nos w rękę. - Jęknęła, zajmując miejsce obok mnie, a ja się zaśmiałam.
- Współczuję. - Odparłam, posyłając jej uśmiech, który odwzajemniła.
- Margaret. - Wyciągnęła w moją stronę dłoń, a ja ją uścisnęłam.
- Monika.

Rozmawiałyśmy praktycznie do samego lądowania, wyłączając może pół godziny, kiedy to uznałyśmy, że chyba prześpimy się chociaż chwilę. Obudził nas głos stewardessy, która prosiła o zapięcie pasów, ponieważ za moment będziemy lądowali. Oczywiście każdy posłuchał prośby i po dosłownie dziesięciu minutach samolot dotykał już ziemii. Zaczęliśmy powoli opuszczać samolot i ruszać w stronę taśmy, gdzie niestety trzeba było czekać na swoje bagaże. Po kilkunastu minutach, udało mi się w końcu zebrać do kupy wszystkie moje walizki.

- Podobasz mi się, jeśli szukałabyś pracy.. daj znać. - Rzuciła Margaret i podała mi wizytówkę.

Następnie złapała za rączkę swojej walizki i obdarzając mnie jeszcze szerokim uśmiechem, ruszyła w stronę wyjścia z lotniska. Przeleciałam wzrokiem po trzymanej w dłoni karteczce 'Margaret Bonase, agencja fotomodelek.'. Zrobiłam wielkie oczy i przeczytałam to ponownie. Ja i fotomodeling? Nie lubiłam być po drugiej stronie aparatu, mimo to schowałam wizytówkę do kieszeni i targając za sobą wszystkie walizki ruszyłam w stronę postoju dla taksówek. Udało mi się dotrzeć do jednej z wolnych i zapakować walizki do bagażnika, oczywiście przy pomocy kierowcy. Usiadłąm na tylnym siedzeniu i podałam adres swojego mieszkania. Gdy stanęłam przed drzwiami domu, nie miałam ochoty nawet wchodzić do środka. Wiedziałam, że gdy to zrobię to zostawię całą przygodę za sobą. Niestety nie miałam wyjścia więc przekręciłam klucz w zamku i gdy ustąpił, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Walizki zostawiłam w przedpokoju bo, gdy tylko przekroczyłam próg domu od razu opadłam na kolana i zaczęłam szlochać jak małe dziecko. Łzy spływały po moich policzkach strumieniami, pozostawiając na nich mokre ścieżki prowadzące aż do brody. Miałam trudności ze złapaniem powietrza, przez gulę która tworzyła się w moim garde. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że w jednej chwili zostawiłam przyjaciół, chłopaka i najlepszą pracę na świecie. Jedyną rzeczą, która mnie ratowała było to, że zrobiłam to dla jednej z najważniejszych osób w moim życiu, by mu pomóc stanąć na nogi bez zbędnych oskarżeń innych. Gdy w końcu udało mi się chociaż trochę ogarnąć, zdjęłam buty i przeniosłam się do salonu na kanapę, gdzie kontynuowałam swoje użalanie się nad sobą. Po godzinie bezczynnego leżenia, otarłam łzy i postanowiłam skontaktować się z Liamem by z nim porozmawiać. Wyciągnęłam laptopa z jednej z walizek i właczyłam go, wchodząc następnie na Skype i przeglądając listę kontaktów. Dostępny był Liam, Zayn i Harry. Zrobiłam się niewidoczna i napisałam do Li wiadomość by wyszedł z pokoju, jeśli siedzi w nim z chłopakami. Pokazał się komunikat, że wiadomość przeczytana, więc odczekałam jeszcze pięć minut i nacisnęłam zielony przycisk. Rozległ się dźwięk oczekiwania na nawiązanie połączenia, a po chwili na ekranie ukazała mi się twarz ciemnookiego.

- Hej słońce. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie uśmiechaj się. - Rzucił w odpowiedzi. - Powinnaś być na mnie wściekła. - Dodał po chwili.
- Z jakiego powodu? - Zapytałam zdziwiona, ocierając ostatnią łzę, która znalazła się na moim policzku.
- Płaczesz. - Stwierdził przybliżając się w stronę ekranu.
- Nie płaczę, jestem zmęczona, ziewałam. - Zaczęłam się tłumaczyć.
- Nie kłam. Boże, dlaczego ja ci pozwoliłem wziąć winę na siebie? - Schował twarz w dłoniach.
- Przestań. Powiedz mi lepiej jak się czujesz dzisiaj. - Chciałam jak najszybciej zmienić temat.
- Słabo, tak jak cała reszta, gdy dowiedzieliśmy się, że Paul cię zwolnił. - Zaciął się na chwilę. - Nawet się nie pożegnałaś. Niall jest załamany, a to wszystko moja wina.
- Nic nie jest twoją winą. Sama postanowiłam wziąć to na siebie, pamiętaj o tym.
- Zaraz pójdę i wszystko im wyjaśnię, tak nie może być. - Zaczął ale ja mu przerwałam.
- Przestań, nie rób nic na siłę. Ja sobie poradzę i chcę żebyś powiedział im o wszystkim, gdy naprawdę będziesz na to gotowy.
- Boże, jak ja sobie tu bez ciebie poradzę?
- Dasz radę. - Uśmiechnęłam się.

Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, niestety chłopcy mieli dziś napięty grafik, co powodowało, że musieliśmy kończyć.

- Trzymaj się. Pamiętaj, że jeśli coś będzie się działo od razu dzwoń lub pisz. Cokolwiek.
- Dziękuję. Naprawdę za tobą tęsknię. - Powiedział, a w jego oczach zebrały się łzy.
- Ja za tobą też i za całą resztą. Proszę cię, przeproś ich ode mnie. Zwłaszcza Nialla. Powiedz, że nie chciałam ich zawieść.
- Ale ty ich nie zawiodłaś, to ja to zrobiłem. Zawiodłem i ich i ciebie bo pozwoliłem ci na to żebyś przeze mnie cierpiała.
- Przestań. Nie mam zamiaru ci tego więcej tłumaczyć, po prostu przestań.
- Dobrze, ale obiecuję, że niedługo to naprawię.
- Wierzę. Trzymaj się.
- Ty też. Kocham cię. - Powiedział i uśmiechnął przez łzy.
- Ja ciebie też. - Odparłam i machając rozłączyłam się.

Z moich oczu znów popłynęły łzy. Zrobiłam się ostatnio strasznie płaczliwa. Postanowiłam, że muszę ze sobą coś zrobić, więc wstałam z kanapy i ciągnąc za sobą jedną z waliek, ruszyłam do łazienki. Ogarnęłam twarz, nakładając na nią makijaż, włosy rozczesałam i konkretnie ułożyłam, a następnie wyjęłam z niej kilka ubrań, które założyłam na siebie po krótkim prysznicu. Miałam ochotę dzisiaj wyjść i się upić żeby zapomnieć o tym co się dzieje. Stracić na chwilę kontakt ze światem i rzeczywistością, która tak mnie przytłacza. Postanowiłam napisać do Camilli co dziś robi, ponieważ jestem w Londynie. Ta szybko odpisała, że wybiera się na domówkę do znajomej i mogę iść z nią. Nie musiała mnie namawiać, od razu przyjęłam zaproszenie. Umówiliłyśmy się na konkretną godzinę, miała przyjechać po mnie, a następnie miałyśmy jechać na impezę. Z racji tego, że byłam już gotowa to jedyne co mi pozostało, to czekanie na znajomą, która dość szybko się zjawiła. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i ruszyłam w stronę jej auta, do którego po chwili wsiadłam.

- Nie powinnaś być przypadkiem w trasie z tym zespołem? - Zapytała, gdy wyjechałyśmy na drogę.
- Już nie. - Odparłam i uśmiechnęłam się sztucznie.

Dziewczyna nie drążyła tematu, skupiła się na drodze, ponieważ zaczął padać deszcz i przesłaniał widoczność. Do celu dojechałyśmy po kilku minutach. Biegiem skierowałyśmy się do drzwi wejściowych, które po chwili otworzyła ładna szatynka z szerokim uśmiechem na ustach.

- Przyprowadziłam gościa. - Posłała jej szeroki uśmiech Cam.
- Jasne, wchodźcie. Strasznie pada. Jestem Great. - Wyciągnęła w moją stronę dłoń.
- Monika. - Odparłam i ją uścisnęłam.

Zostałyśmy zaprowadzone do salonu, w którym znajdowało się kilka osób. Okazało się, że domówka jest tak naprawdę parapetówką czyli jedną z najlepszych imprez jaka może być. Co prawda brak mebli sprawiał pewne kłopoty, ale gdy wypiło się kilka kubków piwa to wszystko było obojętne. Zajęłam miejsce na podłodze obok Cam i kilku innych osób.

- O boże, ja cię znam. - Pisnęła jedna z dziewczyn. - Ty jesteś Monika, ta od 1D.
- To ja. - Rzuciłam jedynie i uniosłam kubek w górę, dając tym znak, że pora się napić.
- Moje znajome nie uwierzą, że cię spotkałam. - Kontynuowała, a ja wzruszyłam ramionami.

Chłopcy, praca i trasa były ostatnimi rzeczami, o których chciałam teraz myśleć. Dziewczyna poinformowała, że zrobi zdjęcie na co ja ponownie wzruszyłam ramionami. Po chwili odwróciła telefon w moją stronę, pokazując mi zdjecie znajdujące się na instagramie.


Pokazałam kciuk w górę, na znak że akcjeptuję zdjęcie i chwijnie bo chwiejnie ale podniosłam się na nogi.

- Idę zapalić. - Wybełkotałam, czując alkohol, który w siebie wlałam.
- Idę z tobą. - Rzuciła Cam i ruszyła za mną w stronę tarasu. - Czemu wróciłaś? - Zapytała, gdy ja odpalałam papierosa.
- Długa i pogmatwana historia, o której nie mogę mówić. - Odparłam, zaciągając się dymem.
- To powód, dla którego wlewasz w siebie tylko piwa? - Zapytała, a ja spojrzałam na nią przez ramię.
- Może. - Odparłam i wypaliłam papierosa do końca.

Idąc znów w stronę salonu, zachwiałam się i gdyby nie to, że Cam mnie poddtrzymała, prawdopodobnie leżałabym właśnie twarzą na ziemii.

- Wszystko ok? - Zapytała spoglądając na mnie.
- Ta. - Posałałam jej uśmiech i stanęłam na własne nogi.

Muszę przyznać, że bawiłam się świetnie. Chyba jeszcze nigdy tyle nie wypiłam. Z domu Great, wyszłyśmy jako ostatnie. Camilla z racji, że dziś nie piła, odwiozła mnie do domu i pomogła dostać się do środka. Gdybym miała zrobić to sama, prawdopodobnie odpuściłabym sobie i poszła spać, oparta o drzwi wejściowe. Doczłapałam się do kanapy w salonie i naszła mnie nagła myśl, by właczyć telefon i zobaczyć co dzieje się w mojej skrzynce odbiorczej i na mojej poczcie głosowej. Ledwo trafiając w przycisk, czekałam aż wszystko się załaduje i będę mogła swobodnie korzystać z urządzenia. Gdy w końcu go odblokowałam okazało się, że moja poczta głosowa jest zapełniona, a wiadomości tekstowe przychodziły jedna po drugiej. Poczekałam aż wibracje ustaną i zabrałam się za czytanie mojej dzisiejszej lektury. Większość wiadomości była od Nialla i Liama, od Zayna też było ich sporo. Zresztą jak od całej reszty zespołu. Zauważyłam nawet wiadomość od Paula i Geo. Większość była podobna 'Gdzie ty jesteś?!', 'Jakiego Londynu?!', 'Nie wygłupiaj się, powiedz gdzie się ukrywasz.'. W końcu przeszłam do wiadomości głosowych, tu również nic się praktycznie nie różniło. Chociaż jedna wiadomość przykuła moją uwagę swoją długością. Włączyłam ją i przyłożyłam telefon do ucha by odsłuchać.

- Kochanie, wiem że spieprzyłem. Powinienem zostać przy tobie, a nie wyjść jak idiota. Zachowałem się jak dupek i dziecko. Ale byłem w szoku, wybacz mi. Nie wiem jak sobie bez ciebie poradzę, musisz wrócić. Wiem co powiedział Paul, ale ja mam to w dupie. Musisz być obok mnie. Bez ciebie nie dam rady żyć. Kocham cię. - Wiadomość była od Nialla.

Chciałam płakać, ale nie miałam już czym. Jedyne co zrobiłam to zablokowałam telefon i ukryłam twarz w dłoniach. Nagle poczułam jak robi mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki i od razu nachyliłam się nad toaletą. Zaczęłąm wymiotować, nie tylko z powodu alkoholu ale i tego, że czułam się w tym momencie źle sama ze sobą, znów kogoś zraniłam. Chciałam wymiotować, mając nadzieję, że w ten sposób oderwę myśli od wszystkiego innego. Zwracałam tak długo, dopóki nie ujrzałam krwi. Wtedy opadłam na ziemię, a głowę przyłożyłam do zimnej ściany. Co najdziwniejsze, udało się. W tym momencie moją głowę zaprzątał potworny ból, który czułam w gardle oraz brzuchu. Ledwo udało mi się podnieść by opłukać twarz. Poruszając się po ścianach, dotarłam do salonu. Rzuciłam się na kanapę i zamknęłam oczy. Męczyłam się długo by zasnąć lecz w końcu się udało.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Otworzyłam oczy i doszłam do wniosku, że pomimo snu, nadal jestem pijana. Spojrzałam na zegarek, który oznajmiał, że spałam zaledwie dwie godziny. Chwyciłam za denerwujące swoim dźwiękiem urządzenie i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Słucham. - Wychrypiałam, czując ból w gardle.
- Wszystko w porządku? - Usłyszałam zmartwiony głos Liama.
- Tak, coś się stało? - Próbowałam odchrząknąć ale nic to nie dało.
- Nie, chciałem wiedzieć jak się czujesz. Widziałam zdjęcie, zabalowałaś.
- Może trochę. Potrzebowałam tego. - Szepnęłam bo ból stawał sie coraz gorszy.
- Co z twoim głosem?
- Nie wiem. Boli mnie gardło.
- Idź spać. Zadzwoń jak będziesz w stanie. Dobrze?
- Dobrze. - Odparłam i słysząc jeszcze słowa pożegnania, rozłączyłam sie.

Usnęłam w ciągu dwóch minut. Ponownie obudziłam się dopiero około osiemnastej, gdy znów zrobiło mi się niedobrze i pędem musiałam ruszyć do łazienki. Nastąpiła powtórka z poprzedniego spotkania z toaletą. Tym razem krew pojawiła się szybciej ale to nie powstrzymało mojego organizmu od dalszych wymiotów. Dopiero gdy czułam iż jestem zupełnie pusta, odeszłam od muszli i nie myśląc długo weszłam pod prysznic. Ubrania, które miałam na sobie przemokły w kilka sekund, a ja zjeżdżając plecami po ścianie, usiadłam pod strumieniem, rozkoszując się lodowatą wodą, która spływała po moim ciele.

29 komentarzy:

  1. Mi bardzo podoba się rozwój sytuacji :D
    Mam nadzieję, że nie ucierpi na tym związek Moniki i Nialla.
    Było by fajnie gdyby teraz udowodnił jej jak bardzo mu na niej zależy <3
    hehe, wiem, wiem. Romantyczka ze mnie <3
    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <3 chce czytać dalej kochanie <3 życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle zabalowała..nie podoba mi się jedynie ta krew która wymiotowała Monika. Mam nadzieje że będzie wszystko ok i wszystko się wyjasni niebawem :)
    Życze weny :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski <3 Dziewczyno pisz dalej i jutro ma być kolejny ^^ chyba ,ze chcesz mieć mnie na sumieniu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję że Monika nie jest w ci ... nie dobra nie.... rozdział jak zwykle awwelqwgch i nie mogę się wysłowić xD Ale naprawdę kocham Twoje rozdziały są takie emocjonalne..
    /Muffin

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam czytam u czytam i tak myślę ze jest w ciąży. Hahaha ale chyba dlatego ze za dużo tego czytam xD a co do rozdziały jak zwykle dużo emocji wszystko jak najlepiej opisane i wogle :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty, bardzo podoba mi się zwrot akcji i wgl wszystko jest świetne. Masz genialne pomysły

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba.Co tu więcej mówić?Myślałam że jest w ciąży ale później ta krew.No nwm.Bardzo bym chciała żeby była w ciąży :) Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne. Strasznie podoba mi się taki obrót akcji. Nie mogłam się oderwać. Mam nadzieje, że Monika jest w ciąży :) Życzę ci NIEKOŃCZĄCEJ się weny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne. Normalnie, nie mogłam przestać czytać. Mam nadzieję, że Monika jest w ciąży :) Życzę NIEKOŃCZĄCEJ się weny.
    PS. Aaaaa! Dupę urywa :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Super ! Jestem ciekawa co dalej z Niall'em i Moniką mam nadzieje, że będzie okej. Uwielbiam ich *.* Ogólnie ciekawi mnie co będzie dalej ;) Czekam na kolejny rozdział ;))

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Oby z tą naszą parą było ok i się wyjaśniło to wszystko;//
    Płakać mi się chce, takie emocje w twoim opowiadaniu.. :D
    Życzę weny i gratuluję bloga, bo jest nieziemski :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny rozwój sytuacji. Ciekawe co jest z Moniką? Nie wygląda mi to na zwykłego kaca ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział abdvdhdbqjsywufv, więc chyba nie muszę opisywać xd Lecz nie wiem czy tylko ja tak myślę, ale opowiadanie jak dla mnie bardziej wiąże się z Liamem. Niall ogólnie nie gra tu prawie żadnej roli. No wiesz jak czytasz to chyba wczuwasz się w to i sama wiesz. Od początku byłam za Miam, Lonika czy jak tam to powiążesz. Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. !!!
      Totalna zgodność, zapomniałam o tym pisząc swój komentarz.
      Oni są razem jakoś... najbardziej prawdziwi, najbardziej szczerzy i najbardziej naturalni.
      Zgadzam się z przedmówczynią co fajny nick ma.

      Usuń
  15. Hymm oby Monice i Niallowi się ułożyło ;* A rozdział fajny , ale nie rozumiem intenci Liama .... Może się to jakoś wyjaśni ( no ja mam taką nadzieje ) :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadal nie mogę w to uwierzyć :c

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialne jak zawsze,zgadzam się niech ona nie bd w ciazy bo to by spieprzylo xd a teraz dawaj dalej ;3 hah i teraz takie ona idzie dostaje prace jako fotomodelka a chłopcy znajdują w gazecie zdjecie jej z jakims modelem i Niall ma bulwersa hahahaha xd

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak zwykleee awwww brak słów
    tylko niech ona nie będzie w ciąży bo to będzie nudne

    OdpowiedzUsuń
  19. WOW!
    Monika... smutno mi z jej aktualnej sytuacji :((
    Liam ćpał... tym to mnie w ogóle zadziwiłaś.:
    Sądzę, że Monika odzyska swoją pracę, przynajmniej mam taką nadzieję :))
    Do nn i weny Ci życzę

    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebisty :) rozdział bez chwili nudy, fajnie piszesz , fajnie się czyta. Szkoda Liama szkoda i jej też pisz dalej i nie przestawaj :D
    mam nadzieje że wróci do swojej paczki bo idealnie do nich pasowała
    Weny i jeszcze raz weny
    Rozdział mega fajowy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział jak zwykle super weny życzę i zapraszam do siebie http://onedirectiononeword.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Wahah nie przestawaj weny życzę i..teraz tak spotyka Janoskians :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dostałam linka od moich przyjaciółek. Czytały go już wcześniej i chwaliły go. Postanowiłam, że ja też zacznę go czytać. Codziennie wchodziłam na Twojego bloga i studiowałam wszystkie bez wyjątku rozdziały. Z każdym następnym chciałam więcej. Twój sposób pisania i to jak rozwijała się akcja było genialne. Zostały jeszcze około 2 dni by pojawił się kolejny. Odwiedzam go codziennie z myślą, że może dodałaś wcześniej. Nim dostałam adres twojego bloga założyłam swojego, na który serdecznie zapraszam. Chciałabym poznać twoją opinie na jego temat. Nie jest tak samo idealny jak Twój, ale mam jakąś tam małą nadzieję, że jednak troszeczkę Ci się spodoba.
    Życzę weny.
    http://dream-reality-two-other-things.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Cóż wszystko co Napiszesz mi się podoba więc... ale tak serio to jest super! widać że Liam się tak strasznie obwinia ciekawe kiedy się przyzna. Zastanawie mnie też te wymioty Moni.. czy to z alkocholu czy też nie... CZEKAM NN!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział świetny, martwię się o Monikę oby wszystko było okej :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Genialne kiedy kolejny? *.*

    OdpowiedzUsuń
  27. Okej... Czas wrócić.
    Ty wspierałaś mnie najsłodziej na świecie, więc teraz czas się odwdzięczyć.
    Kompozycyjnie - klasa. Przyjemnie przeplatane sytuacje, człowiek się nie gubi ( jak u mnie), ale tez nie jest znudzony prostą formą.
    Tekstowo - poprawnie, ale mega prosto. Jeżeli masz czas to baw się słowem, będziesz miała większą frajdę, więcej pomysłów i więcej satysfakcji.
    Fabularnie - zadziało się. Nie w tym rozdziale, bo ten to tylko pogłaskanie czytelnika, ale poprzednie? Zadziało się!
    Nie wiem tylko czy tak skomplikowana fabuła nie przypomina mi telenoweli brazylijskiej. Chociaż co ja tam będę pieprzyć, jest smacznie. Idę na resztę blogów, wsparcie moje bezgranicznie masz!!
    Pyk!
    K.K.

    OdpowiedzUsuń