sobota, 17 maja 2014

Rozdział 57

Rozdział dodaję dla małaW. która obchodzi jutro swoje imieniny. Mówiłam, że coś wymyślę! :D <3
______________________________________________________________________________

Nie wiem, ile tak siedzieliśmy, ale chyba oboje doszliśmy do wniosku, że pora wyjść z tego pokoju, ponieważ odsunęliśmy się od siebie lekko i spojrzeliśmy na siebie nawzajem. Uśmiechnęłam się lekko i ucałowałam kącik jego ust.

- Damy radę, rozumiesz? - Zapytałam, patrząc wprost w jego ciemne tęczówki i gładząc kciukami jego policzki.
- Przepraszam za to co mówiłem wcześniej. - Szepnął, spuszczając wzrok na swoje palce, które w tym momencie nerwowo wyłamywał.
- To ja przepraszam, że wcześniej nic nie zauważyłam. - Powiedziałam równie cicho co on i wstając na równe nogi, pociągnęłam w górę i jego. - Jeśli chcesz, to możemy wrócić do hotelu.
- Nie, nie trzeba. Czuję się lepiej, chyba zaczyna ze mnie wszystko wyparowywać. - Zaśmiał się, ale nie był to naturalny śmiech, był wymuszony i nerwowy.
- Jesteś pewien? - Zapytałam, szukając jego wzroku.
- Tak. Chodź, Niall na pewno za moment dostanie szału, jeśli się nie pojawisz. - Odparł i pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi.

Już po chwili siedzieliśmy w salonie, razem z resztą ludzi, którzy przybyli na dzisiejszą imprezę urodzinową. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie mamy dla Oli prezentu. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło, co zdarzało mi się ostatnio niezwykle często. 

- Przepraszam, zapomnieliśmy o prezencie dla ciebie. - Rzuciłam, patrząc przepraszającym wzrokiem na dziewczynę.
- Żartujesz sobie? - Zaśmiała się, kręcąc głową. - Przyjechaliście na moją imprezę urodzinową, to najlepszy prezent jaki mogłam dostać w życiu! - Krzyknęła i zaklaskała w dłonie.
- Mimo wszystko, głupio mi, że przyszliśmy z pustymi rękoma. - Posłałam jej zakłopotany uśmiech.
- Przestań i baw się. - Machnęła ręką i po chwili została porwana przez kogoś na środek pokoju. 

Patrzyłam na wszystkich dookoła z szerokim uśmiechem na twarzy. Liam siedział obok mnie na kanapie, co jakiś czas spoglądając na znajomych. Okazało się, że dość długo siedziałam z nim w pokoju, ponieważ po naszym wyjściu znów do ludzi, impreza trwała jeszcze tylko pół godziny. Ja z chłopakami postanowiliśmy zostać nieco dłużej i posiedzieć po prostu z jubilatką. Wszyscy mieli świetne humory, ale w jednej chwili cały nastrój uległ diametralnej zmianie. Liam wstawał z kanapy i w tym momencie z tylnej kieszeni jego spodni, wypadł przeźroczysty woreczek z białym proszkiem. Harry siedzący obok niego od razu odnalazł wzrokiem mały przedmiot i chwycił go w palce, patrząc przerażony na przyjaciela, który w tym momencie odwrócił się w jego stronę. Zauważyłam, że coś jest nie tak i spojrzałam na loczka, co po chwili zrobiła reszta zebranych.

- Co, do jasnej cholery? - Zapytał zdziwiony Harry.
- Ja.. - Jąkał się Liam, nie mogą wypowiedzieć nawet jednego słowa. 

Nagle wszyscy naskoczyli na chłopaka, krzycząc i wymachując przy tym dłońmi. Widziałam, że ciemnowłosy nie wie co ma zrobić i po prostu patrzy na przyjaciół, którzy w tym momencie byli cali czerwoni, a żyły wychodziły im w każdym możliwym miejscu. Ola patrzyła na całą sytuację zszokowana, nie mogąc się nawet ruszyć. Wiedziałam, że muszę coś zrobić dlatego w końcu się odezwałam. 

- To moje. - Rzuciłam, patrząc na podłogę. 

Nagle wszystko ucichło. Usłyszałam jedynie jak Niall, który stał kilka centymetrów ode mnie, nabiera głośno powietrze w płuca. Kątem oka wyhaczyłam jak Ola ewakuuje się z pokoju w nieznanym mi kierunku. W końcu podniosłam wzrok na chłopaków, którzy patrzyli na mnie z niedowierzającymi minami, choć to Liam był najbardziej zszokowany moimi słowami. 

- Gdy powiedziałam, że muszę kogoś znaleźć... - Przerwałam, nie mogąc złożyć do kupy swojej wypowiedzi. - Liam mnie znalazł i zabrał woreczek. Posiedział ze mną trochę i potem wróciliśmy tu. - Skończyłam mówić, a moi przyjaciele patrzyli to na mnie, to na Liama nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszeli. 

Niall popatrzył na mnie wzrokiem, którego nigdy nie chciałabym u niego widzieć. Był zawiedziony, zły i załamany. Pokręcił głową i po chwili zniknął za drzwiami wyjściowymi, mocno nimi trzaskając. 

- My... - Zaczął Zayn ale ja jedynie uniosłam dłoń w górę, pokazując tym samym by już nic nie mówił.
- Idźcie za nim. - Rzuciłam cicho i ruszyłam w stronę pokoju, w którym zniknęła Ola. 

Chciałam ją przeprosić za to co się stało i wrócić do hotelu. Następnie się spakować i wrócić do Londynu, albo jeszcze lepiej, do Polski. W końcu udało mi się znaleźć dziewczynę, siedziała na krzesełku przy blacie, trzymając w dłoni szklankę wody. 

- Przepraszam, za to, że popsuliśmy końcówkę posiadówy. Chłopcy już chyba wyszli, ja też będę szła. - Szepnęłam, opierajac się o framugę drzwi.
- Nie masz za co przepraszać, wszyscy mają problemy. Niektórzy mają ich więcej niż inni. - Rzuciła posyłając mi lekki uśmiech.
- Mimo wszystko, przepraszam. Jeśli mogę cię prosić... - Zaczęłam ale dziewczyna mi przerwała.
- Nikomu nic nie powiem, nie musisz się o to martwić. Polubiłam was i staliście mi się bliscy, nie zdradzam osób, które coś dla mnie znaczą. - Podeszła do mnie i przytuliła. - Mam nadzieję, że szybko się pogodzicie. Pasujecie do siebie. - Rzuciła, pocierając dłonią o moje plecy.
- Skąd ty... - Zająknęłam się. - Staraliśmy się dzisiaj trzymać od siebie z daleka.
- Widzę jak na ciebie patrzy, poza tym podejrzewałam już coś od dłuższego czasu. - Zaśmiała się słodko.
- Dziękuję. - Odparłam, odwzajemniając widniejący na jej twarzy uśmiech. - Będę już szła. Dziękuję w imieniu swoim i chłopaków za zaproszenie i jeszcze raz przepraszam, za to co się stało.
- Spokojnie. To ja powinnam dziękować. 

Ruszyłam w stronę wyjścia z zamiarem zamówienia taxi ale jak się okazało, na podjeździe czekało na mnie jedno z aut. Za jego kierownicą siedział Geo, a na miejscu pasażera przygnębiony Liam. Wsiadłam do środka bez słowa i równie cicho jak zaczęliśmy jazdę powrotną, tak ją skończyliśmy. Widziałam jak Geo spogląda na mnie we wstecznym lusterku z zawodem w oczach. Nie mogłam tego znieść dlatego po prostu spuszczałam wzrok na swoje buty. Wiedziałam, że nie jestem winna temu, o co mnie posądzają ale mimo wszystko, niesamowicie bolało mnie to jak teraz wszyscy na mnie patrzyli. Nie chciałam nawet myśleć, co w tym momencie chodzi po ich głowach i jak bardzo zmieniło się ich zdanie na mój temat. Mimo wszystko, była jedna myśl, która trzymała moją psychikę w całości. Pomogłam Liamowi, on nie zniósłby, gdyby jego przyjaciele patrzyli na niego w ten sposób. Moim zadaniem było mu pomóc i miałam zamiar to zrobić. Nawet kosztem utracenia całej reszty. Dojechaliśmy pod hotel, pod którym oczywiście stało mnóstwo fanek. Gdy tylko zobaczyły Liama, wysiadającego z auta wpadły w szał i zaczęły wykrzykiwać prośby i błagania o to by podszed do nich, dał im autograf, bądź zrobił sobie z nimi zdjęcie. On jednak, przytłoczony dzisiejszymi wydarzeniami, wydawał się ich nawet nie słyszeć. Szedł z głową spuszczoną w dół, kierując się wprost do wejścia. Od razu ruszył w stronę windy, a ja nieco się ociągając pojechałam następną. Weszłam do swojego pokoju i opadłam na łóżko, nie wiem ile tak leżałam, ale w pewnym momencie usłyszałam walenie do drzwi, podniosłam się i otworzyłam je. Stał w nich Liam, który ledwo łapał oddech.

- Czemu to zrobiłaś?! - Krzyknął zatrzaskując za sobą drzwi i stając na wprost mnie.
- Zrobiłam co? - Odparłam nieco głupkowato.
- Czemu wzięłaś winę na siebie? Teraz będę musiał patrzeć jak wszyscy mają ci za złe, coś czego nie zrobiłaś. - Pisnął rozpaczliwie.
- Przestań, wiem, że gdy będziesz gotowy to wszystko im wyjaśnisz. W tym momencie jestem gotowa wziąć na siebie winę, jeśli to w jakikolwiek sposób mogłoby ci pomóc się pozbierać. - Odparłam kładąc dłoń, na jego ramieniu.
- Ty nic nie rozumiesz. - Zaczął przechodząc obok mnie i siadając na łóżku, schował twarz w dłoniach. - Oni myślą, że ja ci pomogłem, że powstrzymałem cię od tego. Rozumiesz? Myślą, że jestem jakimś pieprzonym bohaterem, kiedy to ja jestem tym złym! Paul jest wściekły. Niall powiedział mu o wszystkim, on jest wściekły, że nie powiedziałaś mu o swoich porblemach, których de facto, nie masz.
- Sama postanowiłam, że wezmę na siebie winę. Nie obwiniaj się o to. Ja sobie poradzę, teraz najważniejszy jesteś ty i to byś uwolnił się od tego świństwa. A ja pomogę ci w tym jak tylko będę mogła. Rozumiesz? - Zapytałam i podeszłam do siedzącego chłopaka. 

On oparł swoję głowę na moim brzuchu, ja natomiast zaczęłam dłońmi, gładzić jego ramiona.

- Nie wybaczę sobie, jeśli przeze mnie bedziesz miała problemy. - Zaczął kręcić głową.
- Jeśli będę miała problemy, to z własnej winy. Ty masz myśleć o sobie i o swoim dobru. 

Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas, wciąż powtarzałam chłopakowi, że ma zając się sobą. W końcu postanowił, że wróci do siebie bo jest zmęczony tym co działo się wieczorem, nie dziwiłam się. Zegarek wskazywał już trzecią w nocy i ja również padałam z nóg. Byłam zmęczona fizycznie i psychicznie, dlatego gdy tylko chłopak wyszedł, a ja położyłam głowę na poduszce, usnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi, spojrzałam na zegarek, któy wskazywał szóstą rano. Podeszłam powolnym krokiem do drzwi i otworzyłam je. 

- Paul chce z tobą rozmawiać. - Rzucił w moją stronę jeden z ochroniarzy, którego imienia nie pamiętałam.
- Tylko się przebiorę i za moment przyjdę. Gdzie czeka? - Odparłam, przecierając zaspane oczy.
- U niego w pokoju. 223. - Rzucił jeszcze mężczyzna i odwracając się na pięcie, ruszył w stronę windy.
Wróciłam do wnętrza pokoju i wygrzebałam z walizki kilka ubrań, które następnie na siebie zarzuciłam. W łazience zmyłam wczorajszy makijaż i związałam włosy w kucyka. Następnie z niewyobrażalnie mocno bijącym sercem, wyszłam z pokoju zamykając go na klucz. Wjechałam windą na wyższe piętro i coraz bardziej się denerwując zmierzałam do pokoju Paula. 220...221...222...223. Westchnęłam głośno i lekko zapukałam. Po chwili drzwi się otworzyły, a Paul widząc, że to ja, bez słowa wrócił do środka. Zamknęłam za sobą drzwi i przeszłam do stolika, przy którym siedział, zajęłam krzesełko naprzeciw niego. Sekundy, które minęły wydawały mi się trwać wieczność. Mężczyzna westchnął głośno i w końcu wypowiedział pierwsze słowa. 

- Wiesz czemu chciałem się z tobą spotkać? - Zapytał, a ja przytaknełam nie odrywajac wzroku od stolika. - Całą noc myślałem nad tym co ci powiedzieć ale nic nie wydawało się być odpowiednie. Wszyscy niesamowicie się do ciebie przywiązaliśmy, wszyscy staraliśmy się być dla ciebie wsparciem bo wiedzieliśmy jak dużo na tobie ciąży. - Przerwał, a ja zaczęłam rozumieć o co chodzi. - Nadal jesteśmy ale... cała ta sytuacja... - Jąkał się, co źle wróżyło. - Cała ta sytuacja może zaszkodzić chłopakom. Jeśli wyjdzie na jaw, że osoba z ich tak bliskiego otoczenia, ma do czynienia z takimi używkami... Przepraszam ale muszę cię zwolnić i odesłać do Londynu. Nie zrozum mnie źle, nie zabraniam ci kontaktu z nimi ale... - Nie dałam mu skończyć, wchodząc mu w słowo.
- Rozumiem, nie tłumacz. Spodziewałam się tego. Przepraszam, że zawiodłam ciebie i resztę ekipy. Kiedy jest najbliższy lot do Londynu? - Zapytałam, próbując powstrzymać drżenie głosu.
- Za dwie godziny. - Odparł cicho.
- Zarezerwuj mi bilet, pójdę się spakować. Dojadę taxówką, żeby nikt nie musiał się fatygować. Jeszcze raz przepraszam Paul i naprawdę rozumiem twoją decyzję. - Szepnęłam wstając z krzesełka.
- Trzymaj sie. Jeśli będziesz miała jeszcze ochotę się do mnie w ogóle odzywać to daj znać jak żyjesz. - Uśmiechnął się, przytulając mnie.
- Jasne. - Odparłam i wyswobadzając się z jego uścisku, wyszłam na korytarz. 

W pokoju, zaczęłam się pakować. Wszystkie ubrania, które leżały wcześniej na podłodze, teraz były poskładane i znajdowały się w walizce. Rozejrzałam się jeszcze dookoła, zastanawiając się czy wszystko wzięłam lecz łzy, które teraz spływały po moich policzkach zamazywały mi całe pole widzenia. Chciałam wynieść się z hotelu zanim ktokolwiek zorientuje się, że mnie nie ma. Szczególnie, chciałam stąd zniknąć zanim, któryś z chłopaków się obudzi. Chwyciłam za rączki walizek, w ich znoszeniu pomógł mi Geo, który nie odezwał się nawet słowem. Dopiero, gdy wręczał mi bilet, gdy staliśmy już przed wejściem do lotniska zabrał głos.
- Trzymaj się mała. Chciałbym ci jakoś pomóc...
- Przestań, bo będę płakała. Dam sobie radę. Powiedz chłopakom, że ich przepraszam.
- Nie pożegnałaś się z nimi? - Zapytał zszokowany
- Nie. - Pokręciłam głową i przytuliłam mężczyznę. 

Pomachałam mu na pożegnanie i zniknęłam wewnątrz budynku. Ruszyłam w stronę odprawy, która minęła niesamowicie szybko. Zaledwie godzinę po przyjeździe, siedziałam w samolocie, który wzbijał się w powietrze. Była godzina ósma, a zważając na wydarzenia z wczoraj, mogłam zakładać, że chłopcy jeszcze śpią. Mój lot trwał już cztery godziny, gdy dostałam sms. Spojrzałam na ekran, na którym wyświetlało się imię nadawcy. Otworzyłam wiadomość i przeczytałam kilka słów w niej zawartych. 

- 'Gdzie jesteś? Szukam cię.'
- 'Wracam do Londynu, Niall. Przepraszam.' - Nacisnęłam przycisk 'wyślij' i wyłączyłam telefon, ponieważ łzy ponownie tego dnia, zaczęły spływać po moich policzkach i nie miałam siły czytać dalszych wiadomości, które mogą pojawić się na moim telefonie. 


_______________________________________________________________________________


Więc co sądzicie o tym co dzieje się w tym momencie w życiu bohaterów? Ja sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, jestem zagubiona. :c

19 komentarzy:

  1. Omg, tyle emocji! Boskie kochana, nic dodać nic ująć

    OdpowiedzUsuń
  2. przede wszystkim chciałam podziękować za dedykację. Kocham Cię bardzo ;*
    Rozdział jest świetny! a Ty jak zawsze przesadzałaś ;p fajnie się dzieje w Ich zyciu, bo ja uwielbiam komplikacje. Chyba każdy to wie xD nie mogę się doczekać kolejnego. I moze jeszcze tego czy Ola odegra jakąś większą rolę w życiu wszystkich. A szczegolnie dwoch osob :D
    raz jeszcze - kocham mocno <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawde piękne ,że była w stanie zrezygnować z najlepszej pracy na świecie ,z dobrą reputacją u przyjaciół oraz chłopaka ,który ma jej to za złe ,aby pomóc przyjacielowi...
    Mam nadzieje ,że to wszystko sie ułoży ,a nasza kochanabohaterkasi nie załamie czy coś :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak to odbierasz i uważasz, że to piękne. Bo właśnie bałam się najbardziej, że niektórzy nie zrozumieją i powiedzą, że jest głupia, że poświęca Nialla i resztę dla Liama. :)

      Usuń
  4. PROSZE !! CIĘ !! DAJ !! DZIŚ!! ROZDZIAŁ !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko! Co tu sie stanelo... Nie dam rady, bede ryczec ;-; Tego nie da sie opisac slowami... Biedni wszyscy :C

    Ja przez ciebie nie wytrzymam. Jak jutro nie zobacze nowego rozdzialu to ide sie powiesic, przed smiercia zrobie sobie zdjecie i ci wysle (HEHE ZART) Ale tak na serio... Blagam. Wstaw jutro ten rozdzial no po prostu zrob to dla mnie. PROOOOOSZEEEEE

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski jak zawsze <3 czekam na next :D + ciekawa jestem czy sie im ułoży <3
    ~Agacia ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdziele cudo ! Nie moge sie doczekać nexta ! Co dalej ?! *.*.*

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, cudny, idealny rozdział <33 Życzę weny Czekam na nexta :3 Ps: Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com przypadek-niesadze.blogspot.com opowiadanianieztejziemi.blogspot.com Miłego wieczoru :D

    OdpowiedzUsuń
  9. jgdrkafhshbdjkbseovfsanmhfouefgt *.* Cudny rozdział =^.^= To co Monika zrobiła dla niego było takie aww *.* Brakuje mi słów :x Jezuuu takie emocje... Muszę się uspokoić
    wdech..
    wydech...
    wdech...
    wydech...
    Dobra jest już ok, więc nie mogę uwierzyć że ją wyrzucił. Po za tym ona jest taka silna, poświęciła się dla Liama. Muszę wiedzieć co będzie dalej :ccc PROSZĘ PROOOOSZĘ napisz to szybko :>
    Ps. Świetny blog ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu zajebisty *-* wiesz, że cię kocham?? Poprostu nie ma takich słów by to opisać,. Czekam na next <3
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny ;* jestem z ciebie dumna <3

    OdpowiedzUsuń
  12. OMFG!! Świetny jest. @mysweetiejade

    OdpowiedzUsuń
  13. No dzieje się dzieje :D ale to fajnie bo przynajmniej nie jest nudno :)
    fajnie się zachowała, że wzięła wszystko na siebie no, ale... Niall. Och!
    Super rozdział, co tu dużo gadać :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko ryczę :'( Kocham takie sceny weny życzę dodaj kolejny rozdział
    jak najszybciej proszę :) ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest bardzo duzo emocji w tym rozdziale! Świetnie to wszystko napisałaś!Zazdroszczę ci talentu:)

    OdpowiedzUsuń
  16. wow ile emocji nie mogę doczekać się reszty

    OdpowiedzUsuń