Zostałam nominowana do 'Blog miesiąca: Czerwiec' przez Spis Opowiadań o One Direction. Sonda, w której można głosować znajduje się na moim blogu po prawej stronie, jak i na ich blogu po stronie lewej. Będę wdzięczna za każdy głos na 'Dirty Mouth'! xx
Zapraszam również na:
http://recenzje-fanfsiction.blogspot.com/ gdzie jestem jedną z osób recenzujących, zgłoszone przez was blogi! ;)
_________________________________________________________________________________
- Monika... Niall... - Zaczęła ciężko oddychając, a ja już tworzyłam w głowie najgorsze scenariusze.
- Co z nim? - Zapytałam przestraszona.
- On... wpadł w jakiś szał. - Wyszeptała. - Rozwalił kilka desek z płotu, wywalił kosze, chyba coś zrobił sobie z ręką. Preston ledwo go złapał. - Jej ton zmieniał się na przerażony.
Moje oczy powiększyły się do rozmiarów piłki golfowej. Spojrzałam po twarzach chłopaków, których miny nie różniły się zbytnio od mojej. Wszyscy byliśmy zszokowani tym co przed chwilą usłyszeliśmy ale to ja pierwsza się ocknęłam.
- Gdzie on jest? - Zapytałam, wstając z kanapy.
- W domu. - Odparła dziewczyna i momentalnie odsunęła się na bok robiąc mi przejście.
Bez zastanowienia przeszłam dzielącą nasze domy odległość, następnie wchodząc do sąsiadów. Słyszałam krzyki dochodzące z góry więc szybko wspięłam się po schodach i ruszyłam w stronę odgłosów.
- Niall, uspokój się. Stary. - Preston wydawał się go błagać.
W odpowiedzi usłyszałam jedynie huk oznaczający, że coś spadło na podłogę i rozbiło się w drobny mak. Mogłam przypuszczać, że to wazon, który stał w rogu pokoju. Weszłam do środka, trójka mężczyzn stała w rządku, przyglądając się i próbując uspokoić Nialla.
- Ja z nim zostanę. - Rzuciłam wymijając ich.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Odparł lekko zmartwiony Paul.
- Wiem co robię. - Posłałam mu wymuszony uśmiech.
On przytaknął i wskazując reszcie by poszli za nim, opuścił pokój. Niall stał do mnie tyłem, wpatrując się w okno. Widziałam jak żyły na jego rękach wychodzą pod wpływem siły z jaką napinał mięśnie i zaciskał pięści. Słyszałam jego nierówny oddech, który zwiastował kolejną falę ogarniającego go gniewu. Spojrzałam na jego dłoń, która w tym momencie krwawiła dość obficie.
- Boże, co ci się stało? - Zapytałam przestraszona, podbiegając i chwytając jego dłoń.
- Zostaw. - Syknął i wyrwał rękę.
Przez moment spojrzałam w jego oczy. Nie wiem czy to możliwe ale w tym momencie wydawało mi się, że błękit zniknął. Na jego miejsce wstąpiła czerń, bądź barwa dośc ciemna by ten kolor przypominać. Przeszedł obok mnie i oparł się dłońmi i biurko, spuszczając głowę w dół.
- Przestań zachowywać się jak dziecko! - Krzyknęłam, mając ochotę tupnąć przy tym nogą.
- Ja jak dziecko?! - Zaśmiał się przeraźliwie. - Nie rozśmieszaj mnie.
- Ugh! - Nie wytrzymałam i tupnęłam. - Jesteś takim kretynem.
- Dlaczego? Bo cię kocham i chcę żebyś była przy mnie?! - Wrzasnął, stając ze mną twarzą w twarz.
- Bo nie potrafisz zrozumieć, że robię to dla naszego dobra! - Pisnęłam zirytowana.
- Dla naszego dobra. - Potwórzył pod nosem, odsuwając się. - Niby jak ma to nam pomóc?
- Wiem, że jeśli wrócę teraz to będziemy się kłócić. Nie chcę tego. Chcę żebyś ochłonął. Ty i reszta. Sama nie jestem chyba gotowa żeby wrócić, zwłaszcza, że mam tu nową pracę, którą lubię.
- Właśnie, co do tej pracy... Nie sądzisz, że powinienem wiedzieć o niemal rozbieranych sesjach? - Zapytał z wyrzutem.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że powinnam czekać na twoje pozwolenie? - Parsknęłam.
- Mogłabyś. - Rzucił pod nosem, chociaż ja i tak usłyszałam.
- Mam dość. - Powiedziałam stanowczo. - Daj znać jak przemyślisz to co robisz i mówisz. - Rzuciłam i wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami z całej siły. Miałam wrażenie, że niemal wypadły z zawiasów.
Zeszłam na dół, gdzie w salonie siedzieli ochroniarze i jak się okazało cała reszta zespołu plus Ola i Devil na jej kolanach. Podeszłam do dziewczyny i przejmując szczeniaka stanęłam kilka centymetrów od kanapy.
- Dotrzyjcie bezpiecznie na miejsce, jak tylko wylądujecie to dajcie znać. - Rzuciłam uśmiechając się lekko.
- Jasne. - Przytaknął Liam i podszedł mnie przytulić.
Postawiłam pieska na podłodze i odwzajemniłam uścisk. Sytuacja powtórzyła się z każdym z chłopaków jak i mężczyznami. Jedynie Niall przemknął obok mnie z walizką w ręku i ruszył w stronę busa, stojącego na podjeździe. Wydałam z siebie głośny ryk poirytowania, gdy zniknął za drzwiami frontowymi. Postanowiłam zamknąć oczy i oddychać do dziesięciu bo wiedziałam, że jeśli się nie opanuję to mogę nawet użyć pięści. Po kilku sekundach przywołałam na twarz uśmiech i ostatecznie odprowadziłam chłopaców do auta. Widziałam jak Liam próbował ukradkiem porozmawiać z Olą, przez chwilę zastanawiałam się o czym lecz po minucie wszystko było jasne. Dziewczyna wymieniła się z nim telefonami, wystukali nawzajem kilka cyferek i wymienili się telefonami ponownie. Gdy auto ruszało z podjazdu, szyba lekko się odsunęła, przy niej siedział Niall, który bezgłośnie poruszył ustami mówiąc "Kocham cię", odparłam równie cicho "Ja ciebie też", a następnie auto zniknęło na drodze. Podniosłam z ziemi Devila i razem z Olą ruszyłysmy do nas. W salonie opadłyśmy na kanapę i bez słowa właczyłyśmy telewizję, leciał jakiś film więc postanowiłam zostawić. Trochę bawiła się z Devilem, a trochę spoglądałam na ekran. Gonzales w międzyczasie zrobiła kilka kanapek i przyniosła je do salonu, razem ze szklankami pełnymi picia. Było już dość późno ale chyba żadna z nas nie zamierzała jeszcze iść do łóżka. Devil domagał się piszczot, trącając swoim zimnym noskiem o moją rękę, która spoczywała na moim brzuchu. Postanowiłam zabrać go na krótki spacer, bo przypomniałam sobie, że nawet nie miał okazji dzisiaj porządnie wyjść. Założyłam mu szelki, przyczepiłam smycz i rzucając krótko, że wychodzę, ruszyłam na dwór. W ciągu dziesięciu minut zdążyłam wypalić kilka papierosów, popłakać się dwukrotnie i dwukrotnie śmiać się jak wariatka. Zmęczona nagłym pozbyciem się emocji wróciłam do domu. Ola już najwyraźniej poszła się położyć ponieważ w domu panowała cisza. Wyswobodziłam Devila z jego 'ubioru', obmyłam łapki w umywalce i posadziłam na swoim łóżku. Następnie przemyłam twarz i przebrałam się w pidżamę. Wygodnie ułożyłam się pod kołdrą, obok mnie już spał mój pupil. Miałam niespokojny sen, wręcz koszmar. Ktoś mnie gonił, wykrzykując wyzwiska kierowane w moją stronę w końcu udało się tej osobie mnie dopaść. Była to dziewczyna, z którą kiedyś miałam do czynienia, na początku mojej znajomości z chłopakami, groziła mi, że 'jeszcze ją popamiętam'. Skoczyła na mnie i szarpała ale nie to było najgorsze. Nagle zeszła ze mnie i podeszła do chłopaka stojącego niedaleko z uśmiechem na ustach, na których po chwili złożyła pocałunek. Blod czuprynę chłopaka rozpoznałabym wszędzie, nagle wyciągnął broń i wymierzył ją w moją stronę. Z szerokim uśmiechem i puszczając przy tym oczko, pociągnął za spust, a ja opadłam bezwładnie na ziemię, zalewając ją dokoła krwią.
Przestraszona otworzyłam oczy lecz jak sparaliżowana nie mogłam się ruszyć. Oddychałam ciężko i szybko po chwili uspakajając się i w końcu mogąc ruszyć kończynami. Przetarłam oczy i spocone czoło, spojrzałam w bok i od razu poprawił mi się humor. Widok aż prosił się o uwiecznienie więc ostrożnie i powoli wyciągnęłam telefon spod poduszki i zrobiłam zdjęcie, które następnie wrzuciłam na Instagram.
'Z moim kochanym mężczyzną. Taki widok mogę mieć codziennie. Dzień dobry! xx'
Próbowałam wstać z łóżka, tak by go nie obudzić ale gdy tylko się odkryłam on otworzył oczy i lekko zaspany podniósł się na cztery łapy. Zaśmiałam się i wzięłam go na dół, gdzie nalałam mu mleka i nasypałam jedzenie. Ponownie ruszyłam na górę po telefon, chciałam zadzwonić do chłopaków, którzy nie dali znaku życia, chociaż ich o to prosiłam. Wybrałam numer Zayna mając nadzieję, że odbierze. Jeden sygnał, drugi... dziesiąty...
- W końcu! - Rzuciłam, gdy usłyszałam, że odebrał.
- Tutaj Zayn, nie mogę teraz odebrać... - Rozłączyłam się zdenerwowana.
Dzwoniłam do każdego ale żaden nie odbierał, w końcu zdesperowana wybrałam numer do Paula. Na szczęście ten człowiek mnie kocha i odebrał od razu.
- Tak? - Usłyszałam w słuchawce.
- Hej, co jest grane? Dzwoniłam do chłopaków ale żaden nie odbiera. Mieliście dać mi znać jak dotrzecie, a tu cisza. - Powiedziałam z wyrzutem.
- Kompletnie o tym zapomniałem. - Odparł i usłyszałam plaśnięcie, oznaczające zetknęcie się jego dłoni z czołem. - Chłopcy dostali karę.
- Karę? - Zapytałam niedowierzając.
- Doszło do sprzeczki i lekkiej bójki więc zabrałem im telefony i mają szlaban na kilka dni. - Odparł poważnie.
- Nie wierzę. - Parsknęłam śmiechem. - Ale chwila.. - Spoważniałam. - Jakiej sprzeczki? Jakiej bójki?
- Nic poważnego. Zayn poprzepychał się trochę z Niallem. Nic wielkiego.
- Mówisz tak tylko po to żebym się nie denerwowała. - Rzuciłam oskarżycielskim tonem. - Gdyby było to 'nic wielkiego' to nie dostali by tej całej kary.
- Naprawdę nie masz się o co martwić. Już sobie z tym poradziłem.
- Niech ci będzie.. Jak tylko odzyskają wolność to niech się odezwą.
- Jasne.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę ale Paul miał sporo rzeczy do zrobienia wiec nie chciałam go zatrzymywać. Na blacie w kuchni znalazłam karteczkę, że Ola poszła do pracy i dzisiaj wóci późnym wieczorem. Nie mając lepszych planów, zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przed telewizorem. Na trochę wyszłam do ogrodu z Devilem, następnie robiąc obiad i znów wracając przed kanapę. Ostatecznie mój dzień minął na zjedzeniu około dziesięciu posiłków, kilkukrotnym wyjściu na dwór z psem i całodniowym oglądaniem telewizji. Zanim położyłam się spać zrobiłam coś do jedzenia dla Oli, która miała wrócić niedługo.
Na takich czynnościach minęło mi kilka dni. Wstawałam, jadłam, oglądałam, jadłam, jadłam, jadłam, szłam spać. Po tygodniu nudzenia sie w domu uznałam, że trzeba coś z tym zrobić. Gonzales chodziła jak zaczarowana z nosem w telefonie. Mogłam się tylko domyślać z kim pisze ponieważ nie chciała mi nic powiedzieć tłumacząc to tym, że to z 'pracy'. Nie chciałam naciskać wiec tylko przytakiwałam, udając że wierzę w to co mówi. Właśnie szłam do łazienki żeby sie nieco ogarnąć, gdy usłyszałam telefon. Dzwoniła Margaret więc szybko odebrałam.
- Słucham? - Rzuciłam przyjaźnie.
- Cześć, mam dla ciebie nowe zlecenie. Jeśli byłabyś zainteresowana to możemy sie dzisiaj spotkać? - Od razu przeszła do konkretów.
- Jasne. Gdzie i o której?
- Za godzinę tam gdzie ostatnio. Może być?
- Pewnie. Do zobaczenia.
- Pa. - Zaśmiała się i rozłączyła.
Miałam mało czasu więc zaczęłam się szybkować. Przebrałam się, umalowałam i uczesałam.
Zbiegłam na dół i chwyciłam za kluczyki. Zanim wyszłam, zaopatrzyłam Devila w jedzenie i picie. Następnie ruszyłam do auta i wyjechałam z podjazdu. Ruszyłam w drogę do umówionego miejsca. Jak się okazało, gdy dotarłam, Margaret już czekała.
- Przepraszam za spóźnienie. - Rzuciłam, witając się z nią.
- Nic nie szkodzi, sama tyle co dotarłam. - Zaśmiała się.
- Więc co to za zlecenie? - Zapytałam zaciekawiona.
- W sumie to nic wielkiego ale mój znajomy organizuje coś w stylu wystawy i szuka odpowiedniej modelki do zdjęć.
- Bardzo chętnie. - Uśmiechnęłam sie.
- Zostawię ci do niego namiary. Modelki potrzebuje dość szybko więc dobrze by było, gdybyś jeszcze dzisiaj do niego zadzwoniła.
- Jasne. - Wyszczerzyłam się.
Jeszcze przez dobrą godzinę rozmawiałyśmy i popijałyśmy kawę, przegryzaną ciasteczkami. W końcu postanowiłam zadzwonić do Maksa, który miał być fotografem. Margaret zebrała się, a ja wyjęłam telefon i wklepałam jego numer.
- Maks Dylan, słucham? - Usłyszałam przyjemny głos w słuchawce.
- Dzień dobry, Monika Kwiatkowska, dzwonię z polecenia Margaret. - Odparłam przyjaźnie.
- Och! Już myślałem, że nie zadzwonisz. Czy M. mówiła ci o co chodzi?
- Tak mniej więcej.
- Jutro muszę wykonać zdjęcia więc jeśli chcesz to podam ci adres studio, w którym będę i możesz się zjawić nawet z samego rana. Wtedy będę ci mógł wszystko wytłumaczyć.
- W takim razie, niech będzie. - Odparłam z szerokim uśmiechem.
Po skończonej rozmowie, wybrałam się jeszcze na zakupy do pobliskiego marketu. Zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Dzisiaj z Olą robiłyśmy sobie babski wieczór z romansidłami i innymi duperelami.
Obudziłam się rano i od razu zerwałam sie z łóżka. Ogarnęłam się i przegryzłam kanapkę. Zostawiłam notatkę na blacie, że pojechałam do pracy i ruszyłam autem w drogę. Budynek pod którym się zatrzymałam był niewielki ale przyjemny. Weszłam do środka i od razu zostałam przywitana przez jakąś kobietę.
- Dzień dobry, pani do... - Rzuciła wyczekująco.
- Do Maksa. - Odparłam.
Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć bo zaraz obok mnie wyrósł mężczyzna z szerokim uśmiechem na ustach.
- Och, jesteś śliczna. Będziesz idealna. - Zaczął zachwyconym tonem.
- Dziękuję. - Zarumieniłam się.
- Chodź, chodź. Wytłumaczę ci o co chodzi.
Podobała mi się wizja, która mi przedstawił. Miałam pozować w kilku stylizacjach, które naprawdę mi się podobały. Maks uznał, że skoro nie mam żadnych obiekcji to od razu możemy ruszać. Zabraliśmy ze sobą dwie stylistki i dwóch chłopaków, którzy mieli pomagać przy rozstawianiu sprzętu i tak dalej. Cały dzień zleciał nam na robieniu zdjęć ale byłam zadowolona z pracy. Maks obiecał mi, że podeśle mi zdjęcia, gdy tylko je odpowiednio obrobi. Nie mogłam sie już doczekać!